Nadszedł dzień powrotu do L.A. Wstaliśmy wszyscy o siódmej, żeby nie spóźnić się na samolot. Na dole stali już wszyscy i wyglądali jak nowonarodzeni. Ja byłam zaspana.
- Dzień dobry śpiochu. - powiedziała Luiza
- Co? - spytałam, nie słyszałam jej, bo praktycznie jeszcze spałam
- W samolocie będziesz spać już ja tego dopilnuje.
- Raz mówisz, że się niewysypiam, innym razem wylewasz na mnie wodę byleby mnie obudzić a teraz mówisz, że się nie wysypiam. Kobieto, zdecyduj się!
- Nie pyskuj. - powiedziała
- Ma ktoś popckorn? - spytał Kendall, Luiza i ja spojrzałyśmy na niego.
- Będę tą mądrzejszą i ci ustąpie. - powiedziałam
- Dziękuje kujonie.
Zaśmieliśmy się. Pojechaliśmy na lotnisko. Luiza nie musiała mnie pilnować sama zasnełam krótko po starcie. Obudziłam się i poczułam, że jadę. Tak jadę nie lecę.
- Gdzie jestem?- spytałam
- Spokojnie, zaraz będziemy w domu. - odpowiedział Kendall
Dojechaliśmy do domu i wszyscy położyli się spać.
Następnego dnia razem z Kendallem wstaliśmy o dziesiątej. Zjedliśmy po cichu śniadanie, żeby nikogo nie obudzić i pojechaliśmy do jego mamy odebrać Cynamona. Weszliśmy nie dzwoniąc, bo Kendall miał klucze. Nie było nikogo na dole, więc byliśmy cicho bo pewnie jego rodzice i Kamila spali. Cynamon zaczął po mnie skakać i szczekać.
- Ćśśś... - powiedziałam, piesek przestał szczekać a ja go do siebie przytuliłam - Stęskniłam się za tobą.
Usłyszeliśmy kroki, po chwili naszym oczom ukazała się Kamilka.
- Maja, Kiendall! - krzykneła i zbiegła że schodów
- Cześć, słońce. - powiedział Kendall i wziął ją na ręce - Czemu nie śpisz?
- Cinamon mnie obudził. - odpowiedziała dziewczynka
- Zły Cynamon. - powiedział mój chłopak
- Ni, wcale ni.
- Zjesz śniadanko? - spytałam
- Tiak. Poprosze.
- A na co masz ochotę? - pomyślała chwilę i odpowiedziała
- Naleśniki.
- Dobra, a zrobimy też dla takich rodziców?
- No dobze. - powiedziała, a ja i Kendall się zaśmieliśmy
- Jaka łaska. - powiedział, a ja ruszyłam do kuchni
Usmażyłam chyba 40 naleśników z czego Kamila zjadła 5 Kendall 3 a ja skusiłam się na 2. Po jakiejś godzinie zeszli rodzice Kendalla i Kamili.
- Kogo moje piękne oczy widzą? - spytał tata Kendalla - Ty pewnie jesteś ta Maja, o której tyle słyszałem.
- Tak to chyba ja. Nie wiem nic o żadnej innej Mai. - powiedziałam
- Śmieszne, bardzo śmieszne. - powiedział Kendall
- I tak mnie kochasz. - powiedziałam
- Maja. - powiedziała Kamila
- Słucham cię.
- Pójdziesz ze mną porysowac?
- Dobrze. - poszłyśmy do jej pokoju
- Ale ty masz ładny pokój.
- Dziękuję. - podała mi kartkę
- Co mam narysiwać?
- Misia.
- No dobrze.
Rysowałam chyba 15 min.
- Jak ladnie risujes. - powiedziała Kamila
- Dziękuję a ty z pewnością ślicznie kolorujesz. Teraz go pokoloruj.
Kamila zaczeła kolorować i po jakuś10 min wszedł Kendall.
- Kamila ty to rysowałaś? - spytał
- Ni, Maja. Ja tilko kolowałam.- odpowiedziała mu
- Nie wiedziałem kochanie, że tak pięknie rysujesz.
- To teraz już wiesz.
- Dzwoniła Natalia. Mamy wracać bo nie długo obiad.
- No dobra. Pa Kamila.
- Pa. Odwiedis mnie jesce?
- Tak. - pokiwałam jej
W domu byliśmy pół godziny później. Cynamon pobiegł przywitać się z Sydney.
- Dobrze, że jesteście. - powiedziała Natalia
- Co zrobiłaś na obiad? - spytałam
- Twoją zapiekankę.
Weszliśmy do jadalni. Wszyscy już nakładali sobie zapiekankę. Jako pierwsza zaczełam jeść. Po chwili zrobiłam odruch jakbym chciała wypluć.
- Co jest? - spytała Natalia, wszyscy zatrzymali widelce w połowie drogi
- Sprawdzałaś czy kurczak jest dobry? - spytałam
- Dwa razy.
- A usmażyłaś go? - spojrzała w dół - Nie jedźcie tego. - zemdliło mnie i pobiegłam do łazienki
Zwróciłam tam kurczaka. Podeszła do mnie Luiza.
- Co jest? - spytała
- To przez tego kurczaka. - brzuch mnie bolał i się za niego złapałam
- Ciesz się. Uratowałaś wszystkich przed wypluwaniem flaków.
- Tylko dlaczego ja je wypluwam?
- Życie. - mnie znowu zemdliło i" wyplułam swoje flaki"
- Już dobrze?
- Nom.
- Idziesz do salonu? Zamówiliśmy pizze.
- Nie przełkne ani kawałka.
Poszłyśmy do salonu.
- Jak się czujesz? - spytał Kendall
- Po wypluciu flaków czy z świadomością, że moja przyjaciółka chciała mnie otruć.- odpowiedziałam
- Przepraszam. Nie chciałam.
- Przyjmuję przeprosiny.
Położyłam się na kolanach Kendalla i zasnełam.
czwartek, 5 grudnia 2013
Rozdział 13
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz