Dziś jest dzień mojego koncertu. Strasznie się denerwuję. Niby śpiewałam przed publicznością ale to było z chłopakami. Zeszłam na dół. Nikogo nie było, co mnie zdziwiło. Zajrzałam do ogrodu. Siedzieli tam wszyscy moi przyjaciele. Ci z One Direction też. Rozmawiali ze sobą, bawili się z psami. Tak miło było na to patrzeć. Chwilę potem spostrzegłam, że nie ma Kendalla. Przecież przed chwilą tam siedział. Jestem tego pewna. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi.
- Puść mnie! - krzyknełam, zobaczyłam, że był to nie kto inny jak Kendall
- Nie. - powiedział i powędrował ze mną w stronę basenu
- Kendall puść mnie. - moi przyjaciele zaczeli się śmiać - Puszczaj!
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - powiedział i mnie puścił, poczułam, że znajduje się w wodzie
- Ty głupku! - powiedziałam, kiedy się wynurzyłam - Jak mogłeś? Zemszczę się!
- Kendall radziłbym ci uważać. - powiedział Harry - Na mnie też się raz zemściła i odechciało mi się z nią żartów.
- Dobrze ci radzi. - powiedziała Luiza
- Nie zrobi mi nic. - powiedział Kendall
- Dzisiaj nie. - powiedziałam wychodząc z basenu - Czytał ktoś wogóle recenzje? Serial leci od tygodnia, a wy nadal nie dajecie mi ich przeczytać.
- Same dobre. - powiedział Zayn, a Niall walnął go w głowę
- Nie bij go, bo ja cię uderzę. - powiedziałam - Dziękuje Zayn.
- Nie ma za co.
- Czemu robicie z tego tajemnicę? - spytałam
- Bo miałaś je przeczytać po koncercie. - powiedział Kendall
- Po co mi przypomniałeś? - powiedziałam i usiadłam koło Natali i Wiktori
- A co denerwujesz się? - spytał Logan
- Nie skądże. Może kto inny ale nie ja. - powiedziałam
- Czym ty się tak denerwujesz- spytał James
- Tym, że zaśpiewam przed tyloma ludźmi.
- Przecież już śpiewałaś. - powiedział Louis
- Ale zawsze z kimś. Teraz będę sama.
- Po pierwsze nie będziesz sama, bo będziemy my, a po drugie wiele razy śpiewałaś sama. - powiedział Carlos
- Niby kiedy? - spytałam
- Co chwila chodzisz i śpiewasz. - powiedziała Natala
- Jasne.
- Ona ma racje. - przytulił mnie Kendall - Wyobraź sobie, że siedzisz w domu na kanapie z gitarą. Przed tobą Cynamon, Sydney oraz Fox i śpiewasz.
- Macie rację. Nie ma się czym denerwować.
- I dobrze, że tak uważasz, bo przez ciebie jestem mokry.
Wszyscy zaczeliśmy się śmiać. Kendall poszedł na górę się przebrać. Rozmawialiśmy w ogrodzie. O siedemnastej pojechaliśmy do klubu, w którym miał się odbyć koncert. Po dotarciu na miejsce nie miałam zbytnio nic do roboty, więc sprawdziłam mikrofony. O dziewiętnastej zaczął się koncert. Posłuchałam rady i wyobraziłam sobie, że siedzę właśnie na kanapie.
- Świetny koncert. - usłyszałam głos Kendalla
- Wiedziałem, że ci się uda. - powiedział Harry
- Musiało się udać. - powiedział Alan
- Co z serialem? - spytałam się go
- Będzie drugi sezon.
- Woo Hoo!!!!! - krzykneliśmy wszyscy
- Dobra Maja idź do fanów.
- Okey.
Poszłam na scenę, na której po koncercie mieli przyjść wszyscy ze strefy VIP. Byłam zdziwiona, że było aż tylu ludzi. Porozmawiałam trochę z nimi, rozdałam autografy.
Wracaliśmy do domu. Dużo się śmieliśmy. Nagle Kendall krzyknął:
- Zatrzymaj się!
James gwałtownie zachamował.
- Kendall, co się stało? - spytałam, wysiadając za nim z samochodu, za nami wyszła reszta przyjaciół.
- O mały włos byśmy jej nie zabili. - powiedział i podniósł zwierzątko
- To świnka. - powiedziałam - Jaka słodka.
- Nie trudno się nie zgodzić. - powiedział Logan
- Kto jest za tym, żeby wziąć ją do domu? - spytał Carlos, wszyscy podnieśli ręce
- To zwierzątko powinno być Kendalla, gdyby nie on jej by nie było. - powiedziałam
- Kto się zgadza ręka w górę. - powiedział James, znów wszyscy podnieśli ręce
- No to Kendall jak ją nazwiesz? - spytała Wika
- Może Yuma?
- Mi się podoba. - powiedziałam
- I tylko to się liczy. - powiedział Kendall i pocałował mnie w policzek
- Zemsta i tak cię nie ominie. - powiedziałam i wsiedliśmy do samochodu
Wróciliśmy do domu około pierwszej. Psy zaczęły się zaprzyjaźniać z Yumą. Fajnie to wyglądało. Trzy pieski i jedna mała świnka. Na początku trochę się baliśmy czy psy nie zagryzą Yumy. Poszliśmy spać przed drugą, a ja w głowie miałam uszykowany plan zemsty.
sobota, 22 lutego 2014
Rozdział 41
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
UUU SUper. Mam banana na twarzy. Super ze ją uratował czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *o*
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam
dziewczyno minęły ponad 2 tygodnie a rozdziału nadal nie ma ;c. Ogólnie blog jest świetny. Czekam z niecierpliwością ;>
OdpowiedzUsuń