piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 14


W pewno wrześniowe popołudnie siedziałem z dziewczynami w salonie. Luiza była w pracy a chłopacy w studiu.
Rozmawiałyśmy o kosmetykach, modzie itp. jak to dziewczyny.
- Jak tam się powodzi w w waszych związkach? - spytałam
- Dobrze. - odpowiedziała Wiktoria
- U mnie też nic nowego. - odpowiedziała Natalia
- A jak tam u was po poprzedniej kłótni? - spytała Wiktoria
- Dobrze nawet bardzo, możnaby powiedzieć, że ta kłótnia umocniła nasze więzy.
- To świetnie. - powiedziała Natalia zadzwonił mój telefon - Kto dzwoni?
- Sama w to nie wierzę. Harry.
- Harry Styles? - spytały oboje
- Tak. Zrobimy mu numer.
M: Robota załatwiona, szefie. Pora zająć się ciałem.
H: Haha... Bardzo śmieszne.
M: Co śmieszne?
H: Dobra. To ja ci pokazałem ten numer.
M: Kurze. Pamięć masz dobrą.
H: Nie chwaląc się.
M: Co cię skłoniło, żeby do mnie zadzwonić po jakiś 3 latach?
H: Chciałem spytać, co u ciebie?
M: Wszystko dobrze. Jesteś może gdzieś w pobliżu?
H: Tak jakieś 10 min drogi.
M: Wpadniesz na kawę?
H: Okey. Do zobaczenia.
Siedziałyśmy i czekałyśmy na Harrego, który długo nie przychodził. Denerwowałam się i podeszłam do okna zobaczyć czy nie ma go gdzieś w pobliżu. Dziewczyny poszły za mną. To co ujrzałam w oknie mnie zamurowało. Harry całował się z Katy. Zdziwiło mnie to bo o ile dobrze pamiętałam nie nawidził jej jeszcze bardziej ode mnie. Byłam wkurzona. Chciałam już wyjść ale dziewczyny mnie powstrzymały.
- Gdzie ty się wybierasz? - spytała Wiktoria
- Idę mu wygarnąć. - odpowiedziałam
- To nie twoja sprawa. - powiedziała Natalia - Pamiętaj, że to tylko twój przyjaciel.
- Masz racje.
- Wiem, że mam. - powiedziała i się zaśmiałyśmy usiadłyśmy w salonie i włączyłyśmy sobie jakiś film. Jak skończyłyśmy oglądać była 19. Luiza miała za godzinę wrócić. Kontynowaliśmy z dziewczynami rozmowę przerwaną nam wcześniej przez Harrego. Nawet nie zorientowałyśmy się kiedy zasnełyśmy. Wstałam o ósmej. Jak to leżało już w tradycji tego domu zrobiłam śniadanie. Później wstała Wiktoria i poszłyśmy z psami na spacer. W drodze powrotnej wyciągnełyśmy listy ze skrzynki. Były tylko do chłopaków więc rziciłyśmy je im na stół. Weszłyśmy na taras, żeby nie budzić Natali i reszty. Rozmawiałyśmy o zdarzeniu z wczoraj. Po jakiejś godzinie przyszedł do nas Kendall i Carlos.
- Cześć skarbie. - powiedziałam a on pocałował mnie w policzek - Widziałeś już list do Ciebie?
- Tak. Dzisiaj jest akcja charytatywna i mamy się zjawić.
- Macie zamiar iść? - spytała Wiktoria
- To akcja charytaywna więc musimy. - odpowiedział Carlos
- A wy idziecie z nami. - zawyrokował Kendall
- No skoro musimy. - odezwała się Wiktoria
Poszliśmy się przygotowywać. Siedziałam na kanapie bo Kendall zajoł łazienkę. Rozmyślałam czy tu pasuje i czy może nie wrócić do Polski. Moje rozmyślania przerwał Kendall.
- Kochanie, co się stało? - spytał
- Nic. - odpowiedziałam
- Przecież widzę, że coś ci jest.
- No bo ją tutaj nie pasuje. Wy macie wszystko a ja nie mam nic.
- Masz mnie, to za mało?
- Idziecie? - spytał, wchodząc James - Tu ktoś umarł?
- Nie, Maja uważa, że tu nie pasuje.
- Haha. Nie rozśmieszaj mnie. - powiedział James - Wiesz ile dziewczyn ci zazdrościć bo chodzisz z Kendallem?
- No nie. - powiedziałam
- Mnóstwo. - powiedział James
- Chciałaś być z gwiazdą i jesteś z gwiazdą. Tobie, twojej siostrze i przyjaciółkom się udało.
- Niech wam będzie. - powiedziałam i zeszliśmy na dół.
Dotarliśmy na miejsce. Do chłopców od razu podszedł producent.
- Bardzo się cieszę, że przybyliście. - zaczął - Wasze garderoby to te cztery po prawej. Macie osobne więc nie powinniście się zabić. Oby.
To ostatnie słowo powiedział szeptem a my z dziewczynami zaczełyśmy się śmiać, no cóż z naszymi chłopcami nigdy nic nie wiadomo. Kiedy chłopcy poszli się przebrać rozmawiałam chwilę z dziewczynami. Potem w naszą stronę szedł Harry.
- Cześć Maja. - powiedział i chciał mnie przytulić ale się odsunełam - Co jest?
- Chcesz się do kogoś przytulić? Przytul się do swojej Perry.
- O co ci chodzi?
- No wiesz jak liżesz się z tą zdzirą przed oknem mojego salonu to ja cię wcale nie widzę. - powiedziałam z wyrzutem
- To chyba nie twoja sprawą z kim się całuje.
- Masz racje, tak samo nie twoją sprawą jest to, że nie mam ochoty z tobą gadać.
- ONE DIRECTION SZYKUJĄ SIĘ DO ZDJĘĆ!!!! - usłyszeliśmy głos z głośników co przerwało naszą wymiane zdań
Podeszli do nas chłopcy
- A ty o co masz takiego gula? - spytał Carlos
- Nic poważnego, tylko straciłam przyjaciela. - powiedziałam a chłopcy byli zawołani do zdjęć. Siedzieliśmy tam do dwudziestej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz