poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 56

- Jak to??? - spytały równocześnie
"Nie wiem" - napisałam. Wszedł Logan. Spojrzał na nasze twarze.
- Umarł tu ktoś??
- Gorzej, Maja nie może mówić. - powiedziała Wiktoria
- Co?? - spojrzał na mnie zmartwionym sojrzeniem
- To. - ruszyłam ustami,  nie wiem czy byłam zdenerwowana,  czy smutna
- Długo jeszcze?? - weszła reszta
Wszyscy zamilkli, a chłopacy czekali na odpowiedź. Byłam ciekawa kto pierwszy się odezwie. Gdybym mogła mówić zapewne spadłoby to na mnie.
- Czekamy. - powiedział James, szturchnełam Wiktorię, żeby powiedziała
- Czemu ja?? - spytała
- Bo ja nie mogę. - ruszyłam ustami, kurcze to było męczące
- Jak widzicie Maja nie może mówić. - powiedział Logan widząc, że żadna z nas się nie odezwie
- Co? - spytali równocześnie, Kendall do mnie podszedł i przytulił
- Kończmy koncert. - powiedział James
Wszyscy mu przytakneli. Czułam się źle, że to ze względu na mnie. Kiedy chłopacy powiedzieli, że koncert skończony podeszła do nas Karina.
- Co się stało?? - spytała
- Maja nie może mówić. - odpowiedziała jej Natalia
- Mój boże, co się stało?? - spytała
Wyjełam telefon i napisałam.
  "Nie wiem. Było wszystko okey dopóki nie poszłam do garderoby i nie napiłam się wody..."
Zakończyłam tutaj. Dałam jej telefon do ręki i popędziłam do garderoby. Butelka stała na stole tam gdzie ją zostawiłam. Wziełam ją do ręki i powąchałam. Miała dziwny zapach. Wiedzałam już, że coś zostało do niej dodane. Pytanie tylko co?? Do garderoby weszło całe zgromadzenie.
- O co chodzi z tą wodą??? - spytała Luiza
Podałam jej ją. Ona wiedziała co ma zrobić i ją powąchała.
- Ktoś, coś tu dosypał. - stwierdziła
Wszyscy oprócz mnie i Kariny spojrzeli się Marcina.
- To ty. - powiedziały dziewczyny równocześnie
- Nie prawda. - powiedział chłopak
Kendall chciał go walnąć ale stanełam między nim, a Marcinem. Kiwnełam przecząco głową i wziełam telefon od Kariny. "To nie on" - napisałam.
- Skąd to wiesz?? - spytała Carlos
"Spójrz w jego oczy. Mówią prawdę. Znam go na tyle długo, żeby wiedzieć kiedy kłamie" - podałam mu telefon
- Skoro nie on to kto?? - spytał
Wzruszłam ramionami. Nie wiedziałam tego.
- Wracajmy do domu. - powiedziała Wiktoria
Kiwnełam potwierdzająco głową.  Zabrałam swoje rzeczy, pożegnałam się z Marcinem oraz Kariną i pojechaliśmy do domu.  Kiedy do niego weszliśmy odrazu się wykompałam i położyłam spać z nadzieją, że mi przejdzie.

***Następny dzień***

Otworzyłam oczy. Zauważyłam, że nie ma przy mnie Kendalla. Spróbowałam coś powiedzieć ale tak jak zeszłego wieczoru tylko ruszyłam ustami. Wziełam telefon z pod poduszki i zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały w kuchni.  "Gdzie chłopacy??" - napisałam i podałam telefon Natalii, która była najbliżej mnie.
- Rano zadzwoniła Karina i poprosiła o przekazanie pieniędzy na dom dziecka i chciała, żeby to byli chłopacy. - odowiedziała moja przyjaciółka
- Ciągle nie masz głosu?? - spytała Luiza
"Jak widać. Pojedziecie ze mną do lekarza??"
- Tak. - odpowiedziały równocześnie
Zjadłam kanapki przygotowane przez którąś z dziewczyn. Poszłam spowrotem na górę i się ubrałam   . Kiedy zeszłam na dół dziewczyny były już gotowe i czekały na mnie. Pojechałyśmy do przychodni. Lekarz nas przyjął przed swoim dyżurem. Najpierw wziął butelkę wody, żeby sprawdzić co wogóle w niej było. Godzinę tam spędziliśmy. Ile można badać zwykłą wodę z dodatkiem czegoś tam. Kiedy lekarz wyszedł przypisał mi jakieś tabletki ale nie powiedział co to było. Wróciłyśmy do domu. W salonie czekali chłopacy. Mieli smutne miny. "Co się stało??" - rzuciłam telefonem w Carlosa
- Dzwonił Alan. Musimy wracać. - powiedział odrzucając mi telefon
- Gdzie byłyście?? - spytał James
- Z Mają u lekarza. - odpowiedziała Natalia siadając koło bruneta
- Ciągle nie możesz mówić? -spytał Kendall
Kiwnełam potwierdzająco głową. Poszłam do góry się pakować. Luiza poszła w moje ślady, a dziewczyny pojechały do domów, żeby się spakować. Kiedy my się spakowałyśmy poszli się spakować chłopacy. Potem pojechaliśmy po resztę, do firmy rodziców, żeby się pożegnać. Z tamtąd prosto na lotnisko i do LA
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka.
Chciałabym was bardzo mocno przeprosić,  że tak długo nic nie dostawałam,  ale wiecie szkoła,  a do tego masa zajęć dodatkowych. 
Nie obiecuję,  że się poprawię,  bo na prawdę na nic nie mam czasu.  Ale się postaram.  Liczą się chęci,  prawda?
To do następnej notki ☺

niedziela, 14 września 2014

Urodzinowa jednorazówka

  Jestem Sara i mam siedemnaście lat. Moi rodzice to najbogatsi ludzie w całej Ameryce. Kto wie czy nie na całyn świecie.
  Nie mam przyjaciół. Nigdy nie miałam okazji poznać kogoś takiego. Nie chodzę do szkoły. Uczy mnie nauczycielka wynajęta przez moich rodziców. Nie lubię jej. Ze wszystkich nauczycielek jakie miałam, a było ich całkiem sporo ta jest najgorsza.  Zwykle nauczyciele rezygnowali po miesiącu, ale ta jest nie ugięta.
  Poszłam do kuchni gdzie zazwyczaj siedziała Anabell. Bardzo sympatyczna kobieta pracująca w naszym domu.
- Dzień dobry Saro. - przywitała się ze mną
- Witaj Anabell.
- Mam dla ciebie propozycje.
- Brzmi ciekawie.
- Jeśli obiecujesz, że twoi rodzice się nie dowiedzą zjemy po kawałku ciasta czekoladowego.
- Uwielbiam cię.
- Wyciągnij ciasto z lodówki.
  Wykonałam jej polecenie. Fart chciał, że akurat do kuchni weszła moja nauczycielka, a ja się potknęłam i całe ciasto wylądowało na jej twarzy.
  Razem z Anabell powstrzymywałyśmy śmiech, a pani Black krzyczała na mnie:
- Jesteś niewychowanym dzieckiem! Lepiej już się małpa zachowuje!
  Do pomieszczenia weszli moi rodzice. Kiedy zobaczyli twarz pani Black omal nie wybuchneli śmiechem.
- Nie zamierzam dłużej pracować z państwa córką. Odchodzę. - powiedziała i wyszła.
  Pawie skoczyłam z radości. Czemu szybciej na to nie wpadłam. Oczywiście nie dało się tego wytłumaczyć moim rodzicom. Poważna rozmowa, na którą mnir wezwali szybko przerodziła się w awanturę.
- Co ci strzeliło do głowy? - po raz kolejny spytała moja mama
- Przecież już wam to mówiłam. Anabell prosiła, żebym wyciągnęła ciasto z lodówki, bo chciała je ozdobić i kiedy pani Black weszła do kuchni ja się potknęłam.
- Sprawiasz nam coraz więcej problemów. Teraz będziemy musieli ci znaleźć nową nauczycielkę.
- Skoro szukanie nauczyciela, to dla was taki problem, to wyślijcie mnie do normalnej szkoły.
- Rozmawialiśmy na ten temat.
- Z wami zawsze tak samo. - wyszłam z gabinetu
  Czemu nie chcą puścić mnie do normalnej szkoły? Zawsze zatrudniali jakieś bezduszne nauczycieki, które po jakimś miesiącu rezygnowały, pani Black była wyjątkiem, udało jej się ze mną wytrzymać pół roku.
  Wzięłam ze stołu torbę i wyszłam z domu. Chodziłam po całym mieście aż w końcu trafiłam do parku. Zauważyłam, że zaczyna się ściemniać, ale jakoś nie było mi śpieszno do domu. Chodziłam jedną ścieżką. Po chwili wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam. - powiedziałam
- To ja przepraszam. - powiedział chłopak - Jestem Logan, stało się coś?
- To długa historia.
- Mam czas. - powiedział i się uśmiechnął
  Usiedliśmy na pobliskiej ławce. Opowiedziałam mu wszystko. Zadawał mi masę pytań na które szczerze  odpowiadałam.
  Trochę dziwne, że zaufałam chłopakowi poznanemu jakieś piętnaście minut temu, ale gdzieś w głębi duszy czułam, że jest tego zaufania warty.
  Logan odprowadził mnie pod dom. Tam wymieniliśmy się numerami telefonów.
  Weszłam do domu. Odwiesiłam torbę na wieszak i skierowałam się do jadalni. Rodzice i Anabell jedli kolacje.
- Idę do siebie. - powiedziałam
- Siadaj. - powiedziała mama tonem nie znającym sprzeciwu
- O co chodzi? - wykonałam jej polecenie
- Przemyśleliśmy twoją propozycje. - powiedział tata
- Jaką propozycje?
- Od jutra idziesz do szkoły. 
- Kocham was. - uścisnęłam ich
  Pobiegłam do swojego pokoju prawie skacząc z radości. Wreście miałam zacząć chodzić do szkoły. Mieć normalne lekcje. Poznać przyjaciół.
  Jednak jak szykbko zaczęłam się cieszyć tak szybko przestałam. A co jeśli miałam sobie nie dać rady? Co jeśli nikt mnie nie polubi? Nie mogłam znieść myśli, że dam rodzicom powód do powiedzenia A nie mówiłem?  Moje rozmyślania przerwał dźwięk SMS-a. Spojrzałam na wyświetlacz. Widniał na nim napis Logan.

  Jak po rozmowie z rodzicami?

  Najpierw się cieszyłam, a teraz jestem przerażona.

  Dlaczego?

  Jutro idę do szkoły.

To świetnie :) Przecież tak bardzo tego chciałaś.
 
  Chciałam ale nigdy nie byłam i nie wiem jak to będzie.

  Dasz radę. Trzymam kciuki :D

  Dzięki, a teraz idę spać. Dobranoc :*

  Dobranoc :*

  Umyłam się i położyłam się spać.

***Następny dzień***

  Obudził mnie budzik. Szybko się ubrałam i zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry Anabell. - przywitałam się
- Cześć kochana. Twoi rodzice pojechali na spotkanie, ale prosili, żebym ci przekazała, że życzą ci powodzenia.
- Wysilili się. - mruknęłam pod nosem - Nie zjem śniadania. Nie jestem głodna.
- Jak chcesz. Powodzenia.
- Dziękuję.
  Wyszłam z domu. Przed drzwiami stał Chris kierowca moich rodziców.
- Rodzice prosili, żebym cię podwiózł.
- Dzięki Chris, ale się przejdę.
- Rodzice nie będą zadowoleni, kiedy się dowiedzą.
- Tak samo jak się dowiedzą, żr używasz firmowych kart kredytowych.
- Życzę miłego dnia.
  Uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku szkoły. Nie miałam do niej daleko. Tylko dziesięć minut drogi. Kiedy miałam nuż wejść na teren placówki usłyszałam dźwięk SMS-a. Był od Logana.

  Odwróć się.
 
  Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale wykonałam jego polecenie. Stał przede mną Logan we własnej osobie.
- Hej. - przytulił mnie
- Cześć. Też tu chodzisz?
- Jak widzisz. Do której klasy chodzisz?
- Muszę iść do sekretariatu się dowiedzieć.
- Mogę ci potowarzyszyć?
- Jasne. - powiedziałam
  Logan zaprowadził mnie do sekretariatu. Trafiłam do klasy, do której także on uczęszczał. Przed lekcją zdążył mnie zapoznać ze swoim przyjacielem Kendallem.

***Tydzień później***

  Jest pierwsza w nocy, a ja nie śpię. Nie mogę przestać myśleć o Loganie.
  Czy to możliwe, że mogłam się w nim zakochać. Nie znaliśmy się nawet tydzień, a ja już nie mogłam przez niego spać.
  Moje rozmyślania przerwał dźwięk uderzania kamykami o szkło. Podeszłam do okna i je otworzyłam. W słabym świetle lamp ogrodowych dostrzegłam Logana.
- Co ty tu robisz? Moi rodzice cię zabiją.
- Wyjdź na chwilę. - powiedział
  Zamknęłam okno. Szybko ubrałam dresy, żeby nie zmarznąć i najciszej jak umiałam zeszłam na dół i poszłam do ogrodu.
- Czemu przyszedłeś tak późno? - spytałam
- Muszę powiedzieć ci coś ważnego.
- To nie może poczekać do jutra?
- Nie może. - powiedział
  Po chwili zbliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta w pocałunku.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - spytał kiedy się od siebie oderwaliśmy
- Tak.
  W pokoju moich rodziców zapaliło się światło. Z Loganem schowaliśmy się pod drzewem i dopiero kiedy światło zgasło wróciłam do domu.

***Następny dzień***

Do szkoły poszłam cała w skowronkach. Gdy tylko zobaczyłam Logana mój humor stał się jeszcze lepszy.
- Cześć.
- Hej, słońce. - pocałował mnie w policzek
- Słyszałam coś, że dzisiaj wracają jacyś uczniowie z wymiany.
- Tak.
  Logan nie wydawał się tym faktem zadowolony i nie wiedziałam dlaczego. Wszystko wyjaśniło się kiedy podeszła do nas wysoka brunetka.
- Cześć kochanie. - pocałowała Logana w policzek
- Kochanie? - o mały włos nie zadławiłabym się własną śliną, spojrzałam na brunetkę, a potem na chłopaka - Jak mogłeś?
  Wzięłam torbę i pobiegłam w kierunku wyjścia.
- Saro, daj mi wytłumaczyć. - stanął przede mną
- Co chcesz mi tłumaczyć? Że miałeś zamiar grać do dwóch bramek?
  Minęłam go i popędziłam ile sił w nogach do domu. Tam wytłumaczyłam, że dzisiejsze lekcje zostały odwołane. Rodzice mi uwierzyli.
  Poszłam do swojego pokoju. Siedząc tam próbowałam zająć się czymś, żeby nie myśleć o Loganie. Z półki wzięłam książkę, jednak szybko pożałowałam swojego wyboru, ponieważ jej głównym bohaterem był siedemnastoletni chłopak o imieniu Logan. Szybko ją zamknęłam.
  Postanowiłam posprawdzać portale społecznościowe, ale gdy tylko włączyłam laptopa zabaaczyłam zdjęcie moje i Logana. Czy w tym pokoju nie ma niczego co choć na sekundę pozwoliłoby mi o nim nie myśleć?
  Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o tym co nie uniknione. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

  ... Przed moimi oczami stanęła poztać w długich blond włosach. Ubrana była w długą białą szatę, biło od niej rażące światło. Po rysach twarzy rozpoznałam mężczyznę.
- Kim jesteś? - spytałam
- Twoim Aniołem Stróżem. Mam cię bronić przed głupstwami.
- To słucham, jakie głupstwo mam zamiar popełnić?
- Nie domyślasz się?
- Chodzi o to, że nie wiem czy wybaczyć Loganowi?
- Właśnie o to.
- Jestem ciekawa argumentów.
- Wystarczy mi jeden, żeby cię przekonać.
  Przed moimi oczami pojawiło się coś na podobę tafli wodnej. W środku ujrzałam Logana i jego dziewczynę.
- Ana, musimy pogadać. - powiedział Logan
- Wiem, Logan... - zaczeła Ana
- Między nami gorzej się układa, ale kiedy poznałem Sarę, poczułem, że moje serce bije tylko dla niej.
- Logan! Ja to wszystko rozumiem. Między nami już nie jest tak jak było i zaczęłam myśleć o rozstaniu.
- Czyli wszystko okey? Rozstajemy się bez przeszkód?
- Tak, ale zostajemy przyjaciółmi.
- Oczywiście.
  Muszę przyznać, że się wzruszyłam.
- Czyli Logan na prawdę mnie kocha?
- Oczywiś...

  Nie dane mi było skończyć tego snu, ponieważ ktoś nadzwyczaj mądry przerwał go rzucając kamykami w okno. Wiedziałam, że to Logan. Od razu zeszłam na dół i przeszłam do ogrodu.
- Możesz przestać? Moi rodzice cię usłyszą.
- Sara, chcę ci to wytłumaczyć.
- Ja już wszystko wiem. - podeszłam i go pocałowałam
- Skąd?
- Powiedzmy, że od Anioła Stróża. - tym razem on mnie pocałował

środa, 10 września 2014

Liebster Blog Award

 Hejka. Zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Dark_bunny , dziękuję bardzo.


    "Nominacja do Liebster Blog Award jest otzrymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonana robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cie nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz m 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował. 


Pytania od Dark_bunny:

1. Ile czasu jesteś Rusher?
Odp. 3 lata 9 miesięcy 18 dni.

2. Ulubione jedzenie?
Odp. Nie mam ulubionego.

3. Ulubione zwierzę?
Odp. Z domowych psy, a z dzikich zwierząt to lemury.

4. Gdzie chciałbyś/chciałabyś zamieszkać?
Odp. W Los Angeles.

5. Czarny czy biały?
Odp. Czarny i biały. Nie da się wybrać.

6. Co chciałabyś zmienić na świecie?
Odp. Jest trochę dużo takich rzeczy, a mi nie straczy życia, żeby je rozpisać.

7. Ulubiony zespół?
Odp. Big Time Rush i Heffron Drive

8. Czy pisanie bloga sprawia ci przyjemność?
Odp. Oczywiście, że tak. Jest to dla mnie jakieś oderwanie od planu mojego dnia, zwłaszcza w roku szkolnym, ponieważ w dni wolne od szkoły mam więcej czasu na pisanie.

9. Ulubiony miesiąc?
Odp. Luty i Listopad

10. Wolisz pić czy jeść?
Odp. Hmm....

11. Oglądasz polskich YT-berów?
Odp. Niektórych.

Nominuję

http://opowiadanieparallel.blogspot.com
http://szkola-podrywu.blogspot.com
http://miloscjestszalona.blogspot.com
http://classic-love-with-btr.blogspot.com
http://love-changes-everything-btr.blogspot.com
http://domischmidt.blogspot.com
http://fake-face-true-love.blogspot.com
http://worldwideonli9ne.blogspot.com
http://big-time-rush-forever-my-life.blogspot.com
http://feelthelove3.blogspot.com
http://in-the-spotlight-with-bigtimerush.blogspot.com

Pytania
1. Co nakłoniło cie do założenia bloga?
2. Działasz w jakiś akcjach charytatywnych?'
3. Masz już jakieś oceny?
4. Dzięki czemu masz najwięcej weny?
5. Ile blogów prowadzisz?
6. Najszczęśliwsze wspomnienie?
7. Od ilu lat Rusher?
8. Sytuacja z życia, która cię wzruszyła?
9. Jakiej piosenki słuchasz najczęściej?
10. Czym jest dla ciebie pisanie?
11. Ulubiony dzień tygodnia?

sobota, 6 września 2014

Rozdział 55

  Wstałam o 6. Było to szybko nawet na mnie. Zeszłam do kuchni. Zastałam tam jeszcze rodziców, których nie widziałam prawi od przyjazdu.
- Co tak szybko wstałaś? - spytał tata
- Szybko się położyłam i szybko wstałam. - odpowiediałam
- A jakie macie plany na dziś?? - spytała mama
- O 17 mamy koncert, a wcześniej chyba nie mamy żadnych planów.
- Dobrze, kochanie musimy iść. - powiedział tata
- Miłego dnia. - powiedziałam i pocałowałam ich w policzek
- I nawzajem. - powiedziała moja rodzicielka
  Zrobiłam kanapki. Oczywiście dla wszystkich. Nie wiem jak długo będą musiały czekać na zjedzenie, ale to już nie moja sprawa. Zjadłam z trzy i wróciłam na górę do pokoju. Stali w nim chłopacy i się naradzali. Nawet nie zauważyli kiedy weszłam.
- Dzisiaj na koncercie?? - spytał Logan
- Tak. - odpowiedział mu Carlos
- Fajnie, że w końcu się zdecydowałeś.  - powiedział James
- Będziesz drugim chłopakiem w zespole, który się oświadczy. - powiedział Kendall
- Więc to o to chodzi w tej naradzie. - odezwłam się, spojrzeli na mnie
- Jak długi tu stoisz?? - spytał Carlitto
- Na tyle długo, żeby wiedzieć, że chcesz się oświadczyć Wiktorii. - odpowiedziałam
- Dotrzymasz tajemnicy? - spytali równocześnie
- Kogo wy się pytacie?
- Dotrzyma. - powiedzieli znowu chórem
- Dobrze, teraz was przepraszam ale idę się przebrać. Śniadanie jest na stole w kuchni. 
- Śniadanko. - chórek i wybiegli
- Ile można??  - spytałam sama siebie
  Jak oni mogą mówić wszystko równocześnie. To jest dziwne ale jak lubią proszę bardzo. Wziełam ciuchy  i poszłam się ubrać.
  Usiadłam przed telewizorem i zaczełam słuchać wiadomości. Wszędzie mówili o naszym dzisiejszym koncercie.
- Niezły rozgłos. - powiedziała Wiktoria, która dopiero co zeszła na dół
- Zgadzam się. Idź do kuchni zanim zjedzą wszystkie kanapki.
- Zaraz wracam. - powiedziała
  Rzeczywiście była po chwili. Wzieła sobie kanapki z kuchni. Mądrze.
- Powiedziałam im żeby zostawili coś dla dziewczyn.
- Naprawdę wierzysz, że to zrobią? - spytałam
- Nie. - powiedziała i się zaśmiałyśmy
  Wiktoria nawet się nie spodziewała, że dzisiaj będzie najszczęśliwszą osobą na świecie. Uśmiechnełam się na samą myśl.
- Czemu się tak uśmiechasz?? - usłyszałam głos mojej siostry
- Przypomniało mi się coś. - powiedziałam i poszłam do kuchni
  Wziełam talerz z kanapkami. Zostało z 10. Matko to ile ja tego śniadania  zrobiłam??
- Ej. - powiedzieli równocześnie
- Dziewczyny też są głodne, więc albo sobie zrobicie albo umżecie z głodu.
- Okey. - powiedział Logan
  Wyszłam z kuchni. Dałam talerz z kanapkami Luizie, która podzieliła się nimi z Natalią.
- Dzięki. - powiedziała blondynka
- O czym rozmawiałyście zanim przyszłam? - spytałam
- Że wkurza nas jak cały czas mówią równocześnie. - odpowiedziała Wiktoria
- Zgadzam się. Dzisiaj mieli naradę i prawie cały czas gadali równocześnie. - po chwili uświadomiłam sobie, że powiedziałam kilka słów za dużo
- Narada?? Na jaki temat?? - spytała Wika
- Nie jestem wami i nie podsłuchuje rozmów innych. - spojrzały na mnie
- Maja znamy się nie od dziś, więc nam powiedz. - powiedziała Luiza
- Obiecuję, że dowiecie się jeszcze dziś, chyba, że chłopaki stchórzą.
- Jeśli stchórzą to i tak nam powiesz. - powiedziała Wika
- Okey. - powiedziałam ale skrzyżowałam palce za plecami - Zjadłyście już??
- Tak. - odowiedziała Luiza i Natalia
- To idźcie się ubrać, a ja pomyje naczynia.
  Dziewczyny poszły do góry. Skierowałam się do kuchni. Chłopcy w niej siedzieli.
- Dosyć gadania idźcie się ubierać. - powiedziałam
- Okey. - powiedział Carlos
  Wszyscy wstali i poszli do góry. Spojrzałam na stos naczyń w zlewie. O mój Boże. Stwierdziłam, że nie będzie mi się chciało tego myć, więc wszystko włożyłam do zmywarki.
- Już?? - spytał Carlos
- Zmywarki czynią cuda. - powiedziałam
- Zawsze to mówiłem. - usłyszałam Logana
- Widać kto tu najbardziej nie lubi myć naczyń. - powiedziałam
Później poszliśmy wszyscy do ogrodu. Gadaliśmy i śmieliśmy się z wszystkiego.
  O 16 pojechaliśmy w miejsce gdzie miał się odbyć koncert. Trochę ludzi już się zebrało. Zrobiło mi się miło z myślą, że ludzie przychodzą dużo wcześniej, żeby nas zobaczyć.
  Poszliśmy za scenę. Przebraliśmy się i czekaliśmy. Dziewczyny powiedziały, że wolą nas oglądać zza kulis, więc tam zostały. O 17 zaczął się koncert. Śpiewaliśmy chyba z godzinę. Potem Carlos powiedział:
- Teraz poprosimy na scenę moją ukochną Wiktorię.
My zeszliśmy ze sceny, a niczego nieświadoma Wiktoria podeszła do Carlosa. Ten przed nią ukląkł i powiedział:
- Wiktorio, kocham cię najbardziej na świecie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Więc to o to chodziło. - powiedziały równocześnie Natalia i Luiza
- Tak. - powiedziała Wiktoria
- Woo Hoo!!! - krzykneliśmy wszyscy, Carlos założył Wice pierścionek na palec i ją pocałował
- Idę się napić. - powiedziałam
- W takiej romantycznej chwili?? - spytał James
- Tym bardziej idę się napić. - powiedziałam, a oni to chyba źle zrozumieli bo zaczeli się śmiać
Poszłam po butelkę wody. Znlazłam jakąś w mojej garderobie. Wzięłam cztery łyki. Weszły dziewczyny.
- Maja, o to ci chodziło.
   Tak. - ruszyłam tylko ustami
    Co?? Spróbowałam coś powiedzieć ale nie mogłam.
- Maja, co jest?? - spytała moja siostra
Wyjełam telefon i napisałam "Nie mogę mówić.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 54

  Poszłam do parku. Zawsze tam chodziłam jak chciałam być sama. Usiadłam na ławce, którą spokojnie mogłam nazwać "moją". Po chwili  ktoś się koło mnie usiadł.
- Co się stało? - usłyszałam znajomy głos Harrego
  Spojrzałam na niego. Harry Styles we własnej osobie.  Wiedziałam, że niedawno zakończyła się trasa koncertowa One Direction ale co on robił w Polsce?
- Harry? Co ty robisz w Polsce? - spytałam
- Tak się teraz witasz przyjaciela, którego długo nie widziałaś? - odpowiedział pytaniem
- Mniej więcej. - uśmiechnęłam się
- Po trasie przyjechałem pomieszkać trochę na starych śmieciach. - odpowiedział -  A tobie co?
- Nie cierpię jak ktoś chwali się zwycięstwem. - odpowiedziałam
- Obstawiam Jamesa. - powiedział pewnym tonem
- Skąd wiedziałeś?
- Z chłopakami znamy się już jakiś czas. Pochwal się, w czym dałaś mu wygrać.
- Byliśmy na basenie, James zaproponował wyścigi. W połowie drogi zrobiło mi się żal, że we wszystkim z nimi wygrywamy, no i dałam mu wygrać, potem on się przechwalał i nie wytrzymałam.
- Zawsze byłaś wybuchowa.
- I kto to mówi? - uśmiechnełam się
- Zapraszam na ciastko. Z góry mówię, że na pocieszenie.
- Przyjacielowi się nie odmawia.
  Poszliśmy w stronę cukierni. Rozmawialiśmy o jego trasie koncertowej i na wszystkie tematy neutralne. Po dojściu do cukierni każde z nas wzieło po pączu. Usiedliśmy na jednej z ławek i znowu zajeliśmy się rozmową. Przerwał ją dopiero dźwięk SMS-a. Wyciągnęłam telefon i odczytałam:
 
  Koncert jutro o siedemnastej na Błoniach.
  Karina

- Od kogo??
- Pamiętasz Karinę???
- Taka dziewczyna co ciągle gdzieś z boku stała?
- Tak. Teraz jest szefową takiej akcji charytatywnej i mamy dać koncert z chłopakami.
- Żartujesz?
- Nie. Jest jeszcze jeden news. Zaręczyła się.
- Z kim? - po oczach widziałam, że nie dowierza
- Z Marcinem.
- Tym Marcinem o, którym myślę.
- Dokładnie z tym. - przerwał nam dźwięk SMS-a, tym razem jego telefonu - Od kogo?
- Od mamy. Pyta się gdzie poszedłem kupić te ziemniaki.
- Fajne ziemniaki. - wskazała na nasze pączki, zaśmieliśmy się
- Muszę już wracać.
- Dzięki za ciastko. - powiedziałam
- Do usług. - przytuliliśmy się i Harry poszedł w swoją stronę
  Nie chciałam jeszcze wracać do domu. Zaczełam chodzić bez celu, wpatrując się w drzewa. Po chwili zauważyłam Jamesa. Odwróciłam się i chciałam już iść w przeciwnym kierunku, ale stanął przede mną.
- Przepraszam. - powiedział
- Za? - spytałam choć dobrze wiedziałam
- Za to, że się przechwalałem choć nie powinienem.
- Przyjmę przeprosiny pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Przytulisz mnie.
Uśmiechnął się i spełnił moją prośbę.
- I jak, wybaczasz mi?
- Ale co?
- Okey, rozumiem.
- No właśnie jutro o 17 gramy jeden z dwóch koncertów.
- Gdzie?
- Na Błoniach.
  Doszliśmy do domu. Dużo się śmieliśmy z byle jakich powodów. Jak weszliśmy do domu wszyscy na nas dziwnie patrzyli. Spuściłam psy i Yume ze smyczy.
- Ile mu to zajeło? - spytała Natalia
- Godzina, płacicie. - powiedział Kendall
- Założyliście się o to ile zajmie mi pogodzenie się z Mają.
- Spójrz na to pozytywnie. Tylko ja w ciebie wierzyłem i obstawiłem, że zajmie ci to godzinę. - powiedział Kendall
  Wybuchnełam śmiechem. Super, genialni przyjaciele. Ciekawe o co jeszcze się założyli bez mojej wiedzy.
- Dobra, James wam powie o jutrzejszym koncercie, a ja idę spać.
  Poszłam na górę. Wzięłam prysznic i położyłam się na łóżku. Po chwili wszedł Kendall.
- Masz za dobre serce. - powiedział
- Śpię. 
- Dobranoc.
Pocałował mnie i położył się koło mnie. Wtuliłam się w niego i zasnełam.

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 53

Była tam:
- Karina!!! - krzyknełam równo z Natalią i Wiką
Nie spodziewałam się jej, ponieważ za czasów liceum to była zwykła szara myszka. Praktycznie z nikim nie rozmawiała. Zawsze pierwsza wchodziła do klasy, a ostatnia wychodziła. Nosiła okulary i aparat na zęby.
- Maja, Wiktoria, Natalia. Długo się nie widziałyśmy. - powiedziała
- Kto to jest? - spytał Kendall po polsku
Tak często gadałam z dziewczynami po polsku, że chłopcy już się nauczyli.
- Nasza koleżanka z liceum. Karina pamietasz Luize? - wskazałam na siostrę
- Cześć.-  przywitała się wyżej wymieniona
- Witaj. - przywitała się z nią Karina
- Poznaj Jamesa, Logana, Carlosa i Kendalla. - powiedziała Natala
- Cześć.  - powiedzieli chłopacy
- Ja was znam. Wy jesteście BTR. Moja kuzynka was słucha. - powiedziała
-  Tak.
- Dobra. Czas nagli. - powiedział James
- Tak. Tu macie wolne sektory. Podzielcie się na dwu osobowe grupy i w drogę.
- Pa. - powiedziałam i wyszliśmy z jej gabinetu
Podział w pary nie był zbyt trudny. Razem z Kendallem poszliśmy do parku. Co chwila podchodzili do nas ludzie prosząc o autograf i wrzucając przy okazji coś do puszki, zapewne, żeby nie wyszli na jakiś skąpców czy coś podobnego.  W niespełna godzinę mieliśmy już pełną. Wróciliśmy biura organizcji. Jak weszliśmy do środka zapukałam,kiedy usłyszeliśmy:
- Proszę.
Weszliśmy.
Przed jej biórkiem siedział jakiś chłopak.Odwrócił się. Nie dowierzałam temu co widzę.
-Marcin?/Maja? *
- To wy się znacie? - spytała Karina
- Nawet za dobrze. - powiedział Kendall, uderzyłam go łokciem w bok
- Kiedyś chodziliśmy razem na zajęcia z tańca. - szybko sprostowałam
- Miło cię widzieć. - powiedział Marcin
- Ciebie również. - powiedziałam
- Zatem Maja, Kendall widzę, że znacie już mojego nażeczonego.
Spojrzałam na Kendalla znaczącym spojrzeniem. On też był zszokowany.
- Bardzo się cieszę z waszego szczęścia. - udało mi się wydusić
- Dziękujemy. - powiedziała Karina - Mam do was sprawę.
- Służbową czy prywatną? - spytał Kendall, znowu go uderzyłam  łokciem
- Służbową. - odpowiedziała -  Chcielibyście w ramach naszej akcji zagrać dwóch koncertów?
- Pewnie. - odpowiedzieliśmy równocześnie
- Dobra. My oddajemy puszkę i musimy poczekać na naszych przyjaciół. Szczegóły wyślesz sms-em?
- Jasne, nie zmieniałaś numeru? - spytała dla pewności
- Nie zmieniałam. - uśmiechnęłam się - Pa.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z jej gabinetu. Poszliśmy przed budynek. Nie musieliśmy długo czekać na naszych przyjaciół.
- Nigdy nie uwierzycie kto jest narzeczonym Kariny. - powiedział podekscytowany  Kendall
- Mamy zgadywać? - spytał James
- Możecie. - powiedziałam
- Mówicie czy nie? - spytała moja siostra lekko zirytowana
- Marcin. - powiedziałam równo z Kendallem
- Kto? - spytali równocześnie
- Słyszeliście. Teraz druga sprawa. Mamy załatwione dwa koncerty.
- Świetnie. Alan nie będzie się czepiał.  - powiedział Logan
- Alan nie jest zły. - powiedziałam
- Chyba, że się wkurzy. - powiedział Carlos
- Wtedy potrafi być bardzo nieprzyjemny. - dopowiedział James
- Nie żeby coś ale wczoraj była mowa o jakimś basenie. - powiedziała Natala zmieniając temat
- No tak. To do domu i na basen?
- Tak. - powiedieli wszyscy równocześnie
  Wróciliśmy do domu. Przebraliśmy się w stroje kąpielowe. Dziewczynom zajeło to trochę dłużej.
  Pojechaliśmy na basen. Kendall został trochę dłużej w szatni.
- Idzimy pływać? - spytał,  kiedy wyszedł 
- Jasne. - powiedzieliśmy wszyscy równocześnie
Pływaliśmy, nurkowaliśmy, chlapaliśmy się i podtapialiśmy chyba z półtorej godziny.
- Maja ścigasz się? - spytał James
- Znowu chcesz przegrać? - spytałam
- Idziesz? - spytał wychodząc z wody

- Tak. - przeszliśmy na skraj basenu
- Musicie przepłynąć w tą i spowrotem cały basen, ten kto pierwszy dopłynie spowrotem wygrywa. - objaśniła nam zasady Wika
- Da się zrobić. - powiedziałam
- Nie będę się spieszyć. - powiedział James
- Daj z siebie wszystko. - powiedziałam
- Na trzy. - zaczeła Wiktoria - Raz... Dwa... Trzy
Wskoczyliśmy do wody. W ciągu minuty byłam na połowie basenu. Odwróciłam głowę. James był daleko w tyle. Przypomniałam sobie rozmowę moją i Kendalla z rana. Postanowiłam, że dam mu wygrać. Zwolniłam. Nie musiałam długo czekajć na reakcię Jamesa. Po chwili mnie wyprzedził. "Próbowałam" go dogonić.  Kiedy wyszłam z wody pogratulowałam Jamesowi wygranej. Przechwalał się. No jasne, jak to faceci.  Dziewczyny zaciągneły mnie na bok.
- Dałaś mu wygrać? - spytała Luiza
- A co ja miałam zrobić? We wszystkim ich ogrywamy niech myśli, że jest lepszy ode mnie.
- Jesteś cudowana. - powiedziała Natalia
- Wiecie co mi teraz przyszło do głowy? - spytała Wiktoria
- Nie. - powiedziałam
- Po co my przyszliśmy na basen skoro ty masz basen w domu.
- Bo jesteśmy głupie. - powiedziała Luiza
- Dziewczyny wracamy. - krzyknął Logan
Włożyłyśmy ubrania na stroje kąpielowe, ponieważ postanowiłyśmy popływać wieczorem. Wróciliśmy do domu. James całą drogę się przechwalał. Zaczynałma żałować, że dałam mu wygrać. Robiłam z dziewczynami kolację kiedy James powiedział:
- Dziewczyny nigdy nie będą lepsze od nas. - to przelało czarę goryczy
- Dość!!!! - krzyknełam
- Co ci jest? - spytał
- Żałuję, że dałam ci wygrać! - wykrzyknęłam mu prosto w twarz
- Kłamiesz.
- James. Lepiej nie zaczynaj czegoś czego później będziesz żałował. - Kendall chciał mu przerwać zorientowawszy się, że mówię prawdę
- Uwarzam, że tylko tak mówisz, bo nie potrafisz znieść smaku porażki. - zignorował go James
- Tak uwarzasz?? To chodź.
Wyszłam do ogrodu. Rozebrałam się do błękitnego stroju kompieloweg. James stał gotowy w kąpielówkach. Stanęłam koło niego.
- Te same zasady. Wika licz.
- Raz... Dwa... Trzy.
Wskoczyliśmy do wody niemal równocześnie.  Tym razem nawet się nie oglądałam za siebie. Nie miałam zamiaru znowu litować się nad Jamesem. Dopłynełam na brzeg 20 sekund szybciej niż brunet, przez ten czas się ubrałam.
- Nadal uwarzasz, że nie potrafię znieść smaku porażki? Ty teraz go będziesz musiał znieść ze świadomością, że dziewczyna dała ci wygrać.
Weszłam do kuchni. Wziełam Cynamona i Yume  na podwójną smycz, a Sydney i Foxa na osobne i wyszłamz domu.

*Tak będę pisała jak ktoś będzie mówił coś innego w tym samym momencie

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hej.
Jak wam się podoba rozdział?
Wiem, że jest krótki ale nie miałam pomysłu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Czekam na opinie :)

Nowy bohater

Kamila Kłosowska (ur. 14 października 1994 r.) Koleżanka Mai, Natalii, Wiktorii i Harrego ze szkoły. Kiedyś była typową szarą myszką z aparatem ortodontycznym i okularami. Po zdjęciu aparatu stała się bardziej pewna siebie i teraz zamiast okularów nosi soczewki. Spotyka się z dziewczynami po dwóch latach podczas akcji charytatywnej. Wyjawia im, że ma narzeczonego, którym jest... 

Liebster Blog Award

Zostałam nominowana przez Teru Shirai . Bardzo dziękuję.

'Nominacja do Liebster Blog Award otrzymywana jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cie nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który nominował ciebie. 

Pytania od Teru

1. Czym jest dla ciebie blogowanie?
Odp. Przede wszystkim pasją. Pomaga mi odciągnąć się od szarej rzeczywistości i znaleźć się w świecie, w któym chciałabym być.

2. Ile prowadzisz blogów?
Odp. 4

3. Do jakich fandomów należysz?
Odp. Rushers <3

4. Co chciałabyś dostać na urodzny?
Odp. To zostanie między mną i osobami, które w to wtajemniczyłam.

5. Ulubiony kolor?
Odp. Kilka ich jest: czerwony, czarny, biały, niebieski

6. Poznałeś kiedyś swojego idola?
Odp. Niestety nie. 

7. Twoja ulubiona pisoenka?
Odp. Big Time Rush - We are

8. Masz rodzeństwo?
Odp. Tak 

9. Posiadasz jakieś zwierzę?
Odp. Tak

10. Co chciałabyś robić w przyszłości?
Odp. Ratować ludzi.

11. Co twierdzisz o dziewczynach, które się odchudzają, bo twierdzą, że są grube?
Odp. Zależy czy mówisz o dziewczynach, które się głodują, czy odchudzają się wedle zastrzeżeń lekarza. O tych pierwszych myślę, że nie powinny się głodzić, bo mogą sobie narobić jeszcze gorszej choroby.

Nominuje:
http://btr-la-is-ours.blogspot.com/
http://kochacnazawsze.blogspot.com
http://btr-zycie-w-palmwoods.blogspot.com
http://wreedna18.blogspot.com
http://domischmidt.blogspot.com
http://im-in-love-first.blogspot.com
http://in-the-spotlight-with-bigtimerush.blogspot.com
http://feelthelove3.blogspot.com
http://rusherka-big-time-rush-opowiadanie.blogspot.com
http://imaginy-bigtimerushpoland.blogspot.com
http://odnalezieni-po-latach.blogspot.com

Pytania ode mnie:
1. Twoja ulubiona kreskówka?
2. Skąd pomysł na bloga?
3. Masz rodzeństwo?
4. Jakie masz plany na przyszłość?
5. Ulubiony film?
6. Jakie plany na wakacje?
7. Cieszysz się z nadchodzącego roku szkolnego?
8. Do której klasy idziesz po wakacjach?
9. Skąd czerpiesz inspiracje?
10. Ulubiona piosenka?
11. Ulubiony członek Big Time Rush?

czwartek, 24 lipca 2014

Bądź sobą!

Hej. Pewnie niewiele z was wie, że jedna z naszych sióstr, a dokładniej Ania Schmidt ma dzisiaj urodziny. Więc wszystkiego najlepszego kochana, spełnienia marzeń, spotkania Big Time Rush i wszystkiego co sobie wymarzysz. (tak wiem nie jestem najlepsza w składaniu życzeń). Specjalnie dla Ciebie ta jednorazówka ^^
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

  Witajcie jestem Ania. Mam osiemnaście lat. Moje brązowe włosy sięgają mi do ramion, a moje oczy są piwne. Do Los Angeles przeprowadziłam się razem z mamą dwa lata temu po śmierci mojego ojca. Zaczęłyśmy tutaj nowe życie. Mama otworzyła tutaj bar karaoke i za czasów kiedy ona go prowadziła coś tu się działo.
  Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi z tym "... za czasów kiedy ona go prowadziła." Moja rodzicielka zginęła w wypadku samochodowym i niestety bar przepisała na swojego chłopaka, Rick'a. Był to wysoki brunet o szarych oczach. Nienawidziłam go całym sercem, niestety z woli mamy został tez moim opiekunem prawnym.
  Ma dwie córki, Lise i Jane. Mam o nich takie same zdanie jak o ich ojcu.
  Wracając do Rick'a . Po śmierci mamy pozbył się wszystkich jej rzeczy. Najbardziej zabolała mnie utrata fortepianu, na którym grała od dziecka, a na którym potem uczyła grać mnie. Staram się go wykupić, jednak nie jest to łatwe. Zwłaszcza, że Rick z baru zrobił salę prób dla swoich córek, które nie mają talentu. Głuchy słoń śpiewa lepiej od nich.Bar jest otwarty tylko wieczorami, "Pracuje" w nim jako sprzątaczka, a raczej wykonuje służby społeczne. Moim jedynym źródłem jakiegokolwiek dochodu są występy jakie daje na różnych ulicach Los Angeles. Właśnie za te pieniądze próbuje wykupić fortepian.
  Początek mojej historii zaczyna się właśnie podczas jednego z takich występów.
  Jak co rano wybrałam się na jedną z ulic LA. Zwykle nie były to zatłoczone ulice, ale zawsze jacyś turyści byli. Usiadłam na ławce, zaczęłam grać na gitarze śpiewając przy tym kilka piosenek mojego autorstwa. Ludzie zaczęli się schodzić i przy okazji wrzucać pieniądze do kubka, który stał przede mną.
  Po prawie godzinie zaczęło padać i wszyscy pouciekali, lecz kiedy chowałam gitarę podszedł do mnie  wysoki mężczyzna, o błękitnych oczach, blond włosach, Wyglądał na jakieś trzydzieści lat.
- Jesteś nie zła. Chcę cie widzieć na okładce płyty. - powiedział i odszedł
  Wzięłam gitarę i popędziłam do lombardu, w którym na sprzedaż był fortepian mojej mamy.
- Cześć Chris. - przywitałam się ze sprzedawcą
- Witam Sam.
- Mam coś dla ciebie.
  Położyłam mu na ladzie zarobione dzisiaj pieniądze. Nie było na pewno więcej niż pięć dolarów. Chris był przyzwyczajony do takich rat.
- Z takimi ratami, fortepian mamy będzie twój za trzydzieści lat.
- Staram się jak mogę. - powiedziałam wychodząc
  Pobiegłam do paru. Miałam czas do dwunastej, żeby być w barze. Musiałam posprzątać i zając się obsługą sprzętu do karaoke.
- Jaka punktualność. - powiedział Rich, kiedy weszłam do baru
- Może dasz mi podwyżkę?
- Nie płacę ci za gadanie.
- Wcale mi nie płacisz. - powiedziałam i pobiegłam się przebrać

***Przemyślenia Kendalla***

   Jak ja nienawidzę naszego menadżera. Nie pozwala nam robić tego co chcemy. Przez niego muszę być z Katelyn w związku tylko dla rozgłosu.
  Dostaliśmy dzisiaj tekst nowej piosenki. Żaden z naszej czwórki nie potrafi się w nią wczuć. Często dochodziło między nami do kłótni.
  Najgorszy fakt jest taki, że nasz menadżer, to mój ojciec.

***Kilka dni później - perspektywa Ani***

  Byłam na dole w barze. Właśnie zamiatałam, a że nie było nikogo postanowiłam porobić to co kocham, czyli pośpiewać. Fart chciał, że kiedy byłam w środku piosenki wszedł Rick.
- Śpiewanie zostaw swoim siostrom. - powiedział
  Spojrzałam na scenę. Weszły na nią moje siostry. Styl miały nawet fajny, ale talent i piosenkę już niezbyt. Piosenka była o niczym konkretnym i fragmenty wcale do siebie nie pasowały. Raz była o miłości, raz o strachu, złości, smutku i radości.
- Jak ci się podoba? - spytał Rick
- To jest okropne. - powiedziałam, nigdy nie kryłam mojej opinii
- Tobie nie musi się podobać, ważne by sędziowie to zaakceptowali. - powiedziała Jane
- Jacy sędziowie?
- Wytwórnia Columbia Records ogłosiła, że poszukują nowych gwiazd i zostaną nimi twoje siostry. - powiedział mój ojczym z pewnością
- Musisz tylko zanieść im nasze demo.  - powiedziała Lisa
  Rick podał mi płyt, na której było zdjęcie dziewczyn i ich imiona.
- Nogi wam odpadną. jak pójdziecie same?
- Nie za dużo gadasz?
- Już mnie nie ma.
  Wyszłam z lokalu i skierowałam się w stronę wytwórni płytowej.

***Kendall***

Miałem już dosyć tych wszystkich prób. Miałem dosyć mojego ojca. Miałem dosyć manipulowania nami.
- Wychodzę. - powiedziałem do chłopaków zakładając smycz Sisi
- Twój ojciec cie zabiję jak się dowie. - powiedział James
- Was też zabije, jak się dowie, że korzystacie z jego karty kredytowej.
- Miłego spaceru. - powiedział Logan
  Chwyciłem jeszcze zeszyt, w którym były piosenki mojego autorstwa. Kiedy wyszliśmy ze studia Sisi wytrąciła mi z ręki zeszyt, a wiatr porwał luźne kartki. Zacząłem je gonić, ale dopiero kiedy wiatr ustał mogłem je schwycić. Pomogła mi jakaś dziewczyna.
- To należy do ciebie. - powiedziała i podała mi kartki
  Spojrzałem na nią. Była to piękna brunetka o piwnych oczach. Na jej twarzy widniał uśmiech.
- Dzięki za pomoc. - uśmiechnąłem się
- Kendall! Spójrz tutaj! - usłyszałem krzyk kilku fotoreporterów
- Ty jesteś Kendall Schmidt? - kiwnąłem głową - Wybacz to co ci teraz powiem, ale BTR miało kiedyś lepsze piosenki.
- Wszystko przez naszego menadżera.
- Pamiętaj zawsze trzeba być sobą. - uśmiechnęła się i poszła w stronę wytwórni
  Zawołałem Sisi i poszliśmy do parku.

***Ania***

  Nie wiem dlaczego tak powiedziałam, ale jestem z tego dumna. Weszłam do wytwórni i wrzuciłam płytę do pojemnika, w którym były inne płyty. Podeszłam do recepcji. Chciałam się zapytać czy nie ma tam płyt odrzuconych czy coś podobnego. Sekretarka była pochłonięta telefonami.
- Zgłoszenia na sprzątaczkę, na pół etatu są tutaj.  - wskazała stosik z kartkami
- Nie... Ja tylko... Sprzątaczka na pół etatu? Ile płacą?
- Dziesięć dolarów za godzinę.
  Znowu została pochłonięta przez telefony. Postanowiłam wypisać zgłoszenie. Dziesięć dolarów za godzinę to nie był jakiś majątek ale zawsze może się przydać. Podszedł do mnie ten sam blondyn, którego spotkałam na jednym z placów LA.
- Miałem cie zobaczyć na okładce płyty.
- Raczej nie szybko się to stanie.
- Jestem Dave. - przedstawił się
- Ania.
- Powiesz mi czemu taka utalentowana dziewczyna jak ty wypisuje zgłoszenie na sprzątaczkę.
- Moim marzeniem od dziecka było latanie z miotłą i mycie podłóg.
  Zaśmieliśmy się i musiałam wracać do domu.

***2 dni później***

  Dostałam tą pracę. Nie ukrywam, że się cieszę. Każda pomoc finansowa się przyda. Dostałam polecenie, żeby posprzątać w gabinecie menadżera Big Time Rush. Jedynym problemem było to, że nie wiedziałam gdzie on się znajduję, więc szłam cały czas prosto. Szczęśliwym trafem spotkałam Kendalla.
- Kendall. - powiedziałam z uśmiechem
- Sam. - odpowiedział blondyn
- Nie pamiętam, żebym ci się przedstawiła.
- Przeczytałem na plakietce. Od kiedy tu pracujesz?
- Od dzisiaj. - odpowiedziałam - Wskażesz mi drogę do gabinetu waszego menadżera.
- Chodź, zaprowadzę cię.
  Zaprowadził mnie do szklanych drzwi, które znajdowały się na końcu błękitnego korytarza. Była na nich pozłacana tabliczka, na której było nazwisko ich menadżera.
- Schmidt? Jakiś krewny? - spytałam
- Mój ojciec. - odpowiedział nieśmiało
- Kendall, chodź już! - usłyszeliśmy jak ktoś woła blondyna, po chwili pojawiła się reszta BTR
- Idziemy na kolejną promocję. - powiedział niezadowolony Logan
- Już idę.
- W razie spóźnienia dzwoń, wiesz jak się o ciebie martwię. - powiedziałam na co się zaśmieliśmy i chłopacy poszli w stronę wyjścia

***Kendall***

- Kto to był? - spytał Carlos, kiedy wyszliśmy z wytwórni
- Ania.
- Coś więcej. - powiedział James
- Ostatnio mi pomogła i przy okazji wyraziła swoją opinie o naszych "piosenkach"
- Chłopcy tu jesteście. - powiedział nasz menadżer - Musimy już jechać
  Skończyliśmy rozmawiać.

***Ania***

  Sprzątałam właśnie studio nagraniowe. Nie wiem co podkusiło mnie , żeby pośpiewać. Podeszłam do mikrofonu i zaśpiewałam pierwszą zwrotkę mojej piosenki, która nosiła tytuł Here's 2 Us. Nie powinnam tego robić, jeśli ktoś by tu wszedł mogłabym stracić pracę. \
  Kiedy skończyłam śpiewać usłyszałam mój głos śpiewający tą samą piosenkę co przed chwilą. Spojrzałam przed siebie
- Dave. - powiedziałam zaskoczona - Ja się tylko wygłupiałam
- To są wygłupy? To spróbuj na serio? - wszedł do środka i rzucił mi słuchawki - Ty kiedyś będziesz gwiazdą, a ja zamierzam ci w tym pomóc.
- Jak?
- Każda gwiazda potrzebuje dema i zaraz ci je nagramy.
- W tym studiu?
- Śpiewasz czy gadasz?
  Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. Uśmiechnęłam się i zaśpiewałam tą samą piosenkę co przed chwilą, tym razem całą.
- Mamy to. - powiedział Dave, kiedy skończyłam
- Coś jeszcze? - spytałam - Trochę tego napisałam?

  Po tygodniu pracy otrzymałam wypłatę. Nie była to jakaś wielka suma ale zawsze coś. Weszłam do lombardu, gdzie od razu przywitał mnie fortepian mojej mamy.
- Cześć Sam. - usłyszałam głos Chrisa
- Witam Chris - podeszłam do lady i położyłam na niej moją wypłatę
- Skąd masz tyle? - wiedziałam, że się zdziwi
- Mam pracę. - odpowiedziałam
- No brawo. Oby tak dalej, a fortepian mamy będzie twój za góra 5 lat.
- Co ci dziś zagrać? - spytałam podchodząc do fortepianu
- Skyscraper. - odpowiedział po chwili zastanowienia
- Skyscraper? Za stówkę? - rzucił na mnie złowrogie spojrzenie - Skyscraper dla mojego przyjaciela Chrisa
  Zaczęłam grać pierwsze nuty piosenki i już miałam zacząć śpiewać, ale usłyszałam znajomy głos:
- Nieźle jak na sprzątaczkę. - powiedział
- Kendall? Co ty tu robisz? Śledziłeś mnie?
- Nie... Ja tylko...  przyszedłem kupić coś kiczowatego do domu.
- Jasne.
- A ty co tutaj robisz? Nie mów, że przyszłaś pograć na starym fortepianie.
- To mojej mamy. - powiedziałam, z Kendall się zmieszał
- Zatem jest najpiękniejszy.
  Uśmiechnęłam się i przesunęłam się, żeby Kendall mógł usiąść obok mnie. Zrobił to.
- Należał do mojej mamy, zanim umarła. - znowu zagrałam pierwsze nuty piosenki
- Pozwól, że zajmie się tym profesjonalista. - powiedział blondyn i zaczął grać melodię, którą pierwszy raz słyszałam
- Moja mama też nie żyje. - wyznał
- Nie wiedziałam.
- Bo skąd? Już nie noszę bluzki z napisem Moja mama nie żyje. - zażartował
- Też masz taką koszulkę? - zaśmieliśmy się - Co przed chwilą grałeś?
- Piosenkę, którą napisałem razem z chłopakami. - wyciągnął zeszyt, którego okładka była błękitna
- To te notatki zbieraliśmy wtedy przed wytwórnią?
- Tak.
- Mogę? - podał mi zeszyt, przeczytałam pierwszą piosenkę, która nosiła tytuł Cover Girl - To jest świetne. Czemu wcześniej tego nie słyszałam?
- Żartujesz? Nasz menadżer by nas zabił. Jego zdaniem nie pasują do wizerunku BTR, ale chciałbym je kiedyś zaśpiewać.
- To zaśpiewasz dzisiaj. - wstałam
- O czym ty mówisz?
- Chodź.
  Wstał i wyszliśmy z lombardu. Skierowaliśmy się  stronę placu, na którym ostatnio śpiewałam. Założyłam Kendallowi kapelusz i okulary.
- Tak nikt cie nie rozpozna.
- Ania, nie dam rady.
- Kilka tysięcy fanów to dla ciebie nic, a kilku turystów to już problem?
Wyciągnął zeszyt i otworzył na piosence.
- No dobra
  Kendall zaczął śpiewać piosenkę.Ludzie zaczęli się schodzić i oglądać występ mojego przyjaciela. Jednak w połowie piosenki przerwała nam policjantka grożąc mandatem. Ludzie się rozeszli, a my poszliśmy na autobus. Ledwo udało nam się na niego zdążyć.
- I jak? - spytałam kiedy wsiedliśmy do pojazdu
- To było niesamowite. Naprawdę ci dziękuję i muszę ci się odwdzięczyć.
- Kendall, naprawdę nie musisz.
- Właśnie, że tak. Weź to. - wręczył mi jasnofioletową kartkę w kształcie prostokąta, na której był obrazek maski w ciemniejszym odcieniu fioletu - To zaproszenie na bal maskowy organizowany przez wytwórnie. Mnie i tak wpuszczą, a ty się zabawisz.
- Dzięki, ale nadal uważam, że to niepotrzebne.
  Nagle autobus zahamował. Prawie wpadłam na Kendalla, ale w porę  zdążyłam się złapać się poręczy. Niestety Kendallowi spadł kapelusz, a z nosa spadły mu okulary.
- To Kendall Schmidt! - krzyknęła jakaś fanka
  Ludzie prawie zabijali się o zdjęcie lub autograf.
  Przed domem byłam minutę przed północą. Chciałam wejść przez główne drzwi, ale stał przy nich Rick, który od razu by zaczął się mnie czepiać. Pobiegłam do tylnych drzwi, które okazały się zamknięte. Na szczęście obok było okno do łazienki dla klientów. Wspięłam się po nierównej ścianie i weszłam przez nie. Niestety natknęłam się na Ricka i jego córki.
- Spóźniona. - powiedział, spojrzałam na zegarek
- Wcale nie. Zostało dwanaście sekund do północy, zatem oddale się z godnością
  Wyszłam z łazienki. Rick, Lisa i Jane  próbowali mnie zatrzymać, ale udało im się to dopiero na schodach.
- Gdzie byłaś? - spytał
- Zaczynasz się o mnie martwić?
- Pewnie, że nie. - wyrwał mi torbę, z której wypadło zaproszenie na bal
- Czy to nie zaproszenie na bal maskowy do wytwórni, która odrzuciła nasze demo? - spytała Jane
- Oddaj to. - powiedziałam
- Skąd to masz?
- Jak ci powiem, że od Kendalla Schmidta, to uwierzysz? Nie, więc oddaj.
- Po co jak i tak nie pójdziesz. - powiedział Rick
- Co?
- Twoje siostry nie mogą stracić takiej szansy.
  Pobiegłam do swojego pokoju. Miałam dosyć Ricka.
  Wieczorem, w dniu balu przygotowywałam maszynę karaoke. Rick kazał mi zająć się barem podczas jego nieobecności. Podeszła do mnie Emily, kelnerka, która pracowała tu jeszcze za czasów, kiedy bar należał do mojej mamy. Co mnie zdziwiło? Trzymała kremową sukienkę i czarną maskę.
- Ta dam. - powiedziała
- Co to jest? - spytałam
- Suknia na bal do wytwórni, dla ciebie.
- Rick dał moje zaproszenie dziewczynom.
- Zaproszenie jest najważniejsze?
- Nie, bramkarza da się jakoś oszukać, ale kto zajmie się maszyną do karaoke?
- Ja. - obok Emily pojawił się Bruce, jej chłopak
- No dobra, ale co zrobię jak natknę się na Ricka?
- Maska, Ania. Ty go zobaczysz, ale on już ciebie nie.
- To się może udać.
  Razem z Emily poszłyśmy do mojego pokoju. Dzięki jej pomocy po pół godzinie byłam gotowa. Moim super pojazdem, również od nich, a mianowicie rowerem dojechałam do wytwórni przed czasem. Przy wejściu zatrzymał mnie bramkarz.
- Zaproszenie. - powiedział
- Tamten gościu mi zabrał. a ja mu, że bramkarz go nie wpuści, bo to bardzo mądry człowiek, a on na to, że bramkarze to frajerzy.
- Zaczekaj tutaj. - powiedział i odszedł
- Szybko poszło. - powiedziałam sama do siebie i weszłam do środka
  Kiedy weszłam na parkiet zobaczyłam jak wszyscy tańczą w parach. Szybko zlokalizowałam Kendalla, który tańczył ze swoją dziewczyną Katelyn. Po chwili osoba prowadzące imprezę  ogłosiła zmianę partnerów, po której blondyn został sam. Szybko do niego dołączyła, a on nawet nie zorientował się, że to ja.
  Po skończonym tańcu udałam się w kierunku miejsca, gdzie Dave zajmował się nagłośnieniem.
- Tutaj nie można wchodzić. - powiedział
- To ja. - zdjęłam maskę
- Nieźle się przebrałaś. - powiedział - To twoje.
  Wręczył mi płytę.
- Rockie? To nie imię dla psa?
- Twój pseudonim artystyczny. Przypomni ci gdzie zaczynałaś.
- W budzie dla psa? - zaśmieliśmy się
  Po chwili usłyszałam znajome głosy. Spojrzałam w kierunku sceny. Stały na niej Lisa i Jane. Co gorsza? Śpiewały.
- Co one wyprawiają?
- Znasz te beztalencia? - spytał Dave
- To moje przyrodnie siostry. - odpowiedziałam
  Tłum zaczął buczę i podejrzewam, że gdyby nie to, że był to bal makowy w ruch poszły by pomidory. Dziewczyny zeszły ze sceny. Zauważyłam, że Dave ścisza muzykę.
- To twoja szansa. - powiedział Dave
- Moja?
- Tak, jak to zwalisz nikt nie dowie się, że to ty.
- To mnie pocieszyłeś.
- Wyjdź z budy i zacznij śpiewać.
  Po jego humorystycznej namowie wyszłam na scenę. Dave puścił Here's 2 Us, którą zaśpiewałam. Publiczność była zafascynowana moim głosem, a przede wszystkim świetnie się bawiła. Gdyby nie to, że spojrzałam w stronę Ricka i moich sióstr, którzy kierowali się do wyjścia, śpiewałabym dalej. Szybko pobiegłam w tamtym kierunki i właśnie miałam zbiec po schodach, ale zatrzymał mnie Kendall.
- Poczeka, kim jesteś? - spytał, podeszłam do niego
- Zawsze bądź sobą. - powiedziałam i go pocałowałam , po czym szybko zbiegłam po schodach
  Do domu udało mi się wrócić bez problemów.

***Kendall***

  Dziewczyna pocałowała mnie, a następnie zbiegła po schodach. Zauważyłem jak coś jej wypadło z torebki. Schyliłem się i podniosłem to. Okazało się, że była to płyta, na której, czarnym markerem było napisane Rockie. 
- Coś mnie ominęło? - usłyszałem głos Katelyn
- Nie. - powiedziałem i schowałem płytę do kieszeni
- to chodź się bawić. - pociągnęła mnie za rękę
  Następnego dnia wybrałem się do baru, który kiedyś należał do mamy Ani.
- Witamy pana, coś panu podać?
  Usłyszałem jej melodyjny głos. Odwróciłem się i zobaczyłem ją uśmiechniętą  ubraną w szarą bluzkę, różowe spodenki i trampki tego samego koloru. Na jej twarzy malował się uśmiech
- czemu cię wczoraj nie było? - spytałem
- Nie mogłam, wybacz. Było coś ciekawego?
- Śpiewała taka jedna dziewczyna, poczekaj puszczę ci jej piosenkę.
  Wyciągnąłem z kieszeni mój telefon i szybko znalazłem piosenkę Rockie, którą zaraz jej puściłem. Kiedy tylko usłyszała pierwsze takty uśmiechnęła się.
- Naprawdę świetna. - powiedziała
- w całowaniu tez całkiem niezła. - wypaliłem
- Całowaliście się?
- To ona mnie. Nie miałem jak się uchylić.
- Ta jasne.
- Mam sprawę, pomożesz mi ją odnaleźć?
- Jak chcesz to zrobić?
- Piosenka, Ania. Tylko my ją słyszeliśmy. Zorganizujemy przesłuchanie. Kto zaśpiewa piosenkę? Tylko Rockie. 
- Dobra pomogę ci.
- To chodź.
  Pociągnąłem ją do wyjścia. Szybko chwyciła torbę i wyszliśmy. W kawiarni niedaleko wytwórni spotkaliśmy się Jamesem, Carlosem i Loganem.  Zaczęliśmy się dobijać do różnych stron radiowych i internetowych
  Parę godzin później studio było pełne dziewczyn, które uważały się za Rockie. Nie wiem czemu dzisiaj takie tłumy skoro przesłuchanie jest dopiero jutro.
  Razem z Loganem, Jamesem, Carlosem i Katelyn siedziałem w gabinecie mojego ojca, po chwili wszedł jego właściciel.
- Możecie mi to wyjaśnić?
- Nie chciałeś nam pomóc, więc sami sobie radzimy. - odpowiedziałem
- Spójrz na Katelyn ta cała sytuacja niszczy wasz związek.
- No właśnie. - odezwała się blondynka, przerywając zabawe telefonem
- Nasz związek to czysta fikcja.
- Bo uganiasz się za jakąś sprzątaczką. - powiedziała - Chodź poudzielamy jakiś wywiadów.
- Masz rację. Jak Kendall Schmidt może zadawać się z kimś kto sprząta podłogę, po której on stąpa. Coś wam powiem. Ania jest o wiele lepsza niż wy wszyscy razem wzięci i udowodnię wam to, tylko znajdę Rockie. - skierowałem się do wyjścia - Katelyn, to do wywiadu. Z nami koniec.

***Ania***

  Jest wieczór przed przesłuchaniem. Siedzę i czyszczę szklanki. Rick znowu krzyczy na Lisę, ponieważ za nisko zaśpiewała.Tak szczerze, najbardziej z tej trójki lubię Lisę. Po chwili podeszła do mnie wyżej wymieniona.
- Mogę pomóc? - spytała
- Jak chcesz. - chwyciła jedną ścierkę oraz szklankę i zaczeła ją wycierać
- Ojciec się wkurza o tą całą Rockie.
- Była aż tak świetna?
- Przy mnie nie musisz udawać. Wiem, że to ty.
- Jak się dowiedziałaś.
- Kurcze, jesteś moją siostrą, a poza tym słyszałam Here's 2 Us zanim zaśpiewałaś na balu. - odpowiedziała - Ciekawi mnie tylko jedno, czemu nie przyznasz się Kendallowi?
- Bo to Kendall Schmidt. Może mieć każdą, a miały mieć nie?
- A co z przesłuchaniem?
- Chyba wiadomo, że Rockie się tam nie pojawi. - Lisa zaczeła rzucać szklankami w podłogę - Co ty robisz?
- Nie przestanę dopóki nie obiecujesz, że przynajmniej porozmawiasz z Kendallem
  W tym momencie wszedł Rick.
- Co tu się dzieje? - spytał
- Przyszedłem dać nauczkę tej nieudacznicce, bo inaczej by nam całe szkło potłukła. - wiedziałam, że mówi tak tylko po to, żeby zataić naszą rozmowę
- Moja krew. - powiedział Ricki zabrał Lise na kolejną próbę
  Dziś dzień przesłuchania. Wybrałam się do miejsca, w którym miało się ono odbyć. Pod sceną spotkałam Kendalla.
- Cześć. - przytulił mnie, trochę zaskoczył mnie ten gest
- Hej, spięty?
- Zdenerwowany, tylko nie wiem czemu, występowałem przed tłumami, najwyraźniej to co innego.
- Będzie dobrze, tylko pamiętaj, bądź sobą.
- Co powiedziałaś?
  Już chciałam powtórzyć, ale został "porwany" przez dziennikarzy i fotoreporterów. Odwróciłam się i wpadłam na Jane.
- Co ty tu robisz? - spytałam
- Patrzysz na przyszłą Rockie. 
- Ta jasne, a ty patrzysz na przyszłą królową świata.
- Tata chcę cię widzieć. Mówi, że to pilne. Jest w holu.
- Dzięki.
  Wyszłam z sali, do której zaczęło zbierać się coraz więcej dziewczyn podających się za mnie. Skierowałam się do wielkiego holu, które wyglądało jakby obłożone drewnem, po prawej stronie były schody na góre na nich stał Rick.
- Jesteś sprytna. - powiedział
- A uważasz tak, bo?
- Chodź mam coś dla ciebie.
  Bezmyślnie weszłam na górę. Nie podejrzewałam, że Rick zamknie mnie w schowku na miotły.
- Wypuść mnie! - krzyczałam
- Jak tylko świat pozna Rockie, którą jest Jane - zakluczył drzwi
  Wyciągnęłam z włosów wsuwkę i chciałam pogrzebać przy zamku, ale z tej strony go nie było. Nie wiem jak to było możliwe, ale porostu go nie było. Zostałam uwięziona. podczas gdy Jane stanie się Rockie.
  Po chwili usłyszałam szczekanie psa. Rozpoznałam Sisi.
- Sisi. Biegnij po pomoc.
  Suczka zaszczekała, a po dwóch minutach usłyszałam głosy Carlosa, Jamesa  i Logana.
- Chłopacy, otwórzcie drzwi! - krzyknęłam, jeden chwycił klamkę
- Macie cos czym można podwarzyc zamek? - spytał Carlos
- Szparą na dole podam wam wsuwkę.
- Okey. - powiedział Logan
  Jak powiedziałam tak zrobiłam. Chłopakom szybko udało się otworzyć drzwi. Rzuciłam i szybkie dzięki i pobiegłam do sali, w której wszyscy klaskali. Spojrzałam na scenę. Stał na niej Kendall z jego ojcem i Jane. Było już za późno.

***Kendall***

- Skończ już to. - powiedział mój ojciec
- Jeszcze nie.
Nie miałem zamiaru się poddać. Wstałem i podeszłam do mikrofonu.
- Jak na razie nasze poszukiwania nie idą najlepiej. Może zaśpiewam Here's 2 Us, żeby każdy wiedział o co chodzi.
  Zaśpiewałem początek piosenki. Po chwili usłyszałem jak ktoś śpiewa ten sam fragment i dalszą część. Jednak nie brzmiała ona tak samo jak na balu. Co prawda tekst był taki sam, ale wykonanie już nie.
- Piosenka nie brzmi tak samo. - stwierdziłem kiedy skończyła
- Inna akustyka i ogłośnienie.
- Zatem mamy Rockie, nasza nową gwiazdę.
  Na scenę wszedł nasz menadżer. Rozległy się gromkie brawa i okrzyki. Błądziłem wzrokiem po publiczności, szukając Ani. Kiedy ją odnalazłem zobaczyłem w jej oczach coś dziwnego.

***Ania***

  Pobiegłam do restauracji. Spakowałam swoje rzeczy i zeszłam na dół. Spojrzałam na scenę. Było tam wielkie zdjęcie Jane z kolorowym napisem Gratulacje. Wiedziałam już, że wszystko zostało uknute.
  Do środka zaczęli się schodzić ludzie, których nie znałam . Pewnie wszyscy przyszli świętować zwycięstwo Jane. Podszedł do mnie Kendall.
- Nie zostajesz?  - spytał
- Kończę z tym miejscem. - powiedziałam
- Zostań na prezentacji Rockie. W końcu pomogłaś ją znaleźć.
  Uśmiechnęłam się, a Kendall poszedł na scenę.
- Witam wszystkich. Poszukiwania Rockie zakończone. Kto wogóle myślał, że ją znajdziemy? Ale udało się. Już bez większego gadania chciałbym wam przedstawić prawdziwą Rockie. Ania Błasik. - Jane zabrał mu mikrofon, a ja stałam paraliżowana
- Dzięki Kendall za tą wstępną gadkę, ale może dodam kilka słów od siebie. - tym razem Kendall zabrał jej mikrofon
- Przepraszam za to zamieszanie. Ania rusz swoje cztery litery i bądź sobą.
- Skąd wiedziałeś? - weszłam na scenę
- Bądź sobą, Ania. Naprawdę myślałaś, że się nie domyślę? - wręczył mi mikrofon - Scena jest twoja.
  Zaczęłam śpiewać piosenkę lecz po pierwszej zwrotce przestałam.
- Nie jestem tutaj jedyną gwiazdą. Zapraszam na scenę zespół Big Time Rush.
Zdezorientowani chłopcy weszli na scenę.
- Co ty kombinujesz? - pytał Kendall
-Zaśpiewajcie Cover Girl. - powiedziałam
- Tata ma inne plany. - pierwszy raz w mojej obecności, Kendall nazwał ich menażera swoim tatą
- Nie Kendall, teraz będzie tak jak wy chcecie.  - usłyszeliśmy głos wyżej wymienionego
  Uśmiechnęła się do chłopaków, którzy chwycili mikrofony i zaczęli śpiewać Cover Girl. Rozległy się burze oklasków. Jednak krzyk Ricka wszystko przerwał.
- Myślisz, że mnie pokonałaś? Mylisz się, ja nadal mam ten bar.
- Nie nie masz. - usłyszałam głoś Lisy, która stała obok Emily i Bruca
- O czym ty mówisz? - spytałam
- Twoja mama przepiała restauracje na ciebie. Nie wierzysz, sprawdź w papierach.
- Ania, twoja bajka kończy się jak bajka. - powiedziała  Emily
- Prawie. - powiedział Kendall, a następnie mnie pocałował

***Epilog***

Od tamtego dnia bar należy do Ani, jednak opiekują się nim Emily i Bruce, gdyż sama Ania często zajęta jest próbami lub koncertami albo spędzaniem czasu z Kendallem i resztą Big Time Rush. Chłopcy dzięki Ani dogadali się wreście ze swoim menadżerem i śpiewają piosenki napisane przez nich.
  Zastanawiacie się może co stało się z naszą trójką z piekła rodem?
  Zacznijmy od Lisy. Opłaciło jej się sprzeciwstawienie się swojemu ojcu i Jane. Została stałą posadę tancerki na koncertach Ani, czasami pożyczają ją chłopcy z BTR. Wreście robi to co kocha.
  Rick i Jane zajęli byłą posadę Ani w barze. Lepsze to niż przysłowiowe wylecenie na zbity pysk.
  Ania zaczynała od zwykłych występów na ulicy. Została przez kogoś dostrzeżona. Poznała miłość swojego życia, zaprzyjaźniła się z jedną ze swoich przybranych sióstr i z chłopakami z Big Time Rush i dzięki temu wspieła się na sam szczyt używając swojego prawdziwego imienia, a nie imienia dla psa. Choć zdażali się fani, którzy ją tak nazywali i wtedy przypominał się jej pewien blondyn, który bardzo jej pomógł.
  W tym momencie mogłabym napisać typowe zakończenie dla bajki, a mianowicie "Żyli długo i szczęśliwie.", ale to by oznaczało, że żyli nudno i monotonnie, a jak wszyscy dobrze wiemy z tą czwórką wariatów nie można się nudzić.

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 52

Rozdział 52
Wstałam po dziewiątej. Jak na mnie to późno. Cynamon i Yuma bawili się w kącie. Zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały na kanapie. Chłopacy poprzestawiali fotele i siedzieli tak daleko od dziewczyn jak to było możliwe
- Coś między wami zaszło? - spytałam siadając koło Wiktorii
- Nie odzywają się do nas. - odpowiedziała Luiza
- Dlaczego??
- Bo przegrali z nami. - udzieliła mi odpowiedzi Wika
- Zobaczymy kto do kogo pierwszy przyjdzie. - powiedziałam z cwanym uśmieszkiem
- Co planujesz?
- Na początku coś co ich trochę zdenerwuje. - zniżyłam głos do szeptu - Kto ma pilota?
Wiedziałam, że to ich zdenerwuje, bo akurat oglądali jakiś mecz o którym nawijali od tygodnia.
- James. - powiedziała szeptem Natala
- James pilot. - powiedziałam
Spojrzeli na mnie równocześnie, a potem wrócili do oglądania.
- Mogę wstać.
Podeszłam do telewizora i go wyłączyłam.
- Ej!!! - powiedzieli równocześnie
- Po pierwsze, właśnie się odezwaliście. Po drugie, idźcie się przygotować bo o 11 musimy być przy organizacji. Po trzecie, jeśli włączycie telewizor będziecie szli tam pieszo.
Poszłam do kuchni. Zrobiłam dla wszystkich kanapki i zaniosłam do salonu. Postawiłam na stole. Chłopcy odrazu się na nie rzucili.
- Dzięki. - powiedzieli
- Już się odzywacie? - spytała Wika
- Nie wasza wina, że jesteście najlepsze. - powiedział Logan
- Miło, że to wreście stwierdziliście. A tak wogóle i tak nie będziecie gotować. - powiedziałam
- Czemu? - spytały dziewczyny
- Nie chcę, żeby mi kuchnia wybuchła.
Po tych słowach poszłam do góry się ubrać. Włożyłam czarne rurki i białą bluzkę z logo akcji w której bierzemy udział. Włosy splotłam w bardzo długiego kłosa. Długo nie podcinałam końcówek. Zawsze miałam długie włosy, ale nie aż tak. Trzeba coś z tym zrobić, ale to jutro. Zeszłam na dół. Chłopacy już byli gotowi, a dziewczyny nadal były w piżamach. Spojrzałam na zegarek była 9. Za nim one się przygotują minie godzina, a o dziesiątej musimy się zbierać.
- Dziewczyny chcecie iść pieszo? - spytałam
- Nie. - odpowiedziały równo
- To co wy tu jeszcze robicie?
Pobiegły na góre. Słychać było tylko jak chodzą po pokojach.
- Wam nie wolno włączać telewizora, ale o sobie nic nie powiedziałam.
Wziełam pilota z ręki i włączyłam im mecz.
- Kocham cię. - powiedział Kendall
- Ja też. - powiedzieli równocześnie
- Mamy być zazdrosne? - spytały równocześnie dziewczyny, szybko się wyrobiły
- Dobra za dużo ze sobą przebywacie. Dzisiaj jak tylko będzie taka możliwość rozdzielamy się. - zawyrokowałam
- Jestem za. - powiedzieli wszyscy równocześnie
- Jeden dzień nic nie zdziała. - wymamrotałam idąc do kuchni
Wlałam sobie soku i poszłam do ogrodu. Fox i Cynamon bili się o zabawkę, a Yuma i Sydney kulały do siebie piłkę. Śmiesznie to wyglądało. Poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu.
- Nad czym ty znowu tak myślisz? - spytał Kendall
- Nad niczym. Tak sobie stoję.
- Ty nigdy o niczym nie myślisz, a potem znajduję pozapisywane kartki tekstami piosenek lub masz kolejny plan, żeby pokazać, że jesteś lepsza ode mnie.
- Ja nie jestem od ciebie lepsza. Ty o wiele lepiej ode mnie grasz na gitarze. W dodatku umiesz grać na pianinie. Ze swoim rodzeństwem się świetnie dogadujesz. Kamila może być dumna, że ma takiego starszego brata. Kevin i Kennethan* też. Na scenie robisz to co kochasz. Nie patrzysz na przeciwności losu i najważniejsze kochasz mnie bardziej niż ktokolwiek inny. - wyliczyłam
- Zapomniałaś o jednym. - powiedział
- O czym?
- Że świetnie całuje. - pocałował mnie
- No tak.
- Dobra jak już skończyliście to chodźcie. - usłyszeliśmy głos Jamesa
- Jak długo tu stoicie? - spytał Kendall, Carlos spojrzał na zegarek
- Jakieś 5 minut.
- Jest 10. - przypomniała Wiktoria
- Idziemy. - powiedziałam
Wziełam kluczyki. Cały czas słyszałam głupie docinki chłopaków.
- Chcecie iść piechotą? - spytałam już trochę wkurzona
- Nie. - powiedzieli
- To cicho. - rzuciłam Kendallowi kluczyki i wsiedliśmy
- Maja czemu ty właściwie nie jeździsz? - spytała Natalia
- Jeżdżę, tylko wtedy kiedy muszę. - powiedziałam
- Ale tak normalnie?
- Spytaj się mojej siostry jak o mały włos nie spowodowałam wypadku.
- To nie moja wina. - broniła się Luiza
- A kto ruszył kierownicą tak, że o mały włos w drzewo nie wjechałam?
- To Damian. - zrzuciła winę na swojego byłego
- No tak jeszcze szlaban za to, że cię wogóle z domu wypuściłam.
- Nie moja wina.
- I jeszcze jak wracałyśmy to cały czas mi marudziłaś, że chcesz na zakupy.
- Skończyłyście się już kłócić czy mam nadal nagrywać? - spytał Logan
- Skończyłyśmy. - powiedziałyśmy równo
- Jeśli to nagranie ulży światło dzienne, uśmiercę cię. - powiedziała Luiza
- Jesteś jego żoną, nie możesz. - powiedział Carlos
- To ja go uśmiercę.-  powiedziałam
- Ty jesteś jego szwagierką. - powiedział James
- Dziewczyny zrobią to za nas.
- Dla ciebie wszystko. - powiedziała Wiktoria, zaśmieliśmy
Dojechaliśmy na miejsce. Mieliśmy się zgłosić do głównej organizatorki. Natalia zapukała. Kiedy usłyszaliśmy "Proszę" weszliśmy do środka. Osoby, którą tam zobaczyłam w życiu bym się nie spodziewała.

* Nie jestem pewna czy dobrze odmieniłam.

sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 51 + przeprosiny

Obudził mnie odgłos rzucania czymś w okno. Ruszyłam swoje cztery litery z łóżka i wyjrzałam przez nie. Wika i Natalia rzucały w nie kamieniami. Spojrzałam na zegarek. Ósma rano! Czy im już do końca odbiło?? Otworzyłam okno i krzyknęłam do nich:
- Jest ósma!!
- Wstawaj idziemy na zakupy! - odkrzykneła Natalia
- Idźcie obudzić Luizę!
- Wstała krótko po tym jak wasi rodzice wyszli do pracy! - krzyknęła Wiktoria, dopiero po chwili uświadomiłam sobie co powiedziała
- Jak długo tu siedzicie?! - zadałam pytanie
- Pod oknem czy ogólnie?
- Ogólnie.
- Jakieś półtorej godziny. - odpowiedziała Wika
- Ile?! - spytałam zszokowana
- Dobra zbieraj się i chodź na dół. Czekamy w kuchni. - usiadłam pod oknem
- Zastanawiam się jak James i Carlos z tą dwójką wytrzymują. - usłyszałam głos Kendalla
- Oni się pewnie zastanawiają jak ty ze mną wytrzymujesz. - wstałam i pocałowałam go w policzek
Wzięłam ciuchy (bez plecaka) i poszłam do łazienki. Ogarnięcie się zajęło mi około dziesięć minut. Dziewczyny siedział;y w kuchni, a Logan i Kendall grali na konsoli. Nie wiem gdzie podziali się James i Carlos. Spojrzałam w co grają chłopacy. Grali w Red Dead Redemption . Logan przegrywał. Podeszłam do niego i klepnęłam go w ramie, kiedy na mnie spojrzał pokazałam  mu, ze ma mi oddać joystick. Oddał mi go bez zarzutów. Grałam z Kendallem przez dwie minuty i udało mi się zrobić przewagę dwóch tysiąca punktów. Kiedy gra się skończyła oddałam joystick Loganowi i poszłam do kuchni, żeby Kendall się nie zorientował.
- Co tak długo? - spytała Wika
- Co tak szybko? - ukradłam Luizie kanapkę z talerza
- To było mojr. - powiedziała moja siostra
- Ale już nie jest. - zaczęłam jeść
- Mówię ci, ze jak przegrywałeś przez 10 minut gry, 5to przez dwie nie udałoby ci się zrobić takiej przewagi. - usłyszałyśmy głos Kendalla, po chwili oboje znaleźli się w kuchni
- A jakbym ci powiedział, że przegrałeś z dziewczyną? - wymieniłam z Loganem spojrzenia
- Jaka normalna dziewczyna potrafi gać w gry? - spytał Kendall
- Wiem, że nie jestem normalna, ale bez przesady. - powiedziałam
- Ty tak dobrze grasz? - spytał
- Nie tylko ja, dziewczyny też. - odpowiedziałam
- Jestem świadkiem, że dobrze grasz ale, że dziewczyny dobrze grają nie uwierzę. - dziewczyny rzuciły na Logana gniewne spojrzenie
- W takim razie zrobimy mini turniej. Logan i Luiza, Natalia z Jamesem, Wiktoria z Carlosem i ja z Kendallem. - powiedziałam
- Zgoda. - powiedział Kendall
- I jeśli my wygramy gotujecie przez tydzień. - powiedziała Natalia
- A jeśli my to idziemy na imprezę do studia. - powiedział Logan
- Umowa stoi. - powiedziałyśmy pewne, że wygramy
- Świetnie. - powiedzieli chłopcy
- My idziemy na zakupy. Wy zwołajcie chłopaków i przygotujcie wszystko. Gry są w pierwszej półce nad telewizorem. - powiedziałam, pocałowałam Kendalla w policzek i wyszłyśmy
Nie chciało nam się daleko chodzić, więc przeszłyśmy do Alfy*. Przeszłyśmy wszystkie sklepy w dwie godziny i poszłyśmy do KFC coś zjeść.
- Jak myślicie, że wygrają? -spytała Wiktoria, zaczęłyśmy się śmiać - Dobra nie było pytania.
- Będziemy miłe i weźmiemy im coś do jedzenia? - spytała Luiza
- Okey. - powiedziałam
Podeszłyśmy do kasy i zamówiłyśmy cztery kubełki. Kasjer na nas dziwnie spojrzał. Po chwili wręczyła nam zamówienie. Zaszłyśmy jeszcze do Piotra i Pawła po różne ciastka.  Kiedy z niego wychodziłyśmy ktoś krzyknął;
- O matko to Maja!!
- O nie. - powiedziały dziewczyny, kiedy okrążył nas tłum
- Damy radę. - powiedziałam
Zostałyśmy w Alfie jeszcze pół godziny. Wydaję mi się, że to krótko. Zanim wróciłyśmy do domu zapisałyśmy siebie i chłopaków do akcji charytatywnej.
- Dłużej się nie dało? - spytał Carlos, kiedy weszłyśmy do kuchni
- Jak cie napadną tłumy fanów to spróbuj uwinąć się w pół godziny. - powiedziałam
- W ile ty sie wyrobiłaś? spytali równocześnie chłopacy
- Trzydzieści minut. to dla was. - podałyśmy im kubełki
- Dzięki. - powiedzieli
Kiedy zjadłyśmy zaczął sie nasz mmini turniej.  Wiktoria z Carlosem grali w tą samą grę, w którą grali rano Logan i Kendall. Wiktoria jak mozna sie spodziewać wygrałą, a mia Losa, była bezcenna. Natalia i james grali w Just Dance. Chopacy spodziewali się, że James wygra, poniewaz jest lepszym tancerzem, ale mocno sie zdziwili. Luiza z Loganem grali w Fife 14. Moja siostra tylko w pierwszej połowie strzeliła swojemu mężowi trzy bramki. Logan był tak zszokowany, że ledwo trzymał joystick.
- Decydująca walka . - powiedziałam - Zwycięzca bierze wszystko.
- Okey. - powiedział mój przeciwniik
- Dam ci fory i zagram jedną ręką, a w dodatku będę rozmawiała z dziewczynami
- Nie masz szans. - powiedział James
- Jescze zobaczymy.
Kendall włączył Teken'a. Wedle umowy cały czas rozmawiałam z dziewczynami i grałam jedną ręką.
- Maja gdzie są koszulki na jutrzejszą akcję? - spytała Luiza
- W torbie z H&M. - odpowiedziałam
Luiza podniosła sie i przyniosła nasze koszulki.
- Idziemy jutro na basen? - spyatała Wika
- Jasne.
- Pierwsza runda twoja. - powiedziała Natalia
- Jeszce jedna. - powiedziałam z satysfakcją
- Dziewczyny słyszałyście nową piosenkę One Direction? - spytała moja siostra
- Tak. Mogliby się bardziej postarać. - odpowiedziałam
- Zgadzam sie. - powiedziała blondynka
- Boże, jak to się ciągnie, - powiedziała Wiktoria
- Chyba graja dwaj mistrzowie. - powiedział Logan
- Nie chyba, a napewno. - powiedział Carlos
- Ile juz gramy? - spytałam
- Wy, jakieś pół godziny. - odpowiedziała Luiza
- Skończyłabym z nim szybciej gdybym grała dwoma rękami. - powiedziałam
Kendall ignorował każde nasze słowo. Trochę mi się już znudziło, więc zadałam ostatni cios.
- Koniec. - powiedziałam
- Gdzie wy się nauczyłyscie tak świetnie grać? - spytal blondyn
- Wrodzony talent. - powiedziałyśmy równocześnie.
- Nie wiem ja wy, ale ja idę spać, bo jutro jest męczący dzień. - powiedziałam - Zostajecie na noc?
- Jasne. - odpowiedziały dziewczyny, a chłopacy kiwnęli głowami
razem z dziewczynami położyłyśmy sie spać, a chłopacy zostali jescze w salonie i rozmawiali. Usidłam na łóżku. Obok mnie znalazła się Yuma i Cynamon. Położyłam ich na poduszcze. Przebrałam się w piżamę i połozyłam się obok nich. Po chwili zasnęłam,

___________
* Alfa- do osób, które nie wiedzą. W Grudziądzu naprawdę jest takie centrum handolwe

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej.
Jak tam wam mija pierwszy dzień wakacji?
Chciałabym was przeprosić, że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam głowę zawaloną szkołą. Wiecie poprawki, a potem jescze zostawanie po szkole, bo próby poloneza i zakończenia. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Do następnej notki :)

sobota, 7 czerwca 2014

Jednorazówka z okazji 50 rozdziału

***Bella***

Jest piękna pogoda, więc chodziłam po parku rozmyślając o różnych rzeczach, gdy moich uszu dobiegło szczekanie psa. Na początku zignorowałam to, przecież dużo psów szczeka na ptaki lub koty, jednak po chwili pies pojawił się przede mną.
- Cześć mały. - wziełam do ręki jego obroże - Więc ty jesteś Fox? Pies Jamesa Maslowa?
Fox zaszczekał jakby mnie zrozumiał i chciał powiedzieć "tak"
- Poszukamy twojego pana?
Znowu zaszczekał. Zaśmiałam się i wzięłam go na ręcę. Zaczęłam szukać Jamesa albo innego członka BTR.

***Kendall***

Fox mi się zgubił. Znowu. Ten pies mnie nie lubi. Ilekroć z nim wyjdę zawsze mi ucieknie i zawsze muszę go szukać. Muszę w końcu postawić się Jamesowi i powiedzieć mu, że już nigdy nie wychodzę z jego psem. Chodzę po całym parku i go szukam, najgorsze jest to, że mam wrażenie, że obeszłem już cały park i nigdzie go nie było. Jeśli go nie znajdę, James mnie zabiję. Może uciekne z kraju. Tak, żeby James mnie nie dorwał. Zmienię nazwisko...
- Fox, czekaj. - usłyszałem głos jakiejś dziewczyny
Znowu Fox. Tym razem przerwał mi rozmyślania nad tym jak uciec z kraju. Chwila... Fox! Odwróciłem się i ujrzałem brunetkę, która brała na ręce zgubę.
- Fox. - powiedziałem i pies zaczął szczekać, dziewczyna się odwróciła
- Cześć, ty jesteś Kendall, prawda? - spytała
- Skąd znasz moje imię? - sptałem zaciekawiony
- Nie zapominaj, że jesteś sławny, a ja jestem Rusherką  - odpowiedziała z uśmiechem
- Moje imię już znasz, Foxa poznałaś, a jak ty masz na imię?
- Jestem Bella. - przedstawiła się
- A więc Bello, za odnalezienie psa mojego przyjaciela, zapraszam na kawę.
- Takiego zaszczytu nie można odmówić.
Zaśmialiśmy się i poszliśmy w stronę kawiarni. Kiedy tam dotarliśmy zamówiliśmy kawę i zajeliśmy się rozmową. Dużo się o niej dowiedziałem, na przykład, że gra na gitarze i szuka swojego miejsca w show biznesie. Rozmawialiśmy z jakąś godzinę, kiedy zadzwonił mój telefon. Był to James, więc odebrałem.

K:Kendall            J:James

K: Już się stęskniłeś?
J: Gdzie jesteście?
K: W kawiarni.
J: Z Foxem?
K: Też.
J: Dobra, nie wnikam, ale musisz się zbierać, bo mamy jechać do studia.
K: Okey, zaraz będę. - rozłączyłem się
- Wybacz, ale obowiązki wzywają. - powiedziałem
- Też się muszę zmywać, jestem umówiona z menadżerem.
Wymieniliśmy się  numerami telefonów, wziąłem Foxa i skierowałem się do domu.

***Bella***

Wyszłam z kawiarni zaraz po Kendallu, chwilę później usłyszałam dźwięk telefonu. Dzwonił menadżer, więc odebrałam.

B: Bella     M: Menadżer

B: Co jest?
M: Dzisiaj nagrywasz piosenkę ze sławnym zespołem
B: Z jakim?
M: Niespodzianka. Za pół godziny u mnie.
B: Okey. - rozłączyłam się
Poszłam w kierunku jego studia, w którym "urzędował" mój menadżer. Na miejscu próbowałam wyciągnąć od niego z kim mam nagrać piosenkę, ale nie chciał mi powiedzieć. Pojechaliśmy do kolejnego studia. Weszliśmy przez szklane drzwi do środka. Na ścianach porozwieszane były różne nagrody, alr ich nie przeczytałam, ponieważ zauważyłam Kendalla.
- Cześć, Kendall. - przywitałam się
- Hej, to z tobą będziemy nagrywać piosenkę?
- Wy się znacie? - spytał mój menadżer
- Poznaliśmy się rano, Kendall zgubił psa Jamesa.
- Więc to dlatego byłeś rano w kawiarni. - usłyszałam głos Jamesa - Jestem James.
- Miło cię poznać, jestem Bella. - przedstawiłam się
- Skoro znasz już Jamesa, to zaraz poznasz Logana i Carlosa. - powiedział blondyn
Poszłam za chłopakami do kolejnego pomieszczenia. Poznałam Carlosa, Logana i ich menadżera. Wszyscy byli bardzo sympatyczni i szybko się polubiliśmy. Miałam z nimi nagrać jedną z ich piosenek, a konkretnie "No idea". W studiu siedzieliśmy osiem godzin. Poszłoby szybciej, gdyby chłopacy się nie wygłupiali i tak nie nagraliśmy całej, ale nie mieliśmy już siły. Wyszłam przed studio i chciałam zadzwonić po taksówkę, ale usłyszałam głos Kendalla.
- Gdzie dzwonisz?? - spytał
- Po taksówkę, muszę jakoś wrócić do domu.
- Odwiozę cię. - zaproponował blondy
- Dam sobie radę.
- No proszę.
- Naprawdę nie musisz.
- Ale chcę.
- No niech ci będzie.
Pokazywałam Kendallowi drogę, a on cały czas udawał kierowcę rajdowego. Śmiechu było bardzo dużo, a ja zaczynam go coraz bardziej lubić. Kiedy dojechaliśmy pożegnałam go całusem w policzek, na co się uśmiechnął.

***5 dni później***

Wreście skończyliśmy nagrywać piosenkę. Nareście. Wyszła fajnie, co ja mówię wyszła genialnie. Siedzieliśmy i piliśmy kawę w garderobie Jamesa, kiedy wszedł ich menadżer.
- Piosenka wyszła genialnie. - powiedział
- Co z tego, że nagrywaliśmy ją dłużej niż powinniśmy. - powiedział Logan, a my się zaśmieliśmy
- Mam dobrą wiadomość. Za dwa dni razem z Bellą gracie koncert.
- Super. - powiedzieliśmy równocześnie i się zaśmieliśmy

***2 dni później ***

Koncert już się zaczął. Chłopcy przed chwilą skończyli śpiewać "Elevate".
- Teraz będzie piosenka "No idea". - zaczął Carlos
- Nie zaśpiewamy jej sami. - James
- Zaśpiewa z nami nasza przyjaciółka... - Logan
- Bella. - dokończył Kendall i pokazał mi, że mam wyjść - Gotowa?
- Bardziej nie będę. - powiedziałam
Po chwili zespół zaczął grać melodie, a my zaczeliśmy śpiewać. Po skończonej piosence przybiliśmy sobie piątki. Nagle usłyszeliśmy huk. Odwróciłam głowę w kierunku widowni i ujrzałam kulę z pistoletu, która leciała na Kendalla.
- Kendall! - krzyknęłam i go odepchnęłam
Po chwili poczułam ból w ramieniu i usłyszałam swoje imię wykrzyknięte przez blondyna.

***Kendall***

Usłyszeliśmy huk. Odwróciłem głowę w stronę publiczności, po chwili usłyszałam krzyk Belli:
- Kendall! - zaraz poczułem jak mnie odpycha na bok, a sama dostała kulką w ramię
- Bella! - krzyknąłem
Podbiegłem do niej, a za mną chłopacy. Podniosłem jej głowę, na chwilę otworzyła oczy i spojrzała nimi w moje, po czym je zamknęła. Przez ten krótki moment uśwuadomiłem sobie wiele rzeczy, jaka jest dla mnie ważna, że się w niej zakochałem, że zrobiła to, żeby mbie ratować. Poczułem ukłucie w sercu. Podbiegli do nas nasz menadżer i menadżer Belli.
- Co jej się stało? - spytał ten drugi
- Dostała kulką z pistoletu w ramię. - odpowiedział Carlos
- Dzwońcie po pogotowie. - rozkazał James
Nie byłem w stanie nic z siebie wydusić. Logan zadzwonił po karetkę, a ja stałem i o tym wszystkim myślałem. Karetka przyjechała po jakiś pięciu minutach. Pojechaliśmy za karetką. Belle zabrali na sale operacyjną. Usiadłem przed nią (salą) i czekałem na jakiekolwiek wieści. Podeszli do mnie  chłopacy.
- Zakochałeś się w niej? - bardziej stwierdził niż spytał Carlos
- Po czym poznaliście?
- Dokładnie po słowie "Bella". - powiedział Logan, a ja uśmiechnąłem się na myśl o tym jak moi przyjaciele mnie znają
- I powiedzieć, że gdyby nie twój pies nigdy bym jej nie poznał. - powiedziałem patrząc na Jamesa
- A ty ciągle na niego narzekasz. - powiedział brunet
Zaśmieliśmy się. Przez kolejne dwie godziny siedzieliśmy w ciszy. Każdy z nas coś robił, ale żaden się nie odzywał. Carlos grał na telefonie, Logan chodził w tą i spowrotem, James siedział jak nawiedzony wpatrując się w drzwi sali operacyjnej, a co robiłem ja? Siedziałem i myślałem nad tym wszystkim, nie mogąc wytrzymać ciszy, chciałem już się odezwać ale z sali wyszedł lekarz.
- Co z nią? - spytałem
- Operacja przebiegła bez komplikacji. Pacjentka powinna się zaraz obudzić. Jedna osoba może do niej wejść. - powiedział i odszedł
- Idź do niej. - powiedzieli chłopacy
Prawie wepchnęli mnie do sali, w której leżała. Bella podłączona do kroplówki i do jakiegoś urządzenia, które mogło zacząć wkurzać swoim pikaniem. Usiadłem obok mojej przyjaciółki. Siedziałem pięć minut patrząc na nią i zaczęła się wybudzać.

***Bella***

Otworzyłam oczy i pierwszę co ujrzałam to twarz Kendalla. Uśmiech automatycznie pojawił się na mojej twarzy.
- Kendall. - powiedziałam
- Bella... - zaczął niepewnie - Dziękuję.
- Każdy by tak zrobił na moim miejscu. - powiedziałam
- Gdyby nie ty, ja bym tu leżał. - powiedział - Muszę ci coś powiedzieć.
- Nigdzie się nie ruszam. - powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Ja...  zakochałem się w tobie.
- Zakochałeś się we mnie, czy w tym co dla ciebie zrobiłam? - spytałam
- Wtedy kiedy otworzyłaś oczy, wszystko zrozumiałem... - pocałował mnie, czułam, że ten pocałunek jest prawdziwy - Kocham cię.
- Ja ciebie też.

No hej. Jak wam się podoba jednorazówka? To pierwsza napisana przeze mnie. Liczę na opinie w komentarzach.