czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 53

Była tam:
- Karina!!! - krzyknełam równo z Natalią i Wiką
Nie spodziewałam się jej, ponieważ za czasów liceum to była zwykła szara myszka. Praktycznie z nikim nie rozmawiała. Zawsze pierwsza wchodziła do klasy, a ostatnia wychodziła. Nosiła okulary i aparat na zęby.
- Maja, Wiktoria, Natalia. Długo się nie widziałyśmy. - powiedziała
- Kto to jest? - spytał Kendall po polsku
Tak często gadałam z dziewczynami po polsku, że chłopcy już się nauczyli.
- Nasza koleżanka z liceum. Karina pamietasz Luize? - wskazałam na siostrę
- Cześć.-  przywitała się wyżej wymieniona
- Witaj. - przywitała się z nią Karina
- Poznaj Jamesa, Logana, Carlosa i Kendalla. - powiedziała Natala
- Cześć.  - powiedzieli chłopacy
- Ja was znam. Wy jesteście BTR. Moja kuzynka was słucha. - powiedziała
-  Tak.
- Dobra. Czas nagli. - powiedział James
- Tak. Tu macie wolne sektory. Podzielcie się na dwu osobowe grupy i w drogę.
- Pa. - powiedziałam i wyszliśmy z jej gabinetu
Podział w pary nie był zbyt trudny. Razem z Kendallem poszliśmy do parku. Co chwila podchodzili do nas ludzie prosząc o autograf i wrzucając przy okazji coś do puszki, zapewne, żeby nie wyszli na jakiś skąpców czy coś podobnego.  W niespełna godzinę mieliśmy już pełną. Wróciliśmy biura organizcji. Jak weszliśmy do środka zapukałam,kiedy usłyszeliśmy:
- Proszę.
Weszliśmy.
Przed jej biórkiem siedział jakiś chłopak.Odwrócił się. Nie dowierzałam temu co widzę.
-Marcin?/Maja? *
- To wy się znacie? - spytała Karina
- Nawet za dobrze. - powiedział Kendall, uderzyłam go łokciem w bok
- Kiedyś chodziliśmy razem na zajęcia z tańca. - szybko sprostowałam
- Miło cię widzieć. - powiedział Marcin
- Ciebie również. - powiedziałam
- Zatem Maja, Kendall widzę, że znacie już mojego nażeczonego.
Spojrzałam na Kendalla znaczącym spojrzeniem. On też był zszokowany.
- Bardzo się cieszę z waszego szczęścia. - udało mi się wydusić
- Dziękujemy. - powiedziała Karina - Mam do was sprawę.
- Służbową czy prywatną? - spytał Kendall, znowu go uderzyłam  łokciem
- Służbową. - odpowiedziała -  Chcielibyście w ramach naszej akcji zagrać dwóch koncertów?
- Pewnie. - odpowiedzieliśmy równocześnie
- Dobra. My oddajemy puszkę i musimy poczekać na naszych przyjaciół. Szczegóły wyślesz sms-em?
- Jasne, nie zmieniałaś numeru? - spytała dla pewności
- Nie zmieniałam. - uśmiechnęłam się - Pa.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z jej gabinetu. Poszliśmy przed budynek. Nie musieliśmy długo czekać na naszych przyjaciół.
- Nigdy nie uwierzycie kto jest narzeczonym Kariny. - powiedział podekscytowany  Kendall
- Mamy zgadywać? - spytał James
- Możecie. - powiedziałam
- Mówicie czy nie? - spytała moja siostra lekko zirytowana
- Marcin. - powiedziałam równo z Kendallem
- Kto? - spytali równocześnie
- Słyszeliście. Teraz druga sprawa. Mamy załatwione dwa koncerty.
- Świetnie. Alan nie będzie się czepiał.  - powiedział Logan
- Alan nie jest zły. - powiedziałam
- Chyba, że się wkurzy. - powiedział Carlos
- Wtedy potrafi być bardzo nieprzyjemny. - dopowiedział James
- Nie żeby coś ale wczoraj była mowa o jakimś basenie. - powiedziała Natala zmieniając temat
- No tak. To do domu i na basen?
- Tak. - powiedieli wszyscy równocześnie
  Wróciliśmy do domu. Przebraliśmy się w stroje kąpielowe. Dziewczynom zajeło to trochę dłużej.
  Pojechaliśmy na basen. Kendall został trochę dłużej w szatni.
- Idzimy pływać? - spytał,  kiedy wyszedł 
- Jasne. - powiedzieliśmy wszyscy równocześnie
Pływaliśmy, nurkowaliśmy, chlapaliśmy się i podtapialiśmy chyba z półtorej godziny.
- Maja ścigasz się? - spytał James
- Znowu chcesz przegrać? - spytałam
- Idziesz? - spytał wychodząc z wody

- Tak. - przeszliśmy na skraj basenu
- Musicie przepłynąć w tą i spowrotem cały basen, ten kto pierwszy dopłynie spowrotem wygrywa. - objaśniła nam zasady Wika
- Da się zrobić. - powiedziałam
- Nie będę się spieszyć. - powiedział James
- Daj z siebie wszystko. - powiedziałam
- Na trzy. - zaczeła Wiktoria - Raz... Dwa... Trzy
Wskoczyliśmy do wody. W ciągu minuty byłam na połowie basenu. Odwróciłam głowę. James był daleko w tyle. Przypomniałam sobie rozmowę moją i Kendalla z rana. Postanowiłam, że dam mu wygrać. Zwolniłam. Nie musiałam długo czekajć na reakcię Jamesa. Po chwili mnie wyprzedził. "Próbowałam" go dogonić.  Kiedy wyszłam z wody pogratulowałam Jamesowi wygranej. Przechwalał się. No jasne, jak to faceci.  Dziewczyny zaciągneły mnie na bok.
- Dałaś mu wygrać? - spytała Luiza
- A co ja miałam zrobić? We wszystkim ich ogrywamy niech myśli, że jest lepszy ode mnie.
- Jesteś cudowana. - powiedziała Natalia
- Wiecie co mi teraz przyszło do głowy? - spytała Wiktoria
- Nie. - powiedziałam
- Po co my przyszliśmy na basen skoro ty masz basen w domu.
- Bo jesteśmy głupie. - powiedziała Luiza
- Dziewczyny wracamy. - krzyknął Logan
Włożyłyśmy ubrania na stroje kąpielowe, ponieważ postanowiłyśmy popływać wieczorem. Wróciliśmy do domu. James całą drogę się przechwalał. Zaczynałma żałować, że dałam mu wygrać. Robiłam z dziewczynami kolację kiedy James powiedział:
- Dziewczyny nigdy nie będą lepsze od nas. - to przelało czarę goryczy
- Dość!!!! - krzyknełam
- Co ci jest? - spytał
- Żałuję, że dałam ci wygrać! - wykrzyknęłam mu prosto w twarz
- Kłamiesz.
- James. Lepiej nie zaczynaj czegoś czego później będziesz żałował. - Kendall chciał mu przerwać zorientowawszy się, że mówię prawdę
- Uwarzam, że tylko tak mówisz, bo nie potrafisz znieść smaku porażki. - zignorował go James
- Tak uwarzasz?? To chodź.
Wyszłam do ogrodu. Rozebrałam się do błękitnego stroju kompieloweg. James stał gotowy w kąpielówkach. Stanęłam koło niego.
- Te same zasady. Wika licz.
- Raz... Dwa... Trzy.
Wskoczyliśmy do wody niemal równocześnie.  Tym razem nawet się nie oglądałam za siebie. Nie miałam zamiaru znowu litować się nad Jamesem. Dopłynełam na brzeg 20 sekund szybciej niż brunet, przez ten czas się ubrałam.
- Nadal uwarzasz, że nie potrafię znieść smaku porażki? Ty teraz go będziesz musiał znieść ze świadomością, że dziewczyna dała ci wygrać.
Weszłam do kuchni. Wziełam Cynamona i Yume  na podwójną smycz, a Sydney i Foxa na osobne i wyszłamz domu.

*Tak będę pisała jak ktoś będzie mówił coś innego w tym samym momencie

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hej.
Jak wam się podoba rozdział?
Wiem, że jest krótki ale nie miałam pomysłu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Czekam na opinie :)

Nowy bohater

Kamila Kłosowska (ur. 14 października 1994 r.) Koleżanka Mai, Natalii, Wiktorii i Harrego ze szkoły. Kiedyś była typową szarą myszką z aparatem ortodontycznym i okularami. Po zdjęciu aparatu stała się bardziej pewna siebie i teraz zamiast okularów nosi soczewki. Spotyka się z dziewczynami po dwóch latach podczas akcji charytatywnej. Wyjawia im, że ma narzeczonego, którym jest... 

Liebster Blog Award

Zostałam nominowana przez Teru Shirai . Bardzo dziękuję.

'Nominacja do Liebster Blog Award otrzymywana jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cie nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który nominował ciebie. 

Pytania od Teru

1. Czym jest dla ciebie blogowanie?
Odp. Przede wszystkim pasją. Pomaga mi odciągnąć się od szarej rzeczywistości i znaleźć się w świecie, w któym chciałabym być.

2. Ile prowadzisz blogów?
Odp. 4

3. Do jakich fandomów należysz?
Odp. Rushers <3

4. Co chciałabyś dostać na urodzny?
Odp. To zostanie między mną i osobami, które w to wtajemniczyłam.

5. Ulubiony kolor?
Odp. Kilka ich jest: czerwony, czarny, biały, niebieski

6. Poznałeś kiedyś swojego idola?
Odp. Niestety nie. 

7. Twoja ulubiona pisoenka?
Odp. Big Time Rush - We are

8. Masz rodzeństwo?
Odp. Tak 

9. Posiadasz jakieś zwierzę?
Odp. Tak

10. Co chciałabyś robić w przyszłości?
Odp. Ratować ludzi.

11. Co twierdzisz o dziewczynach, które się odchudzają, bo twierdzą, że są grube?
Odp. Zależy czy mówisz o dziewczynach, które się głodują, czy odchudzają się wedle zastrzeżeń lekarza. O tych pierwszych myślę, że nie powinny się głodzić, bo mogą sobie narobić jeszcze gorszej choroby.

Nominuje:
http://btr-la-is-ours.blogspot.com/
http://kochacnazawsze.blogspot.com
http://btr-zycie-w-palmwoods.blogspot.com
http://wreedna18.blogspot.com
http://domischmidt.blogspot.com
http://im-in-love-first.blogspot.com
http://in-the-spotlight-with-bigtimerush.blogspot.com
http://feelthelove3.blogspot.com
http://rusherka-big-time-rush-opowiadanie.blogspot.com
http://imaginy-bigtimerushpoland.blogspot.com
http://odnalezieni-po-latach.blogspot.com

Pytania ode mnie:
1. Twoja ulubiona kreskówka?
2. Skąd pomysł na bloga?
3. Masz rodzeństwo?
4. Jakie masz plany na przyszłość?
5. Ulubiony film?
6. Jakie plany na wakacje?
7. Cieszysz się z nadchodzącego roku szkolnego?
8. Do której klasy idziesz po wakacjach?
9. Skąd czerpiesz inspiracje?
10. Ulubiona piosenka?
11. Ulubiony członek Big Time Rush?

czwartek, 24 lipca 2014

Bądź sobą!

Hej. Pewnie niewiele z was wie, że jedna z naszych sióstr, a dokładniej Ania Schmidt ma dzisiaj urodziny. Więc wszystkiego najlepszego kochana, spełnienia marzeń, spotkania Big Time Rush i wszystkiego co sobie wymarzysz. (tak wiem nie jestem najlepsza w składaniu życzeń). Specjalnie dla Ciebie ta jednorazówka ^^
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

  Witajcie jestem Ania. Mam osiemnaście lat. Moje brązowe włosy sięgają mi do ramion, a moje oczy są piwne. Do Los Angeles przeprowadziłam się razem z mamą dwa lata temu po śmierci mojego ojca. Zaczęłyśmy tutaj nowe życie. Mama otworzyła tutaj bar karaoke i za czasów kiedy ona go prowadziła coś tu się działo.
  Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi z tym "... za czasów kiedy ona go prowadziła." Moja rodzicielka zginęła w wypadku samochodowym i niestety bar przepisała na swojego chłopaka, Rick'a. Był to wysoki brunet o szarych oczach. Nienawidziłam go całym sercem, niestety z woli mamy został tez moim opiekunem prawnym.
  Ma dwie córki, Lise i Jane. Mam o nich takie same zdanie jak o ich ojcu.
  Wracając do Rick'a . Po śmierci mamy pozbył się wszystkich jej rzeczy. Najbardziej zabolała mnie utrata fortepianu, na którym grała od dziecka, a na którym potem uczyła grać mnie. Staram się go wykupić, jednak nie jest to łatwe. Zwłaszcza, że Rick z baru zrobił salę prób dla swoich córek, które nie mają talentu. Głuchy słoń śpiewa lepiej od nich.Bar jest otwarty tylko wieczorami, "Pracuje" w nim jako sprzątaczka, a raczej wykonuje służby społeczne. Moim jedynym źródłem jakiegokolwiek dochodu są występy jakie daje na różnych ulicach Los Angeles. Właśnie za te pieniądze próbuje wykupić fortepian.
  Początek mojej historii zaczyna się właśnie podczas jednego z takich występów.
  Jak co rano wybrałam się na jedną z ulic LA. Zwykle nie były to zatłoczone ulice, ale zawsze jacyś turyści byli. Usiadłam na ławce, zaczęłam grać na gitarze śpiewając przy tym kilka piosenek mojego autorstwa. Ludzie zaczęli się schodzić i przy okazji wrzucać pieniądze do kubka, który stał przede mną.
  Po prawie godzinie zaczęło padać i wszyscy pouciekali, lecz kiedy chowałam gitarę podszedł do mnie  wysoki mężczyzna, o błękitnych oczach, blond włosach, Wyglądał na jakieś trzydzieści lat.
- Jesteś nie zła. Chcę cie widzieć na okładce płyty. - powiedział i odszedł
  Wzięłam gitarę i popędziłam do lombardu, w którym na sprzedaż był fortepian mojej mamy.
- Cześć Chris. - przywitałam się ze sprzedawcą
- Witam Sam.
- Mam coś dla ciebie.
  Położyłam mu na ladzie zarobione dzisiaj pieniądze. Nie było na pewno więcej niż pięć dolarów. Chris był przyzwyczajony do takich rat.
- Z takimi ratami, fortepian mamy będzie twój za trzydzieści lat.
- Staram się jak mogę. - powiedziałam wychodząc
  Pobiegłam do paru. Miałam czas do dwunastej, żeby być w barze. Musiałam posprzątać i zając się obsługą sprzętu do karaoke.
- Jaka punktualność. - powiedział Rich, kiedy weszłam do baru
- Może dasz mi podwyżkę?
- Nie płacę ci za gadanie.
- Wcale mi nie płacisz. - powiedziałam i pobiegłam się przebrać

***Przemyślenia Kendalla***

   Jak ja nienawidzę naszego menadżera. Nie pozwala nam robić tego co chcemy. Przez niego muszę być z Katelyn w związku tylko dla rozgłosu.
  Dostaliśmy dzisiaj tekst nowej piosenki. Żaden z naszej czwórki nie potrafi się w nią wczuć. Często dochodziło między nami do kłótni.
  Najgorszy fakt jest taki, że nasz menadżer, to mój ojciec.

***Kilka dni później - perspektywa Ani***

  Byłam na dole w barze. Właśnie zamiatałam, a że nie było nikogo postanowiłam porobić to co kocham, czyli pośpiewać. Fart chciał, że kiedy byłam w środku piosenki wszedł Rick.
- Śpiewanie zostaw swoim siostrom. - powiedział
  Spojrzałam na scenę. Weszły na nią moje siostry. Styl miały nawet fajny, ale talent i piosenkę już niezbyt. Piosenka była o niczym konkretnym i fragmenty wcale do siebie nie pasowały. Raz była o miłości, raz o strachu, złości, smutku i radości.
- Jak ci się podoba? - spytał Rick
- To jest okropne. - powiedziałam, nigdy nie kryłam mojej opinii
- Tobie nie musi się podobać, ważne by sędziowie to zaakceptowali. - powiedziała Jane
- Jacy sędziowie?
- Wytwórnia Columbia Records ogłosiła, że poszukują nowych gwiazd i zostaną nimi twoje siostry. - powiedział mój ojczym z pewnością
- Musisz tylko zanieść im nasze demo.  - powiedziała Lisa
  Rick podał mi płyt, na której było zdjęcie dziewczyn i ich imiona.
- Nogi wam odpadną. jak pójdziecie same?
- Nie za dużo gadasz?
- Już mnie nie ma.
  Wyszłam z lokalu i skierowałam się w stronę wytwórni płytowej.

***Kendall***

Miałem już dosyć tych wszystkich prób. Miałem dosyć mojego ojca. Miałem dosyć manipulowania nami.
- Wychodzę. - powiedziałem do chłopaków zakładając smycz Sisi
- Twój ojciec cie zabiję jak się dowie. - powiedział James
- Was też zabije, jak się dowie, że korzystacie z jego karty kredytowej.
- Miłego spaceru. - powiedział Logan
  Chwyciłem jeszcze zeszyt, w którym były piosenki mojego autorstwa. Kiedy wyszliśmy ze studia Sisi wytrąciła mi z ręki zeszyt, a wiatr porwał luźne kartki. Zacząłem je gonić, ale dopiero kiedy wiatr ustał mogłem je schwycić. Pomogła mi jakaś dziewczyna.
- To należy do ciebie. - powiedziała i podała mi kartki
  Spojrzałem na nią. Była to piękna brunetka o piwnych oczach. Na jej twarzy widniał uśmiech.
- Dzięki za pomoc. - uśmiechnąłem się
- Kendall! Spójrz tutaj! - usłyszałem krzyk kilku fotoreporterów
- Ty jesteś Kendall Schmidt? - kiwnąłem głową - Wybacz to co ci teraz powiem, ale BTR miało kiedyś lepsze piosenki.
- Wszystko przez naszego menadżera.
- Pamiętaj zawsze trzeba być sobą. - uśmiechnęła się i poszła w stronę wytwórni
  Zawołałem Sisi i poszliśmy do parku.

***Ania***

  Nie wiem dlaczego tak powiedziałam, ale jestem z tego dumna. Weszłam do wytwórni i wrzuciłam płytę do pojemnika, w którym były inne płyty. Podeszłam do recepcji. Chciałam się zapytać czy nie ma tam płyt odrzuconych czy coś podobnego. Sekretarka była pochłonięta telefonami.
- Zgłoszenia na sprzątaczkę, na pół etatu są tutaj.  - wskazała stosik z kartkami
- Nie... Ja tylko... Sprzątaczka na pół etatu? Ile płacą?
- Dziesięć dolarów za godzinę.
  Znowu została pochłonięta przez telefony. Postanowiłam wypisać zgłoszenie. Dziesięć dolarów za godzinę to nie był jakiś majątek ale zawsze może się przydać. Podszedł do mnie ten sam blondyn, którego spotkałam na jednym z placów LA.
- Miałem cie zobaczyć na okładce płyty.
- Raczej nie szybko się to stanie.
- Jestem Dave. - przedstawił się
- Ania.
- Powiesz mi czemu taka utalentowana dziewczyna jak ty wypisuje zgłoszenie na sprzątaczkę.
- Moim marzeniem od dziecka było latanie z miotłą i mycie podłóg.
  Zaśmieliśmy się i musiałam wracać do domu.

***2 dni później***

  Dostałam tą pracę. Nie ukrywam, że się cieszę. Każda pomoc finansowa się przyda. Dostałam polecenie, żeby posprzątać w gabinecie menadżera Big Time Rush. Jedynym problemem było to, że nie wiedziałam gdzie on się znajduję, więc szłam cały czas prosto. Szczęśliwym trafem spotkałam Kendalla.
- Kendall. - powiedziałam z uśmiechem
- Sam. - odpowiedział blondyn
- Nie pamiętam, żebym ci się przedstawiła.
- Przeczytałem na plakietce. Od kiedy tu pracujesz?
- Od dzisiaj. - odpowiedziałam - Wskażesz mi drogę do gabinetu waszego menadżera.
- Chodź, zaprowadzę cię.
  Zaprowadził mnie do szklanych drzwi, które znajdowały się na końcu błękitnego korytarza. Była na nich pozłacana tabliczka, na której było nazwisko ich menadżera.
- Schmidt? Jakiś krewny? - spytałam
- Mój ojciec. - odpowiedział nieśmiało
- Kendall, chodź już! - usłyszeliśmy jak ktoś woła blondyna, po chwili pojawiła się reszta BTR
- Idziemy na kolejną promocję. - powiedział niezadowolony Logan
- Już idę.
- W razie spóźnienia dzwoń, wiesz jak się o ciebie martwię. - powiedziałam na co się zaśmieliśmy i chłopacy poszli w stronę wyjścia

***Kendall***

- Kto to był? - spytał Carlos, kiedy wyszliśmy z wytwórni
- Ania.
- Coś więcej. - powiedział James
- Ostatnio mi pomogła i przy okazji wyraziła swoją opinie o naszych "piosenkach"
- Chłopcy tu jesteście. - powiedział nasz menadżer - Musimy już jechać
  Skończyliśmy rozmawiać.

***Ania***

  Sprzątałam właśnie studio nagraniowe. Nie wiem co podkusiło mnie , żeby pośpiewać. Podeszłam do mikrofonu i zaśpiewałam pierwszą zwrotkę mojej piosenki, która nosiła tytuł Here's 2 Us. Nie powinnam tego robić, jeśli ktoś by tu wszedł mogłabym stracić pracę. \
  Kiedy skończyłam śpiewać usłyszałam mój głos śpiewający tą samą piosenkę co przed chwilą. Spojrzałam przed siebie
- Dave. - powiedziałam zaskoczona - Ja się tylko wygłupiałam
- To są wygłupy? To spróbuj na serio? - wszedł do środka i rzucił mi słuchawki - Ty kiedyś będziesz gwiazdą, a ja zamierzam ci w tym pomóc.
- Jak?
- Każda gwiazda potrzebuje dema i zaraz ci je nagramy.
- W tym studiu?
- Śpiewasz czy gadasz?
  Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. Uśmiechnęłam się i zaśpiewałam tą samą piosenkę co przed chwilą, tym razem całą.
- Mamy to. - powiedział Dave, kiedy skończyłam
- Coś jeszcze? - spytałam - Trochę tego napisałam?

  Po tygodniu pracy otrzymałam wypłatę. Nie była to jakaś wielka suma ale zawsze coś. Weszłam do lombardu, gdzie od razu przywitał mnie fortepian mojej mamy.
- Cześć Sam. - usłyszałam głos Chrisa
- Witam Chris - podeszłam do lady i położyłam na niej moją wypłatę
- Skąd masz tyle? - wiedziałam, że się zdziwi
- Mam pracę. - odpowiedziałam
- No brawo. Oby tak dalej, a fortepian mamy będzie twój za góra 5 lat.
- Co ci dziś zagrać? - spytałam podchodząc do fortepianu
- Skyscraper. - odpowiedział po chwili zastanowienia
- Skyscraper? Za stówkę? - rzucił na mnie złowrogie spojrzenie - Skyscraper dla mojego przyjaciela Chrisa
  Zaczęłam grać pierwsze nuty piosenki i już miałam zacząć śpiewać, ale usłyszałam znajomy głos:
- Nieźle jak na sprzątaczkę. - powiedział
- Kendall? Co ty tu robisz? Śledziłeś mnie?
- Nie... Ja tylko...  przyszedłem kupić coś kiczowatego do domu.
- Jasne.
- A ty co tutaj robisz? Nie mów, że przyszłaś pograć na starym fortepianie.
- To mojej mamy. - powiedziałam, z Kendall się zmieszał
- Zatem jest najpiękniejszy.
  Uśmiechnęłam się i przesunęłam się, żeby Kendall mógł usiąść obok mnie. Zrobił to.
- Należał do mojej mamy, zanim umarła. - znowu zagrałam pierwsze nuty piosenki
- Pozwól, że zajmie się tym profesjonalista. - powiedział blondyn i zaczął grać melodię, którą pierwszy raz słyszałam
- Moja mama też nie żyje. - wyznał
- Nie wiedziałam.
- Bo skąd? Już nie noszę bluzki z napisem Moja mama nie żyje. - zażartował
- Też masz taką koszulkę? - zaśmieliśmy się - Co przed chwilą grałeś?
- Piosenkę, którą napisałem razem z chłopakami. - wyciągnął zeszyt, którego okładka była błękitna
- To te notatki zbieraliśmy wtedy przed wytwórnią?
- Tak.
- Mogę? - podał mi zeszyt, przeczytałam pierwszą piosenkę, która nosiła tytuł Cover Girl - To jest świetne. Czemu wcześniej tego nie słyszałam?
- Żartujesz? Nasz menadżer by nas zabił. Jego zdaniem nie pasują do wizerunku BTR, ale chciałbym je kiedyś zaśpiewać.
- To zaśpiewasz dzisiaj. - wstałam
- O czym ty mówisz?
- Chodź.
  Wstał i wyszliśmy z lombardu. Skierowaliśmy się  stronę placu, na którym ostatnio śpiewałam. Założyłam Kendallowi kapelusz i okulary.
- Tak nikt cie nie rozpozna.
- Ania, nie dam rady.
- Kilka tysięcy fanów to dla ciebie nic, a kilku turystów to już problem?
Wyciągnął zeszyt i otworzył na piosence.
- No dobra
  Kendall zaczął śpiewać piosenkę.Ludzie zaczęli się schodzić i oglądać występ mojego przyjaciela. Jednak w połowie piosenki przerwała nam policjantka grożąc mandatem. Ludzie się rozeszli, a my poszliśmy na autobus. Ledwo udało nam się na niego zdążyć.
- I jak? - spytałam kiedy wsiedliśmy do pojazdu
- To było niesamowite. Naprawdę ci dziękuję i muszę ci się odwdzięczyć.
- Kendall, naprawdę nie musisz.
- Właśnie, że tak. Weź to. - wręczył mi jasnofioletową kartkę w kształcie prostokąta, na której był obrazek maski w ciemniejszym odcieniu fioletu - To zaproszenie na bal maskowy organizowany przez wytwórnie. Mnie i tak wpuszczą, a ty się zabawisz.
- Dzięki, ale nadal uważam, że to niepotrzebne.
  Nagle autobus zahamował. Prawie wpadłam na Kendalla, ale w porę  zdążyłam się złapać się poręczy. Niestety Kendallowi spadł kapelusz, a z nosa spadły mu okulary.
- To Kendall Schmidt! - krzyknęła jakaś fanka
  Ludzie prawie zabijali się o zdjęcie lub autograf.
  Przed domem byłam minutę przed północą. Chciałam wejść przez główne drzwi, ale stał przy nich Rick, który od razu by zaczął się mnie czepiać. Pobiegłam do tylnych drzwi, które okazały się zamknięte. Na szczęście obok było okno do łazienki dla klientów. Wspięłam się po nierównej ścianie i weszłam przez nie. Niestety natknęłam się na Ricka i jego córki.
- Spóźniona. - powiedział, spojrzałam na zegarek
- Wcale nie. Zostało dwanaście sekund do północy, zatem oddale się z godnością
  Wyszłam z łazienki. Rick, Lisa i Jane  próbowali mnie zatrzymać, ale udało im się to dopiero na schodach.
- Gdzie byłaś? - spytał
- Zaczynasz się o mnie martwić?
- Pewnie, że nie. - wyrwał mi torbę, z której wypadło zaproszenie na bal
- Czy to nie zaproszenie na bal maskowy do wytwórni, która odrzuciła nasze demo? - spytała Jane
- Oddaj to. - powiedziałam
- Skąd to masz?
- Jak ci powiem, że od Kendalla Schmidta, to uwierzysz? Nie, więc oddaj.
- Po co jak i tak nie pójdziesz. - powiedział Rick
- Co?
- Twoje siostry nie mogą stracić takiej szansy.
  Pobiegłam do swojego pokoju. Miałam dosyć Ricka.
  Wieczorem, w dniu balu przygotowywałam maszynę karaoke. Rick kazał mi zająć się barem podczas jego nieobecności. Podeszła do mnie Emily, kelnerka, która pracowała tu jeszcze za czasów, kiedy bar należał do mojej mamy. Co mnie zdziwiło? Trzymała kremową sukienkę i czarną maskę.
- Ta dam. - powiedziała
- Co to jest? - spytałam
- Suknia na bal do wytwórni, dla ciebie.
- Rick dał moje zaproszenie dziewczynom.
- Zaproszenie jest najważniejsze?
- Nie, bramkarza da się jakoś oszukać, ale kto zajmie się maszyną do karaoke?
- Ja. - obok Emily pojawił się Bruce, jej chłopak
- No dobra, ale co zrobię jak natknę się na Ricka?
- Maska, Ania. Ty go zobaczysz, ale on już ciebie nie.
- To się może udać.
  Razem z Emily poszłyśmy do mojego pokoju. Dzięki jej pomocy po pół godzinie byłam gotowa. Moim super pojazdem, również od nich, a mianowicie rowerem dojechałam do wytwórni przed czasem. Przy wejściu zatrzymał mnie bramkarz.
- Zaproszenie. - powiedział
- Tamten gościu mi zabrał. a ja mu, że bramkarz go nie wpuści, bo to bardzo mądry człowiek, a on na to, że bramkarze to frajerzy.
- Zaczekaj tutaj. - powiedział i odszedł
- Szybko poszło. - powiedziałam sama do siebie i weszłam do środka
  Kiedy weszłam na parkiet zobaczyłam jak wszyscy tańczą w parach. Szybko zlokalizowałam Kendalla, który tańczył ze swoją dziewczyną Katelyn. Po chwili osoba prowadzące imprezę  ogłosiła zmianę partnerów, po której blondyn został sam. Szybko do niego dołączyła, a on nawet nie zorientował się, że to ja.
  Po skończonym tańcu udałam się w kierunku miejsca, gdzie Dave zajmował się nagłośnieniem.
- Tutaj nie można wchodzić. - powiedział
- To ja. - zdjęłam maskę
- Nieźle się przebrałaś. - powiedział - To twoje.
  Wręczył mi płytę.
- Rockie? To nie imię dla psa?
- Twój pseudonim artystyczny. Przypomni ci gdzie zaczynałaś.
- W budzie dla psa? - zaśmieliśmy się
  Po chwili usłyszałam znajome głosy. Spojrzałam w kierunku sceny. Stały na niej Lisa i Jane. Co gorsza? Śpiewały.
- Co one wyprawiają?
- Znasz te beztalencia? - spytał Dave
- To moje przyrodnie siostry. - odpowiedziałam
  Tłum zaczął buczę i podejrzewam, że gdyby nie to, że był to bal makowy w ruch poszły by pomidory. Dziewczyny zeszły ze sceny. Zauważyłam, że Dave ścisza muzykę.
- To twoja szansa. - powiedział Dave
- Moja?
- Tak, jak to zwalisz nikt nie dowie się, że to ty.
- To mnie pocieszyłeś.
- Wyjdź z budy i zacznij śpiewać.
  Po jego humorystycznej namowie wyszłam na scenę. Dave puścił Here's 2 Us, którą zaśpiewałam. Publiczność była zafascynowana moim głosem, a przede wszystkim świetnie się bawiła. Gdyby nie to, że spojrzałam w stronę Ricka i moich sióstr, którzy kierowali się do wyjścia, śpiewałabym dalej. Szybko pobiegłam w tamtym kierunki i właśnie miałam zbiec po schodach, ale zatrzymał mnie Kendall.
- Poczeka, kim jesteś? - spytał, podeszłam do niego
- Zawsze bądź sobą. - powiedziałam i go pocałowałam , po czym szybko zbiegłam po schodach
  Do domu udało mi się wrócić bez problemów.

***Kendall***

  Dziewczyna pocałowała mnie, a następnie zbiegła po schodach. Zauważyłem jak coś jej wypadło z torebki. Schyliłem się i podniosłem to. Okazało się, że była to płyta, na której, czarnym markerem było napisane Rockie. 
- Coś mnie ominęło? - usłyszałem głos Katelyn
- Nie. - powiedziałem i schowałem płytę do kieszeni
- to chodź się bawić. - pociągnęła mnie za rękę
  Następnego dnia wybrałem się do baru, który kiedyś należał do mamy Ani.
- Witamy pana, coś panu podać?
  Usłyszałem jej melodyjny głos. Odwróciłem się i zobaczyłem ją uśmiechniętą  ubraną w szarą bluzkę, różowe spodenki i trampki tego samego koloru. Na jej twarzy malował się uśmiech
- czemu cię wczoraj nie było? - spytałem
- Nie mogłam, wybacz. Było coś ciekawego?
- Śpiewała taka jedna dziewczyna, poczekaj puszczę ci jej piosenkę.
  Wyciągnąłem z kieszeni mój telefon i szybko znalazłem piosenkę Rockie, którą zaraz jej puściłem. Kiedy tylko usłyszała pierwsze takty uśmiechnęła się.
- Naprawdę świetna. - powiedziała
- w całowaniu tez całkiem niezła. - wypaliłem
- Całowaliście się?
- To ona mnie. Nie miałem jak się uchylić.
- Ta jasne.
- Mam sprawę, pomożesz mi ją odnaleźć?
- Jak chcesz to zrobić?
- Piosenka, Ania. Tylko my ją słyszeliśmy. Zorganizujemy przesłuchanie. Kto zaśpiewa piosenkę? Tylko Rockie. 
- Dobra pomogę ci.
- To chodź.
  Pociągnąłem ją do wyjścia. Szybko chwyciła torbę i wyszliśmy. W kawiarni niedaleko wytwórni spotkaliśmy się Jamesem, Carlosem i Loganem.  Zaczęliśmy się dobijać do różnych stron radiowych i internetowych
  Parę godzin później studio było pełne dziewczyn, które uważały się za Rockie. Nie wiem czemu dzisiaj takie tłumy skoro przesłuchanie jest dopiero jutro.
  Razem z Loganem, Jamesem, Carlosem i Katelyn siedziałem w gabinecie mojego ojca, po chwili wszedł jego właściciel.
- Możecie mi to wyjaśnić?
- Nie chciałeś nam pomóc, więc sami sobie radzimy. - odpowiedziałem
- Spójrz na Katelyn ta cała sytuacja niszczy wasz związek.
- No właśnie. - odezwała się blondynka, przerywając zabawe telefonem
- Nasz związek to czysta fikcja.
- Bo uganiasz się za jakąś sprzątaczką. - powiedziała - Chodź poudzielamy jakiś wywiadów.
- Masz rację. Jak Kendall Schmidt może zadawać się z kimś kto sprząta podłogę, po której on stąpa. Coś wam powiem. Ania jest o wiele lepsza niż wy wszyscy razem wzięci i udowodnię wam to, tylko znajdę Rockie. - skierowałem się do wyjścia - Katelyn, to do wywiadu. Z nami koniec.

***Ania***

  Jest wieczór przed przesłuchaniem. Siedzę i czyszczę szklanki. Rick znowu krzyczy na Lisę, ponieważ za nisko zaśpiewała.Tak szczerze, najbardziej z tej trójki lubię Lisę. Po chwili podeszła do mnie wyżej wymieniona.
- Mogę pomóc? - spytała
- Jak chcesz. - chwyciła jedną ścierkę oraz szklankę i zaczeła ją wycierać
- Ojciec się wkurza o tą całą Rockie.
- Była aż tak świetna?
- Przy mnie nie musisz udawać. Wiem, że to ty.
- Jak się dowiedziałaś.
- Kurcze, jesteś moją siostrą, a poza tym słyszałam Here's 2 Us zanim zaśpiewałaś na balu. - odpowiedziała - Ciekawi mnie tylko jedno, czemu nie przyznasz się Kendallowi?
- Bo to Kendall Schmidt. Może mieć każdą, a miały mieć nie?
- A co z przesłuchaniem?
- Chyba wiadomo, że Rockie się tam nie pojawi. - Lisa zaczeła rzucać szklankami w podłogę - Co ty robisz?
- Nie przestanę dopóki nie obiecujesz, że przynajmniej porozmawiasz z Kendallem
  W tym momencie wszedł Rick.
- Co tu się dzieje? - spytał
- Przyszedłem dać nauczkę tej nieudacznicce, bo inaczej by nam całe szkło potłukła. - wiedziałam, że mówi tak tylko po to, żeby zataić naszą rozmowę
- Moja krew. - powiedział Ricki zabrał Lise na kolejną próbę
  Dziś dzień przesłuchania. Wybrałam się do miejsca, w którym miało się ono odbyć. Pod sceną spotkałam Kendalla.
- Cześć. - przytulił mnie, trochę zaskoczył mnie ten gest
- Hej, spięty?
- Zdenerwowany, tylko nie wiem czemu, występowałem przed tłumami, najwyraźniej to co innego.
- Będzie dobrze, tylko pamiętaj, bądź sobą.
- Co powiedziałaś?
  Już chciałam powtórzyć, ale został "porwany" przez dziennikarzy i fotoreporterów. Odwróciłam się i wpadłam na Jane.
- Co ty tu robisz? - spytałam
- Patrzysz na przyszłą Rockie. 
- Ta jasne, a ty patrzysz na przyszłą królową świata.
- Tata chcę cię widzieć. Mówi, że to pilne. Jest w holu.
- Dzięki.
  Wyszłam z sali, do której zaczęło zbierać się coraz więcej dziewczyn podających się za mnie. Skierowałam się do wielkiego holu, które wyglądało jakby obłożone drewnem, po prawej stronie były schody na góre na nich stał Rick.
- Jesteś sprytna. - powiedział
- A uważasz tak, bo?
- Chodź mam coś dla ciebie.
  Bezmyślnie weszłam na górę. Nie podejrzewałam, że Rick zamknie mnie w schowku na miotły.
- Wypuść mnie! - krzyczałam
- Jak tylko świat pozna Rockie, którą jest Jane - zakluczył drzwi
  Wyciągnęłam z włosów wsuwkę i chciałam pogrzebać przy zamku, ale z tej strony go nie było. Nie wiem jak to było możliwe, ale porostu go nie było. Zostałam uwięziona. podczas gdy Jane stanie się Rockie.
  Po chwili usłyszałam szczekanie psa. Rozpoznałam Sisi.
- Sisi. Biegnij po pomoc.
  Suczka zaszczekała, a po dwóch minutach usłyszałam głosy Carlosa, Jamesa  i Logana.
- Chłopacy, otwórzcie drzwi! - krzyknęłam, jeden chwycił klamkę
- Macie cos czym można podwarzyc zamek? - spytał Carlos
- Szparą na dole podam wam wsuwkę.
- Okey. - powiedział Logan
  Jak powiedziałam tak zrobiłam. Chłopakom szybko udało się otworzyć drzwi. Rzuciłam i szybkie dzięki i pobiegłam do sali, w której wszyscy klaskali. Spojrzałam na scenę. Stał na niej Kendall z jego ojcem i Jane. Było już za późno.

***Kendall***

- Skończ już to. - powiedział mój ojciec
- Jeszcze nie.
Nie miałem zamiaru się poddać. Wstałem i podeszłam do mikrofonu.
- Jak na razie nasze poszukiwania nie idą najlepiej. Może zaśpiewam Here's 2 Us, żeby każdy wiedział o co chodzi.
  Zaśpiewałem początek piosenki. Po chwili usłyszałem jak ktoś śpiewa ten sam fragment i dalszą część. Jednak nie brzmiała ona tak samo jak na balu. Co prawda tekst był taki sam, ale wykonanie już nie.
- Piosenka nie brzmi tak samo. - stwierdziłem kiedy skończyła
- Inna akustyka i ogłośnienie.
- Zatem mamy Rockie, nasza nową gwiazdę.
  Na scenę wszedł nasz menadżer. Rozległy się gromkie brawa i okrzyki. Błądziłem wzrokiem po publiczności, szukając Ani. Kiedy ją odnalazłem zobaczyłem w jej oczach coś dziwnego.

***Ania***

  Pobiegłam do restauracji. Spakowałam swoje rzeczy i zeszłam na dół. Spojrzałam na scenę. Było tam wielkie zdjęcie Jane z kolorowym napisem Gratulacje. Wiedziałam już, że wszystko zostało uknute.
  Do środka zaczęli się schodzić ludzie, których nie znałam . Pewnie wszyscy przyszli świętować zwycięstwo Jane. Podszedł do mnie Kendall.
- Nie zostajesz?  - spytał
- Kończę z tym miejscem. - powiedziałam
- Zostań na prezentacji Rockie. W końcu pomogłaś ją znaleźć.
  Uśmiechnęłam się, a Kendall poszedł na scenę.
- Witam wszystkich. Poszukiwania Rockie zakończone. Kto wogóle myślał, że ją znajdziemy? Ale udało się. Już bez większego gadania chciałbym wam przedstawić prawdziwą Rockie. Ania Błasik. - Jane zabrał mu mikrofon, a ja stałam paraliżowana
- Dzięki Kendall za tą wstępną gadkę, ale może dodam kilka słów od siebie. - tym razem Kendall zabrał jej mikrofon
- Przepraszam za to zamieszanie. Ania rusz swoje cztery litery i bądź sobą.
- Skąd wiedziałeś? - weszłam na scenę
- Bądź sobą, Ania. Naprawdę myślałaś, że się nie domyślę? - wręczył mi mikrofon - Scena jest twoja.
  Zaczęłam śpiewać piosenkę lecz po pierwszej zwrotce przestałam.
- Nie jestem tutaj jedyną gwiazdą. Zapraszam na scenę zespół Big Time Rush.
Zdezorientowani chłopcy weszli na scenę.
- Co ty kombinujesz? - pytał Kendall
-Zaśpiewajcie Cover Girl. - powiedziałam
- Tata ma inne plany. - pierwszy raz w mojej obecności, Kendall nazwał ich menażera swoim tatą
- Nie Kendall, teraz będzie tak jak wy chcecie.  - usłyszeliśmy głos wyżej wymienionego
  Uśmiechnęła się do chłopaków, którzy chwycili mikrofony i zaczęli śpiewać Cover Girl. Rozległy się burze oklasków. Jednak krzyk Ricka wszystko przerwał.
- Myślisz, że mnie pokonałaś? Mylisz się, ja nadal mam ten bar.
- Nie nie masz. - usłyszałam głoś Lisy, która stała obok Emily i Bruca
- O czym ty mówisz? - spytałam
- Twoja mama przepiała restauracje na ciebie. Nie wierzysz, sprawdź w papierach.
- Ania, twoja bajka kończy się jak bajka. - powiedziała  Emily
- Prawie. - powiedział Kendall, a następnie mnie pocałował

***Epilog***

Od tamtego dnia bar należy do Ani, jednak opiekują się nim Emily i Bruce, gdyż sama Ania często zajęta jest próbami lub koncertami albo spędzaniem czasu z Kendallem i resztą Big Time Rush. Chłopcy dzięki Ani dogadali się wreście ze swoim menadżerem i śpiewają piosenki napisane przez nich.
  Zastanawiacie się może co stało się z naszą trójką z piekła rodem?
  Zacznijmy od Lisy. Opłaciło jej się sprzeciwstawienie się swojemu ojcu i Jane. Została stałą posadę tancerki na koncertach Ani, czasami pożyczają ją chłopcy z BTR. Wreście robi to co kocha.
  Rick i Jane zajęli byłą posadę Ani w barze. Lepsze to niż przysłowiowe wylecenie na zbity pysk.
  Ania zaczynała od zwykłych występów na ulicy. Została przez kogoś dostrzeżona. Poznała miłość swojego życia, zaprzyjaźniła się z jedną ze swoich przybranych sióstr i z chłopakami z Big Time Rush i dzięki temu wspieła się na sam szczyt używając swojego prawdziwego imienia, a nie imienia dla psa. Choć zdażali się fani, którzy ją tak nazywali i wtedy przypominał się jej pewien blondyn, który bardzo jej pomógł.
  W tym momencie mogłabym napisać typowe zakończenie dla bajki, a mianowicie "Żyli długo i szczęśliwie.", ale to by oznaczało, że żyli nudno i monotonnie, a jak wszyscy dobrze wiemy z tą czwórką wariatów nie można się nudzić.

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 52

Rozdział 52
Wstałam po dziewiątej. Jak na mnie to późno. Cynamon i Yuma bawili się w kącie. Zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały na kanapie. Chłopacy poprzestawiali fotele i siedzieli tak daleko od dziewczyn jak to było możliwe
- Coś między wami zaszło? - spytałam siadając koło Wiktorii
- Nie odzywają się do nas. - odpowiedziała Luiza
- Dlaczego??
- Bo przegrali z nami. - udzieliła mi odpowiedzi Wika
- Zobaczymy kto do kogo pierwszy przyjdzie. - powiedziałam z cwanym uśmieszkiem
- Co planujesz?
- Na początku coś co ich trochę zdenerwuje. - zniżyłam głos do szeptu - Kto ma pilota?
Wiedziałam, że to ich zdenerwuje, bo akurat oglądali jakiś mecz o którym nawijali od tygodnia.
- James. - powiedziała szeptem Natala
- James pilot. - powiedziałam
Spojrzeli na mnie równocześnie, a potem wrócili do oglądania.
- Mogę wstać.
Podeszłam do telewizora i go wyłączyłam.
- Ej!!! - powiedzieli równocześnie
- Po pierwsze, właśnie się odezwaliście. Po drugie, idźcie się przygotować bo o 11 musimy być przy organizacji. Po trzecie, jeśli włączycie telewizor będziecie szli tam pieszo.
Poszłam do kuchni. Zrobiłam dla wszystkich kanapki i zaniosłam do salonu. Postawiłam na stole. Chłopcy odrazu się na nie rzucili.
- Dzięki. - powiedzieli
- Już się odzywacie? - spytała Wika
- Nie wasza wina, że jesteście najlepsze. - powiedział Logan
- Miło, że to wreście stwierdziliście. A tak wogóle i tak nie będziecie gotować. - powiedziałam
- Czemu? - spytały dziewczyny
- Nie chcę, żeby mi kuchnia wybuchła.
Po tych słowach poszłam do góry się ubrać. Włożyłam czarne rurki i białą bluzkę z logo akcji w której bierzemy udział. Włosy splotłam w bardzo długiego kłosa. Długo nie podcinałam końcówek. Zawsze miałam długie włosy, ale nie aż tak. Trzeba coś z tym zrobić, ale to jutro. Zeszłam na dół. Chłopacy już byli gotowi, a dziewczyny nadal były w piżamach. Spojrzałam na zegarek była 9. Za nim one się przygotują minie godzina, a o dziesiątej musimy się zbierać.
- Dziewczyny chcecie iść pieszo? - spytałam
- Nie. - odpowiedziały równo
- To co wy tu jeszcze robicie?
Pobiegły na góre. Słychać było tylko jak chodzą po pokojach.
- Wam nie wolno włączać telewizora, ale o sobie nic nie powiedziałam.
Wziełam pilota z ręki i włączyłam im mecz.
- Kocham cię. - powiedział Kendall
- Ja też. - powiedzieli równocześnie
- Mamy być zazdrosne? - spytały równocześnie dziewczyny, szybko się wyrobiły
- Dobra za dużo ze sobą przebywacie. Dzisiaj jak tylko będzie taka możliwość rozdzielamy się. - zawyrokowałam
- Jestem za. - powiedzieli wszyscy równocześnie
- Jeden dzień nic nie zdziała. - wymamrotałam idąc do kuchni
Wlałam sobie soku i poszłam do ogrodu. Fox i Cynamon bili się o zabawkę, a Yuma i Sydney kulały do siebie piłkę. Śmiesznie to wyglądało. Poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu.
- Nad czym ty znowu tak myślisz? - spytał Kendall
- Nad niczym. Tak sobie stoję.
- Ty nigdy o niczym nie myślisz, a potem znajduję pozapisywane kartki tekstami piosenek lub masz kolejny plan, żeby pokazać, że jesteś lepsza ode mnie.
- Ja nie jestem od ciebie lepsza. Ty o wiele lepiej ode mnie grasz na gitarze. W dodatku umiesz grać na pianinie. Ze swoim rodzeństwem się świetnie dogadujesz. Kamila może być dumna, że ma takiego starszego brata. Kevin i Kennethan* też. Na scenie robisz to co kochasz. Nie patrzysz na przeciwności losu i najważniejsze kochasz mnie bardziej niż ktokolwiek inny. - wyliczyłam
- Zapomniałaś o jednym. - powiedział
- O czym?
- Że świetnie całuje. - pocałował mnie
- No tak.
- Dobra jak już skończyliście to chodźcie. - usłyszeliśmy głos Jamesa
- Jak długo tu stoicie? - spytał Kendall, Carlos spojrzał na zegarek
- Jakieś 5 minut.
- Jest 10. - przypomniała Wiktoria
- Idziemy. - powiedziałam
Wziełam kluczyki. Cały czas słyszałam głupie docinki chłopaków.
- Chcecie iść piechotą? - spytałam już trochę wkurzona
- Nie. - powiedzieli
- To cicho. - rzuciłam Kendallowi kluczyki i wsiedliśmy
- Maja czemu ty właściwie nie jeździsz? - spytała Natalia
- Jeżdżę, tylko wtedy kiedy muszę. - powiedziałam
- Ale tak normalnie?
- Spytaj się mojej siostry jak o mały włos nie spowodowałam wypadku.
- To nie moja wina. - broniła się Luiza
- A kto ruszył kierownicą tak, że o mały włos w drzewo nie wjechałam?
- To Damian. - zrzuciła winę na swojego byłego
- No tak jeszcze szlaban za to, że cię wogóle z domu wypuściłam.
- Nie moja wina.
- I jeszcze jak wracałyśmy to cały czas mi marudziłaś, że chcesz na zakupy.
- Skończyłyście się już kłócić czy mam nadal nagrywać? - spytał Logan
- Skończyłyśmy. - powiedziałyśmy równo
- Jeśli to nagranie ulży światło dzienne, uśmiercę cię. - powiedziała Luiza
- Jesteś jego żoną, nie możesz. - powiedział Carlos
- To ja go uśmiercę.-  powiedziałam
- Ty jesteś jego szwagierką. - powiedział James
- Dziewczyny zrobią to za nas.
- Dla ciebie wszystko. - powiedziała Wiktoria, zaśmieliśmy
Dojechaliśmy na miejsce. Mieliśmy się zgłosić do głównej organizatorki. Natalia zapukała. Kiedy usłyszaliśmy "Proszę" weszliśmy do środka. Osoby, którą tam zobaczyłam w życiu bym się nie spodziewała.

* Nie jestem pewna czy dobrze odmieniłam.