sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 38

Tak. Nareście. Minął już tydzień. "Zołza" i ciotka jutro wyjeżdżają. Moja kuzynka przez cały czas próbowała się zbliżyć do Kendalla, ale ten ją ignorował. Czasami nawet mnie to bawiło. Wróćmy do dnia dzisiejszego. Zeszłam na dół przygotować śniadanie. Zrobiłam naleśniki. Zjadłam kilka i wszyscy zaczeli się schodzić. Ostatnia przyszła ciocia.
- Kochana. Mam dla ciebie dobrą wiadomość. - zwróciła się ciotka do mamy
- Jaką? - spytała moja mama
- Idziemy dzisiaj do opery. Mam nadzieję, że wiesz co to jest. - spojrzałam na moją rodzicielkę, widziałam, że liczy do 10, chwyciłam wodę, chciałam wstać ale powstrzymali mnie Carlos i Luiza
- Tak wiem. - odpowiedziała spokojnym głosem moja mama
- To świetnie.
- Dziewczyny kończcie, musimy jechać na zakupy. - odezwała się Zoe
- Jakie zakupy? - spytała Wiktoria
- Na imprezę. - odpowiedziała
- Jaką imprezę? - spytała się jej Luiza
- No pożegnalną.
- Idę się przygotować. - powiedziałam
Tak naprawdę wstałam od stołu, żeby nie rzucić w nią nożem lub widelcem. Poszłam na góre spakowałam portfel i już miałam chować telefon kiedy zadzwonił
M: Cześć Harry.
H: Hej. Robicie dzisiaj imprezę?
M: My nie Zoe.
H: Mamy przyjść?
M: No pewnie.
- Maja!!!!! - usłyszałam krzyk Zuzy
M: Muszę kończyć.
H: Do wieczora.
M: Hej.
Rozłączyłam się i wszedł Kendall.
- Wyjdziesz z Cynamonem? - spytałam
- Jasne. - odpowiedział
- Powiedz chłopakom, żeby też wyszli ze swoimi psami.
- Dobra. - powiedział i do mnie podszedł -  Jesteś pewna, że się z Zuzą nie pozabijacie?
- Nie obiecuję. - powiedziałam
- Kocham cię. - powiedział i pocałował mnie w policzek
Zeszłam na dół. Dziewczyny miały złe humory. Nie dziwię im się. Po sklepach chodziłyśmy 3 godziny. Oczywiście kto musiał nieść wszystkie zakupy? My. Kiedy wróciłyśmy "Zołza" od razu poszła do siebie. Musiałyśmy z dziewczynami zrobić smakołyki na imprezę, która zaczynała się o dwudziestej a była siedemnasta. O dziewietnastej wszystko było gotowe. Chłopcy nam bardzo pomogli. Poszłam do pokoju i wybrałam te ciuchy.  Kilka minut przed dwudziestą zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Stali w nich chłopcy z 1D.
- Cześć piękna. - przywitał się Louis
- Nie ubliżaj mi. - powiedziałam i przytuliłam każdego z osobna
- No niech ci będzie.
Kiedy znowu zadzwonił dzwonek poszła otworzyć Zuza.  Większości ludzi nie znałam. Pewnie jakieś kolerzaneczki "Zołzy". Kiedy impreza się rozkręciła już dawno szalałam z Kendallem na parkiecie. Nogi mnie strasznie bolały. W końcu poszłam przebrać szpilki na baleriny. Praktycznie to Kendall poprosił o przerwę, więc skorzystałam z okazji. Kiedy byłam u góry usłyszałam głos Marcina.
- Kogóż my tu mamy?
- Co ty tu robisz?
- Wypadałoby się przywitać.
- Kto cię tu zaprosił?
- Ktoś.
- Zuza?
- Może tak, może nie.
- Spadaj.
- Nie. - zaczął do mnie podchodzić
- Zacznę krzyczeć. - poczułam ścianę
- Muzyka cię przegłuszy. - powiedział i złapał mnie tak, że nie mogłam się ruszyć
- Pomocy! - krzyknełam
Marcin zaczął mnie całować. Do pokoju wpadł Kendall.
- Co tu się dzieję?! - krzyknął

*** Kendall ***

Poszedłem się czegoś napić, bo bardzo się już zmęczyłem tą imprezą. Maja w między czasie poszła przebrać buty. Wychodziłem z kuchni kiedy podeszła do mnie Zoe.
- Zatańczymy? - spytała
- Czekam na Maję. - powiedziałem
- Jeden taniec cię nie zbawi. - powiedziała
- No dobra. - odstawiłem szklankę z colą i poszedłem tańczyć
Kiedy piosenka się skończyła chciałem odejść ale Zuza pochyliła się jakby chciała mnie pocałować.
- Nie uważasz, że jesteś dla mnie za młoda? - powiedziałem
- Ale...
- Nie ma żadnego" ale". Kocham Maję i już.
Odeszłem od niej i skierowałem się do schodów. Maja dosyć długo nie wracała. Postanowiłem sprawdzić co ją zatrzymało. Kiedy stałem przed drzwiami usłyszałem jej krzyk:
- Pomocy!
Wpadłem do pokoju i zauważyłem tego bałwana całującego moją dziewczynę.
- Co się tu dzieję?! - krzyknąłem

***Maja***

Marcin się odwrócił. Szybko mu się wyrwałam i podbiegłam do Kendalla.
- Co ty tu robisz?! - krzyknął
- Coś! - odpowiedział Marcin, Kendall podszedł do niego i go walnął
- Wynoś albo ci pomogę. - powiedział
Marcin pospiesznie wyszedł. Kendall podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Już dobrze. - powiedział
- Gdybyś nie przyszedł mogłoby być źle. - powiedziałam
- Długo nie wracałaś. Kto go tu zaprosił?
- Jestem pewna, że" Zołza".
- Co do niej. Już się nie będzie do mnie przystawiać.
- Co jej powiedziałeś? - spytałam
- Że jest dla mnie za młoda i że kocham ciebie.
- Ja to się dopiero z nią rozmówię. - powiedziałam i wyszłam z pokoju
Od razu pobiegłam do Zoe.
- Zuza do mnie. - powiedziałam i pociągnełam ją na taras
- Ała to boli. - powiedziałam
- Ma boleć. Ty zaprosiłaś tu Marcina?!
- Tak, bo co? - odpowiedziała z szyderczym uśmiechem
- Nie uważasz, że dość się przez ciebie nacierpiałam?! Jeszcze go tu zapraszasz! Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego widziałam. I tak mam czelność ci to mówić. Co do Kendalla mam nadzieję, że przemówił ci do rozumu. Radzę ci. Przemyśl to co powiedziałam. - wróciłam do salonu, a Zuza została na tarasie
Impreza skończyła się trzeciej. Zaczeliśmy sprzątać kiedy Zoe zawołała mnie na taras.
- Czego chcesz? - spytałam
- Przeprosić cię za wszystko. - zdębniałam - Wiem, że przeze mnie dużo cierpiałaś. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Co do Kendalla chciałam ci tylko zrobić na złość. Dasz mi drugą szansę? Obiecuję, że się zmienię.
- Zuza... Dam ci drugą szansę, a najlepszym dowodem na to, że się zmienisz będzie to, że nam teraz pomożesz. - powiedziałam i się zaśmiałyśmy
- A przytulisz mnie na zgodę? - spytała, a ja bez wahania ją przytuliłam
Weszłyśmy do środka. Dziewczyn zaciągneły mnie do kuchni.
- Pogodziłyście się. - wypytywały
- Tak.
- Jak?
- Wygarnełam jej wszystko.
- Serio?
- Tak, a teraz wracamy do sprzątania.
Skończyliśmy sprzątać po około godzinie. Było dużo śmiechu. Ja, Kendall, Zuza, Luiza, Natalia, James zasneliśmy w salonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz