sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 41

Dziś jest dzień mojego koncertu. Strasznie się denerwuję. Niby śpiewałam przed publicznością ale to było z chłopakami. Zeszłam na dół. Nikogo nie było, co mnie zdziwiło. Zajrzałam do ogrodu. Siedzieli tam wszyscy moi przyjaciele. Ci z One Direction też. Rozmawiali ze sobą, bawili się z psami. Tak miło było na to patrzeć. Chwilę potem spostrzegłam, że nie ma Kendalla. Przecież przed chwilą tam siedział. Jestem tego pewna. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi.
- Puść mnie! - krzyknełam, zobaczyłam, że był to nie kto inny jak Kendall
- Nie. - powiedział i powędrował ze mną w stronę basenu
- Kendall puść mnie. - moi przyjaciele zaczeli się śmiać - Puszczaj!
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - powiedział i mnie puścił, poczułam, że znajduje się w wodzie
- Ty głupku! - powiedziałam, kiedy się wynurzyłam - Jak mogłeś? Zemszczę się!
- Kendall radziłbym ci uważać. - powiedział Harry -  Na mnie też się raz zemściła i odechciało mi się z nią żartów.
- Dobrze ci radzi. - powiedziała Luiza
- Nie zrobi mi nic. - powiedział Kendall
- Dzisiaj nie. - powiedziałam wychodząc z basenu - Czytał ktoś wogóle recenzje? Serial leci od tygodnia, a wy nadal nie dajecie mi ich przeczytać.
- Same dobre. - powiedział Zayn, a Niall walnął go w głowę
- Nie bij go, bo ja cię uderzę. - powiedziałam - Dziękuje Zayn.
- Nie ma za co.
- Czemu robicie z tego tajemnicę? - spytałam
- Bo miałaś je przeczytać po koncercie. - powiedział Kendall
- Po co mi przypomniałeś? - powiedziałam i usiadłam koło Natali i Wiktori
- A co denerwujesz się? - spytał Logan
- Nie skądże. Może kto inny ale nie ja. - powiedziałam
- Czym ty się tak denerwujesz- spytał James
- Tym, że zaśpiewam przed tyloma ludźmi.
- Przecież już śpiewałaś. - powiedział Louis
- Ale zawsze z kimś. Teraz będę sama.
- Po pierwsze nie będziesz sama, bo będziemy my, a po drugie wiele razy śpiewałaś sama. - powiedział Carlos
- Niby kiedy? - spytałam
- Co chwila  chodzisz i śpiewasz. - powiedziała Natala
- Jasne.
- Ona ma racje. - przytulił mnie Kendall -  Wyobraź sobie, że siedzisz w domu na kanapie z gitarą. Przed tobą Cynamon, Sydney oraz Fox i śpiewasz.
- Macie rację. Nie ma się czym denerwować.
- I dobrze, że tak uważasz, bo przez ciebie jestem mokry.
Wszyscy zaczeliśmy się śmiać. Kendall poszedł na górę się przebrać. Rozmawialiśmy w ogrodzie. O siedemnastej pojechaliśmy do klubu, w którym miał się odbyć koncert. Po dotarciu na miejsce nie miałam zbytnio nic do roboty, więc sprawdziłam mikrofony. O dziewiętnastej zaczął się koncert. Posłuchałam rady i wyobraziłam sobie, że siedzę właśnie na kanapie.
- Świetny koncert. - usłyszałam głos Kendalla
- Wiedziałem, że ci się uda. - powiedział Harry
- Musiało się udać. - powiedział Alan
- Co z serialem? - spytałam się go
- Będzie drugi sezon.
- Woo Hoo!!!!! - krzykneliśmy wszyscy
- Dobra Maja idź do fanów.
- Okey.
Poszłam na scenę, na której po koncercie mieli przyjść wszyscy ze strefy VIP. Byłam zdziwiona, że było aż tylu ludzi. Porozmawiałam trochę z nimi, rozdałam autografy.
Wracaliśmy do domu. Dużo się śmieliśmy. Nagle Kendall krzyknął:
- Zatrzymaj się!
James gwałtownie zachamował.
- Kendall, co się stało? - spytałam, wysiadając za nim z samochodu, za nami wyszła reszta przyjaciół.
- O mały włos byśmy jej nie zabili. - powiedział i podniósł zwierzątko
- To świnka. - powiedziałam - Jaka słodka.
- Nie trudno się nie zgodzić. - powiedział Logan
- Kto jest za tym, żeby wziąć ją do domu? - spytał Carlos, wszyscy podnieśli ręce
- To zwierzątko powinno być Kendalla, gdyby nie on jej by nie było. - powiedziałam
- Kto się zgadza ręka w górę. - powiedział James, znów wszyscy podnieśli ręce
- No to Kendall jak ją nazwiesz? - spytała Wika
- Może Yuma?
- Mi się podoba. - powiedziałam
- I tylko to się liczy. - powiedział Kendall i pocałował mnie w policzek
- Zemsta i tak cię nie ominie. - powiedziałam i wsiedliśmy do samochodu
Wróciliśmy do domu około pierwszej. Psy zaczęły się zaprzyjaźniać z Yumą. Fajnie to wyglądało. Trzy pieski i jedna mała świnka. Na początku trochę się baliśmy czy psy nie zagryzą Yumy. Poszliśmy spać przed drugą, a ja w głowie miałam uszykowany plan zemsty.

piątek, 14 lutego 2014

Walentynki <3

Z okazji Walentynek życzę Wam: dużo szczęścia w miłości, spełnienia marzeń, spotkania chłopców oraz osiągnięcia celu życiowego.

Hej. Wiem, że te życzenia nie są do końca Walentynkowe ale nie mam pomysłu. Tak samo jak nie mam weny, żeby napisać jednorazówkę. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Kocham was.
                                                        Maja

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 40

Hej. Na początku chciałabym wam podziękować za +1300 wyświetleń. Już bez dłuższego przynudzania zapraszam na kolejny rozdział
.>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Kiedy tylko ruszyłam nogą poczułam, że mam zakwasy. "Wiedziałam, że tak się skończy"  - pomyślałam. Wziełam ubrania, uczesałam się, wziełam dwie książki, laptopa oraz telefon i zeszłam na dół.
- Tobie co? - spytała Wiktoria
- Za dużo wczoraj tańca. - powiedziałam i usiadłam
- Dobrze ci tak. - powiedziała Luiza, spojrzałam na nią zabójczym spojrzeniem
- Luiza gdyby spojrzenia mogły zabijać,  już byś nie żyła.  - powiedziała Nati
- Kto to był? -  spytałam
- Listonosz. - podała mi list
- Od kogo? -  spytała moja siostra
- Ze studia. - odpowiedziałam - Zaproszenie na imprezę z okazji nakręcenia serialu.
- Maja wiesz, że cię kochamy. - powiedziała Wika
- Zadzwonie do Alana i spytam się czy możecie przyjść ze mną.
- Super. - powiedziały wszystkie trzy i mnie przytuliły
- Ała! - krzyknełam
-  Sorry zapomniałyśmy. - powiedziała Natala
- Za karę zrobicie mi naleśniki. - powiedziałam
- Naprawdę tego chcesz. - powiedziała Wiktoria, a ja przypomniałam sobie sytuacje z zapiekanką
- Zamówimy pizze? - spytałam
- Na śniadanie? - odpowiedziała mi pytaniem Luiza
- Co nam szkodzi. Robimy sobie dzisiaj dzień lenia. Zero pracy, zero gotowania. Siedzimy na kanapie i gadamy. Ewentualnie śpimy.
- Mi to pasuje. - powiedziała Natalia
Wziełam telefon i zamówiłam pizze. Przybyła po jakiś dwudziestu minutach. Kiedy tak się zajadałyśmy odezwała się Wiktoria:
- Maja słyszałam, że grasz koncert za 2 tygodnie.
- Wiedziałyście?
- James się wygadał jakiś tydzień temu. - powiedziała Luiza
- Jak zwykle dowiaduję się o wszystkim ostatnia. - powiedziałam rezygnującym głosem, zadzwonił mój telefon
- Kto dzwoni? - spytała Natalia
- Mama. - powiedziałam i odebrałam

( M - Maja    Ma -  Mama)
M: Cześć mamuś.
Ma: Cześć Maja. Jak tam praca na planie?
M: Nawet dobrze. Skończyliśmy nagrywać serial. Czekamy na recenzje i decyzję czy będzie drugi sezon. Wczoraj miałam próby do tańców na koncert i dzisiaj mam takie zakwasy, że się nie mogę ruszać.
Ma: ( śmieje się)
M: To nie jest śmieszne.
Ma: Przepraszam. Muszę kończyć i iść do pracy.
M: Dobrze. Pa.
Ma: Pa. - rozłączyła się

- Z czego śmiała się mama? - spytała Luiza
- Z moich zakwasów. - odpowiedziałam jej
- Oglądamy jakiś film? - spytała Wika
- Czemu nie. - powiedziała Natalia
Dziewczyny włączyły jakąś komedie. Była naprawdę śmieszna. Po filmie znowu zadzwonił mój telefon. Tym razem dzwonił Harry.

(M - Maja H- Harry)

M: Hejo.
H: Hej. Słyszałem, że dzisiaj masz wolne. Dałabyś się wyciągnąć z dziewczynami do kina.
M: Kusząca propozycja ale mam straszne zakwasy.
H: Przygotowania do koncertu?
M: Skąd wiesz?
H: Przygotowując się do koncertu trzeba dużo ćwiczyć, a ty nigdy nie miałaś zakwasów po tańczeniu.
M: Racja. W każdym bądź razie nie mogę się ruszyć, więc do kina nie pójdziemy.
H: Szkoda. Dobra kończę, bo chłopacy już mnie wołają.
M: Pozdrów ich.
H: Okey. Pa.
M: Pa. - rozłączyłam się

- Kto to? - spytała Wika
- Harry. Chciał nas wyciągnąć do kina.
- Aha. Która jest wogóle godzina? - spytała Natala
- Dwudziesta. - odpowiedziała Luiza
- Nom. - powiedziałam i weszłam na fejsa
Wrzuciłam zdjęcie dziewczyn, które zrobiłam wczoraj i dałam taki opis:

         "Moje kochane śpiochy:*"

- Maja obiecałaś, że zadzwonisz do Alana. - powiedziała Wika
- Napiszę do Kendalla. Niech on się spyta.
Napisałam szybko SMS-a:
   '' Zapytaj Alana czy dziewczyny motą przyjść na bal.
Kocham cię :*"
Po pięciu minutach dostałam odpowiedź:
"Przyjdą z chłopakami, więc mogą.
Będziemy za pół godziny.
Też cię kocham :*"
- Możecie. - powiedziałam
- Woo Hoo!!!! - krzykneły dziewczyny
Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Później przyszli chłopacy. Byli zmachani jak nie wiem.
- Czyli jutro oni będą cierpieć. - powiedziała Natalia
- A kto cierpi dzisiaj? - spytał James
- Moje nogi.  - powiedziałam
- Dobrze ci tak. - powiedział Carlos
- Carlos jutro znowu mam próbę chcesz jechać ze mną? - spytałam  sarkastycznie
- Dobranoc. - powiedział i poszedł do góry
- Dobranoc. - powiedzieli chłopacy i poszli za Carlosem
- Dobranoc. - odpowiedziałyśmy
Porozmawiałyśmy jeszcze z godzinę i także poszłyśmy się położyć.

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 39

Jest 5 rano. Mam jechać do studia.Tak strasznie mi się nie chcę. Chłopacy mają mnie zawieść. Dzisiaj nagrywamy ostatni odcinek, więc oni też muszą iść.Tak sobie siedzę i rozmyślam. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Byłam pewna, że to Kendall.
- Nie miałeś czasem tak, że chciałeś zrezygnować? - spytałam
- A co? - usłyszałam głos Kendalla
- Nic tak mi się natkneło na myślenie. - wstałam z łóżka, Kendall złapał mnie za rękę, spojrzałam mu w oczy
- Posłuchaj. Jesteś jedyna w swoim rodzaju. Najlepsza i niech ci nie przyjdzie na myśl, że jest inaczej. - powiedział
- On ma rację. - usłyszałam głos Carlosa
- Nie chcemy wam psuć tej romantycznej chwili ale jeśli się spóźnimy Alan nas zabiję. - powiedział James
- Dobra jedziemy. - powiedział Logan
- Kocham was. - powiedziałam
- Ale mnie najbardziej. - powiedział niezapokojonym głosem Kendall
- Oczywiście. - powiedziałam i wyszliśmy
Dojechaliśmy w ciągu 30 min. Później od razu na plan nagrywać odcinek. Nieźle nam poszło. Później musiałam iść jeszcze nagrać z pięć piosenek. Następnie musiałam przećwiczyć układy do tych piosenek.
- Ratujcie. - powiedziałam siadając
- Tańczenie jest fajne. - powiedział James
- Tak uważasz? - kiwnął potwierdzająco z Loganem -  To przebierać się zaraz potańczycie ze mną.
- Co? - Logan
- Czemu? - James
- To co słyszeliście. Już do szatni. - wykonali moje polecenie i poszli do szatni, Carlos zaczął się śmiać
- Carlos. Szatnia.-  powiedziałam głosem nie znającym sprzeciwu
- Ale... ja tylko...
- Ty się już nie tłumacz. - powiedziałam i wskazałam na drzwi szatni
Carlos się podniósł i poszedł w kierunku pomieszczenia. Uśmiechnełam się do siebie.
- Kocham ten uśmiech. - powiedział Kendall
- Tylko uśmiech?
- Kocham cię.
- Dobra, dobra. Już się nie podlizuj, bo skończysz jak oni. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
- Nie zrobisz mi tego. - powiedział pewnie
- Jeśli pójdziesz mi po wodę to nie. - uśmiechnełam się słodko
- Haha. Nie za ciężka prośba.
- Zawsze możesz potańczyć. - powiedziałam
- To ja już pójdę po tą wodę. - pocałował mnie w policzek i wyszedł
W między czasie przyszli chłopacy i tańczyliśmy. Koniec mieliśmy dopiero po dwóch godzinach i nieźle się zmachałam. Pewnie jutro skończy się na zakfasach. Szliśmy w stronę drzwi i zatrzymał nas Alan.
- Chłopacy jutro o 6. - powiedział
- Czyli ja mam odpoczynek? - byłam happy
- Zawsze możesz przyjść poćwiczyć przed koncertem. - powiedział Alan
- Jakim koncertem? - spytałam
- Znowu ci nic nie powiedzieli. - spojrzał na chłopaków
- Jakoś tak się złożyło. - bronili się
- Nie mam siły się kłócić, ale powiecie mi wszystko po drodze. -
- Dobra. - powiedział Carlos
Kiedy jechaliśmy chłopcy mi wszystko opowiedzieli, że mam koncert za dwa tygodnie. O której godzinie, gdzie i jeszcze inne takie drobiazgi. Do domu dotarliśmy przed 23. Rzuciły się na nas psy. Podejrzewałam, że dziewczyny z nimi nie wyszły, więc wypuściłam ich do ogrodu. Moje kolerzanki spały w salonie. Zrobiłam im sweet focie i poszłam spać.

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 38

Tak. Nareście. Minął już tydzień. "Zołza" i ciotka jutro wyjeżdżają. Moja kuzynka przez cały czas próbowała się zbliżyć do Kendalla, ale ten ją ignorował. Czasami nawet mnie to bawiło. Wróćmy do dnia dzisiejszego. Zeszłam na dół przygotować śniadanie. Zrobiłam naleśniki. Zjadłam kilka i wszyscy zaczeli się schodzić. Ostatnia przyszła ciocia.
- Kochana. Mam dla ciebie dobrą wiadomość. - zwróciła się ciotka do mamy
- Jaką? - spytała moja mama
- Idziemy dzisiaj do opery. Mam nadzieję, że wiesz co to jest. - spojrzałam na moją rodzicielkę, widziałam, że liczy do 10, chwyciłam wodę, chciałam wstać ale powstrzymali mnie Carlos i Luiza
- Tak wiem. - odpowiedziała spokojnym głosem moja mama
- To świetnie.
- Dziewczyny kończcie, musimy jechać na zakupy. - odezwała się Zoe
- Jakie zakupy? - spytała Wiktoria
- Na imprezę. - odpowiedziała
- Jaką imprezę? - spytała się jej Luiza
- No pożegnalną.
- Idę się przygotować. - powiedziałam
Tak naprawdę wstałam od stołu, żeby nie rzucić w nią nożem lub widelcem. Poszłam na góre spakowałam portfel i już miałam chować telefon kiedy zadzwonił
M: Cześć Harry.
H: Hej. Robicie dzisiaj imprezę?
M: My nie Zoe.
H: Mamy przyjść?
M: No pewnie.
- Maja!!!!! - usłyszałam krzyk Zuzy
M: Muszę kończyć.
H: Do wieczora.
M: Hej.
Rozłączyłam się i wszedł Kendall.
- Wyjdziesz z Cynamonem? - spytałam
- Jasne. - odpowiedział
- Powiedz chłopakom, żeby też wyszli ze swoimi psami.
- Dobra. - powiedział i do mnie podszedł -  Jesteś pewna, że się z Zuzą nie pozabijacie?
- Nie obiecuję. - powiedziałam
- Kocham cię. - powiedział i pocałował mnie w policzek
Zeszłam na dół. Dziewczyny miały złe humory. Nie dziwię im się. Po sklepach chodziłyśmy 3 godziny. Oczywiście kto musiał nieść wszystkie zakupy? My. Kiedy wróciłyśmy "Zołza" od razu poszła do siebie. Musiałyśmy z dziewczynami zrobić smakołyki na imprezę, która zaczynała się o dwudziestej a była siedemnasta. O dziewietnastej wszystko było gotowe. Chłopcy nam bardzo pomogli. Poszłam do pokoju i wybrałam te ciuchy.  Kilka minut przed dwudziestą zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Stali w nich chłopcy z 1D.
- Cześć piękna. - przywitał się Louis
- Nie ubliżaj mi. - powiedziałam i przytuliłam każdego z osobna
- No niech ci będzie.
Kiedy znowu zadzwonił dzwonek poszła otworzyć Zuza.  Większości ludzi nie znałam. Pewnie jakieś kolerzaneczki "Zołzy". Kiedy impreza się rozkręciła już dawno szalałam z Kendallem na parkiecie. Nogi mnie strasznie bolały. W końcu poszłam przebrać szpilki na baleriny. Praktycznie to Kendall poprosił o przerwę, więc skorzystałam z okazji. Kiedy byłam u góry usłyszałam głos Marcina.
- Kogóż my tu mamy?
- Co ty tu robisz?
- Wypadałoby się przywitać.
- Kto cię tu zaprosił?
- Ktoś.
- Zuza?
- Może tak, może nie.
- Spadaj.
- Nie. - zaczął do mnie podchodzić
- Zacznę krzyczeć. - poczułam ścianę
- Muzyka cię przegłuszy. - powiedział i złapał mnie tak, że nie mogłam się ruszyć
- Pomocy! - krzyknełam
Marcin zaczął mnie całować. Do pokoju wpadł Kendall.
- Co tu się dzieję?! - krzyknął

*** Kendall ***

Poszedłem się czegoś napić, bo bardzo się już zmęczyłem tą imprezą. Maja w między czasie poszła przebrać buty. Wychodziłem z kuchni kiedy podeszła do mnie Zoe.
- Zatańczymy? - spytała
- Czekam na Maję. - powiedziałem
- Jeden taniec cię nie zbawi. - powiedziała
- No dobra. - odstawiłem szklankę z colą i poszedłem tańczyć
Kiedy piosenka się skończyła chciałem odejść ale Zuza pochyliła się jakby chciała mnie pocałować.
- Nie uważasz, że jesteś dla mnie za młoda? - powiedziałem
- Ale...
- Nie ma żadnego" ale". Kocham Maję i już.
Odeszłem od niej i skierowałem się do schodów. Maja dosyć długo nie wracała. Postanowiłem sprawdzić co ją zatrzymało. Kiedy stałem przed drzwiami usłyszałem jej krzyk:
- Pomocy!
Wpadłem do pokoju i zauważyłem tego bałwana całującego moją dziewczynę.
- Co się tu dzieję?! - krzyknąłem

***Maja***

Marcin się odwrócił. Szybko mu się wyrwałam i podbiegłam do Kendalla.
- Co ty tu robisz?! - krzyknął
- Coś! - odpowiedział Marcin, Kendall podszedł do niego i go walnął
- Wynoś albo ci pomogę. - powiedział
Marcin pospiesznie wyszedł. Kendall podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Już dobrze. - powiedział
- Gdybyś nie przyszedł mogłoby być źle. - powiedziałam
- Długo nie wracałaś. Kto go tu zaprosił?
- Jestem pewna, że" Zołza".
- Co do niej. Już się nie będzie do mnie przystawiać.
- Co jej powiedziałeś? - spytałam
- Że jest dla mnie za młoda i że kocham ciebie.
- Ja to się dopiero z nią rozmówię. - powiedziałam i wyszłam z pokoju
Od razu pobiegłam do Zoe.
- Zuza do mnie. - powiedziałam i pociągnełam ją na taras
- Ała to boli. - powiedziałam
- Ma boleć. Ty zaprosiłaś tu Marcina?!
- Tak, bo co? - odpowiedziała z szyderczym uśmiechem
- Nie uważasz, że dość się przez ciebie nacierpiałam?! Jeszcze go tu zapraszasz! Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego widziałam. I tak mam czelność ci to mówić. Co do Kendalla mam nadzieję, że przemówił ci do rozumu. Radzę ci. Przemyśl to co powiedziałam. - wróciłam do salonu, a Zuza została na tarasie
Impreza skończyła się trzeciej. Zaczeliśmy sprzątać kiedy Zoe zawołała mnie na taras.
- Czego chcesz? - spytałam
- Przeprosić cię za wszystko. - zdębniałam - Wiem, że przeze mnie dużo cierpiałaś. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Co do Kendalla chciałam ci tylko zrobić na złość. Dasz mi drugą szansę? Obiecuję, że się zmienię.
- Zuza... Dam ci drugą szansę, a najlepszym dowodem na to, że się zmienisz będzie to, że nam teraz pomożesz. - powiedziałam i się zaśmiałyśmy
- A przytulisz mnie na zgodę? - spytała, a ja bez wahania ją przytuliłam
Weszłyśmy do środka. Dziewczyn zaciągneły mnie do kuchni.
- Pogodziłyście się. - wypytywały
- Tak.
- Jak?
- Wygarnełam jej wszystko.
- Serio?
- Tak, a teraz wracamy do sprzątania.
Skończyliśmy sprzątać po około godzinie. Było dużo śmiechu. Ja, Kendall, Zuza, Luiza, Natalia, James zasneliśmy w salonie.