piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 15


*** Natalia i James ***

Siedziałam z Jamesem w pokoju. Ja sprawdzałam fejsa a on leżał na łóżku i myślał. Tak mi się zdaje, że myślał bo miał zamknięte oczy.
- Kochanie. - odezwał się po chwili
- Słucham? - spytałam
- Może odwiedzimy mojego kumpla z dzieciństwa?
- A kiedy chcesz go odwiedzić?
- Może dzisiaj bo nie wiadomo kiedy będziemy mieć wolne.
- No dobrze.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce chłopcy rzucili się sobie w ramiona.
- Kevin to moja dziewczyna Natalia. - przedstawił mnie James, dalej rozmawiali na swoje tematy a ja wtrącałam się od czasu do czasu. Wogóle podczas tej rozmowy czułam się jakoś nieswojo, na szczęście cały czas byłam wtulona w Jamesa. Kiedy jednak on poszedł do toalety Kevin zaczął dotykać mnie za nogi i mówić mi dziwne rzeczy. Po chwili jednak przyszedł James i pojechaliśmy do domu. Nie powiedziałam mu o tym zdarzeniu. Jak byliśmy w domu James, ku mojemu zdziwieniu, przygotowywał nam deser lodowy. Zebrałam się na odwagę i postanowiłam mu powiedzieć co stało się u Kevina.
- James musimy pogadać. - zaczełam
- Słucham kotku?
- No bo jak byliśmy u Kevina to on się do mnie dobierał.
- Co?! Jak możesz oskarżać mojego kumpla?!
- Skoro mu tak wierzysz to pojedź do niego jeszcze raz!
- Żebyś wiedziała że pojadę. - powiedział i wziął kluczyki a ja poszłam na balkon.

*** James ***

Byłem wkurzony na Natalie, że oskarżała Kevina. Kiedy stanołem przed jego drzwiami usłyszałem jak z kimś rozmawia. " Kiedy James wyjedzie w trase Natalia będzie moja. Przelece ją i wygarne wszystko Jamesowi jaki był ślepy, że nie widział że do niej zarywam." Wkurzyłem się na niego. Nie chciałem oglądać jego popapranej mordy i wróciłem do domu. Poszedłem do naszej sypialni i zobaczyłem Natalie na balkonie, podszedłem do niej.
- Kochanie przepraszam, podsłuchałem rozmowę Kevina, powinienem od razu ci uwierzyć.
- Naprawdę mi wierzysz? - spytała
Nic więcej nie mówiłem tylko namiętnie ją pocałowałem. Niestety weszli Kendall i Maja i zostali na dłuższą chwile.

*** Maja ***

Rano chłopacy obudzili nas zwołując ponoć ważne zebranie. Doszłam jakoś do kanapy i prawie zasnełam ale chłopacy zaczeli wreście temat.
- Moje drogie niewiasty. - zaczął Carlos
- No nie poważny ton. - powiedziała Wiktoria
- Dzisiaj w naszej wytwórni jest impreza. - powiedział Logan
- Znowu? Jak se tego kaca przypomnę.
- Nie psuj tego dziewczynom. - powiedział James
- Ja odpadam. Nie mam zamiaru być jutro na kacu. - powiedziałam
- Mniejsza. - powiedział Kendall - I tak pójdziesz. Macie około ośmiu godzin. O szesnastej wyjeżdżamy.
Dla odmiany chłopcy przygotowali nam śniadanie w zamian za to, że nas tak szybko obudzili. Później Luiza zaczeła nam opowiadać jak wyglądają takie imprezy.
- W skrócie to imprezy dla sław. Kończy się na tym, że wszyscy wychodzą na kacu. No może jakas garstka jest trzeźwa.
- To ja będe w tej garsce. - powiedziałam
- Ta. Uważaj bo. Założe się, że coś ale wypijesz.
- Jaka stawka? - spytałam
- 50$
- Stoi. Możesz szykować kasę.
- Jasne. - podałyśmy sobie ręce
- Co proponujesz nam włożyć? - spytała Natalia
- Sukienkę do kolan, leginsy i najlepiej trampki. - odpowiedziała Luiza
- Serio?
- Uwierz mi nie pożałujesz.
O szesnastej wyruszyliśmy. Impreza była przednia. Potańczyłam trochę z chłopakami. Dziewczyny próbowały mnie przekupić do wypicia chociaż kieliszka wina ale odmawiałam, Kendall jak to zobaczył podszedł do mnie.
- Co ty się tak bronisz przed tym alkoholem? - spytał, było słychać, że jest lekko pijany
- Są dwa powody. - odpowiedziałam - Pierwszy mam zakład z Luizą, że nie wypije ani kieliszka. Drugi powód. Kto was odwiezie, jak wy wszyscy pijani? Mikołaj na saniach?
- Mikołaj? - spytał James, był całkowicie pijany - Byłaś grzeczna? Może da ci prezent.
- Ty już nie pij bo całkiem ogłupiejesz. - powiedziałam
Na koniec wszyscy byli tak po upijani, że jeszcze trochę i musiałabym ich dźwigać do auta.
- No wysiadka! - krzyknełam im na złość
- Nie tak głośno. - powiedziała Luiza
- Sama mnie osrzegałaś przed kacem!
- No i co.
- Wisisz mi 50$.
Wysiedli i udali się do pokoji. Ja zrobiłam sobie jeszcze herbaty i poszłam spać. Obudziłam się o 7. Zrobiłam wszystkim kanapki i o dziewiątej zaczełam wszystkich budzić trąbką.
- Zostaw nas. - powiedziała Wiktoria
- Dziesiąta rano a oni śpią. Nie dziwie się po takim kacu.
- No super. - powiedziała Natalia
- Na śniadanie. Macie hetbate ziołową. Dobrze działa na kaca.
Wszyscy zeszli na dół. Wyglądali przy tym tak śmiesznie i zaczełam się śmiać.
- Z czego się chichrasz? - spytał Kendall - Wszyscy nawaleni a ja maraton komedii.
- Hahahahahaha. Śmieszne. - powiedzieli wszyscy równocześnie
Po śniadaniu poszli spać bo nadal mieli niezłego kaca.

***

Zaczoł budzić mnie Logan.
- Maja! Wstawaj! - krzyczał
- Nie.
- Wstawaj bo cię zacznę ciągnąć za włosy.
- Co ty tu wogóle robisz o 2:30 nad ranem?
- Wstawaj to ci powiem.
- No przecież już nie śpie.
- Za tydzień Kendall ma urodziny trzeba zacząć coś przygotowywać.
- Gdzie on wogóle jest? - spytałam spoglądając na puste miejsce obok
- Dzwoniła jego mama, jakaś pilna sprawa.
- Aha. Dobra pomyślimy rano.
Poszedł sobie. Obudził mnie o 7.
- Dobra koleś przeginasz. - powiedziałam
- Kendall napisał, że będzie za pół godziny.
- Dobra. Budź wszystkich.
Po pięciu minutach wszyscy byli w salonie.
- Zastanawiacie się dlaczego zebraliśmy was wszystkich. - zaczął Logan
- Chcecie zrobić nam na złość? - odezwała się Luiza
- Za tydzień jest drugiego listopada. Z czym wam się to kojarzy?
- Urodziny Kendalla. - powiedzieli chłopcy i Luiza
- Ja zajmę się organizacją, wiec tym nie musimy się martwić. Wy mi tylko pomożecie. - powiedziałam- Możecie iść spać.
Wtedy cały salon opustoszał. Zostałam tylko ja i Logan. Zrobiłam śniadanie w 5 minut i wszedł Kendall.
- Cześć skarbie. - przytuliłam się do niego - Co to za pilna sprawa?
- Kamila jak schodziła w nocy że schodów to się przewróciła. Tata wyjechał w delegacje a mamie nie dadzą urlopu, więc muszę wiedzieć z Kamilą. Jedziesz że mną.
- Przykro mi ale jakoś słabo się dziś czuje. Nie chce zarazić Kamili. - skłamałam mogłam przygotowywać urodziny w spokoju
- Dobrze. Pa. - pocałował mnie w policzek i wyszedł
Około dwunastej zajełam się organizacją przyjęcia.
- Najpierw lista gości. - powiedziałam do siebie, zaczęłam wypisywać wsztstkich gości - Ładnie. Razem z nami będzie 510 gości, czyli w domu imprezy nie zrobimy. Logan!!!
- Co? - spytał wchodząc do mojego pokoju
- Gdzie można zorganizować przyjęcie dla krótko ponad 500 gości?
- Nasze studio nagraniowe.
- Dobra. - powiedziałam - Zadzwoń i się spytaj.
Zadzwonił, rozmawiała chyba 4 min.
- Mamy sale. - powiedział rozłączając się
- Dobra. - wyszedł - To teraz zaproszenia.
Powiedziałam znowu do siebie. Wziełam mój komputer. Zrobiłam szkic i poszłam do pokoju Carlosa i Wiktori, gdzie chłopcy grali w pokera.
- Cześć. Potrzebuje waszej pomocy. - spojrzeli na mnie zaciekawieni - Mam tu szkic zaproszenia. Są tu wszystkie dokładne dane przyjęcia. Rozmawiałam już z Alanem możecie pojechać do studia. Tam wam ekipa pomoże. Zrozumieliście?
- Tak. - powiedziała równo
- To co wy tu jeszcze robicie? - zaraz wyszli- Teraz catering.
Wziełam mojego laptopa i zaczełam obliczać ile to wyjdzie
- Całkiem nieźle. 3.165$.
Pojechałyśmy z dziewczynami do studia. Dziewczyny pomogły chłopakom kończyć zaproszenia, a ja trochę się pobawiłam przed komputerem i wymyśliłam ozdoby. Do domu wróciliśmy wszyscy około 21.
- Gdzie wyście byli? - spytał nas Kendall
- Na spacerze. - odpowiedział James
- To był bardzo męczący spacer. Nie marze o niczym innym jak iść spać. Dobranoc. - powiedziałam i się położyłam
Następne dni mijały nudno. Ze szkoły wracałyśmy o 16:30, potem odrabiałyśmy lekcje i musiałam się zająć organizacją przyjęcia. Kendall siedział z Kamilą.
- Jezu. Dziewczyno usiądź w jednym miejscu i siedź. - powiedział James kiedy chodziłam po salonie
- Tak nie można. - powiedział Carlos
- Jak widać na przykładzie Mai można. - powiedział Logan
- Ty wogóle coś jesz? - spytała Natalia
- Nie wiesz, głodna chodzę. - odpowiedziałam
- Niby kiedy jesz.
- Zawsze kiedyś robię lekcje i "odpoczywam".
- Cześć wszystkim! - krzykneła Luizą wchodząc do domu- Maja możemy pogadać?
- Jestem zajęta. -
- Tylko chwila!
- Powiedziała, że jest zajęta! - odezwała się Wiktoria
- A ty co jej adwokat?!
- Nie, ale...
- Chcę pogadać z moją siostrą! Teraz!
- Dobra ale już nie krzyczcie! - powiedziałam bo zaczeła mnie boleć głowa, weszłam z Luizą do kuchni - Czego chcesz?
- Czemu nie odbiarasz połączeń od Harrego?
- Skąd o tym wiesz?
- Spotkałam go po drodze.
- Dobrze nie mam ochoty z nim gadać zadowolona? Ponoć przyjaźń ciemnowłosych jest najlepsza ale każda przyjaźń ma swoje odłamki.
- Daj mu szanse.
- Zastanowie się. Teraz idę robić lekcje.
Poszłam do pokoju. Po jakiś 5 minutach weszły dziewczyny.
- Ty znowu coś robisz? - spytała Wiktoria
- Lekcje zrobić muszę. - powiedziałam - Przyznajcie się, Luiza was przysłała?
- Nic się nie da przed tobą ukryć. - powiedziała Natalia
- Powiedźcie jej, że pomyślę i, że nie ma się wami wysługiwać.
- Okey. - powiedziały równocześnie i wyszły
Po odrobieniu lekcji dostałam smsa od Kendalla, że zostaje u rodziców na noc. Postanowiłam jeszcze godzinkę zająć się organizacją. Po " 15 minutach" spojrzałam na zegarek. Była druga w nocy. " Ładna godzinka" - pomyślałam i poszłam do kuchni wziąć coś przeciwbólowego bo strasznie bolała mnie głowa. Siedzieli tam chłopcy.
- Ty jeszcze nie śpisz? - spytał Carlos
- Przeniosłaś się na tryb nocny? - spytał James
- Nie a co? - powiedziałam, miałam zachrypnięty głos
- Bo nie śpisz. Swoją drogą dlaczego? - spytał Logan
- Przyszłam po coś na ból głowy.
- Ładnie też zachrypłaś. Pokaż czoło. - położył ręke na moim czole - Zmierz temperaturę bo wydaje mi się, że masz gorączkę.
James wyciągnął termometr z szafy i mi go podał
- No i? - spytał Logan kiedy wyciągnełam termometr
- Nie mam. - powiedziałam a Carlos wyrwał mi termometr z ręki
- Ta jasne. 40° a ty nie masz gorączki. - powiedział
- Ile? - spytał Logan
- Tyle ile słyszałeś. - powiedział Carlos
- Nie histeryzujcie. To tylko przeźiębienie. Dajcie mi te tabletki i będzie okey.
Łyknełam tabletki. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i poszłam spać. Kiedy wstałam zaczełam kończyć to co zaczełam wczoraj. Tak było przez dwa dni, bo nie mogłam się ruszać z domu.

*** Luiza i Logan ***

Był dzień przed urodzinami Kendalla. Siedziałam z Loganem w kuchni i piliśmy kawę. Myślałam czy Maja pogodzi się z Harrym.
- Nad czym tak myślisz? - spytał mnie Logan
- Czy Maja pogodzi się z Harrym. Zawsze byli praktycznie nie rozłączni a teraz?
- Mnie też to interesuje... Mam pomysł. - powiedział bardzo podekscytowany
- Jaki?
- Zobaczysz jutro. - powiedział i pobiegł na górę
Gdy zszedł na dół powiedział, że musi coś załatwić. Kiedy wrócił był z siebie bardzo zadowolony.
- Tobie ktoś do kieszeni napluł? - spytał go Kendall
- Dowiesz się jutro.

*** Maja ***

Nadszedł dzień urodzin Kendalla.
- Dobra posłuchajcie. - powiedziałam - O czternastej wychodzę z Kendallem na spacer. Macie godzinę, żeby się ulotnić. Jak będziecie na miejscu i wszystko będzie gotowe Alan zadzwoni do Kendalla mówiąc, że ma pilnie przyjechać i wy już jesteście. Rozumiecie?
Wszyscy pokiwali głowami. Kiedy doszła godzina 14 wyciągnełam Kendalla na spacer z Cynamonem. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
- Gdzie wogóle idziemy? - spytał
- Dokąd nas nogi poniosą.
Chodziliśmy już 45 minut i zadzwonił telefon Kendalla.
- Halo?... Po co?... Dobra nie długo będę.
- Kto dzwonił? - spytałam
- Alan, powiedział, że mam jak najszybciej przyjechać do studia.
- To chodź odstawimy Cynamona i pojedziemy. - zaczeliśmy iść
- Chcesz iść ze mną do studia?
- Masz coś przeciwko?
- Nie jasne, że nie.
Pojechaliśmy do studia. Wszyscy wyskoczyli z ukrycia a Kendall o mało nie dostał zawału.
- Dobra przyznajcie się kto to zorganizował? - wszyscy wskazali na mnie - Dziękuje, kochanie.
Tak mocno mnie przytulił, że o mały włos mnie nie udusił. Po chwili jego miejsce zajął Logan.
- A to za co? - spytałam
- Mam prezent za to co zrobiłaś dla nas. Idź pod 4.
Tak jak mi kazał tak też zrobiłam. Stał tam jakiś chłopak. Po chwili rozpoznałam Harrego. Chciałam coś powiedzieć ale powstrzymał mnie.
- Zanim coś powiesz to mnie wysłuchaj. To z Katy... - nie słuchałam go tylko zastanawiałam się, w sumie nie widziałam go od tej akcji charytatywnej,zaczeła się rozmowa między mną a sercem
S: Tęsknisz za nim?
M: Tak.
S: Nadal jest dla ciebie ważny?
M: Tak.
Przytuliłam go.
- To znaczy, że mi wybaczasz? - spytał
- Nie, przytulam cię bo cię nie nawidze.
Zaczeliśmy się śmiać. Poszliśmy spowtotem na zabawę. Przetańczyłam z nim tylko dwa tańce, bo potem musiał iść. Po przetańczeniu dziesięciu tańców z Kendallem wziął mnie na bok.
- Dziękuję.- powiedział i pocałował mnie namiętnie, kiedy skończył powiedziałam
- Możesz częściej mi dziękować.
Zaśmieliśmy się. Fo domu wróciliśmy po pierwszej. Zeszłam na dół do kuchni. Stał w niej Logan.
- Dziękuję. - powiedziałam i przytuliłam go
- Za co?
- Dzięki tobie odzyskałam przyjaciela.
- Nie ma sprawy.
Wszyscy poszliśmy spać około 6.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz