wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 23

Następnego dnia byłam wykończona po koncercie. Rodzice mieli dzisiaj wyjechać. Spojrzałam na Kendalla. Spał. Przynajmniej tak mi się wydawało. Wtuliłam się w niego, po jakiś pięciu minutach też mnie przytulił.
- Jak tam po koncercie? - spytał
- Na szczęście nie czuję się wielką gwiazdą. - zaśmiałam się
- Za to cię kocham. - powiedział
- Za co? - spytałam i usiadłam, on po chwili też usiadł
- Za to, że jesteś sobą. Zawsze jesteś uśmiechnięta, a kiedy ty jesteś szczęśliwa to ja też.
- Chcesz wiedzieć za co ja cię kocham? - spytałam kiedy skończył
- Słucham.
- Za to, że mimo tego, że masz sławę pozostajesz normalnym człowiekiem. Nie zapominasz tak jak większość gwiazd, że gdyby nie praca wielu ludzi ty byś nie"istniał". - powiedziałam, a on mnie pocałował
- Wiem, że nie muszę tego powtarzać ale strasznie cię kocham. - powiedział
- Wiem, że nie muszę ci tego powtarzać ale ja też. - zaśmieliśmy się
Zeszliśmy na śniadanie. Już na schodach czuć było zapach naleśników.
- Smacznego. - powiedzieliśmy wchodząc do kuchni
- Smacznego. - odpowiedzieli wszyscy równocześnie
- Mamo, o której macie samolot? - spytałam
- O 15. - odpowiedziała, spojrzałam na zegarek była 12 - Okey.
Zjedliśmy w spokoju śniadanie i poszłam się ubrać. Kiedy znowu spojrzałam na zegarek była 14. Postanowiliśmy, że ja z dziewczynami odwioze wszystkich. Nasi rodzice pożegnali się z chłopcami ale prawdziwe wzruszenia zaczeły się na lotnisku.
- Już tęsknie. - powiedziałam podchodząc do swoich rodziców
- My też. - powiedział mój tata
- Nie tak bardzo jak ja. - powiedziałam
- Jeszcze bardziej. - powiedziała mama
- Pasażerowie lecący do Polski proszeni są na odprawę. - usłyszeliśmy po chwili z głośników
- Żegnajcie. - powiedziałam i po policzkach popłyneły mi łzy
- Pa. - moja mama też się popłakała
Pożegnałam się z rodzicami dziewczyn i wróciłyśmy do domu. Po drodze rozmawiałyśmy o wczorajszym koncercie. Ledwo weszłam do domu a już usłyszałam sygnał SMS. Był od Kristen. Weszłam do salonu, usiadłam na kanapie i odczytałam wiadomość.

Wejdź na kotka
Pozdrawiam Kristen

Byłam trochę zawiedziona, bo myślałam, że jest w nim coś odnośnie ich ślubu.
- Mogę na chwilę laptopa? - spytałam siedzącego obok mnie z laptopem na kolanach Kendalla
- Jasne. Proszę. - powiedział i mi go podał Kendall bacznie patrzył co robię. Weszłam na kotka. Pierwszy artykuł rzucił mi się w oczy. " CZYŻBY W L.A. ROZWIJAŁA SIĘ NOWA GWIAZDA?"( brak pomysłu). Kliknełam. " Nowa wschodząca gwiazda! Wczoraj zaśpiewała na koncercie słynnego zespołu Big Time Rush i cieszy się bardzo dobrą recenzją. "Ma cudowną barwę głosu". " Jak wyda album wykupie wszystkie egzemplarze." - to tylko nie które z komentarzy jakie usłyszeliśmy w odpowiedzi na pytanie" Co sądzicie o Mai?", zadanym krótko po koncercie. Z tego co donoszą wieści wytwurnia muzyczna Music Records, (stworzone na potrzeby opowiadania) zastanawia się nad współpracą z nowo wschodząco gwiazdą"(do gazety mnie z pewnością nie przyjmą przecież ten" artykuł" to jakaś katastrofa, ale nic innego nie mogłam wymyśleć).
- Sprawdzałaś już pocztę? - spytał po przeczytaniu
- Dzisiaj nie. - odpowiedziałam
- To zrób to.
Wykonałam jego polecenie i przeczytałam maila, który rzeczywiście był z wytwórni Music Records. Zachęcali mnie w nim do przyjęcia ich propozycji i przysłali mi warunki umowy. Przeczytałam 3 pierwsze punkty i stwierdziłam, że nic z nich nie rozumiem.
- Luknąłbyś na warunki? Nie znam się na tym, a ty z pewnością lepiej to zrozumiesz.
- Pokaż. - wziął ode mnie laptopa, a ja poszłam do kuchni wlać sobie coś do picia, kiedy wróciłam Kendall kończył czytać
- I co? - spytałam
- Dla pewności pokazałbym to jeszcze Alanowi ale narazie się nie zgadzaj. Z tego co zrozumiałem chcą użyć twojego głosu, żeby jakaś inna dziewczyna śpiewała twoim głosem z playbecku( nie wiem jak to się pisze xd).
- I z tego mają taką sławę? Zadzwonie do Alana i się spytam co on o tym sądzi. - wyjełam telefon

Rozmowa Mai z Alanem
(M - Maja, A - Alan)
A: Halo?
M: Cześć Alan. Tu Maja. Nie przeszkadzam?
A: Nie skądże.
M: Wchodziłeś może dzisiaj na kotka?
A: Rzadko kiedy na to wchodzę.
M: Mniejsza. Posłuchaj jest tam taki artykuł o wczorajszym koncercie. No i taka jedna wytwórnia wysłała mi zachęte do podjęcia współpracy i warunki umowy. Kendall na to luknął i powiedział, że mam się ciebie poradzić, bo nie jest pewien ale chyba chodzi o to, że wykorzystają mój głos, żeby inna dziewczyna śpiewała z playbecku (znowu ten wyraz). Lukniesz?
A: Jasne, wyślij mi to mailem a ja ci najpóźniej jutro dam odpowiedź.
M: Dzięki już nie zawracam ci głowy. Cześć.
A: Cześć.
Rozłączyłam się.
KONIEC ROZMOWY
- I co powiedział? - spytał Kendall
- Mam mu wysłać umowę a on mi najpóźniej jutro da odpowiedź.
- Jaka umowa? - spytał James wchodząc z resztą naszej paczki
- Kto ci da odpowiedź? - opowiedziałam im z Kendallem całą historię i poszłam czytać książkę
Kiedy skończyłam czytać posiedziałam jeszcze chwilę w pokoju i rozmyślałam. Uświadomiłam sobie, że za nie długo niestety jest Sylwester. Przed oczami staneła mi scena z imprezy organizowanej przez wytwórnie. " I tak trzeba zacząć coś myśleć." - pomyślałam i zeszłam na dół.
Wszyscy siedzieli w salonie. Postanowiłam to wykorzystać i im powiedzieć o Sylwestrze.
- Wiecie, że za nie długo niestety jest Sylwester? - spytałam
- Czemu niestety? - spytał Kendall
- Mam ci przypomnieć impreze w wytwórni? Skoro o tym mowa to tam napewno nie idziemy. - powiedziałam
- To zorganizujmy coś tutaj. - zaproponował James
- Taki miałam pomysł. Zrobie listę zakupów kto po nie pojedzie? - nikt się nie zgłosił
- Las rąk! Las rąk! - powiedział Carlos
- Pierwszy ochotnik. - odezwała się Wiktoria
- Na dokładkę drugi. Cieszę się, że jesteście tacy skorzy do pomocy. - wręczyłam im listę a oni poszli do sklepu Krótko potem zadzwonił Alan.

M: Hej Alan, i co z tą umową?
A: Kendall miał rację. Nie martw się już im odmuwiłem w twoim imieniu.
M: Dzięki. Wiszę ci przysługę.
A: Napewno się odezwe. Muszę kończyć. Cześć.
M: Cześć

- Kto dzwonił? - spytała Luiza
- Alan. Miałeś rację. - wskazałam na Kendalla
- Chcieli wykorzystać mój głos, żeby kto inny mógł śpiewać.
- Widzicie jaki ja mądry. - zaczął chwalić się Kendall
- Najmądrzejszy. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek

***

31 grudnia było niezłe zamieszanie. Wszyscy krzątali się po całym domu. Po godzinie 20  zaczęli zchodzić się zaproszeni.
- Kto już jest?- spytałam Kendalla, który stał przy drzwich i witał gości
- Wszyscy - powiedział Kendall
- Spoko, dzięki.
Nareszcie nadeszła godzina 23:57. Wszyscy  zaczęli się schodzić do naszego wielkiego  ogrodu. Chłopaki zaczęli otwierać szampana i razem zaczęliśmy odliczać:
10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1, SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!!
Wszyscy zaczęli składać sobie życzenia. Potem była gruuba impreza  i wszyscy skacowani poszliśmy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz