poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 56

- Jak to??? - spytały równocześnie
"Nie wiem" - napisałam. Wszedł Logan. Spojrzał na nasze twarze.
- Umarł tu ktoś??
- Gorzej, Maja nie może mówić. - powiedziała Wiktoria
- Co?? - spojrzał na mnie zmartwionym sojrzeniem
- To. - ruszyłam ustami,  nie wiem czy byłam zdenerwowana,  czy smutna
- Długo jeszcze?? - weszła reszta
Wszyscy zamilkli, a chłopacy czekali na odpowiedź. Byłam ciekawa kto pierwszy się odezwie. Gdybym mogła mówić zapewne spadłoby to na mnie.
- Czekamy. - powiedział James, szturchnełam Wiktorię, żeby powiedziała
- Czemu ja?? - spytała
- Bo ja nie mogę. - ruszyłam ustami, kurcze to było męczące
- Jak widzicie Maja nie może mówić. - powiedział Logan widząc, że żadna z nas się nie odezwie
- Co? - spytali równocześnie, Kendall do mnie podszedł i przytulił
- Kończmy koncert. - powiedział James
Wszyscy mu przytakneli. Czułam się źle, że to ze względu na mnie. Kiedy chłopacy powiedzieli, że koncert skończony podeszła do nas Karina.
- Co się stało?? - spytała
- Maja nie może mówić. - odpowiedziała jej Natalia
- Mój boże, co się stało?? - spytała
Wyjełam telefon i napisałam.
  "Nie wiem. Było wszystko okey dopóki nie poszłam do garderoby i nie napiłam się wody..."
Zakończyłam tutaj. Dałam jej telefon do ręki i popędziłam do garderoby. Butelka stała na stole tam gdzie ją zostawiłam. Wziełam ją do ręki i powąchałam. Miała dziwny zapach. Wiedzałam już, że coś zostało do niej dodane. Pytanie tylko co?? Do garderoby weszło całe zgromadzenie.
- O co chodzi z tą wodą??? - spytała Luiza
Podałam jej ją. Ona wiedziała co ma zrobić i ją powąchała.
- Ktoś, coś tu dosypał. - stwierdziła
Wszyscy oprócz mnie i Kariny spojrzeli się Marcina.
- To ty. - powiedziały dziewczyny równocześnie
- Nie prawda. - powiedział chłopak
Kendall chciał go walnąć ale stanełam między nim, a Marcinem. Kiwnełam przecząco głową i wziełam telefon od Kariny. "To nie on" - napisałam.
- Skąd to wiesz?? - spytała Carlos
"Spójrz w jego oczy. Mówią prawdę. Znam go na tyle długo, żeby wiedzieć kiedy kłamie" - podałam mu telefon
- Skoro nie on to kto?? - spytał
Wzruszłam ramionami. Nie wiedziałam tego.
- Wracajmy do domu. - powiedziała Wiktoria
Kiwnełam potwierdzająco głową.  Zabrałam swoje rzeczy, pożegnałam się z Marcinem oraz Kariną i pojechaliśmy do domu.  Kiedy do niego weszliśmy odrazu się wykompałam i położyłam spać z nadzieją, że mi przejdzie.

***Następny dzień***

Otworzyłam oczy. Zauważyłam, że nie ma przy mnie Kendalla. Spróbowałam coś powiedzieć ale tak jak zeszłego wieczoru tylko ruszyłam ustami. Wziełam telefon z pod poduszki i zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały w kuchni.  "Gdzie chłopacy??" - napisałam i podałam telefon Natalii, która była najbliżej mnie.
- Rano zadzwoniła Karina i poprosiła o przekazanie pieniędzy na dom dziecka i chciała, żeby to byli chłopacy. - odowiedziała moja przyjaciółka
- Ciągle nie masz głosu?? - spytała Luiza
"Jak widać. Pojedziecie ze mną do lekarza??"
- Tak. - odpowiedziały równocześnie
Zjadłam kanapki przygotowane przez którąś z dziewczyn. Poszłam spowrotem na górę i się ubrałam   . Kiedy zeszłam na dół dziewczyny były już gotowe i czekały na mnie. Pojechałyśmy do przychodni. Lekarz nas przyjął przed swoim dyżurem. Najpierw wziął butelkę wody, żeby sprawdzić co wogóle w niej było. Godzinę tam spędziliśmy. Ile można badać zwykłą wodę z dodatkiem czegoś tam. Kiedy lekarz wyszedł przypisał mi jakieś tabletki ale nie powiedział co to było. Wróciłyśmy do domu. W salonie czekali chłopacy. Mieli smutne miny. "Co się stało??" - rzuciłam telefonem w Carlosa
- Dzwonił Alan. Musimy wracać. - powiedział odrzucając mi telefon
- Gdzie byłyście?? - spytał James
- Z Mają u lekarza. - odpowiedziała Natalia siadając koło bruneta
- Ciągle nie możesz mówić? -spytał Kendall
Kiwnełam potwierdzająco głową. Poszłam do góry się pakować. Luiza poszła w moje ślady, a dziewczyny pojechały do domów, żeby się spakować. Kiedy my się spakowałyśmy poszli się spakować chłopacy. Potem pojechaliśmy po resztę, do firmy rodziców, żeby się pożegnać. Z tamtąd prosto na lotnisko i do LA
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka.
Chciałabym was bardzo mocno przeprosić,  że tak długo nic nie dostawałam,  ale wiecie szkoła,  a do tego masa zajęć dodatkowych. 
Nie obiecuję,  że się poprawię,  bo na prawdę na nic nie mam czasu.  Ale się postaram.  Liczą się chęci,  prawda?
To do następnej notki ☺

niedziela, 14 września 2014

Urodzinowa jednorazówka

  Jestem Sara i mam siedemnaście lat. Moi rodzice to najbogatsi ludzie w całej Ameryce. Kto wie czy nie na całyn świecie.
  Nie mam przyjaciół. Nigdy nie miałam okazji poznać kogoś takiego. Nie chodzę do szkoły. Uczy mnie nauczycielka wynajęta przez moich rodziców. Nie lubię jej. Ze wszystkich nauczycielek jakie miałam, a było ich całkiem sporo ta jest najgorsza.  Zwykle nauczyciele rezygnowali po miesiącu, ale ta jest nie ugięta.
  Poszłam do kuchni gdzie zazwyczaj siedziała Anabell. Bardzo sympatyczna kobieta pracująca w naszym domu.
- Dzień dobry Saro. - przywitała się ze mną
- Witaj Anabell.
- Mam dla ciebie propozycje.
- Brzmi ciekawie.
- Jeśli obiecujesz, że twoi rodzice się nie dowiedzą zjemy po kawałku ciasta czekoladowego.
- Uwielbiam cię.
- Wyciągnij ciasto z lodówki.
  Wykonałam jej polecenie. Fart chciał, że akurat do kuchni weszła moja nauczycielka, a ja się potknęłam i całe ciasto wylądowało na jej twarzy.
  Razem z Anabell powstrzymywałyśmy śmiech, a pani Black krzyczała na mnie:
- Jesteś niewychowanym dzieckiem! Lepiej już się małpa zachowuje!
  Do pomieszczenia weszli moi rodzice. Kiedy zobaczyli twarz pani Black omal nie wybuchneli śmiechem.
- Nie zamierzam dłużej pracować z państwa córką. Odchodzę. - powiedziała i wyszła.
  Pawie skoczyłam z radości. Czemu szybciej na to nie wpadłam. Oczywiście nie dało się tego wytłumaczyć moim rodzicom. Poważna rozmowa, na którą mnir wezwali szybko przerodziła się w awanturę.
- Co ci strzeliło do głowy? - po raz kolejny spytała moja mama
- Przecież już wam to mówiłam. Anabell prosiła, żebym wyciągnęła ciasto z lodówki, bo chciała je ozdobić i kiedy pani Black weszła do kuchni ja się potknęłam.
- Sprawiasz nam coraz więcej problemów. Teraz będziemy musieli ci znaleźć nową nauczycielkę.
- Skoro szukanie nauczyciela, to dla was taki problem, to wyślijcie mnie do normalnej szkoły.
- Rozmawialiśmy na ten temat.
- Z wami zawsze tak samo. - wyszłam z gabinetu
  Czemu nie chcą puścić mnie do normalnej szkoły? Zawsze zatrudniali jakieś bezduszne nauczycieki, które po jakimś miesiącu rezygnowały, pani Black była wyjątkiem, udało jej się ze mną wytrzymać pół roku.
  Wzięłam ze stołu torbę i wyszłam z domu. Chodziłam po całym mieście aż w końcu trafiłam do parku. Zauważyłam, że zaczyna się ściemniać, ale jakoś nie było mi śpieszno do domu. Chodziłam jedną ścieżką. Po chwili wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam. - powiedziałam
- To ja przepraszam. - powiedział chłopak - Jestem Logan, stało się coś?
- To długa historia.
- Mam czas. - powiedział i się uśmiechnął
  Usiedliśmy na pobliskiej ławce. Opowiedziałam mu wszystko. Zadawał mi masę pytań na które szczerze  odpowiadałam.
  Trochę dziwne, że zaufałam chłopakowi poznanemu jakieś piętnaście minut temu, ale gdzieś w głębi duszy czułam, że jest tego zaufania warty.
  Logan odprowadził mnie pod dom. Tam wymieniliśmy się numerami telefonów.
  Weszłam do domu. Odwiesiłam torbę na wieszak i skierowałam się do jadalni. Rodzice i Anabell jedli kolacje.
- Idę do siebie. - powiedziałam
- Siadaj. - powiedziała mama tonem nie znającym sprzeciwu
- O co chodzi? - wykonałam jej polecenie
- Przemyśleliśmy twoją propozycje. - powiedział tata
- Jaką propozycje?
- Od jutra idziesz do szkoły. 
- Kocham was. - uścisnęłam ich
  Pobiegłam do swojego pokoju prawie skacząc z radości. Wreście miałam zacząć chodzić do szkoły. Mieć normalne lekcje. Poznać przyjaciół.
  Jednak jak szykbko zaczęłam się cieszyć tak szybko przestałam. A co jeśli miałam sobie nie dać rady? Co jeśli nikt mnie nie polubi? Nie mogłam znieść myśli, że dam rodzicom powód do powiedzenia A nie mówiłem?  Moje rozmyślania przerwał dźwięk SMS-a. Spojrzałam na wyświetlacz. Widniał na nim napis Logan.

  Jak po rozmowie z rodzicami?

  Najpierw się cieszyłam, a teraz jestem przerażona.

  Dlaczego?

  Jutro idę do szkoły.

To świetnie :) Przecież tak bardzo tego chciałaś.
 
  Chciałam ale nigdy nie byłam i nie wiem jak to będzie.

  Dasz radę. Trzymam kciuki :D

  Dzięki, a teraz idę spać. Dobranoc :*

  Dobranoc :*

  Umyłam się i położyłam się spać.

***Następny dzień***

  Obudził mnie budzik. Szybko się ubrałam i zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry Anabell. - przywitałam się
- Cześć kochana. Twoi rodzice pojechali na spotkanie, ale prosili, żebym ci przekazała, że życzą ci powodzenia.
- Wysilili się. - mruknęłam pod nosem - Nie zjem śniadania. Nie jestem głodna.
- Jak chcesz. Powodzenia.
- Dziękuję.
  Wyszłam z domu. Przed drzwiami stał Chris kierowca moich rodziców.
- Rodzice prosili, żebym cię podwiózł.
- Dzięki Chris, ale się przejdę.
- Rodzice nie będą zadowoleni, kiedy się dowiedzą.
- Tak samo jak się dowiedzą, żr używasz firmowych kart kredytowych.
- Życzę miłego dnia.
  Uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku szkoły. Nie miałam do niej daleko. Tylko dziesięć minut drogi. Kiedy miałam nuż wejść na teren placówki usłyszałam dźwięk SMS-a. Był od Logana.

  Odwróć się.
 
  Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale wykonałam jego polecenie. Stał przede mną Logan we własnej osobie.
- Hej. - przytulił mnie
- Cześć. Też tu chodzisz?
- Jak widzisz. Do której klasy chodzisz?
- Muszę iść do sekretariatu się dowiedzieć.
- Mogę ci potowarzyszyć?
- Jasne. - powiedziałam
  Logan zaprowadził mnie do sekretariatu. Trafiłam do klasy, do której także on uczęszczał. Przed lekcją zdążył mnie zapoznać ze swoim przyjacielem Kendallem.

***Tydzień później***

  Jest pierwsza w nocy, a ja nie śpię. Nie mogę przestać myśleć o Loganie.
  Czy to możliwe, że mogłam się w nim zakochać. Nie znaliśmy się nawet tydzień, a ja już nie mogłam przez niego spać.
  Moje rozmyślania przerwał dźwięk uderzania kamykami o szkło. Podeszłam do okna i je otworzyłam. W słabym świetle lamp ogrodowych dostrzegłam Logana.
- Co ty tu robisz? Moi rodzice cię zabiją.
- Wyjdź na chwilę. - powiedział
  Zamknęłam okno. Szybko ubrałam dresy, żeby nie zmarznąć i najciszej jak umiałam zeszłam na dół i poszłam do ogrodu.
- Czemu przyszedłeś tak późno? - spytałam
- Muszę powiedzieć ci coś ważnego.
- To nie może poczekać do jutra?
- Nie może. - powiedział
  Po chwili zbliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta w pocałunku.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - spytał kiedy się od siebie oderwaliśmy
- Tak.
  W pokoju moich rodziców zapaliło się światło. Z Loganem schowaliśmy się pod drzewem i dopiero kiedy światło zgasło wróciłam do domu.

***Następny dzień***

Do szkoły poszłam cała w skowronkach. Gdy tylko zobaczyłam Logana mój humor stał się jeszcze lepszy.
- Cześć.
- Hej, słońce. - pocałował mnie w policzek
- Słyszałam coś, że dzisiaj wracają jacyś uczniowie z wymiany.
- Tak.
  Logan nie wydawał się tym faktem zadowolony i nie wiedziałam dlaczego. Wszystko wyjaśniło się kiedy podeszła do nas wysoka brunetka.
- Cześć kochanie. - pocałowała Logana w policzek
- Kochanie? - o mały włos nie zadławiłabym się własną śliną, spojrzałam na brunetkę, a potem na chłopaka - Jak mogłeś?
  Wzięłam torbę i pobiegłam w kierunku wyjścia.
- Saro, daj mi wytłumaczyć. - stanął przede mną
- Co chcesz mi tłumaczyć? Że miałeś zamiar grać do dwóch bramek?
  Minęłam go i popędziłam ile sił w nogach do domu. Tam wytłumaczyłam, że dzisiejsze lekcje zostały odwołane. Rodzice mi uwierzyli.
  Poszłam do swojego pokoju. Siedząc tam próbowałam zająć się czymś, żeby nie myśleć o Loganie. Z półki wzięłam książkę, jednak szybko pożałowałam swojego wyboru, ponieważ jej głównym bohaterem był siedemnastoletni chłopak o imieniu Logan. Szybko ją zamknęłam.
  Postanowiłam posprawdzać portale społecznościowe, ale gdy tylko włączyłam laptopa zabaaczyłam zdjęcie moje i Logana. Czy w tym pokoju nie ma niczego co choć na sekundę pozwoliłoby mi o nim nie myśleć?
  Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o tym co nie uniknione. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

  ... Przed moimi oczami stanęła poztać w długich blond włosach. Ubrana była w długą białą szatę, biło od niej rażące światło. Po rysach twarzy rozpoznałam mężczyznę.
- Kim jesteś? - spytałam
- Twoim Aniołem Stróżem. Mam cię bronić przed głupstwami.
- To słucham, jakie głupstwo mam zamiar popełnić?
- Nie domyślasz się?
- Chodzi o to, że nie wiem czy wybaczyć Loganowi?
- Właśnie o to.
- Jestem ciekawa argumentów.
- Wystarczy mi jeden, żeby cię przekonać.
  Przed moimi oczami pojawiło się coś na podobę tafli wodnej. W środku ujrzałam Logana i jego dziewczynę.
- Ana, musimy pogadać. - powiedział Logan
- Wiem, Logan... - zaczeła Ana
- Między nami gorzej się układa, ale kiedy poznałem Sarę, poczułem, że moje serce bije tylko dla niej.
- Logan! Ja to wszystko rozumiem. Między nami już nie jest tak jak było i zaczęłam myśleć o rozstaniu.
- Czyli wszystko okey? Rozstajemy się bez przeszkód?
- Tak, ale zostajemy przyjaciółmi.
- Oczywiście.
  Muszę przyznać, że się wzruszyłam.
- Czyli Logan na prawdę mnie kocha?
- Oczywiś...

  Nie dane mi było skończyć tego snu, ponieważ ktoś nadzwyczaj mądry przerwał go rzucając kamykami w okno. Wiedziałam, że to Logan. Od razu zeszłam na dół i przeszłam do ogrodu.
- Możesz przestać? Moi rodzice cię usłyszą.
- Sara, chcę ci to wytłumaczyć.
- Ja już wszystko wiem. - podeszłam i go pocałowałam
- Skąd?
- Powiedzmy, że od Anioła Stróża. - tym razem on mnie pocałował

środa, 10 września 2014

Liebster Blog Award

 Hejka. Zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Dark_bunny , dziękuję bardzo.


    "Nominacja do Liebster Blog Award jest otzrymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonana robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cie nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz m 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował. 


Pytania od Dark_bunny:

1. Ile czasu jesteś Rusher?
Odp. 3 lata 9 miesięcy 18 dni.

2. Ulubione jedzenie?
Odp. Nie mam ulubionego.

3. Ulubione zwierzę?
Odp. Z domowych psy, a z dzikich zwierząt to lemury.

4. Gdzie chciałbyś/chciałabyś zamieszkać?
Odp. W Los Angeles.

5. Czarny czy biały?
Odp. Czarny i biały. Nie da się wybrać.

6. Co chciałabyś zmienić na świecie?
Odp. Jest trochę dużo takich rzeczy, a mi nie straczy życia, żeby je rozpisać.

7. Ulubiony zespół?
Odp. Big Time Rush i Heffron Drive

8. Czy pisanie bloga sprawia ci przyjemność?
Odp. Oczywiście, że tak. Jest to dla mnie jakieś oderwanie od planu mojego dnia, zwłaszcza w roku szkolnym, ponieważ w dni wolne od szkoły mam więcej czasu na pisanie.

9. Ulubiony miesiąc?
Odp. Luty i Listopad

10. Wolisz pić czy jeść?
Odp. Hmm....

11. Oglądasz polskich YT-berów?
Odp. Niektórych.

Nominuję

http://opowiadanieparallel.blogspot.com
http://szkola-podrywu.blogspot.com
http://miloscjestszalona.blogspot.com
http://classic-love-with-btr.blogspot.com
http://love-changes-everything-btr.blogspot.com
http://domischmidt.blogspot.com
http://fake-face-true-love.blogspot.com
http://worldwideonli9ne.blogspot.com
http://big-time-rush-forever-my-life.blogspot.com
http://feelthelove3.blogspot.com
http://in-the-spotlight-with-bigtimerush.blogspot.com

Pytania
1. Co nakłoniło cie do założenia bloga?
2. Działasz w jakiś akcjach charytatywnych?'
3. Masz już jakieś oceny?
4. Dzięki czemu masz najwięcej weny?
5. Ile blogów prowadzisz?
6. Najszczęśliwsze wspomnienie?
7. Od ilu lat Rusher?
8. Sytuacja z życia, która cię wzruszyła?
9. Jakiej piosenki słuchasz najczęściej?
10. Czym jest dla ciebie pisanie?
11. Ulubiony dzień tygodnia?

sobota, 6 września 2014

Rozdział 55

  Wstałam o 6. Było to szybko nawet na mnie. Zeszłam do kuchni. Zastałam tam jeszcze rodziców, których nie widziałam prawi od przyjazdu.
- Co tak szybko wstałaś? - spytał tata
- Szybko się położyłam i szybko wstałam. - odpowiediałam
- A jakie macie plany na dziś?? - spytała mama
- O 17 mamy koncert, a wcześniej chyba nie mamy żadnych planów.
- Dobrze, kochanie musimy iść. - powiedział tata
- Miłego dnia. - powiedziałam i pocałowałam ich w policzek
- I nawzajem. - powiedziała moja rodzicielka
  Zrobiłam kanapki. Oczywiście dla wszystkich. Nie wiem jak długo będą musiały czekać na zjedzenie, ale to już nie moja sprawa. Zjadłam z trzy i wróciłam na górę do pokoju. Stali w nim chłopacy i się naradzali. Nawet nie zauważyli kiedy weszłam.
- Dzisiaj na koncercie?? - spytał Logan
- Tak. - odpowiedział mu Carlos
- Fajnie, że w końcu się zdecydowałeś.  - powiedział James
- Będziesz drugim chłopakiem w zespole, który się oświadczy. - powiedział Kendall
- Więc to o to chodzi w tej naradzie. - odezwłam się, spojrzeli na mnie
- Jak długi tu stoisz?? - spytał Carlitto
- Na tyle długo, żeby wiedzieć, że chcesz się oświadczyć Wiktorii. - odpowiedziałam
- Dotrzymasz tajemnicy? - spytali równocześnie
- Kogo wy się pytacie?
- Dotrzyma. - powiedzieli znowu chórem
- Dobrze, teraz was przepraszam ale idę się przebrać. Śniadanie jest na stole w kuchni. 
- Śniadanko. - chórek i wybiegli
- Ile można??  - spytałam sama siebie
  Jak oni mogą mówić wszystko równocześnie. To jest dziwne ale jak lubią proszę bardzo. Wziełam ciuchy  i poszłam się ubrać.
  Usiadłam przed telewizorem i zaczełam słuchać wiadomości. Wszędzie mówili o naszym dzisiejszym koncercie.
- Niezły rozgłos. - powiedziała Wiktoria, która dopiero co zeszła na dół
- Zgadzam się. Idź do kuchni zanim zjedzą wszystkie kanapki.
- Zaraz wracam. - powiedziała
  Rzeczywiście była po chwili. Wzieła sobie kanapki z kuchni. Mądrze.
- Powiedziałam im żeby zostawili coś dla dziewczyn.
- Naprawdę wierzysz, że to zrobią? - spytałam
- Nie. - powiedziała i się zaśmiałyśmy
  Wiktoria nawet się nie spodziewała, że dzisiaj będzie najszczęśliwszą osobą na świecie. Uśmiechnełam się na samą myśl.
- Czemu się tak uśmiechasz?? - usłyszałam głos mojej siostry
- Przypomniało mi się coś. - powiedziałam i poszłam do kuchni
  Wziełam talerz z kanapkami. Zostało z 10. Matko to ile ja tego śniadania  zrobiłam??
- Ej. - powiedzieli równocześnie
- Dziewczyny też są głodne, więc albo sobie zrobicie albo umżecie z głodu.
- Okey. - powiedział Logan
  Wyszłam z kuchni. Dałam talerz z kanapkami Luizie, która podzieliła się nimi z Natalią.
- Dzięki. - powiedziała blondynka
- O czym rozmawiałyście zanim przyszłam? - spytałam
- Że wkurza nas jak cały czas mówią równocześnie. - odpowiedziała Wiktoria
- Zgadzam się. Dzisiaj mieli naradę i prawie cały czas gadali równocześnie. - po chwili uświadomiłam sobie, że powiedziałam kilka słów za dużo
- Narada?? Na jaki temat?? - spytała Wika
- Nie jestem wami i nie podsłuchuje rozmów innych. - spojrzały na mnie
- Maja znamy się nie od dziś, więc nam powiedz. - powiedziała Luiza
- Obiecuję, że dowiecie się jeszcze dziś, chyba, że chłopaki stchórzą.
- Jeśli stchórzą to i tak nam powiesz. - powiedziała Wika
- Okey. - powiedziałam ale skrzyżowałam palce za plecami - Zjadłyście już??
- Tak. - odowiedziała Luiza i Natalia
- To idźcie się ubrać, a ja pomyje naczynia.
  Dziewczyny poszły do góry. Skierowałam się do kuchni. Chłopcy w niej siedzieli.
- Dosyć gadania idźcie się ubierać. - powiedziałam
- Okey. - powiedział Carlos
  Wszyscy wstali i poszli do góry. Spojrzałam na stos naczyń w zlewie. O mój Boże. Stwierdziłam, że nie będzie mi się chciało tego myć, więc wszystko włożyłam do zmywarki.
- Już?? - spytał Carlos
- Zmywarki czynią cuda. - powiedziałam
- Zawsze to mówiłem. - usłyszałam Logana
- Widać kto tu najbardziej nie lubi myć naczyń. - powiedziałam
Później poszliśmy wszyscy do ogrodu. Gadaliśmy i śmieliśmy się z wszystkiego.
  O 16 pojechaliśmy w miejsce gdzie miał się odbyć koncert. Trochę ludzi już się zebrało. Zrobiło mi się miło z myślą, że ludzie przychodzą dużo wcześniej, żeby nas zobaczyć.
  Poszliśmy za scenę. Przebraliśmy się i czekaliśmy. Dziewczyny powiedziały, że wolą nas oglądać zza kulis, więc tam zostały. O 17 zaczął się koncert. Śpiewaliśmy chyba z godzinę. Potem Carlos powiedział:
- Teraz poprosimy na scenę moją ukochną Wiktorię.
My zeszliśmy ze sceny, a niczego nieświadoma Wiktoria podeszła do Carlosa. Ten przed nią ukląkł i powiedział:
- Wiktorio, kocham cię najbardziej na świecie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Więc to o to chodziło. - powiedziały równocześnie Natalia i Luiza
- Tak. - powiedziała Wiktoria
- Woo Hoo!!! - krzykneliśmy wszyscy, Carlos założył Wice pierścionek na palec i ją pocałował
- Idę się napić. - powiedziałam
- W takiej romantycznej chwili?? - spytał James
- Tym bardziej idę się napić. - powiedziałam, a oni to chyba źle zrozumieli bo zaczeli się śmiać
Poszłam po butelkę wody. Znlazłam jakąś w mojej garderobie. Wzięłam cztery łyki. Weszły dziewczyny.
- Maja, o to ci chodziło.
   Tak. - ruszyłam tylko ustami
    Co?? Spróbowałam coś powiedzieć ale nie mogłam.
- Maja, co jest?? - spytała moja siostra
Wyjełam telefon i napisałam "Nie mogę mówić.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 54

  Poszłam do parku. Zawsze tam chodziłam jak chciałam być sama. Usiadłam na ławce, którą spokojnie mogłam nazwać "moją". Po chwili  ktoś się koło mnie usiadł.
- Co się stało? - usłyszałam znajomy głos Harrego
  Spojrzałam na niego. Harry Styles we własnej osobie.  Wiedziałam, że niedawno zakończyła się trasa koncertowa One Direction ale co on robił w Polsce?
- Harry? Co ty robisz w Polsce? - spytałam
- Tak się teraz witasz przyjaciela, którego długo nie widziałaś? - odpowiedział pytaniem
- Mniej więcej. - uśmiechnęłam się
- Po trasie przyjechałem pomieszkać trochę na starych śmieciach. - odpowiedział -  A tobie co?
- Nie cierpię jak ktoś chwali się zwycięstwem. - odpowiedziałam
- Obstawiam Jamesa. - powiedział pewnym tonem
- Skąd wiedziałeś?
- Z chłopakami znamy się już jakiś czas. Pochwal się, w czym dałaś mu wygrać.
- Byliśmy na basenie, James zaproponował wyścigi. W połowie drogi zrobiło mi się żal, że we wszystkim z nimi wygrywamy, no i dałam mu wygrać, potem on się przechwalał i nie wytrzymałam.
- Zawsze byłaś wybuchowa.
- I kto to mówi? - uśmiechnełam się
- Zapraszam na ciastko. Z góry mówię, że na pocieszenie.
- Przyjacielowi się nie odmawia.
  Poszliśmy w stronę cukierni. Rozmawialiśmy o jego trasie koncertowej i na wszystkie tematy neutralne. Po dojściu do cukierni każde z nas wzieło po pączu. Usiedliśmy na jednej z ławek i znowu zajeliśmy się rozmową. Przerwał ją dopiero dźwięk SMS-a. Wyciągnęłam telefon i odczytałam:
 
  Koncert jutro o siedemnastej na Błoniach.
  Karina

- Od kogo??
- Pamiętasz Karinę???
- Taka dziewczyna co ciągle gdzieś z boku stała?
- Tak. Teraz jest szefową takiej akcji charytatywnej i mamy dać koncert z chłopakami.
- Żartujesz?
- Nie. Jest jeszcze jeden news. Zaręczyła się.
- Z kim? - po oczach widziałam, że nie dowierza
- Z Marcinem.
- Tym Marcinem o, którym myślę.
- Dokładnie z tym. - przerwał nam dźwięk SMS-a, tym razem jego telefonu - Od kogo?
- Od mamy. Pyta się gdzie poszedłem kupić te ziemniaki.
- Fajne ziemniaki. - wskazała na nasze pączki, zaśmieliśmy się
- Muszę już wracać.
- Dzięki za ciastko. - powiedziałam
- Do usług. - przytuliliśmy się i Harry poszedł w swoją stronę
  Nie chciałam jeszcze wracać do domu. Zaczełam chodzić bez celu, wpatrując się w drzewa. Po chwili zauważyłam Jamesa. Odwróciłam się i chciałam już iść w przeciwnym kierunku, ale stanął przede mną.
- Przepraszam. - powiedział
- Za? - spytałam choć dobrze wiedziałam
- Za to, że się przechwalałem choć nie powinienem.
- Przyjmę przeprosiny pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Przytulisz mnie.
Uśmiechnął się i spełnił moją prośbę.
- I jak, wybaczasz mi?
- Ale co?
- Okey, rozumiem.
- No właśnie jutro o 17 gramy jeden z dwóch koncertów.
- Gdzie?
- Na Błoniach.
  Doszliśmy do domu. Dużo się śmieliśmy z byle jakich powodów. Jak weszliśmy do domu wszyscy na nas dziwnie patrzyli. Spuściłam psy i Yume ze smyczy.
- Ile mu to zajeło? - spytała Natalia
- Godzina, płacicie. - powiedział Kendall
- Założyliście się o to ile zajmie mi pogodzenie się z Mają.
- Spójrz na to pozytywnie. Tylko ja w ciebie wierzyłem i obstawiłem, że zajmie ci to godzinę. - powiedział Kendall
  Wybuchnełam śmiechem. Super, genialni przyjaciele. Ciekawe o co jeszcze się założyli bez mojej wiedzy.
- Dobra, James wam powie o jutrzejszym koncercie, a ja idę spać.
  Poszłam na górę. Wzięłam prysznic i położyłam się na łóżku. Po chwili wszedł Kendall.
- Masz za dobre serce. - powiedział
- Śpię. 
- Dobranoc.
Pocałował mnie i położył się koło mnie. Wtuliłam się w niego i zasnełam.

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 53

Była tam:
- Karina!!! - krzyknełam równo z Natalią i Wiką
Nie spodziewałam się jej, ponieważ za czasów liceum to była zwykła szara myszka. Praktycznie z nikim nie rozmawiała. Zawsze pierwsza wchodziła do klasy, a ostatnia wychodziła. Nosiła okulary i aparat na zęby.
- Maja, Wiktoria, Natalia. Długo się nie widziałyśmy. - powiedziała
- Kto to jest? - spytał Kendall po polsku
Tak często gadałam z dziewczynami po polsku, że chłopcy już się nauczyli.
- Nasza koleżanka z liceum. Karina pamietasz Luize? - wskazałam na siostrę
- Cześć.-  przywitała się wyżej wymieniona
- Witaj. - przywitała się z nią Karina
- Poznaj Jamesa, Logana, Carlosa i Kendalla. - powiedziała Natala
- Cześć.  - powiedzieli chłopacy
- Ja was znam. Wy jesteście BTR. Moja kuzynka was słucha. - powiedziała
-  Tak.
- Dobra. Czas nagli. - powiedział James
- Tak. Tu macie wolne sektory. Podzielcie się na dwu osobowe grupy i w drogę.
- Pa. - powiedziałam i wyszliśmy z jej gabinetu
Podział w pary nie był zbyt trudny. Razem z Kendallem poszliśmy do parku. Co chwila podchodzili do nas ludzie prosząc o autograf i wrzucając przy okazji coś do puszki, zapewne, żeby nie wyszli na jakiś skąpców czy coś podobnego.  W niespełna godzinę mieliśmy już pełną. Wróciliśmy biura organizcji. Jak weszliśmy do środka zapukałam,kiedy usłyszeliśmy:
- Proszę.
Weszliśmy.
Przed jej biórkiem siedział jakiś chłopak.Odwrócił się. Nie dowierzałam temu co widzę.
-Marcin?/Maja? *
- To wy się znacie? - spytała Karina
- Nawet za dobrze. - powiedział Kendall, uderzyłam go łokciem w bok
- Kiedyś chodziliśmy razem na zajęcia z tańca. - szybko sprostowałam
- Miło cię widzieć. - powiedział Marcin
- Ciebie również. - powiedziałam
- Zatem Maja, Kendall widzę, że znacie już mojego nażeczonego.
Spojrzałam na Kendalla znaczącym spojrzeniem. On też był zszokowany.
- Bardzo się cieszę z waszego szczęścia. - udało mi się wydusić
- Dziękujemy. - powiedziała Karina - Mam do was sprawę.
- Służbową czy prywatną? - spytał Kendall, znowu go uderzyłam  łokciem
- Służbową. - odpowiedziała -  Chcielibyście w ramach naszej akcji zagrać dwóch koncertów?
- Pewnie. - odpowiedzieliśmy równocześnie
- Dobra. My oddajemy puszkę i musimy poczekać na naszych przyjaciół. Szczegóły wyślesz sms-em?
- Jasne, nie zmieniałaś numeru? - spytała dla pewności
- Nie zmieniałam. - uśmiechnęłam się - Pa.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z jej gabinetu. Poszliśmy przed budynek. Nie musieliśmy długo czekać na naszych przyjaciół.
- Nigdy nie uwierzycie kto jest narzeczonym Kariny. - powiedział podekscytowany  Kendall
- Mamy zgadywać? - spytał James
- Możecie. - powiedziałam
- Mówicie czy nie? - spytała moja siostra lekko zirytowana
- Marcin. - powiedziałam równo z Kendallem
- Kto? - spytali równocześnie
- Słyszeliście. Teraz druga sprawa. Mamy załatwione dwa koncerty.
- Świetnie. Alan nie będzie się czepiał.  - powiedział Logan
- Alan nie jest zły. - powiedziałam
- Chyba, że się wkurzy. - powiedział Carlos
- Wtedy potrafi być bardzo nieprzyjemny. - dopowiedział James
- Nie żeby coś ale wczoraj była mowa o jakimś basenie. - powiedziała Natala zmieniając temat
- No tak. To do domu i na basen?
- Tak. - powiedieli wszyscy równocześnie
  Wróciliśmy do domu. Przebraliśmy się w stroje kąpielowe. Dziewczynom zajeło to trochę dłużej.
  Pojechaliśmy na basen. Kendall został trochę dłużej w szatni.
- Idzimy pływać? - spytał,  kiedy wyszedł 
- Jasne. - powiedzieliśmy wszyscy równocześnie
Pływaliśmy, nurkowaliśmy, chlapaliśmy się i podtapialiśmy chyba z półtorej godziny.
- Maja ścigasz się? - spytał James
- Znowu chcesz przegrać? - spytałam
- Idziesz? - spytał wychodząc z wody

- Tak. - przeszliśmy na skraj basenu
- Musicie przepłynąć w tą i spowrotem cały basen, ten kto pierwszy dopłynie spowrotem wygrywa. - objaśniła nam zasady Wika
- Da się zrobić. - powiedziałam
- Nie będę się spieszyć. - powiedział James
- Daj z siebie wszystko. - powiedziałam
- Na trzy. - zaczeła Wiktoria - Raz... Dwa... Trzy
Wskoczyliśmy do wody. W ciągu minuty byłam na połowie basenu. Odwróciłam głowę. James był daleko w tyle. Przypomniałam sobie rozmowę moją i Kendalla z rana. Postanowiłam, że dam mu wygrać. Zwolniłam. Nie musiałam długo czekajć na reakcię Jamesa. Po chwili mnie wyprzedził. "Próbowałam" go dogonić.  Kiedy wyszłam z wody pogratulowałam Jamesowi wygranej. Przechwalał się. No jasne, jak to faceci.  Dziewczyny zaciągneły mnie na bok.
- Dałaś mu wygrać? - spytała Luiza
- A co ja miałam zrobić? We wszystkim ich ogrywamy niech myśli, że jest lepszy ode mnie.
- Jesteś cudowana. - powiedziała Natalia
- Wiecie co mi teraz przyszło do głowy? - spytała Wiktoria
- Nie. - powiedziałam
- Po co my przyszliśmy na basen skoro ty masz basen w domu.
- Bo jesteśmy głupie. - powiedziała Luiza
- Dziewczyny wracamy. - krzyknął Logan
Włożyłyśmy ubrania na stroje kąpielowe, ponieważ postanowiłyśmy popływać wieczorem. Wróciliśmy do domu. James całą drogę się przechwalał. Zaczynałma żałować, że dałam mu wygrać. Robiłam z dziewczynami kolację kiedy James powiedział:
- Dziewczyny nigdy nie będą lepsze od nas. - to przelało czarę goryczy
- Dość!!!! - krzyknełam
- Co ci jest? - spytał
- Żałuję, że dałam ci wygrać! - wykrzyknęłam mu prosto w twarz
- Kłamiesz.
- James. Lepiej nie zaczynaj czegoś czego później będziesz żałował. - Kendall chciał mu przerwać zorientowawszy się, że mówię prawdę
- Uwarzam, że tylko tak mówisz, bo nie potrafisz znieść smaku porażki. - zignorował go James
- Tak uwarzasz?? To chodź.
Wyszłam do ogrodu. Rozebrałam się do błękitnego stroju kompieloweg. James stał gotowy w kąpielówkach. Stanęłam koło niego.
- Te same zasady. Wika licz.
- Raz... Dwa... Trzy.
Wskoczyliśmy do wody niemal równocześnie.  Tym razem nawet się nie oglądałam za siebie. Nie miałam zamiaru znowu litować się nad Jamesem. Dopłynełam na brzeg 20 sekund szybciej niż brunet, przez ten czas się ubrałam.
- Nadal uwarzasz, że nie potrafię znieść smaku porażki? Ty teraz go będziesz musiał znieść ze świadomością, że dziewczyna dała ci wygrać.
Weszłam do kuchni. Wziełam Cynamona i Yume  na podwójną smycz, a Sydney i Foxa na osobne i wyszłamz domu.

*Tak będę pisała jak ktoś będzie mówił coś innego w tym samym momencie

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hej.
Jak wam się podoba rozdział?
Wiem, że jest krótki ale nie miałam pomysłu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Czekam na opinie :)

Nowy bohater

Kamila Kłosowska (ur. 14 października 1994 r.) Koleżanka Mai, Natalii, Wiktorii i Harrego ze szkoły. Kiedyś była typową szarą myszką z aparatem ortodontycznym i okularami. Po zdjęciu aparatu stała się bardziej pewna siebie i teraz zamiast okularów nosi soczewki. Spotyka się z dziewczynami po dwóch latach podczas akcji charytatywnej. Wyjawia im, że ma narzeczonego, którym jest...