poniedziałek, 2 grudnia 2013
Rozdział 8
Mama krzątała się po kuchni robiąc nam coś do jedzenia. Razem z Luizą poszłyśmy do swoich starych pokoi. Kendall poszedł za mną a Logan za Luizą. Kiedy weszliśmy do mojego starego pokoju Kendall spojrzał na ścianę zaklejoną plakatami, potem na tablicę korkową, na której wisiały ich zdjęcia. Na małej półce stały ich płyty. Miałam nawet pościel z ich wizerunkiem.
- Wow. Ty naprawdę jesteś naszą fanką. - udało mu się wydusić
- Największą. - poprawiłam go
- Ta. Największa fanka a nawet naszych autografów nie masz
- Masz rację, a więc czy pan Kendall Shmith podpisałby mi się na plakacie?
- Z miłą chęcią, tylko na którym.
- Możesz sobie wybrać, z każdego mam po dwa a nie które po trzy.
- Nie zaczynasz mnie szokować. Mogę na wszystkich?
- Jeśli tylko namówisz chłopaków, żeby też się podpisali.
- Masz może markera?
- Widzisz tamten piórnik?
- Tak.
- Możesz sobie wziąć z niego.
Wyciągnął marker z piórnika i zaczął podpisywać plakaty. Długo to nie trwało, ponieważ zaraz usłyszeliśmy krzyki dziewczyn i chłopaków.
- Masz w domu trampolinę i nic nie mówisz?
- Ja mam w domu trampolinę? - podeszłam do okna - No tak mama coś wspominała, że kupiła.
- Chodź. - pociągnął mnie na dół i zaraz zaczeliśmy szaleć z nimi. Po jakiejś godzinie mama zawołała nas na kolację i moje ulubione ciasto(3bit). Długo rozmawialiśmy. Do mamy zadzwonił tata i powiedział, że nie mamy na niego czekać, bo wróci jutro. Było już późno więc wszyscy kładli się spać. Kendall, James i Carlos spali w salonie. Dziewczynom nie chciało się jechać do domu więc nocowały w sypialni dla gości. Luiza i Logan spali razem ( oni mogli bo się żenili). Leżałam już w łóżku kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi do mojego pokoju.
- Śpisz już? - spytał, rozpoznawał głos Kendalla
- Nie. Przyzwyczaiłam się do klimatu w Los Angeles i teraz nie mogę się przestawić a przecież tyle lat mieszkałam w Polsce.
- A myślisz, że jak mi jest. Strasznie żadko bywam w Europie.
- To może włączymy sobie jakiś film.
- Dobra.
- To ty wybierz a ja pójdę się napić.
*** Kuchnia ***
Kiedy weszłam do kuchni była tam też mama. Podejrzewałem, że zaraz zacznie mnie wypatrywać. Moje podejrzenia sprawdziły się.
- Czemu nie śpisz? - spytała
- Zachciało mi się pić. - nalałam sobie wody
- Powiedz prawdę. Nie zamierzasz wrócić do Polski? - westchnełam
- Mamo, tak mam zamiar zostać w Los Angeles.
- Miałaś takie plany związane ze szkołą i teraz masz zamiar ją rzucić.
- Co do szkoły, zostałam na ten ostatni rok przyjęta do szkoły w Los Angeles.
- Ale czemu?
- Mamo, dopiero tam udało mi się o wszystkim zapomnieć. Tam nie myślę o tym wszystkim.
- I to jest prawdziwy powód.
- Tak.
- Nie zostajesz tam ze względu na Kendalla?
- Też ale to nie jest najważniejszy powód.
- Rozumiem będę tęsknić.
- Ja też.
- Idź już spać. - powiedziała a ja poszłam do siebie
*** Pokój Mai ***
- Przepraszam skarbie, że tak długo ale w kuchni zatrzymała mnie mama. - powiedziałam
- Nic się nie stało. Mam fajny horror.
- Niech ci będzie.
Usiedliśmy i zaczeliśmy oglądać. Nie oglądałam zbyt długo bo mnie zakupiło i zasnełam.
Obudziła mnie mama, która weszła i odsłoniła rolety.
- Mamo, co tu robisz o tak wczesnej porze?
- Maja jest ósma, organizujesz welese siostrze musisz wstawać.
- Dobra zaraz zejde.
Przebrałam się i wróciłam do pokoju Kendall jeszcze spał, więc postanowiłam go obudzić i go pocałowałam ale na nic się to nie zdało bo on tylko odwzajemnił pocałunek i poszedł dalej spać. Zdjełam z niego kołdrę.
- Kochanie jeszcze pięć minut.
- Nie kochanie. Zaraz wróci mój tata i nie chcę, żeby zobaczył cię w samych bokserkach i koszulce. Poza tym mama zrobiła śniadanie i zaraz Carlos wszystko zje.
- Ten argument mnie przekonał. Poczekasz na mnie?
- Dobrze.
Poszedł do łazienki a ja przez ten czas sprawdziłam fejsa. Kiedy wrócił zeszliśmy do kuchni powitaliśmy wszystkich głośnym " Część i smacznego". Usiedliśmy i zjedliśmy kanapki przygotowane przez mamę. Po śniadaniu zaczęłam szukać Cynamona. Zauważyłam, że bawi się z kotką sąsiadów. Chciałam do niego podejść ale zawołał mnie Logan.
- Co chciałeś? - spytałam
- Musimy zacząć przygotowania do ślubu.
- Wiem. Wymyśliłam, że ja, ty, Kendall i Carlos pojedziemy w miejsce gdzie chcesz zorganizować wesele a potem pojedziemy po garnitur dla ciebie. Reszta zaś zajmie się listą gości, zaproszeniami i jedzeniem.
- No dobra. - powiedział Logan
- To ruszać się. - powiedziałam - Możecie skorzystać z mojego laptopa.
Wyszliśmy. Pojechaliśmy na miejsce gdzie Logan chciał zrobić wesele. Był to wielki zamek, który miał pięć sal tanecznych i na każdej z nich była scena. Podszedł do nas wysoki mężczyzna w garniturze.
- Dzień dobry. Jestem właścicielem. Mogę w czymś państwu pomóc?
- Tak. - odezwał się Logan- Chciałbym tu zorganizować wesele za dwa tygodnie w sobotę. Cena nie gra roli.
- Rozumiem. Będzie pan miał to wesele.
- Mogę zapłacić od razu?
- Oczywiście. Zapraszam do bióra.
Logan i właściciel poszli do bióra a ja i chłopcy oglądaliśmy wystawę. Po chwili wyszedł Logan.
- To jak teraz po garnitur? - spytałam
- Wedle planu. - odpowiedział Logan
Pojechaliśmy do miasta. Jak się spodziewałam chłopcy nie dali mi dojść do głosu.
- Idę po coś do picia. - powiedziałam i wyszłam
Szłam cały czas prosto. Nagle usłyszałam jak ktoś woła moję imię. Znałam ten głos aż za dobrze. Był to Marcin Krakowski. Przyspieszyła kroku ale mnie dogonił.
- Stój. - powiedział i mnie złapał w nadgarstkach
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać - próbowałam mu się wyrwać
- Chciałem cię przeprosić.
- Nie przyjmuje twoich przeprosin. Co ty wogóle robisz na wolności bez wiedzy mojej i mojej rodziny.
- Twoja mama wiedziała z tego co wiem Luiza też.
- Kochanie kto to jest? - usłyszałam głos Kendalla
- Był moim partnerem kiedy chodziłam na zajęcia z tańca.
- Ty naprawdę wolisz jego ode mnie? - spytał Marcin
- Ciebie nigdy nie kochałam, przyjaźniliśmy się dopóki sam wiesz co zrobiłeś.
- Nie kłam już. Kochałaś mnie tylko nie chciałaś się do tego przyznać. A jego wolisz bo co? Bo jest sławny i ma kasę?
- Koleś przeginasz. - powiedział Kendall i był gotowy go walnąć ale podbiegli do nas Carlos i Logan. Carlos odciągnął Kendalla od Marcina a Logan mnie.
- Żegnaj. - powiedziałam
Byłam zła na mamę i Luizę po drodze nie odezwałam się ani słowem. Gdy weszliśmy do domu podbiegł do mnie Cynamon. Wzięłam go na ręce i powiedziałam:
- Luiza, mama na taras! Teraz!
Poszły za mną. Zamknęła drzwi od wejścia na taras.
- Co chcesz? - spytała Luiza
- Czemu mi nie powiedziałyście?! - krzyknęłam
- Czego? - zapytała się mama
- Że Mateusz wyszedł!
- Skąd wiesz?
- Spotkałam go w mieście!
- Maja...
- Nie nawidzę was! Nie nawidzę!
Wybiegłam z tarasu. Wpadłam na Kendalla. O mały włos nie zgniotłam Cynamona.
- Maja co jest? - spytał
- Zostaw mnie! - wybiegłam z domu
*** Kendall ***
Poszedłem na taras zapytać Luizy co się stało Mai. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak wkurzonej.
- Co jest Mai? - spytałem
- Powiedzmy im. - powiedziała Luiza do mamy
- No dobra. Zawołał wszystkich. - powiedziała jej mama a ją wykonałem jej polecenie, po chwili wszyscy byli na tarasie.
- Zastanawiacie się pewnie dlaczego Maja wybiegła taka zdenerwowana. - wszyscy kiwneli głowami
- To wydarzyło się na początku maja. - zaczeła mama Mai i Luizy - Maja wracała wtedy razem z Marcinem z lekcji tańca. Z tego co powiedziała wepchnął ją do samochodu i...
Nie mogła dokończyć. Dobrze wiedziałem co chciała powiedzieć, że ten chłopak ją zgwałcił.
- Ja i Wika znalazłyśmy ją w krzakach jak szłyśmy do szkoły. - kontynuowała Natalia - Zadzwoniłyśmy szybko po karetkę i po rodziców Mai. Nie chciała nic mówić przez dwa tygodnie.
- Nie chciała nic mówić, nic nie jadła i nie piła. - mówił jej tata- Budziła się z krzykiem. Cały czas siedziała w pokoju z Sabą. Suczka już od dawna chorowała. Kiedy zdechła Mai w ramionach był to dla niej cios w plecy. Akurat znalazłem kilka żyletek w kuchni a były mi potrzebne do pracy. Wyszedłem do słownie na chwilę. Maja zostawiła wiadomość, że to nie na jej możliwości. Znalazłem ją w kuchni z przeciętnym żyłami. W szpitalu zaczeła wszystko mówić. Jakiś tydzień temu Marcin wyszedł na warunkowe, postanowiliśmy jej nie denerwować i zachować to przed nią w tajemnicy. Resztę historii znacie. - próbowałem się otrząsnąć z tego co usłyszałem, chłopacy też
- Gdzie ona może teraz być? - spytałem
- Wzięła ze sobą Cynamona? - spytała Natalia
- Tak.
- Jest w parku. - powiedziała a ja wyszłem i udałem się w stronę parku.
*** Maja ***
Zatrzymałam się w parku. Puściłam Cynamona i usiadłam na trawie. Cynamon zamiast pójść pobiegać zaczął na mnie skakać. Wzięłam go na ręce i przytuliłam. Po policzkach płynęły mi łzy, które Cynamon zlizywał. Po jakiś trzydziestu minutach było mi już lepiej. Nie czułam gniewu. Wstałam i poczułam jak ktoś mnie przytula.
- Już wszystko wiem. - powiedział i pocałował mnie - One chciały dobrze.
- Wiem. - przytuliłam się do niego - Kocham cię.
- Kocham cię. - odpowiedział i staliśmy tak dopóki Cynamon nie zaczął gryść mnie po nadgarstkach. - Wybaczysz im?
- Już im wybaczyłam. - ruszyliśmy w drogę do domu
*** Logan i Luiza ***
Siedziałam w pokoju i rozmyślałam nad tym wszystkim kiedy wszedł Logan.
- Część skarbie. - powiedział
- Część. Stało się coś?
- Pomyślałem, że może wybierzemy świadków.
- Dobrze kogo proponujesz? - spytałam
- Chciałbym, żeby moim świadkiem został Kendall. Znam go prawie od dzieciństwa i jest moim najlepszym kumplem.
- To się dobrze składa, bo ją chcę żeby moją druchną była Maja.
- No to mamy załatwione. Idę na dół oglądać mecz.
- Jak przyjdzie Kendall i Maja to chodź tu z nimi. Razem im to powiemy.
- Dobrze.
*** Maja ***
Gdy weszliśmy do domu chłopcy i tata oglądali mecz.
- O już leci. - powiedział Kendall, ją wypuściłam Cynamona, który poszedł się napić.
- Maja, Kendall, Luiza was chce widzieć. - powiedział Logan
- Ale mecz... - Kendall chciał oglądać
- Na górę już. - powiedział Logan u we trójkę udaliśmy się do pokoju Luizy
- Dobrze, że jesteście. Jesteś jeszcze na mnie zła?
- Nie ale do sedna. - powiedziałam
- Mamy do was bardzo ważne pytanie. - zaczeła Luiza
- Zostaniecie naszymi świadkami? - dokończył Logan, mnie i Kendalla zatkało ale po chwili się odezwałam
- Ja z chęcią.
- Ja także. - powiedział Kendall a Luiza rzuciła mi się na szyję.
- My idziemy oglądać mecz a wy pogadajcie. - powiedział Kendall
Wyszli a my jeszcze byłyśmy do siebie przytulone, dopóki nie weszła mama i moje przyjaciółki.
- Słyszałyśmy wieści. - powiedziała Wika - Gratulacje Maja. - powiedziała Nati
- Dzięki.
Zajełyśmy się rozmową na temat tego jak będziemy ubrane i jak uczesane. Zeszłam na dół się czegoś napić. Przestraszyłam się, bo zauważyłam, że każdy z naszych chłopców wypił co najmniej po pięć piw.
- Kochanie wiesz co? - powiedział Kendall - Anglia wygrała z Hiszpanią.
- Chodźmy do strefy kibica. Tam to się dopiero dzieje. - powiedział tata
Wszyscy wyszli a ja krzyknełam do dziewczyn, że mają wyjść do okna. Nasi chłopcy wyli na całe gardło. Wszystkie postanowiłyśmy, że jak wytrzeźwieją zrobimy im pożądną awanturę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz