piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 25

W salonie zastałam Carlosa.
- Co ci jest? - spytał kiedy rzuciłam klucze na stół
- Nic ważnego. - powiedziałam
- Któraś z dziewczyn? - kiwnełam przecząco głową
- Kendall czy Harry?
- Harry. - usiadłam koło niego na kanapie
- Czym nabroił?
- Nie potrafi zrozumieć, że najgorsza prawda boli mniej od kłamstwa.
- Nie martw się. W końcu pójdzie po rozum do głowy.
- Oby.
- O cześć Maja. - usłyszałam głos Natali - Pożyczyłabyś mi aparat?
- Pilnie ci potrzebny? - spytałam przypominając sobie, że aparat ma Harry
- Muszę zrobić projekt do szkoły.
- No dobra. Poczekaj, bo pożyczyłam go Harremu.
Wstałam z kanapy. Pokazałam Carlosowi, że ma siedzieć cicho, on kiwnął głową na znak, że rozumie. Ubrałam buty i wyszłam. Na szczęście nie miałam daleko. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi Zayn.
- Hej, jest Harry? - spytałam
- Nie. Właśnie miałem do ciebie iść. Prosił, żeby oddać ci aparat. - podał mi go, wyglądał na przybitego
- Co ci jest? Tylko nie mów, że nic, bo ślepa nie jestem.
- Moje życie się wali.- odpowiedział
- Wiesz co. Chodźmy nad jezioro. Tam mi wszystko opowiesz.
- No dobra.
Wyszliśmy z ich domu, po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Usiedliśmy na pierwszej ławce z brzegu.
- Dobra. Wyrzuć to z siebie.
- Pewnie pamiętasz, że ożeniłem się w ten sam dzień co Logan. - powiedział
- Takich wrażeń nie da się zapomnieć, ale co to ma wspólnego?
- To, że się rozchodzimy.
- Dlaczego? Przecież do siebie pasujecie.
- Też tak myślałem dopóki nie zobaczyłem jej w łóżku z innym.
- Co? - spytałam zdziwiona
- Tak niestety.
- Ale... jak? - byłam tak zdziwiona, że nie mogłam wydusić z siebie słowa
- To było w pierwszy dzień świąt. Ona uparła się, że mam do niej jechać. Po drodze zachaczyłem o nasz wspólny dom i zastałem ją w łóżku z obcym facetem. Ona nawet się nie zdziwiła tylko wstała i wręczyła mi papier ze sprawą rozwodową, a kiedy wychodziłem krzykneła, że nigdy mnie nie kochała i wyszła za mnie tylko dlatego, bo mam sławe i pieniądze.
- O ja... Bardzo mi przykro. - przytuliłam go
- Nie musisz się tak nade mną rozczulać.
- Ale ja się nad tobą nie rozczulam poprostu przyjaźnimy się i chcę cię pocieszyć. Wiesz co? Nie rozczulaj się tak nad sobą. Ty byłeś w niej tak zakochany, że się ożeniliście, a ona tylko cię wykorzystała.
- Wiesz co? Zazdroszczę Kendallowi, że ma taką dziewczynę. Miłą, kochaną,wierną...
- Przestań bo się rozpłynę. - przerwałam mu
- Mówię tylko prawdę.
- Dzięki. Jak nam nie wyjdzie to możesz przyjść. - zaproponowałam dla żartu
- Napewno będę. - zaśmieliśmy się
- Tylko czy wy się rozstaniecie?
- Narazie się na to nie zanosi i oby tak zostało.
- Szczęścia wam życzę.
- Dzięki, ale już wracajmy, bo oni sobie bez ze mnie nie poradzą.
- Odpowadzę cię.
Nie chciałam, żeby odprowadził mnie pod sam dom, więc rozstaliśmy się pod jego. W domu opowiedziałam wszystkim, że Zayn się rozwodzi. Wszyscy mu współczuli nawet Kendall nie był zły, że mu pomogłam i powiedział:
- Będzie z ciebie genialny psycholog.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz