wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 28

Pewien marcowy poranek leżałam w łóżku. Chłopcy rano pojechali na plan, a Luiza w pracy. Nagrywanie mojego serialu zaczyna się dopiero w maju, więc narazie mogę nacieszyć się byciem" normalną". Spojrzałam w okno. Padało. Było to rzadkim widokiem w L.A. ale się zdarzało. Wziełam pierwsze co leżało na szafie, poszłam do łazienki i się ubrałam. Zeszłam do kuchni. Siedziały w niej Wiktoria i Natalia.
- Hej. - powiedziały równocześnie
- Cześć. - odpowiedziałam i wlałam sobie kawy
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Dzwonili chłopacy nie długo będą. - oznajmiła Natalia
- Super. - powiedziałam
- Co ci jest? - spytała Wiktoria
- Bez obrazy, ale wyglądasz jak żywy trup. - powiedziała Natalia
- Dzięki. Pogoda jest zrypana. Głowa mnie boli. Do końca tygodnia muszę oddać piosenkę, a nie mam pomysłu i wogóle nic mi się nie chce. - położyłam głowę na stole, w tym momencie weszli chłopcy
- Cześć. - powiedzieli równocześnie - A ty co tak siedzisz, jakbyś na kazaniu była? - spytał się mnie Kendall
- Natalia wytłumacz proszę. - Pogoda jest zrypana, Maję boli głowa do końca tygodnia musi oddać piosenkę, a nic jej się nie chce.
- Dziękuje. - powiedziałam i podniosłam głowe
- Nie łam się. - powiedział Logan i klepnął mnie w ramię
- Macie jakieś plany? - spytałam
- Nie wiem jak wy ale ja z Wiktorią mam wieczór dla siebie. - powiedział Carlos
- Ooo... A dokąd idziemy? - spytała Wika
- Zobaczysz. - powiedział jej chłopak i pocałował ją w policzek
Cały dzień siedzieliśmy przed telewizorem. Około 17 przyszła Luiza.
- O cześć kochanie, jesteś już? - spytał Logan i ją pocałował
- Tak już jestem, a wy cały dzień siedzicie w domu i nie mogliście się nawet po listy ruszyć?
- To przez tą porypaną pogodę. - powiedziałam, wziełam od niej listy i rozdałam ich właścicielom, jeden był do mnie
- Od kogo dostałaś list? - spytała Luiza
- Nie piszę. - odpowiedziałam - To otwórz i przeczytaj. - powiedział James
- Dobra. - otworzyłam list, przeczytałam i momentalnie zbladłam
- Halo Maja. - Wiktoria machała mi ręką przed oczami, Luiza i Natalia posadziły mnie na kanapie obok Kendalla, który wział mi kartkę z ręki i przeczytał:
- Tak łatwo o mnie nie zapomnisz. Jeszcze się spotkamy. - cała się trzęsłam, Kendall mnie przytulił
- Chyba domyślacie się od kogo jest ten list? - spytała Logan
- Marcin. - powiedzieli wszyscy, a ja na samo wspomnienie wtuliłam się bardziej w Kendalla
- Ej patrzcie mamy list ze stacji nicka. - powiedział Carlos, na umyślnie zmienił temat, byłam mu za to wdzięczna
- Czytaj. - powiedziała Natalia
- Mamy zaszczyt zaprosić BTR wraz z osobami towarzyszącymi na galę z okazji KCA która odbędzie się 21.03.13...
- W co ja się ubiorę? - zaczeła lamentować Natalia
- Zakupy? - spytała Wiktoria
- Zakupy. - odpowiedziała Luiza
- Ja odpadam. - powiedziałam - Muszę w końcu napisać tą piosenkę.
- Ja pomogę Mai. - powiedział Kendall i mocniej mnie przytulił
- Jak chcecie. - powiedział Logan
Oni wyszli, a my siedzieliśmy w salonie i piliśmy herbaty.
- Idę po gitary. Pomogę ci napisać. - powiedział Kendall
- Naprawdę? Dziękuje.
Kendall poszedł do góry i po chwili wrócił z naszymi gitarami. Po półtorej godziny mieliśmy napisaną całą piosenkę.
1. Czując moją drogę poprzez ciemność
Prowadzona przez bijące serce
Nie potrafię powiedzieć, gdzie się zakończy podróż
Ale wiem, gdzie się rozpoczyna.
Oni mi mówią, że jestem za młoda żeby zrozumieć
Mówią, że jestem złapana w marzenia
Cóż, życie mnie ominie, jeśli nie otworzę oczu
Cóż, mi to pasuje
Refren: Więc obudź mnie, kiedy to wszystko się skończy
Kiedy będę mądrzejsza i starsza
Przez cały ten czas szukałam siebie
I nie wiedziałam, że się zgubiłam (x2)
2. Próbowałam nosić ciężar tego świata
Ale mam tylko dwie ręce
Mam nadzieję, że będę miała szansę podróżować po świecie
A nie mam żadnych planów
Chciałabym na zawsze pozostać taka młoda
Nie bojąc się zamknąć mych oczu
Życie jest grą stworzoną dla każdego
A miłość jest nagrodą
Refren: Więc obudź mnie, kiedy to wszystko się skończy
Kiedy będę mądrzejsza i starsza
Przez cały ten czas szukałam siebie
I nie wiedziałam, że się zgubiłam
I nie wiedziałam, że się zgubiłam
I nie wiedziałam, że się zgubiłam
I nie wiedziałam, że się zgubiłam
I nie wiedziałam
I nie wiedziałam
I nie wiedziałam
Krótko potem wróciła reszta i oznajmiła, że idzie na spacer. Ja i Kendall zostaliśmy pomóc Carlosowi w przygotowaniu randki i sami się zmyliśmy.

*** Wiktoria ***

Byłam bardzo ciekawa o co chodziło mojemu chłopakowi. Teraz szykowałam się na to, co miało być romantyczne. Nikogo nie było w domu, więc mogłam się tylko domyślać jak to się skończy. Postanowiłam ubrać się w moje ulubione, czarne rurki, do tego duża, niebieska bluzka i czarne koturny. Pomalowałam się lekko i zeszłam na dół, do salonu. Nastrój był bardzo romantyczny. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam czegoś takiego. Cały pokój był oświetlony czerwonymi lampkami i świeczkami zapachowymi. W głośnikach leciała piosenka Whitney Houston - I Will Always Love You, ale nigdzie nie widziałam Carlosa.
- Droga pani.- szepnął mi nagle do ucha
- Co to jest?- spytałam lekko speszona
- Ale co?
- No to, wszystko.
- Już dawno nie było między nami takiej... 'chemii'. Mamy jedyną okazje, żeby było jak w niebie.- uśmiechnął się
Poczułam, że nogi zaczynają się pode mną uginać. Takiego uczucia jeszcze nigdy przedtem nie miała. To było wspaniałe.
- I sam na to wpadłeś czy może jakiś dobry elfik Ci pomagał? A może raczej wróżka?
- Wróżkowie..
- Maja i... Kendall?
, - Taaak... Bez rozmowy telefonicznej też by się nie obyło.
- O to nie pytam, bo to jest dla mnie jasne.- uśmiechnęłam się.
- A więc, po co się zagłębiać w temat, usiądź, a ja zaraz wrócę.- powiedział i odsunął mi krzesło
Zapowiadało się na prawdę miło. Za chwilkę Carlos wrócił do salonu z talerzami, na których było spagetti alla carbonara. Kiedy już zjedliśmy porozmawialiśmy trochę o nas, o tym, co będzie dalej i przeszliśmy do oglądania filmu "Trzy metry nad niebem".
- Więc, jak Ci się podoba?- spytał chłopak.
- Jest na prawdę romantycznie. To słodkie, że się starasz.
- Daj spokój, nie miałem dla Ciebie czasu.
- Kochanie, ja to rozumiem, praca. Faktycznie, może czasami chciałabym, żebyś poświęcił mi trochę więcej czasu, ale wiem, że jest trudno. Poza tym wiem też, że kiedyś dostanę zadośćuczynienie.- iśmiechnęłam się.
- Dziękuje.- szepną i pocałował mnie Chwycił mnie w pasie i zaniósł po schodach do naszej sypialni , nasz wieczór był bardzo udany , a noc bardzo dluga i namiętna . >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Z okazji nowego roku" życzę wam prawdziwej polskiej imprezy i szczęścia w nowym roku

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 27

*** Kendall ***

Trwały przygotowania do urodzin Mai. Bardzo pomagała nam mama. Poprosiła Maję, żeby zajeła się Kamilą, bo ta jest "chora". Ona oczywiście się zgodziła ma za dobre serce.

*** 21 luty ***

Obudziły mnie promienie słoneczne. "Znów piękny dzień" - pomyślałam
Wstałem i poszedłem się ubrać. Zszedłem na dół do salonu. Siedzieli w nim moi przyjaciele.
- Wszyscy wiedzą co mają robić? - spytałem
- Tak. - odpowiedzieli równocześnie
- My jedziemy do studia wszystko przygotowywać. - odezwał się James
- W tym czasie my zajmujemy się Mają. - powiedziała Luiza
- O godzinie 18 przyjeżdżacie na imprezę do studia. - dopowiedział Carlos
- Skoro wszyscy wiedzą co mają robić to idę obudźić Maję.
Wróciłem na górę i weszłem do pokoju. Maja już nie spała.
- Cześć kochanie. Wszystkiego najlepszego. - powiedziałem
- Dziękuję. - uśmiechneła się do mnie, a ja pocałowałem ją w policzek
- Niestety musimy jechać z chłopakami do studia. Wrócimy dopiero po osiemnastej.
- Szkoda.
- Kendall, idziesz?! - usłyszeliśmy krzyk Logana
- Muszę iść. Pa. - pocałowałem ją i wyszłem

*** Maja ***

Wstałam i ubrałam się i zeszłam na dół. W salonie stały dziewczyny.
- Wszystkiego najlepszego! - krzykneły i rzuciły się mi na szyję
- Dzięki. - odpowiedziałam przytulając się do każdej po kolei
- Masz na coś ochotę? - spytała Luiza
- Na spacer z psami i lody. - odpowiedziałam
- No to idziemy. - zakomendowała Natalia
Wyszłyśmy z domu. Szłyśmy w stronę lodziarni kiedy nagle przed nami stanął Marcin.
- Cześć Maja. Wszystkiego Najlepszego! - powiedział
- Co ty robisz w Los Angeles? - spytałam
- Powinnaś podziękować za życzenia. - pouczył mnie
- W głębokim poszanowaniu mam to co powinnam zrobić. Co tu robisz?
- Mieszkam. Zaczynam nowe życie, a ty co zaśpiewałaś jedną piosenkę i uważasz się za gwiazdę? - dziewczyny stały jak wryte
- Jesteś na warunkowym. Nie możesz opuszczać kraju. - powiedziałam
- Nie ma to jak mieć dobrego adwokata. - powiedział że wścibskim uśmieszkiem
- Nie to tylko zły sen. - nie dowierzałam
- Kochanie, wreście możemy być razem.
- Co?! Ty masz czelność nazywać mnie" kochanie"?! My nigdy nie byliśmy i nie będziemy razem!
- Bo co bo wolisz gwiazdy?!
- Kendalla kocham, a ciebie nienawidzę!
- Gorzko tego pożałujesz. - powiedział i kopnął mnie w brzuch
- Ał! - krzyknełam
- Maja! - dziewczyny rzuciły się mi pomóc
Marcin je odepchnął i zaczął mnie kopać. Mi jakoś udało się wstać, kopnełam go w krocze, pomogłam wstać dziewczynom i czmychnełyśmy w stronę lodziarni. Tam kupiłyśmy sobie lody na pocieszenie, a nasze pieski biegały po polance. Byłam cała roztrzęsiona.
- Maja! - krzykneła Natalia
- Jedźmy do studia. Tylko proszę was nie mówcie nic chłopakom, po co mają się denerwować?
- No dobra to ja pójdę po psy. - powiedziała Luiza i poszła w stronę polanki

*** Luiza ***

Zadzwoniłam szybko do Kendalla.

(J-ja               K-Kendall)

K: Cześć Luiza, stało się coś?
J: Maja chce jechać do studia.
K: Nie. Powstrzymajcie ją.
J: Wywinie się gadką, że ma urodziny.
K: Dobra wymyśle coś. Cześć.
J: Cześć
Rozłączył się. Wziełam psy na smycze i wróciłam do dziewczyn.

*** Kendall ***

- Dziewczyny tu jadą. - powiedziałem do chłopaków
- Co? - spytali równocześnie
- Chłopaki mam dobrą wiadomość. - usłyszeliśmy głos podekscytowanego Alana
- Jakie? - spytał James
- Jeśli Maja się zgodzi to nasza wytwórnia podejmie z nią wspołpracę na tych samych warunkach co wasze. - oznajmił
- Woo Hoo!!!! - krzykneliśmy
- Wszystkie? - spytałem, kiwnął potwierdzająco
- Serial też? - spytał Carlos
- Myślimy nad fabułą. - odpowiedział nasz manager
- Woo Hoo! - krzykneliśmy znowu
- Kiedy masz zamiar jej to powiedzieć? - spytał Logan
- Jak najszybciej.
- A możesz dzisiaj?
- A co?
- Bo właśnie jest 15 do imprezy jeszcze 2 godziny, a dziewczyny zaraz tu będą i trzeba ją czymś zająć. - dopowiedziałem
- No dobra zajmę się nią. - powiedział, a my odetchneliśmy z ulgą.

*** Maja ***

Weszłyśmy do studia i od razu" napadł" na mnie Alan.
- Maja możemy pogadać? - spytał
- Jasne. - odpowiedziałam
- To my pójdziemy do chłopaków. - powiedziała Wiktoria i wzieła ode mnie Cynamona
- Później was znajdę. - powiedziałam i weszłam z Alanem do jego gabinetu
- Usiądź. - powiedział i wskazał mi krzesło
- Dzięki. - usiadłam
- Rozmawiałem dzisiaj z moim szefem i on jest zachwycony twoim głosem. Chciałby zaproponować ci współpracę na tych samych warunkach na jakich pracują chłopacy.
- ... Wow. Nie wiem co powiedzieć.
- Powiedz, że się zgadzasz.  - powiedział
- Żeby to było takie proste.
- Chłopacy zgodzili się od razu.
- Skoro oni się zgodzili i są zadowoleni to ja chyba też będe.
- Więc się zgadzasz? - spytał
- A mam inne wyjście? Jak się nie zgodzę teraz to naślesz na mnie Kendalla, a jemu nie umiem odmówić. - odpowiedziałam
- Jest! Trzeba wymyśleć fabułe serialu.
- To serial też będzie? -  spytałam zaskoczona
- Powiedziałem, że na tych samych warunkach co BTR.
- Wow. - znowu byłam zaskoczona
- Chodź przedstawie ci reżysera. - pociągnął mnie i wyszliśmy
Szliśmy na sam koniec studia. W końcu weszliśmy do wielkiej sali, w której stał wysoki mężczyzna.
- Maja to jest Sam twój reżyser. - przedstawił mi go Alan
- Miło mi cię poznać. - powiedziałam i wyciągnęłam rękę w jego stronę
- Mi także. - uścisnął moją rękę
Rozmawialiśmy jeszcze godzinę. Wymyśliliśmy fabułe serialu. Będzie o dziewczynie, której matka zgineła krótko po jej urodzeniu, a ojciec jej nie chciał. Wychowuje się w domu dziecka. Tam ma tylko jedną przyjaciółkę, która chce śpiewać. Maja(główna bohaterka będzie miała moje imię) i jej przyjaciółka wymykają się z domu dziecka, żeby jej przyjaciółka mogła wziąć udział w castingu. Przyjaciółka panikuje i wpycha Maje na scena ta śpiewa i wygrywa casting. Wyjeżdża z przyjaciółką do L.A. i rozpoczyna karierę pod wsparciem przyjaciółki. Wszedł Kendall.
- Znalazłem cię wreście. - powiedział i mnie przytulił - Alan wołają cię.
- Już idę. - powiedział i wyszedł
- Idziemy się przejść z Cynamonem? - spytał Kendall teraz zauważyłam, że ma ze sobą mojego pieska
- Jasne. Cześć Sam.
- Hej.
Wyszliśmy. Poszliśmy się przejść do parku.
- Co chciał od ciebie Alan? - spytał
- Nie udawaj, że nie wiesz. - powiedziałam
- Za dobrze mnie znasz. - powiedział i się zaśmieliśmy
Po 30 minutach wróciliśmy do studia. Weszliśmy do sali nagraniowej i nagle wszyscy wyskoczyli z ukrycia krzycząc:
- NIESPODZIANKA! !!!!!!!!!!
O mały włos nie dostałam zawału. Cieszyłam się.
- Kto to wszystko zorganizował?
- Praktycznie my. - powiedział Logan
- Ale teoretycznie ty. - dopowiedział James
- Jak ja?
- Bo cały czas myśleliśmy jak ty. - powiedział Carlos
- Wy moje głupki kochane. - powiedziałam i każdego uścisnełam
Zaczeła się impreza. Bolało mnie ramię, było trochę posiniaczone ale cały czas miałam bluzę i nikt nie zwrócił na to uwagi. Kendall nie dawał mi odetchnąć. Cały czas z nim tańczyłam. Kiedy mnie w połowi imprezy puścił z obrotów poszłam pogadać z Kristen.
- Czemu nie ma żadnych informacji o waszym ślubie? - spytałam z wyrzutem
- Robert jest na promocji nowego filmu i szybko nie wróci. - powiedziała smutno
- Mogę panią prosić do tańca? - usłyszałam głos Jamesa
- Wybacz Kristen. - powiedziałam i ruszyłam w pląsy z Jamesem
Później tańczyłam z resztą chłopaków z BTR i z chłopakami z 1D.
- Proszę wszystkich o uwagę. - usłyszeliśmy głos Kendalla, stał na scenie - Chciałbym zaśpiewać piosenkę dla najpiękniejszej dziewczyny na sali. Maja. Kocham cię.
Zaczął śpiewać. Popłakałam się kiedy to śpiewał. Zszedł że sceny od razu do niego pobiegłam i pocałowałam. Zabawa skończyła się po drugiej, a w domu byliśmy po trzeciej. Puściłam Cynamona i Sydney. Całkowicie zapomniałam, że mam posiniaczoną rękę i zdjełam bluzę.
- Co masz w rękę? - spytał Logan
- Nic. - powiedziałam
- Przecież widzę. - odezwał się Kendall
- Powiedz im. - powiedziała Wiktoria
- Nie. - odpowiedziałam
- Co? - spytał Carlos
- Powiedz, bo ja powiem. - zagroziła Natalia
- Dobra. - weszliśmy do salonu i opowiedziałam im całą historię
- Co za palant! - krzyknął James
- Zabije gnoja!  - krzyknął Kendall
- Nie! Zapominamy o sprawie. Nie wiem jak wy ale ja jestem zmęczona. Dobranoc.
Powiedziałam i poszłam na górę. Położyłam się, po chwili przyszedł Kendall. Przytuliłam się do niego i zasnełam.

wtorek, 24 grudnia 2013

Jednorazówka

Hej mam dla was bożonarodzeniową jednorazówkę. Jeśli można to tak nazwać. Piszę ją z dedykacją dla Aleks, która bacznie śledzi bloga. Mam nadzieję, że to cię zmotywuję cię do pisania komentarzy, a nie opiniowania mi rozdziałów w szkole. Już bez dłuższego przynudzania zapraszam na jednorazówkę.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>Szłam ulicami Los Angeles.Uciekłam z domu. I co z tego? Mam osiemnaście lat nikt się się będzie mną przejmować. Dlaczego? Bo moi rodzice to pijacy. Cały czas mnie biją. W tym momencie poczułam straszny ból głowy. Nie dawał mi  spokoju więc zaczełam marzyć o świętach jakie mogłyby być gdybym miała normalną rodzinę. Wyobraziłam sobie święta z choinką, prezentami i rodziną, a nie chowając się żeby rodzice cię nie dopadli. Nie mam żadnych przyjaciół. Cały czas chodzę w długich ubraniach żeby nie było widać moich siniaków. Było mi zimno ale czułam jak gorączka mnie  rozpala. Szłaś dalej w ten mróz. Zima była naprawdę mroźna od 18 lat nie widziałaś takiej. Zmęczona usiadłam  na ławce. Wyciągnełam telefon włączyłam woją ulubioną playliste oczywiście z piosenkami zespołu Big Time Rush. Nie było rady musiałam iść dalej. Łzy płynęły mi po policzkach widząc te wszystkie radosne rodziny w dzień przed Wigilią. Nagle ból głowy stał się niewyobrażalnie silny. Padłam na kolana a potem na ziemię. Nie miałam siły się podnieś. Chwilę potem usłyszałam nad sobą 4 głosy.
- Bierzemy ją do nas. - usłyszałaś znajomy głos, ale nie mogłaś go teraz skojarzyć
Poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Jęknełam z bólu. Na plecach miałam świeże siniaki zrobione przez tatę. 
- Ciii... Zaraz będziesz bezpieczna.
Było to ostatnie co usłyszałaś. Obudziłaśm się w pomieszczeniu, w którym pierwszym co dostrzegłam była choinka jej lampki mnie oślepsiły. Spróbowałam się podnieść ale poczułam czyjąś dłoń,która mnie powstrzymała.
- Leż spokojnie.- nakazał ten sam głos, który słyszałam wieczorem
Spojrzałam w górę. Dobrze znałaś tę twarz. Był to Logan Henderson z zespołu BTR. Rozejrzałaś się obok ciebie byli jeszcze Kendall, James i Carlos.
- Gdzie ja jestem? - odezwałam się
- Spokojnie. Jesteś u nas w willi.(nie mam zielonego pojęcia jak to się piszę) - odezwał się Kendall
- Miałaś bardzo wysoką gorączkę więc postanowiliśmy cię tu przynieść. - powiedział Carlos
Przypomniały ci się wszystkie zdarzenia tego dnia. Poczułaś ból w ramieniu. Nie skrzywiłam się żeby tylko nie ujawnić się przed chłopcami.
- Wszystko okey? - spytał James
- Jasne. - skłamałam
- Może chcesz coś zjeść albo się napić.
- Proszę wodę. - Logan spojrzał na chłopaków jakimś znaczącym spojrzeniem, bo wyszła całą trójka. Zostaliśmy tylko ja i on.
- Napewno wszystko wporządku?
- Jasne.
- A to? - uniósł delikatnie moją zasiniaczoną rękę.
- To nic takiego. - opuściłam rękę i usiadłam
- Aleks sama się chyba nie pobiłaś.
- Skąd znasz moje imię?
- Z twojego dowodu. Nie zmieniaj tematu.
- Nic ważnego. - Gdyby to nie było nic ważnego tego po prostu by nie było.
- Logan.... - powiedziałaś rezygnująco
Chłopak przytulił cię. Zadrżałaś.
- Mi możesz zaufać.
- Dobrze. Moi rodzice to nałogowi alkoholicy.
- Oni cię tak użądzili? - usłyszałaś głos Jamesa wchodzącego do pokoju. Za nim weszli Carlos i Kendall. Nieśli gorącą herbatę i jakieś kanapki. Postawili to przed tobą. Spojrzałaś w dół.
- Tak. - było ci wstyd mówić tak o twoich rodzicach
- To niewyobrażalne jesteś praktycznie cała sina. - powiedział Kendall
- Czemu nie zgłosiłaś tego na policje? Napewno by ci uwierzyli. - powiedział Carlos
- Na rodziców mam kablować? Do tego nie mam gdzie mieszkać. Nie mam pracy. Nawet nie skończyłam szkoły. - wziełam łyk herbaty zrobiło mi się lepiej
- Możesz mieszkać tutaj z nami. A jeśli szukasz pracy nasz producent szuka kogoś do pracy w naszej garderobie. - powiedział Logan
- Serio, proponujesz mi pracę? - spytałam z niedowierzaniem
- Nie tej pani za tobą. Jasne że tobie. - Zaśmialiśmy się.
Przytuliłam się mocno do Logana. Zjadłam przygotowane przez chłopców kanapki. Rozmawialiśmy do pierwszej. Było mi bardzo miło spędzić czas ze swoim ulubionym zespołem ale nie chciałam im zawracać głowy. Obudził mnie zapach naleśników. Wstałam i poszłamdo kuchni. James robił śniadanie.Ustałam w progu spoglądając na zimowe dekoracje.
- Wesołych Świąt! - usłyszałaś za sobą głos Logana.
- Wesołych Świąt Logan. Wesołych Świąt James. - odpowiedziałam Weszliśmy do kuchni i James nałożył wszystkim naleśniki.
- Lepiej jedz szybko zanim przyjdzie Carlos. - powiedział James
- Co tu tak pachnie? - usłyszeliśmy głos Carlosa
- O wilku mowa. - powiedział Logan
- Wesołych Świąt Carlito. - powiedziałam
- Nawzajem Aleks.
- Wesołych Świąt wszystkim. - powiedział Kendall, wchodząc do kuchni
- Wesołych Świąt. - odpowiedziała nasza czwórka równocześnie
- Jaka jednomyślność. - zaśmiał się Kendall
Zjedliśmy wszyscy śniadanie a chłopcy dużo się przy tym śmiali. Zamyśliłam się.
- A ty nad czym tak myślisz? - spytał mnie Logan 
- Zamyśliłam się. Przepraszam.
Po śniadaniu poszliśmy się wszyscy ubrać. Ubrałam się świątecznie i postanowiłam wyjść kupić chłopcom z okazji świąt jakieś drobne upominki. Wyszłam więc i przeszłam jakieś 30m i zauważyłam fajne drobiazgi kupiłam chłopcom po jednym i udałam się spowrotem do ich willi. Usłyszałam jak się kłócili.
- Nie będę z wami mieszkał jeśli ona tu będzie. - odezwał się James
- Dobra zaraz się jej pozbędziemy.
Usłyszawszy to zaczełam płakac. Biegłam przed siebie. Zatrzymałam się w parku i usiadłam na ławce. Siedziałam tak do wieczora. Nie spodziewałam się nikogo przecież były święta. Jakieś pół godziny później usłyszałam znajomy głos. Bardziej bym się spodziewała św. Mikołaja niż swojego ojca. Chciałam się schować ale niestety cię zauważył.
- Kogo my tu mamy? - powiedział był pijany, podbiegł do mnie i złapał mnie w nadgarstkach.
- Zostaw mnie! - krzyknełam ale on udeżył mnie w samo oko
Szykował się do kolejnego zamachu ale nagle usłyszałam krzyk Kendalla.
- Zostaw ją!
Tata się odwrócił. Wyrwałam się spod jego uścisku,a Kendall stanął między mną a nim.
- Nie wpier*alaj się dupku!
- Bo co mi zrobisz?!
W tej chwili tata się na niego zamachnął. Na szczęście przybiegli chłopacy a ją z stamtąd uciekłam. Byłam już poza obrębęm ich widoku kiedy dogonił mnie Logan.
- Aleks stój! - złapał mnie za ramiona
- Co chcesz?
- Zrobił ci coś?
- Nie, a co?
- Nie kłam, słabo ci to wychodzi. - dotknął mojego oka, syknełam z bólu. - Widzisz?
- Jeśli to wszystko to idź. - powiedziałam obojętnie
- Nie wszystko. -
Co jeszcze?
- Mam ci do powiedzenia coś ważnego.
- Mów!
- Zakochałem się...
- No to ci gratuluję. - próbowałam się uwolnić
- ... w Tobie.
- Co? - zrobiłam szerokie oczy
- Kocham cię. - ujął moją twarz i mnie pocałował, nie trwało to długo
- Kocham cię. - odpowiadziałam i przytuliłam się do niego z płaczem
- Chodź już. Chłopacy zadzwonili na policję.
- No dobrze.
Jak szliśmy obejmował mnie ramieniem.
- Czemu uciekłaś? - spytał po chwili
- Bo mnie nie chcecie. - odpowiedziałem
- Skąd takie podejrzenia?
- Słyszałam jak rozmawialiście przed południem.
- Ahahaha. Trzeba było słyszeć wszystko.
- To o co chodzi? - spytałam
- Zrobiliśmy sztuczną mysz i udawaliśmy, że jest żywa a James  tragicznie boi się myszy i chyba resztę znasz.
- No i wszystko jasne. - Dobra chodź szybciej.
Gdy doszliśmy na miejscu była już policja.
- To jest właśnie ta dziewczyna. - powiedział James
- Aleks Karmińska  ?- spytał policjant
- Tak to ją, w czym mogę pomóc?
- Ci o to chłopcy oskarżają tego pana o pobicie cię. Czy potwierdzasz tę informacje?
- Tak. To jest mój ojciec. Wielokrotnie mnie bił razem z mamą. - powiedziałam bez zawachania
- Czy na mamę też chcesz złożyć doniesienie?
- Tak.
- Podaj mi proszę jej dane i adres. - powiedział policjant
- Krystyna Karmińska. Ul. Dworcowa 7/6
- Dziękuję.
- Ja również. - przytuliłam się mocniej do Logana
Wracaliśmy do domu i James spytał - Aleks o co ci chodziło?
- Poprostu coś źle usłyszałam.
- Dobra chodźcie bo kolacja stygnie
Gdy weszliśmy do domu zjedliśmy jeszcze ciepłą kolację i wymieniliśmy się prezentami. Dostałam płytę od wszystkich (oczywiście ich własną), od Kendalla  dostałam psa, który dostał imię Wielki. Od Carlosa dostałaś książkę. Od Jamesa dostałam laptopa. Od Logana dostałam naszyjnik z napisem" I love you", założył ci go a ty szepnełaś mu na ucho" Ja Ciebie też". Potem włączyliśmy sobie" Opowieść Wigilijną". Byłam wtulona w ramiona Logana. Ten dzień był tak męczący, że zasnełam w połowie filmu. To były niezapomniane święta.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>
Jednorazówka zakończona, jeśli można to tak nazwać. Mi osobiście wydaję się, że nie wyszła. Ocenę już zostawie wam. Piszcie w komentarzach. Rozdział będzie jutro. Na zakończenie krótkie życzenia:

Wigilia, Piękne rodzin zbratanie, jak tylko nas bliscy otoczą w krąg, podczas gdy
się kruchy opłatek łamie, w gronie dobrych życzeń na cały rok” wesołych
świąt"

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 26

*** Kendall ***
t 10 luty. Za powiedziałamlę Walentynkową.  Tyz

ej ma urodziny. Trzeba zacząć nad czymś myśleć, protwarciaa nas wszystkich zrobiła tyle dobrego. Spojrzałem na nią. Smacznie śpi i dobrze wcz. I mi aj późno wróciła odoryginalny pomysł. -i. Jak najdelikatniej wyszedłem z łóżka, wziołem ubrania i poszłem do łazienki się ubrać. Następnie zeszłem do kuchni, siedzieli w niej chłopacy.
- Cześć wam. - przywitałem się z nimi
- Cześć. - odpowiedzieli
- Dziewczyny śpią? - spytałem
- Zaraz zejdą. - odpowiedział Carlos
- A co? - spytał Logan
- Za 11 dni urodziny ma Maja. Trzebaby zacząć coś przygotowywać. W końcu zrobiła dla nas tyle dobrego.
- Popieram. - usłyszeliśmy głos Luizy, szły za nią dziewczyny
- Macie jakieś pomysły? - spytał James
- Maja jest skarbnicą pomysłów. - odezwała się Wiktoria
- To myślmy tak jak ona. - zaproponowała Natalia
- Najpierw by się spytała czy robimy impreze czy przyjęcie dla najbliższych. - powiedziałem
- Impreza. - odpowiedzieli wszyscy
- Miejsce.  - powiedział Carlos
- Skoro to ma być impreza to chyba studio. - powiedział Logan
- Lista gości, jedzenie, dekoracje, muzyka. - nawyliczała Luiza
- Proponuje się tym zająć dopiero po Walentynkach. - powiedział James, a my się zgodziliśmy

*** 14 luty -  Maja ***

Obudziłam się około 10. Spojrzałam na szafkę stojącą koło łóżka. Leżała na nim taca, a na niej sok pomarańczowy i naleśniki. Obok tego dania liścik:
" Chciałbym osobiście ci wręczyć to pyszne danie, niestety pilne wezwanie do studia. :( Wesołych Walentynek do zobaczenia wieczorem. Smacznego.
                                                     Love
                                                    Kendall"
Zjadłam śniadanie i zadzwoniłam do Kendalla.
(J - ja, K - Kendall)

K: Cześć skarbie, jak się spało?
J: Dziękuje, Dobrze. Zdradzisz mi gdzie mnie zabierasz?
K: Powiem tylko, że na kolację.
J: Tyle to się wymyśliłam.
K: Muszę kończyć.
J: Pa. Kocham cię.
K: Ja też
( Koniec rozmowy)

Zeszłam na dół do salonu. Dziewczyny biegały po całym domu.
- Co to za rozgardiasz?! - krzyknełam kiedy o mały włos nie wpadłam na Natalie
- Przygotowujemy się do randek. - powiedziała Wiktoria
- Dobra tylko się nie zabijcie. - powiedziałam i poszłam do łazienki
Wpuściłam wodę do kąpieli, a kiedy z niej wyszłam była 13. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć Natalia, a ja w tym czasie poszłam do kuchni. Po chwili weszła do niej moja przyjaciółka.
- Dostałaś kwiaty? - spytałam
- Nie. Ty dostałaś. - odpowiedziała
- Od kogo?
- Sprawdź. - podała mi kwiaty
Spojrzałam na kartkę doczepioną do bukietu.
  "Wesołych Walentynek
Dziękuję, że mi wybaczyłaś
Ściskam
Harry"
- Od kogo? - spytała wchodząca do kuchni Luiza
- Od Harrego.
- Miłe.  - powiedziała Wiktoria
- Wiem. - powiedziałam i wstawiłam kwiaty do wazonu
Była 14, więc pogadałam do 16 z dziewczynami. Potem skończyłam wklejać zdjęcia do albumu, który miał być prezentem dla Kendalla. Na kolację wybrałam tą sukienkę:

Do torebki o tym samym kolorze włożyłam prezent dla Kendalla i telefon. Nagle poszułam na szyji coś zimnego
- To są kluczę, których użyłaś do otwarcia mojego serca.- szepnął mi na ucho mój ukochany
Spojrzałam na swoją szyję wisiał na niej wisiorek z kluczami z napisem "Love"
 - Dziękuję, jest śliczny - pocałowałam go - Też mam coś dla ciebie.
Wyjełam z trebki album i mu go wręczyłam. Szybko "przeleciał" kartki i mnie przytulił.
- Jest piękny. - powiedział
- Wiem.
- To ma być niespodzianka, więc... - pokazał mi chustę
- Muszę?
- Tak. - zawiązał mi oczy
Słyszałam jak zamyka drzwi od domu. Potem wsiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy już 10 minut.
-Która godzina? - spytałam
- Dwudziesta. - odpowiedział Kendall
- Daleko jeszcze? 
- 10 minut.
Po określonym czasie wysiedliśmy z samochodu. Nigdzie nie wchodziliśmy. Cały czas byliśmy na dworzu. W końcu poczułam jak Kendall zdejmuję mi chustę z oczu. Pierwsze co zobaczyłam to koc, a na nim świeczki i przygotowane jedzenie.
- Bardzo oryginalny pomysł. - powiedziałam i go pocałowałam
- Jestem oryginalny, więc niespodzianka też taka musi być. - powiedział, a ja się zaśmiałam
Zjedliśmy kolację j oglądaliśmy gwiazdy. Do domu wróciliśmy około pierwszej. Byliśmy tak zmęczeni, że zasneliśmy w salonie

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 25

W salonie zastałam Carlosa.
- Co ci jest? - spytał kiedy rzuciłam klucze na stół
- Nic ważnego. - powiedziałam
- Któraś z dziewczyn? - kiwnełam przecząco głową
- Kendall czy Harry?
- Harry. - usiadłam koło niego na kanapie
- Czym nabroił?
- Nie potrafi zrozumieć, że najgorsza prawda boli mniej od kłamstwa.
- Nie martw się. W końcu pójdzie po rozum do głowy.
- Oby.
- O cześć Maja. - usłyszałam głos Natali - Pożyczyłabyś mi aparat?
- Pilnie ci potrzebny? - spytałam przypominając sobie, że aparat ma Harry
- Muszę zrobić projekt do szkoły.
- No dobra. Poczekaj, bo pożyczyłam go Harremu.
Wstałam z kanapy. Pokazałam Carlosowi, że ma siedzieć cicho, on kiwnął głową na znak, że rozumie. Ubrałam buty i wyszłam. Na szczęście nie miałam daleko. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi Zayn.
- Hej, jest Harry? - spytałam
- Nie. Właśnie miałem do ciebie iść. Prosił, żeby oddać ci aparat. - podał mi go, wyglądał na przybitego
- Co ci jest? Tylko nie mów, że nic, bo ślepa nie jestem.
- Moje życie się wali.- odpowiedział
- Wiesz co. Chodźmy nad jezioro. Tam mi wszystko opowiesz.
- No dobra.
Wyszliśmy z ich domu, po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Usiedliśmy na pierwszej ławce z brzegu.
- Dobra. Wyrzuć to z siebie.
- Pewnie pamiętasz, że ożeniłem się w ten sam dzień co Logan. - powiedział
- Takich wrażeń nie da się zapomnieć, ale co to ma wspólnego?
- To, że się rozchodzimy.
- Dlaczego? Przecież do siebie pasujecie.
- Też tak myślałem dopóki nie zobaczyłem jej w łóżku z innym.
- Co? - spytałam zdziwiona
- Tak niestety.
- Ale... jak? - byłam tak zdziwiona, że nie mogłam wydusić z siebie słowa
- To było w pierwszy dzień świąt. Ona uparła się, że mam do niej jechać. Po drodze zachaczyłem o nasz wspólny dom i zastałem ją w łóżku z obcym facetem. Ona nawet się nie zdziwiła tylko wstała i wręczyła mi papier ze sprawą rozwodową, a kiedy wychodziłem krzykneła, że nigdy mnie nie kochała i wyszła za mnie tylko dlatego, bo mam sławe i pieniądze.
- O ja... Bardzo mi przykro. - przytuliłam go
- Nie musisz się tak nade mną rozczulać.
- Ale ja się nad tobą nie rozczulam poprostu przyjaźnimy się i chcę cię pocieszyć. Wiesz co? Nie rozczulaj się tak nad sobą. Ty byłeś w niej tak zakochany, że się ożeniliście, a ona tylko cię wykorzystała.
- Wiesz co? Zazdroszczę Kendallowi, że ma taką dziewczynę. Miłą, kochaną,wierną...
- Przestań bo się rozpłynę. - przerwałam mu
- Mówię tylko prawdę.
- Dzięki. Jak nam nie wyjdzie to możesz przyjść. - zaproponowałam dla żartu
- Napewno będę. - zaśmieliśmy się
- Tylko czy wy się rozstaniecie?
- Narazie się na to nie zanosi i oby tak zostało.
- Szczęścia wam życzę.
- Dzięki, ale już wracajmy, bo oni sobie bez ze mnie nie poradzą.
- Odpowadzę cię.
Nie chciałam, żeby odprowadził mnie pod sam dom, więc rozstaliśmy się pod jego. W domu opowiedziałam wszystkim, że Zayn się rozwodzi. Wszyscy mu współczuli nawet Kendall nie był zły, że mu pomogłam i powiedział:
- Będzie z ciebie genialny psycholog.

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 24

Następnego dnia, o dziwo, obudziłam się o ósmej. Jakieś 10 minut później na łóżko wskoczył Cynamon, żeby mi" powiedzieć", że pora na dwór. Ubrałam się w to

(bez balerinek i okularów). Szłam cały czas prostą alejką. Nagle zobaczyłam jak Harry całuję się z Katy. Byłam wściekła. Nie dlatego, że wymieniał z nią zarazki tylko dlatego, że mnie okłamał.
- Ładnie to tak kłamać?! - spytałam podchodząc do nich
- Maja? Co tu robisz? - Harry był zmieszany
- Patrzę na osobę, którą uwarzałam za przyjaciela. - odpowiedziałam 
- Nigdy nie byłam twoją przyjaciółką. - odezwała się Perry
- Nie rozmawiam z tobą. - powiedziałamj ej
- Jestem twoim przyjacielem. - odezwał się Harry
- Przyjaciel wyznałby najgorszą prawdę. - powiedziałam ze łzami w oczach
- Nie byłam twoją przyjaciółką. - odezwała się zdzira
- Ile razy mam piwtarzać, że z tobą nie rozmawiam? 
- Ale ja z tobą tak. - powiedziała
- Zamknij się dupojadko.
- Maja przeginasz. - powiedział Harry
-" Przyjaciel "się odezwał. - pokazałam cudzysłowie
Odwróciłam się i wróciłam do domu.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Sorry, że rozdział taki krótki ale nie mam weny. Obiecuję, że następny będzie dłuższy.

wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 23

Następnego dnia byłam wykończona po koncercie. Rodzice mieli dzisiaj wyjechać. Spojrzałam na Kendalla. Spał. Przynajmniej tak mi się wydawało. Wtuliłam się w niego, po jakiś pięciu minutach też mnie przytulił.
- Jak tam po koncercie? - spytał
- Na szczęście nie czuję się wielką gwiazdą. - zaśmiałam się
- Za to cię kocham. - powiedział
- Za co? - spytałam i usiadłam, on po chwili też usiadł
- Za to, że jesteś sobą. Zawsze jesteś uśmiechnięta, a kiedy ty jesteś szczęśliwa to ja też.
- Chcesz wiedzieć za co ja cię kocham? - spytałam kiedy skończył
- Słucham.
- Za to, że mimo tego, że masz sławę pozostajesz normalnym człowiekiem. Nie zapominasz tak jak większość gwiazd, że gdyby nie praca wielu ludzi ty byś nie"istniał". - powiedziałam, a on mnie pocałował
- Wiem, że nie muszę tego powtarzać ale strasznie cię kocham. - powiedział
- Wiem, że nie muszę ci tego powtarzać ale ja też. - zaśmieliśmy się
Zeszliśmy na śniadanie. Już na schodach czuć było zapach naleśników.
- Smacznego. - powiedzieliśmy wchodząc do kuchni
- Smacznego. - odpowiedzieli wszyscy równocześnie
- Mamo, o której macie samolot? - spytałam
- O 15. - odpowiedziała, spojrzałam na zegarek była 12 - Okey.
Zjedliśmy w spokoju śniadanie i poszłam się ubrać. Kiedy znowu spojrzałam na zegarek była 14. Postanowiliśmy, że ja z dziewczynami odwioze wszystkich. Nasi rodzice pożegnali się z chłopcami ale prawdziwe wzruszenia zaczeły się na lotnisku.
- Już tęsknie. - powiedziałam podchodząc do swoich rodziców
- My też. - powiedział mój tata
- Nie tak bardzo jak ja. - powiedziałam
- Jeszcze bardziej. - powiedziała mama
- Pasażerowie lecący do Polski proszeni są na odprawę. - usłyszeliśmy po chwili z głośników
- Żegnajcie. - powiedziałam i po policzkach popłyneły mi łzy
- Pa. - moja mama też się popłakała
Pożegnałam się z rodzicami dziewczyn i wróciłyśmy do domu. Po drodze rozmawiałyśmy o wczorajszym koncercie. Ledwo weszłam do domu a już usłyszałam sygnał SMS. Był od Kristen. Weszłam do salonu, usiadłam na kanapie i odczytałam wiadomość.

Wejdź na kotka
Pozdrawiam Kristen

Byłam trochę zawiedziona, bo myślałam, że jest w nim coś odnośnie ich ślubu.
- Mogę na chwilę laptopa? - spytałam siedzącego obok mnie z laptopem na kolanach Kendalla
- Jasne. Proszę. - powiedział i mi go podał Kendall bacznie patrzył co robię. Weszłam na kotka. Pierwszy artykuł rzucił mi się w oczy. " CZYŻBY W L.A. ROZWIJAŁA SIĘ NOWA GWIAZDA?"( brak pomysłu). Kliknełam. " Nowa wschodząca gwiazda! Wczoraj zaśpiewała na koncercie słynnego zespołu Big Time Rush i cieszy się bardzo dobrą recenzją. "Ma cudowną barwę głosu". " Jak wyda album wykupie wszystkie egzemplarze." - to tylko nie które z komentarzy jakie usłyszeliśmy w odpowiedzi na pytanie" Co sądzicie o Mai?", zadanym krótko po koncercie. Z tego co donoszą wieści wytwurnia muzyczna Music Records, (stworzone na potrzeby opowiadania) zastanawia się nad współpracą z nowo wschodząco gwiazdą"(do gazety mnie z pewnością nie przyjmą przecież ten" artykuł" to jakaś katastrofa, ale nic innego nie mogłam wymyśleć).
- Sprawdzałaś już pocztę? - spytał po przeczytaniu
- Dzisiaj nie. - odpowiedziałam
- To zrób to.
Wykonałam jego polecenie i przeczytałam maila, który rzeczywiście był z wytwórni Music Records. Zachęcali mnie w nim do przyjęcia ich propozycji i przysłali mi warunki umowy. Przeczytałam 3 pierwsze punkty i stwierdziłam, że nic z nich nie rozumiem.
- Luknąłbyś na warunki? Nie znam się na tym, a ty z pewnością lepiej to zrozumiesz.
- Pokaż. - wziął ode mnie laptopa, a ja poszłam do kuchni wlać sobie coś do picia, kiedy wróciłam Kendall kończył czytać
- I co? - spytałam
- Dla pewności pokazałbym to jeszcze Alanowi ale narazie się nie zgadzaj. Z tego co zrozumiałem chcą użyć twojego głosu, żeby jakaś inna dziewczyna śpiewała twoim głosem z playbecku( nie wiem jak to się pisze xd).
- I z tego mają taką sławę? Zadzwonie do Alana i się spytam co on o tym sądzi. - wyjełam telefon

Rozmowa Mai z Alanem
(M - Maja, A - Alan)
A: Halo?
M: Cześć Alan. Tu Maja. Nie przeszkadzam?
A: Nie skądże.
M: Wchodziłeś może dzisiaj na kotka?
A: Rzadko kiedy na to wchodzę.
M: Mniejsza. Posłuchaj jest tam taki artykuł o wczorajszym koncercie. No i taka jedna wytwórnia wysłała mi zachęte do podjęcia współpracy i warunki umowy. Kendall na to luknął i powiedział, że mam się ciebie poradzić, bo nie jest pewien ale chyba chodzi o to, że wykorzystają mój głos, żeby inna dziewczyna śpiewała z playbecku (znowu ten wyraz). Lukniesz?
A: Jasne, wyślij mi to mailem a ja ci najpóźniej jutro dam odpowiedź.
M: Dzięki już nie zawracam ci głowy. Cześć.
A: Cześć.
Rozłączyłam się.
KONIEC ROZMOWY
- I co powiedział? - spytał Kendall
- Mam mu wysłać umowę a on mi najpóźniej jutro da odpowiedź.
- Jaka umowa? - spytał James wchodząc z resztą naszej paczki
- Kto ci da odpowiedź? - opowiedziałam im z Kendallem całą historię i poszłam czytać książkę
Kiedy skończyłam czytać posiedziałam jeszcze chwilę w pokoju i rozmyślałam. Uświadomiłam sobie, że za nie długo niestety jest Sylwester. Przed oczami staneła mi scena z imprezy organizowanej przez wytwórnie. " I tak trzeba zacząć coś myśleć." - pomyślałam i zeszłam na dół.
Wszyscy siedzieli w salonie. Postanowiłam to wykorzystać i im powiedzieć o Sylwestrze.
- Wiecie, że za nie długo niestety jest Sylwester? - spytałam
- Czemu niestety? - spytał Kendall
- Mam ci przypomnieć impreze w wytwórni? Skoro o tym mowa to tam napewno nie idziemy. - powiedziałam
- To zorganizujmy coś tutaj. - zaproponował James
- Taki miałam pomysł. Zrobie listę zakupów kto po nie pojedzie? - nikt się nie zgłosił
- Las rąk! Las rąk! - powiedział Carlos
- Pierwszy ochotnik. - odezwała się Wiktoria
- Na dokładkę drugi. Cieszę się, że jesteście tacy skorzy do pomocy. - wręczyłam im listę a oni poszli do sklepu Krótko potem zadzwonił Alan.

M: Hej Alan, i co z tą umową?
A: Kendall miał rację. Nie martw się już im odmuwiłem w twoim imieniu.
M: Dzięki. Wiszę ci przysługę.
A: Napewno się odezwe. Muszę kończyć. Cześć.
M: Cześć

- Kto dzwonił? - spytała Luiza
- Alan. Miałeś rację. - wskazałam na Kendalla
- Chcieli wykorzystać mój głos, żeby kto inny mógł śpiewać.
- Widzicie jaki ja mądry. - zaczął chwalić się Kendall
- Najmądrzejszy. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek

***

31 grudnia było niezłe zamieszanie. Wszyscy krzątali się po całym domu. Po godzinie 20  zaczęli zchodzić się zaproszeni.
- Kto już jest?- spytałam Kendalla, który stał przy drzwich i witał gości
- Wszyscy - powiedział Kendall
- Spoko, dzięki.
Nareszcie nadeszła godzina 23:57. Wszyscy  zaczęli się schodzić do naszego wielkiego  ogrodu. Chłopaki zaczęli otwierać szampana i razem zaczęliśmy odliczać:
10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1, SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!!
Wszyscy zaczęli składać sobie życzenia. Potem była gruuba impreza  i wszyscy skacowani poszliśmy spać.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 22

Następnego dnia wstaliśmy po 11. Konkretniej Carlos nas wszystkich obudził mówiąc, że ma prezent dla Wiktori i Natali ale jak chcemy to też możemy w nim uczestniczyć. Rodzicom to chyba nie przeszkadzało ale mniejsza. Dla miłej odmiany nasze mamy zrobiły śniadanie.
- Dzieci jesteście strasznie chudzi, popadniecie w anoreksje. - powiedział tata Wiktori
- Spokojnie, proszę pana, dziewczyny nas bardzo dobrze karmią. - powiedział Logan
- No dobrze. Zjedźcie omlety, bo wystygną. - powiedziała mama Natali
Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do salonu. Zgodnie z tradycją oglądneliśmy" Kevina". Po godzinie się zaczęło:
- Carlos, czemu nas tak szybko obudziłeś? - zajęczał Kendall
- Dowiesz się po 10 min - odpowiedział wyżej pytany
Po określonym czasie zadzwonił dzwonek. Wika i Natala od razu pobiegły do drzwi ale Carlos je cofnął. Po chwili w drzwiach stanął Adam Lambet !!! Dziewczyny były podekscytowane. Wypytały go o wszystko co się dało. Posiedział u nas do 12. Nie zdążyliśmy odpocząć ani chwili, bo zadzwonił Alan. Odebrał Kendall i włączył na głośnik.
- Hej wam! Wesołych Świąt! Mam dla was prezent! - powiedział podekscytowany Alan
- Nawzajem i jaki!? - odpowiedzieli chłopcy chórem
- Zagracie jutro ten zaległy koncert! To samo miejsce, ta sama godzina tylko zmiana taka, że zaśpiewacie jeszcze piosenki świąteczne! Aha! Jest gdzieś koło was Maja?
- Jestem. - odpowiedziałam
- Przygotuj się, bo zaśpiewasz z nimi. Dobra kończę. Rodzinka się zjeżdża.
Rozłączył się.
- Maja ty śpiewasz? - spytała moja mama
- Proszę pani, ona ma wspaniały głos. - powiedział Kendall, a reszta tylko go poparła
- Dlaczego ja nic nie wiem, że śpiewasz na koncertach? - spytał tata
- Bo ja" śpiewałam" właściwie tylko na jednym. Lepiej powiedźcie jak się u nas czujecie? - jakoś się obroniłam
Do wieczora rozmawialiśmy. Rodzice chłopców pojechali do siebie ale powiedzieli, że na jutrzejszym koncercie będą. Nasi rodzice zostali u nas.

***

- Maja wstawaj! - usłyszałam głos Luizy i Natali
- Nie!
- Wstawaj, bo się spóźnisz. - dodała Luiza
- Nie ja nigdzie nie idę. - powiedziałam i położyłam poduszkę na głowę
- Jak chcesz idę po twoją mamę. - powiedziała zadziornie Natalia i wyszła, po 5 minutach wróciła z moją mamą
- Córcia wstawaj. - powiedziała łagodnie
- Nie. - powiedziałam i naciągnełam kołdrę na głowę
- Wstawaj, ja chcę cię zobaczyć na scenie. - dodała
- Nie i raczej nie zobaczysz. - powiedziałam
- Maja, jeszcze nie wstała? - usłyszałam głos Kendalla
- Nie. - odpowiedziały równocześnie
- Idźcie się przygotowywać, ja ją obudzę.
- Powodzenia. - powiedziała Luiza i wszystkie trzy wyszły
- Kochanie, wstawaj. - powiedział i zdjął mi kołdre oraz poduszkę z głowy
- Nie.
- Czemu nie chcesz zaśpiewać? Masz przecież cudowny głos.
- Bo boję się, że znowu nie zaśpiewam i spanikuje i znowu będziesz miał wypadek. - mimowolnie po policzkach spłyneły mi łzy
- A więc to o to chodzi. Ty nadal się obwiniasz o mój wypadek.
- Bo to nie jest niczyja wina tylko moja.
- Posłuchaj mnie. Kocham cię najbardziej na świecie i jesteś dla mnie ważna.
- Kendall ja nie zaśpiewam dla tylu ludzi.
- To nie patrz na publikę tylko na mnie. Jak chcesz to na twój kawałek weźmiemy krzesła, żeby ci było łatwiej.
- No dobra. Obędzie się bez krzeseł. - powiedziałam i się zaśmiałam
- Dobra ubieraj się, bo się spóźnimy. - powiedział i mnie pocałował
Ubrałam czarną sukienkę i czarne leginsy. Zeszłam na dół i zjadłam pospiesznie śniadanie, udaliśmy się do klubu, w którym miał się odbyć koncert. Nasza piątka poszła do garderoby. Każdy mnie pilnował, żebym się nie rozmyśliłam. Wypiliśmy herbatę i zaczął się koncert. Chłopcy zaśpiewali już 9 piosenek i przyszła pora na "Worldwide". Nadal miałam nogi jak z waty, tak jak na pierwszym koncercie. Po chwili usłyszałam zapowiedź:
- Jak się pewnie domyślacie i tym razem zaśpiewa z nami Maja. Miejmy nadzieję, że zaśpiewa. - powiedział James ze śmiechem
- Nie martwcie się na wszelki wypadek wszystkie drzwi są zamknięte. - dodał ze śmiechem mój szwagier
- Maja, chodź do nas! - krzykneli wszyscy zgodnie, a ja weszłam na scene machając publiczności
- Mam nadzieję, że zaśpiewasz. - powiedział do mnie Carlos
- Ja też. - odpowiedziałam
Po chwili zespół zaczął grać" Worldwide". Każdy zaśpiewał swoją kwestie, nawet ja. Po trzech godzinach koncert się skończył.

Libsten Awards! <3

Nominacja do Libsten Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.

Dzięki
http://btr-onedirection.blogspot.com/?m=1
Za nominacje.

Oto blogi, które nominuję:

http://greeninkvictorii.blogspot.com/?m=1
http://btr-opowiadania.blogspot.com/
http://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com/
http://asialovebtr.blogspot.com/
http://opowiadanie-big-time-rush99.blogspot.com/
http://big-time-rush-forever-opowiadania.blogspot.com/
http://imaginy-bigtimerush.blogspot.com/
http://opowiadanie-o-btr.blogspot.com/
http://bigtimerush46.blogspot.com/

Pytania, które dostałam
1. Od kiedy prowadzisz bloga?
Prowadzę go od listopada tego roku.

2. Co skłoniło Cię do jego założenia?
Chciałam wypełnić czas nudy.

3. Ulubiony muzyk.
Zespół BTR.

4. Twoja ulubiona piosenka.
Big Time Rush - We Are

5. Ulubieniec z 1D
Nie przepadam, ale jakbym miała wybierać to Zayn.

6. Wolisz herbatę czy kakao?
Kakałko

7. Jakie masz hobby?
Czytanie i pisanie opowiadań(nie tylko na bloga)

8. Czy wierzysz w Św. Mikołaja?
No pefka

9. Opisz kilka swoich marzeń.
Opiszę 2
1. Chciałabym,  jak pewnie  większość z was, żeby BTR przyjechało do Polski.
2. Pragnę mieć autografy wszystkich członków Big Time Rush.

10. Kim chcesz być w przyszłości?
Aktorką ewentualnie pisarką.

11. Jakie miasto podoba Ci się najbardziej?
Kołobrzeg

Pytania ode mnie:
1. Od jak dawna prowadzisz bloga?
2. Co cię natchneło do pisania go?
3. Ulubieniec z BTR
4. Ulubiona piosenka
5. Kendall VS Carlos
6. Logan VS James
7. Ulubiona książka?
8. Ulubiony przedmiot szkolny?
9. Za co kochasz BTR?
10.  Wolisz przyjaciół czy chłopaka/dziewczynę?
11. Masz tt?

Nominowałam tylko tyle blogów, bo tyle czytam.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację.
Zaraz pojawi się kolejny rozdział.

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 21

Święta coraz bliżej. Każda ulica, każdy domek i każde drzewko było przystrojone. U nas w domu też ciągle się coś działo. Wszystkie dziewczyny przygotowywały kolację wigilijną, a chłopcy przystrajali dom więc cały czas biegali na góre lub na dół, często przy tym marudząc.

***

Dzień przed Wigilią. Rodzice mieli przyjechać jutro rano więc chciałyśmy mieć z dziewczynami wszystko przygotowane. Ciasta i potrawy, które robi się najdłużej były już zrobione ( zapiekanke tym razem robiłam ja).
- Dziewczyny, chodźcie na chwilę. - usłyszałyśmy wołanie chłopaków
- Już! - odpowiedziała Luiza
Wyszłyśmy z kuchni i weszłyśmy do salonu. Był ozdobiony na świątecznie. W rogu stała choinka nie mogło też zabraknąć jemioły.
- Podoba się? - spytał Kendall
- Jest pięknie. - odpowiedziałam
Jeszcze chwilę siedziałyśmy w salonie, a potem wróciłyśmy do kuchni. Trudno jak trzeba to trzeba.

*** chłopcy w salonie - Kendall***

- Ej ile one mogą tam siedzieć? - jęczał James
- No właśnie jest ich tam 4. - powiedziałem
- Siedzą tam praktycznie cały tydzień. - powiedział Logan
- Bierzemy sprawy w swoje ręce? - spytał Carlos
- Tak. - odpiwiedzieliśmy wszyscy równo

*** Kuchnia - Maja ***

- Luiza pomóc ci z tym barszczem? - spytałam, w tym momencie do kuchni chłopacy
- Co to za uśmiechy? - spytała Natalia
- Ja wiem oni czegoś chcą. - powiedziała Wiktoria
- A więc moje panie. - zaczął Logan
- Koniec roboty na dzisiaj. - skończył Carlos
- No chyba nie. - powiedziałam
- Skoro to nie podziałało to czas na plan B. - powiedział Kendall
Każdy z chłopców podszedł do swojej dziewczyny i zaniósł ją do salonu. W drzwiach stanął James i Logan oczywiście  nie chcieli nas wpuścić.
- Moje panie oglądamy film. - powiedział Carlos
Jeszcze kilka razy próbowałyśmy się wyrwać z dziewczynami do kuchni ale chłopcy nam nie pozwalali.

*** Luiza ***

Po 22 już wszyscy byli tak znudzeni tym, że nawet nie wiedzieliśmy jaki film oglądamy .
- Luiza, chodź na górę. - jęczał Logan 
- Chciałeś oglądać , więc oglądaj. - dopowiedziałam znudzona 
- No chodź. - zaczął całować mnie po szyli 
- No nie chyba, że mnie zaniesiesz. - odpowiedziałam wrednie 
- No dobrze. - bez żadnego wachania, wstał i zaniósł  mnie na górę   
- A wy dokąd? - spytał Kendall 
- Do siebie - odpowiedział Logan
- Tylko wiecie, zabezpieczcie się - powiedział ze śmiechem Carlos 
- Odwal się ty zboczeńcu ! - krzyknęłam  ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Żeby nie było ten fragment pisała kolerzanka~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po całym pokoju porozstawiane świeczki, na łóżku płatki róż. Było tak magicznie...
-Wszystko dla Ciebie kochanie -powiedział
-Dla mnie??-spytałam wytrzeszczając na niego oczy
-Tak księżniczko-szepnął i pocałował mnie namiętnie w usta
Długo nie mogliśmy się od siebie oderwać. Całował tak delikatnie jakby bał się skrzywdzić mnie zwykłym pocałunkiem. Powoli położył swoje dłonie na moje biodra. Zjechał trochę niżej i chwycił za tyłek. Mruknęłam cicho, jemu to się chyba spodobało bo lekko ścisnął moje pośladki. Uwiesiłam ręce na jego szyi i delektowałam się każdym pocałunkiem. Logan zjechał trochę niżej muskając moją jeszcze mokrą szyje. Cichy jęk wyrwał się z mojego gardła gdy poczułam jego język na skórze moich ramion.
-Kocham Cie. - szepnął,  podniósł mnie do góry i położył na łóżku
-Ja Ciebie też.-odszepnęłam oplatając go nogami
Długo nie trwało aż zaczął ściągać swoją bluzkę. Jego nagi tors zaczął przyprawiać mnie o dreszcze. Leciutko pocałował mnie w usta, a jego ręce powędrowały pod moją koszulę  . Poczułam jego gorącą dłoń na moim brzuchu, lekko głaskał opuszkami palców mój brzuch, dalej nie odrywając się od moich ust
-Logan - cicho jęknęłam gdy zrzucił moje ubranie na podłogę jego czekoladowe oczy dokładnie lustrowały moje nagie ciało
-Jesteś taka piękna-szepnął
Uśmiechnęłam sie leciutko .  Kiedy brunet zaczął całować mój brzuch cicho jęłam przymykając oczy.
- Jeśli nie chcesz nie zmuszam cie... - powiedział cicho.
-...bardzo tego chce - dodałam i usłyszałam śmiech Logana
Pocałował mnie jeszcze raz w brzuch głaskając mnie po udach.
- Mam nadzieje że kiedyś będziemy mieli dzieci. - po tych słowach poczułam atak motyli.  
-Chciałabym-szepnęłam i zacisnęłam oczy gdy Logan zaczął całować mnie po udach
-Nie bój się..nigdy Cię nie skrzywdzę -powiedział powracając na moje wargi, moje dłonie gładziły jego niesamowicie umięśniony tors, zjechałam niżej na jego pasek i rozpięłam go . Był już tylko w samych bokserkach. Pocałował mnie jeszcze raz zanim zabrał się za ściągniecie ostatniej części garderoby. Trochę się obawiając spojrzałam w jego oczach które mnie uspokoiły.
-Pamiętaj nigdy Cię nie skrzywdzę-powiedział i położył się na mnie.
-D..do..dobrze-powiedziałam jąkając się potwornie, nagle oczy zaszły mi mgłą gdy poczułam go w sobie
-I jak??-spytał tkwiąc w bezruchu jakby czekał na "nie" z mojej strony wycofać się i przytulić mnie albo na "tak" i kontynuować te ognisko między nami.
- Jest... świetnie - jęknęłam oddychając głęboko
Chłopak z uśmiechem zaczął trochę przyśpieszać. Było mi tak dobrze... Logan był świetny i delikatny. Złączył nasze wargi i wsunął się głębiej jęknęłam przeciągle
-Nigdy Cię nie skrzywdzę kochanie -powiedział, i przyspieszył sapiąc, wbiłam mu paznokcie w plecy, pod wpływem nacisku moich paznokci na jego plecy, chłopak położył się na mnie całkowicie, przytuliłam go mocno a on zaczął muskać moją szyję. Wiedziałam że zostaną mu po tym ślady ale najwyraźniej się tym nie przejmował. Liczyliśmy się tylko my... tak bardzo go kocham.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*** Maja ***

Następnego dnia obudziła mnie Natalia, która powiedziała, że trzeba jechać po rodziców. Wiedziałam, że trzeba skończyć kolacje więc po rodziców wysłałam Kendalla. Nie jechał sam bo chłopacy też jechali.
- Jak tam noc? - spytałam Luizy kiedy zeszłam na dół
- Dobrze, a czemu pytasz?
- No wiesz jak następnym razem będziecie się tak bawić to bądźcie ciszej bo ludzie chcą spać. - powiedziałam i razem z dziewczynami zaczełam się śmiać.
- Chamskie jesteście. - powiedziała
Chłopcy przywieźli już rodziców z lotniska. Poszłyśmy się przebrać, bo nie wiem jakim cudem była już 17. Wziełam moją nową sukienkę i poszłam do łazienki. Tam się przebrałam, umalowałam i uczesałam. Zaraz za mną wszedł Kendall.
- Wyglądasz pięknie. - powiedział całując mnie
- Dziękuję ty też.
Powiedziałam i zeszliśmy na dół. Kolacja była taka jak zwykle omineliśmy tylko część modlitwy ze względu na chłopaków i ich rodziny. Oczywiście najlepsza część z dzieciństwa czyli prezenty,dostałam kosmetyki, zegarek, perfum,oczywiście zdjęcie z pobytu w LA karnety do spa, gitarę i złoty łańcuszek z sercem  oraz inne naprawdę świetne prezenty. Dziewczyny podostawały podobne.Chłopacy dostali prawie od każdego rodzica jakiś alkohol więc znjac ich trochę im będzie odbijać. 

czwartek, 12 grudnia 2013

Info

Trochę wyprzedzam wydażenia teraz jest o świętach, ale nie mam pomysłu na inne tematy.:(
Na pocieszenie zdjęcie naszych kochanych chłoców:

Rozdział 20

Następnego poranka leżałam w łóżku. Rozmyślałam o tym jak to będzie za 20 lat. Promyk słońca, który wdarł się przez nie dokońca zasłonięte żaluzje, rozbudził mnie całkowicie. Nie chciałam budzić Kendalla, po tylu nocach przebytych w szpitalu należał mu się odpoczynek. Wstałam jak najdelikatniej umiałam, wziełam pierwsze rurki z brzegu oraz jakąś koszulkę i poszłam do łazienki się ubrać. Obleciał mnie lodowaty dreszcz zimnego powietrza,więc ubrałam szarą bluzę mojego chłopaka, którą zostawił tu wczoraj. Wróciłam do pokoju po komórkę i zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze spali więc nie chciałam ich budzić. Podeszłam do lodówki oczywiście nie było przygotowane nic do jedzenia, więc postanowiłam zrobić kanapki, a że u nas każdy je z czymś innym to troche mi to zajmie. Skończyłam robić kanapki pare minut po 7, ale to i tak było za wcześnie, żeby ich budzić, więc postanowiłam wyjść z psami na dwór. Wziełam Cynamona i Sydney na osobne smycze i poszłam do parku. W parku puściłam psy, żeby się wybiegały. Po pół godzinie wziełam psy i wróciłam do domu. W kuchni zastałam przestraszonego Carlosa.
- Co się stało? - spytałam
- Ukradli mi Sydney. - odpowiedział
- Nie ukradli ci jej. Jest w ogrodzie z Cynamonem. Już ją wyprowadziłam.
- Dzięki, że ją wyprowadziłaś ale następnym razem zostaw mi wiadomość. Wiesz to takie moje oczko w głowie.
- To Wiktoria nie jest dla Ciebie ważna?
- Jest tak samo jak Sisi. Zrobiłabyś śniadanie a nie się mnie czepiasz.
- Carlos, otwierałeś lodówkę?
- Nie.
- To zrób to.
Podszedł do lodówki i wyciągnął z niej talerz z kanapkami.
- Dziękuje. - powiedział
Zapażyłam kawe i poszłam na taras. Uświadomiłam sobie, że za tydzień święta a my jeszcze nic nie rozmawialiśmy.
- O znalazłem moją bluze. - usłyszałam głos Kendalla
- Kochanie, nie śpisz już?
- Mam spać bez ciebie to wolę wcale nie spać.
- Przepraszam, ale wstałam wcześnie więc zrobiłam śniadanie i wyszłam z psami.
- Jesteś zbyt miła dla Carlosa.
- Ty się mnie nie czepiaj tylko idź jeść śniadanie.
- Dobrze jeśli pójdziesz ze mną, bo samemu mi się nie chce.
- No niech ci będzie.
Weszliśmy do kuchni Kendall wziął z blatu kanapki, a ja nalałam sobie kawy. Wszyscy zaczeli się powoli schodzić. Byli zaspani więc postanowiłam wlać im kawy. Przynajmniej podziękowali. Po śniadaniu wszyscy siedzieli w salonie zdecydowałam, że skorzystam z okazji i powiem o świętach.
- Hej mam sprawe. - nie słuchali mnie więc wyłączyłam telewizor
- Ej!!!! - krzykneli wszyscy
- Teraz będziecie mnie słuchać. Jak pewnie wiecie za tydzień jest Wigilia i trzebaby coś przygotować.
- Co ty chcesz przygotowywać? Przecież każdy z nas spędzi je z rodziną. - powiedział Logan
- Co wy na to, żeby zaprosić naszych rodziców i zrobić jedną wielką Wigilię u nas? - spytałam
- Jestem za. - powiedziała Luiza
- Ja też. - odezwała się Wiktoria
- No i ja. - poparła nas Natalia
- Jeśli się zgodzą nie widzę przeszkód. - powiedział Kendall
- No to telefony w dłoń i dzwońcie. - powiedziałam i wszyscy chwycili swoje telefony, ja nie dzwoniłam, bo robiła to Luiza
- Moi będą. - powiedział James
- Nasi również. - powiedziała Luiza
- Moi też. - powiedziały równo Natalia i Wiktoria
- Będą. - powiedział Kendall, a Logan i Carlos kiwneli głowami na znak, że ich też będą
- Skoro będą wszyscy to trzeba się wybrać na zakupy i zacząć przygotowania. - powiedziałam
- To jedziemy. - zawyrokowały dziewczyny
Trochę nam zajęło zebranie się. Oczywiście nikomu się nie spieszyło. Po godzinie wszyscy udali się do innych supermarketów. Ja z Kendallem, Luiza z Loganem, Wiktoria z Carlosem i Natalia z Jamesem. To co nas interesowało to oczywiście bombki, lampki na choinkę i inne świąteczne ozdoby. Weszliśmy też do spożywczego, żeby kupić produkty do przygotowania czegoś smacznego. Robienie Wigili dla tak dużej ilości osób to nie lada wyzwanie. Na wystawie sklepu z odzieżą zauważyłam piękną czerwoną sukienke. Weszłam do środka, żeby ją przymierzyć.
- Wychodzisz, kochanie? - spytał Kendall kiedy byłam w przymierzalni
- Tak. - wyszłam
- I jak?
- Wyglądasz cudownie. - powiedział i cmoknął mnie w policzek
Weszłam spowrotem do przymierzalni, włożyłam swoje ubrania. Zapłaciliśmy i wyszliśmy pojechaliśmy do domu. Siedziałam w pokoju i czytałam książkę kiedy usłyszałam krzyk Kendalla:
- Maja masz gościa!
Zeszłam na dół. W salonie stała Kristen.
- Kristen. - powiedziałam i przytuliłam ją
- Cześć Maja. Nie widziałam cię od urodzin Kendalla.
- Mogłabym powiedzieć to samo.
- Dasz się wyciągnąć na spacer? - spytała
- Jasne.
Ubrałam się i wyszłyśmy. Poszłyśmy do parku.
- Co tam u Ciebie słychać? - spytałam kiedy usiadłyśmy na ławce
- Dlatego chciałam się z tobą spotkać. - podniosła dłoń a na jej palcu był piękny srebny pierścionek
- O mamo! Robert ci się oświadczył? - spytałam podekscytowana
- Tak.
- Znacie już datę.
- Będziemy jeszcze ustalać. Mam do ciebie prośbe.
- Słucham cię jak radia.
- Zostaniesz moją druchną?
- Ja? Naprawdę?
- Tak. Tylko proszę cię nikomu ani słowa, bo obiecałam, że narazie nikomu nie powiemy.
- Masz moje słowo.
- To dobrze. A co tam u was słychać po urodzinach Kendalla?
- Powoli. Powoli.
- Opowiadaj. Zaczełam jej opowiadać wszystko co się wydarzyło. Wieczorem odprowadziła mnie do domu, a sama pojechała do siebie.>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 19

Następne dni mijały szybko. Około 6 jeździłam do Kendalla i siedziałam tam do 24. Reszta pokolei się schodziła. Kiedy przypadał taki dzień, że nie mogliśmy do niego jechać wszyscy to jechaliśmy parami. Nie były one ustalone poprostu jechał ten kto miał czas, a kiedy nikt nie mógł jechać to Kendall męczył wszystkich smsami. Pewnego grudniowego poranka wybrałam się do szpitala razem z Jamesem. Szliśmy w stronę sali, w której leżał Kendall. Nagle zobaczyliśmy Kendalla rozmawiającego z pielęgniarką, przed salą, ubranego w swoje normalne ubrania.
- Maja, James. - powiedział i przytulił nas
- Co to ma znaczyć? - spytał James
- Nie powinieneś leżeć w środku? - spytałam
- A to że wypisują mnie do domu. - odpowiedział
- To prawda? - spytałam pielęgniarki
- Tak. Kendall jest już zdrowy musi tylko brać leki. Już was zostawie poczekajcie na lekarza. - powiedziała i odeszła
- To od kiedy wiesz, że możesz wrócić? - spytałam
- Od wczorajszego wieczoru. Nie zamierzałem wam zawracać głowy i postanowiłem poczekać do rana. - odpowiedział
- Że co? Wiesz jak mi ciebie brakuje a ty postanawiasz, że zostaniesz sobie na jeszcze jedną noc w szpitalu? - odwróciłam się i udawałam, że strzeliłam focha, Kendall odwrócił mnie, spojrzał mi w oczy i pocałował. James zaczął nam robić zdjęcia
- Wiesz co James. - powiedział Kendall - powinieneś robić zdjęcia sobie i Natali
- Ta. Ta. - ich rozmowę przerwał lekarz, który dał Kendallowi recepte
Wzieliśmy jego rzeczy i wróciliśmy do domu. Kiedy weszliśmy do domu wybuchła wielka radość, że Kendall jest z nami. Wszyscy zaczeli się z nim witać.
- Nareście w domu co stary? - spytał Carlos
- Skoro jesteśmy wszyscy razem trzeba to uczcić. - zapropnowała Wiktoria
- Byleby nic szalonego, bo nie mogę się jeszcze wysilać. - powiedział Kendall
- Proponuje kino. - odezwała się Luiza
- Sorry, ale wolałbym posiedzieć w domu. - powiedział przepraszającym tonem Kendall
- To może zrobimy noc filmową w domu? - spytałam
- Genialny pomysł. - powiedział James
- To ja z dziewczynami pojadę do sklepu po smakołyki, a wy wybierzecie filmy i przygotujecie salon, okey?
- Okey. - powiedzieli wszyscy zgodnie
Poszłam z dziewczynami do sklepu. Kupiłyśmy chipsy, paluszki, popckorn, napoje i piwo dla chłopaków. Dziewczyny weszły do sklepu z ubraniami, a ja zostawiłam im zakupy i wróciłam do domu.
- Gdzie dziewczyny? - spytał Carlos
- Aresztowali je. - powiedziałam z udawaną powagą
- Co?! Za co?! - spytał James
- Za to, że są na zakupach. - powiedziałam i zaczełam się śmiać
Podeszłam do Kendalla, który majstrował coś przy DVD.
- Jakie filmy wybraliście? - spytałam
- "Szósty zmysł", "Lustra", " Czwarty stopień".
- Same horrory? Powariowaliście?
- Chyba, każdy z nas widział je conajmniej raz.
- Ale żaden z was nie boi się ich tak jak ja.
- Nie martw się kochanie. Będę obok ciebie. - powiedział i mnie przytulił
Dziewczyny wróciły jakieś 5 minut później. Udały się do kuchni i zaczeły rozdzielać smakołyki, a ja siedziałam z Kendallem w salonie.
- Pomogłabyś nam! - krzykneła Wiktoria z kuchni
- Rozmawiam z Kendallem! - odpowiedziałam jej
- To wyście się jeszcze nie nagadali?! - krzykneła Natalia
- Zaraz się zacznie gadka, że całymi dniami siedziałam u ciebie.
- Jeździłaś do niego o 6 a wrac...! - Luiza wrzeszczała z kuchni
- Jeśli wam pomogę to przestaniecie mi truć tyłek? - przerwałam jej
- Tak! - krzykneły zgodnie, Kendall zaczął się z nas śmiać
Pomogłam dziewczynom, a potem oglądaliśmy filmy. Cały czas byłam wtulona w Kendalla i zasłaniałam rękami oczy.

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 18

- Co tu się stało?! - krzyczał James patrząc na zdenerwowanego kierowcę, który wysiadł z samochodu
- Ta dziewczyna wbiegła mi na drogę, a potem ten chłopak! Zadzwoniłem po karetkę! Zaraz powinni być!
Z budynku wybiegły dziewczyny. O mało nie zemblały. Zadzwonił mój telefon.
M:Halo?
L: Maja, stało się coś?
M: Ty nie w pracy?
L: Jestem na lotnisku, chciałam spytać czy po mnie przyjedziecie.
M: Wyślę po ciebie Logana on ci wszystko wytłumaczy ja nie mam siły.
Rozłączyłam się.
- Logan, jedź po Luizę na lotnisko. - powiedziałam i zaczełam płakać
- Teraz?
- Tak. Damy sobie radę.
Pobiegł po samochód. Po 5 minutach na miejscu była karetka. Ja pojechałam z nimi, chłopcy poszli odwołać koncert, a dziewczyny pojechały za karetką. Kiedy dojechali do szpitala ryczałam jak małe dziecko. Wszyscy próbowali mnie pocieszyć.
- Maja, to nie twoja wina. - powiedziała Wiktoria
- A czyja?! Bo ja nie widzę innych winnych! - odpowiedziałam
- Daj spokój! Dobrze wiesz, że obwinianie się niczego nie da! - powiedział Carlos
- Trzeba być dobrej myśli. - powiedziała Natalia
Mineły dwie godziny i wyszedł lekarz, który zajmował się Kendallem.
- Doktorze, co z nim? - spytała nie dawno przybyła Luiza
- Jego stan jest stabilny. Nie jest tak źle jak myślałem. Nie mogę nic więcej powiedzieć. Tajemnica lekarska. Jego rodzice zostali powiadomieni jeśli oni będą chcieli to wam coś powiedzieć. - oznajmił lekarz
Po 10 minutach w szpitalu zjawiła się pani Schmidt.
- Kochani, co się stało?
- Potrącili go! To prze ze mnie! To moja wina!
- To nie twoja wina! - krzykneła wyprowadzona z równowagi Luiza
- Nie było cię to nie wiesz! - odpowiedziałam jej
- Dziewczyny to nie czas na kłótnie! - przerwał nam Logan
Pielęgniarka dała mi jakąś tabketkę na uspokojenie. Była godzina 23 potem 24, a my nadal nic nie wiedzieliśmy.
- Jedźcie już do domu. Nie ma sensu, żebyśmy wszyscy tu siedzieli. Ja i pani Schmidt zostaniemy. - powiedziałam
- Napewno? - spytał Carlos
- Tak. - odpowiedziała mama Kendalla
Około godziny 24:30 byłam już spokojna. Znaczy się nie ryczałam. Postanowiłam wejść na kotka. Od razu rzucił mi się w oczy pewien artykuł. " Wypadek megagwiazdy" ,a pod nim zdjęcie chłopców.
- Genialnie. - powiedziałam do siebie " Podczas koncertu zespołu Big Time Rush stał się straszny wypadek. Jeden z wokalistów - Kendall Schmitt został potrącony przez samochód. Kierowca nie przekroczył prędkości, nie był też pod wpływem alkoholu ani innych środków odurzających. Jak donoszą wieści z pierwszej ręki wokalista pobiegł za swoją dziewczyną - Mają Nicowską, która miała wraz z zespołem zaśpiewać jedną z ich piosenek. Kendal jest teraz w jednym z najlepszych nowojorskich szpitali, jego stan jest stabilny."
Po policzkach spłyneły mi łzy.
- Maja, co jest?
- Teraz rzeczywiście jestem sławna. - pokazałam mu artykuł
- Nie przejmuj się na kotku wypisują same bzdury.
- Wiem ale ludzie w to wierzą i teraz cały świat będzie mówił, że chciałam zabić Kendalla.
- Nie martw się. - powiedział i przytulił mnie, ale ja i tak nie mogłam powstrzymać łez
Była druga w nocy, a ja nadal płakałam. Nie pomagały mi żadne leki. Ja, Logan i pani Schmidt czekaliśmy jeszcze, bo nikt nam nie chciał powiedzieć co się z nim dzieje. W końcu wyszedł do nas lekarz.
- Co z nim? - spytał śpiący Carlos 
- Jest stabilny. Proszę się nie martwić. Będzie jeszcze musiał zostać na badaniach i obserwacji. - odpowiedział
- Możemy do niego wejść? - spytałam
- Niech narazie wejdzie tylko jedną osoba. - poszedł
- Carlos ty idź. - powiedziała mama Kendalla
- Czemu ja? Moim zdaniem to dziewczyna albo mama powinna wejść pierwsza.
- Ale ja się boję. - powiedziałam
- Ja też. - odezwała się pani Schmidt
- Dobra, ale po mnie wchodzisz ty. - pokazał palcem na mnie i wszedł do sali

*** na sali ***

- Cześć stary. Jak się czujesz? - spytałem
- Genialnie. Mai nie ma?
- Jest na zewnątrz z twoją mamą. Lekarz powiedział, że może wejść tylko jedna osoba, a one wysłały mnie.
- Aha. A co z koncertem? - spytał
- No więc kiedy Maja wybiegła, a ty za nią my nie przestaliśmy śpiewać dopiero jak wrąbałeś się pod samochód przełożyli koncert, a bilety nie straciły ważności.
- Szkoda.
- Jest jeszcze jedna sprawa o wiele gorsza.
- Jaka? - zaniepokoił się
- Maja jest załamana.
- Przez wypadek?
- Też. Sprawdzała kotka. Wszyscy już o tym trąbią.
- Genialnie.
- No wiem. Dobra zmieniam się z Mają. Kuruj się.
- Cześć.

*** na zewnątrz ***

- I co? - spytałam Carlosa
- Umiera w cierpieniu. - oznajmił
- Bardzo śmieszne.
- Chcesz wiedzieć to wejdź i się przekonaj.
***
- Cześć słońce, jak się czujesz? - spytałam
- Widzę, że lepiej od ciebie. Co się stało? - usiadłam, a on mnie przytulił
- No bo to wszystko to moja wina. Gdyby nie ja teraz byś tu nie leżał.
- Przestań. - spojrzałam mu w oczy - Pamiętasz naszą rozmowę na Hawajach. My nie chcemy między nami żadnego podziału winy.
- Ale to między nami. - powiedziałam
- Gdybym nie wbiegł na ulicę za tobą teraz byśmy tutaj nie siedzieli.
- Kocham cię. - powiedziałam i przytuliłam się do niego
- Ja ciebie też.
Rozmawialiśmy jakąś godzinę. Potem weszła jego mama i rozmawiali jakieś półtorej godziny. Razem z Carlosem odwieźliśmy mamę Kendalla i wróciliśmy do domu. Byliśmy w nim około 6. Wszyscy się nas wypytywali co z Kendallem więc razem z Carlosem  poszliśmy spać około siódmej.