niedziela, 14 września 2014

Urodzinowa jednorazówka

  Jestem Sara i mam siedemnaście lat. Moi rodzice to najbogatsi ludzie w całej Ameryce. Kto wie czy nie na całyn świecie.
  Nie mam przyjaciół. Nigdy nie miałam okazji poznać kogoś takiego. Nie chodzę do szkoły. Uczy mnie nauczycielka wynajęta przez moich rodziców. Nie lubię jej. Ze wszystkich nauczycielek jakie miałam, a było ich całkiem sporo ta jest najgorsza.  Zwykle nauczyciele rezygnowali po miesiącu, ale ta jest nie ugięta.
  Poszłam do kuchni gdzie zazwyczaj siedziała Anabell. Bardzo sympatyczna kobieta pracująca w naszym domu.
- Dzień dobry Saro. - przywitała się ze mną
- Witaj Anabell.
- Mam dla ciebie propozycje.
- Brzmi ciekawie.
- Jeśli obiecujesz, że twoi rodzice się nie dowiedzą zjemy po kawałku ciasta czekoladowego.
- Uwielbiam cię.
- Wyciągnij ciasto z lodówki.
  Wykonałam jej polecenie. Fart chciał, że akurat do kuchni weszła moja nauczycielka, a ja się potknęłam i całe ciasto wylądowało na jej twarzy.
  Razem z Anabell powstrzymywałyśmy śmiech, a pani Black krzyczała na mnie:
- Jesteś niewychowanym dzieckiem! Lepiej już się małpa zachowuje!
  Do pomieszczenia weszli moi rodzice. Kiedy zobaczyli twarz pani Black omal nie wybuchneli śmiechem.
- Nie zamierzam dłużej pracować z państwa córką. Odchodzę. - powiedziała i wyszła.
  Pawie skoczyłam z radości. Czemu szybciej na to nie wpadłam. Oczywiście nie dało się tego wytłumaczyć moim rodzicom. Poważna rozmowa, na którą mnir wezwali szybko przerodziła się w awanturę.
- Co ci strzeliło do głowy? - po raz kolejny spytała moja mama
- Przecież już wam to mówiłam. Anabell prosiła, żebym wyciągnęła ciasto z lodówki, bo chciała je ozdobić i kiedy pani Black weszła do kuchni ja się potknęłam.
- Sprawiasz nam coraz więcej problemów. Teraz będziemy musieli ci znaleźć nową nauczycielkę.
- Skoro szukanie nauczyciela, to dla was taki problem, to wyślijcie mnie do normalnej szkoły.
- Rozmawialiśmy na ten temat.
- Z wami zawsze tak samo. - wyszłam z gabinetu
  Czemu nie chcą puścić mnie do normalnej szkoły? Zawsze zatrudniali jakieś bezduszne nauczycieki, które po jakimś miesiącu rezygnowały, pani Black była wyjątkiem, udało jej się ze mną wytrzymać pół roku.
  Wzięłam ze stołu torbę i wyszłam z domu. Chodziłam po całym mieście aż w końcu trafiłam do parku. Zauważyłam, że zaczyna się ściemniać, ale jakoś nie było mi śpieszno do domu. Chodziłam jedną ścieżką. Po chwili wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam. - powiedziałam
- To ja przepraszam. - powiedział chłopak - Jestem Logan, stało się coś?
- To długa historia.
- Mam czas. - powiedział i się uśmiechnął
  Usiedliśmy na pobliskiej ławce. Opowiedziałam mu wszystko. Zadawał mi masę pytań na które szczerze  odpowiadałam.
  Trochę dziwne, że zaufałam chłopakowi poznanemu jakieś piętnaście minut temu, ale gdzieś w głębi duszy czułam, że jest tego zaufania warty.
  Logan odprowadził mnie pod dom. Tam wymieniliśmy się numerami telefonów.
  Weszłam do domu. Odwiesiłam torbę na wieszak i skierowałam się do jadalni. Rodzice i Anabell jedli kolacje.
- Idę do siebie. - powiedziałam
- Siadaj. - powiedziała mama tonem nie znającym sprzeciwu
- O co chodzi? - wykonałam jej polecenie
- Przemyśleliśmy twoją propozycje. - powiedział tata
- Jaką propozycje?
- Od jutra idziesz do szkoły. 
- Kocham was. - uścisnęłam ich
  Pobiegłam do swojego pokoju prawie skacząc z radości. Wreście miałam zacząć chodzić do szkoły. Mieć normalne lekcje. Poznać przyjaciół.
  Jednak jak szykbko zaczęłam się cieszyć tak szybko przestałam. A co jeśli miałam sobie nie dać rady? Co jeśli nikt mnie nie polubi? Nie mogłam znieść myśli, że dam rodzicom powód do powiedzenia A nie mówiłem?  Moje rozmyślania przerwał dźwięk SMS-a. Spojrzałam na wyświetlacz. Widniał na nim napis Logan.

  Jak po rozmowie z rodzicami?

  Najpierw się cieszyłam, a teraz jestem przerażona.

  Dlaczego?

  Jutro idę do szkoły.

To świetnie :) Przecież tak bardzo tego chciałaś.
 
  Chciałam ale nigdy nie byłam i nie wiem jak to będzie.

  Dasz radę. Trzymam kciuki :D

  Dzięki, a teraz idę spać. Dobranoc :*

  Dobranoc :*

  Umyłam się i położyłam się spać.

***Następny dzień***

  Obudził mnie budzik. Szybko się ubrałam i zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry Anabell. - przywitałam się
- Cześć kochana. Twoi rodzice pojechali na spotkanie, ale prosili, żebym ci przekazała, że życzą ci powodzenia.
- Wysilili się. - mruknęłam pod nosem - Nie zjem śniadania. Nie jestem głodna.
- Jak chcesz. Powodzenia.
- Dziękuję.
  Wyszłam z domu. Przed drzwiami stał Chris kierowca moich rodziców.
- Rodzice prosili, żebym cię podwiózł.
- Dzięki Chris, ale się przejdę.
- Rodzice nie będą zadowoleni, kiedy się dowiedzą.
- Tak samo jak się dowiedzą, żr używasz firmowych kart kredytowych.
- Życzę miłego dnia.
  Uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku szkoły. Nie miałam do niej daleko. Tylko dziesięć minut drogi. Kiedy miałam nuż wejść na teren placówki usłyszałam dźwięk SMS-a. Był od Logana.

  Odwróć się.
 
  Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale wykonałam jego polecenie. Stał przede mną Logan we własnej osobie.
- Hej. - przytulił mnie
- Cześć. Też tu chodzisz?
- Jak widzisz. Do której klasy chodzisz?
- Muszę iść do sekretariatu się dowiedzieć.
- Mogę ci potowarzyszyć?
- Jasne. - powiedziałam
  Logan zaprowadził mnie do sekretariatu. Trafiłam do klasy, do której także on uczęszczał. Przed lekcją zdążył mnie zapoznać ze swoim przyjacielem Kendallem.

***Tydzień później***

  Jest pierwsza w nocy, a ja nie śpię. Nie mogę przestać myśleć o Loganie.
  Czy to możliwe, że mogłam się w nim zakochać. Nie znaliśmy się nawet tydzień, a ja już nie mogłam przez niego spać.
  Moje rozmyślania przerwał dźwięk uderzania kamykami o szkło. Podeszłam do okna i je otworzyłam. W słabym świetle lamp ogrodowych dostrzegłam Logana.
- Co ty tu robisz? Moi rodzice cię zabiją.
- Wyjdź na chwilę. - powiedział
  Zamknęłam okno. Szybko ubrałam dresy, żeby nie zmarznąć i najciszej jak umiałam zeszłam na dół i poszłam do ogrodu.
- Czemu przyszedłeś tak późno? - spytałam
- Muszę powiedzieć ci coś ważnego.
- To nie może poczekać do jutra?
- Nie może. - powiedział
  Po chwili zbliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta w pocałunku.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - spytał kiedy się od siebie oderwaliśmy
- Tak.
  W pokoju moich rodziców zapaliło się światło. Z Loganem schowaliśmy się pod drzewem i dopiero kiedy światło zgasło wróciłam do domu.

***Następny dzień***

Do szkoły poszłam cała w skowronkach. Gdy tylko zobaczyłam Logana mój humor stał się jeszcze lepszy.
- Cześć.
- Hej, słońce. - pocałował mnie w policzek
- Słyszałam coś, że dzisiaj wracają jacyś uczniowie z wymiany.
- Tak.
  Logan nie wydawał się tym faktem zadowolony i nie wiedziałam dlaczego. Wszystko wyjaśniło się kiedy podeszła do nas wysoka brunetka.
- Cześć kochanie. - pocałowała Logana w policzek
- Kochanie? - o mały włos nie zadławiłabym się własną śliną, spojrzałam na brunetkę, a potem na chłopaka - Jak mogłeś?
  Wzięłam torbę i pobiegłam w kierunku wyjścia.
- Saro, daj mi wytłumaczyć. - stanął przede mną
- Co chcesz mi tłumaczyć? Że miałeś zamiar grać do dwóch bramek?
  Minęłam go i popędziłam ile sił w nogach do domu. Tam wytłumaczyłam, że dzisiejsze lekcje zostały odwołane. Rodzice mi uwierzyli.
  Poszłam do swojego pokoju. Siedząc tam próbowałam zająć się czymś, żeby nie myśleć o Loganie. Z półki wzięłam książkę, jednak szybko pożałowałam swojego wyboru, ponieważ jej głównym bohaterem był siedemnastoletni chłopak o imieniu Logan. Szybko ją zamknęłam.
  Postanowiłam posprawdzać portale społecznościowe, ale gdy tylko włączyłam laptopa zabaaczyłam zdjęcie moje i Logana. Czy w tym pokoju nie ma niczego co choć na sekundę pozwoliłoby mi o nim nie myśleć?
  Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o tym co nie uniknione. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

  ... Przed moimi oczami stanęła poztać w długich blond włosach. Ubrana była w długą białą szatę, biło od niej rażące światło. Po rysach twarzy rozpoznałam mężczyznę.
- Kim jesteś? - spytałam
- Twoim Aniołem Stróżem. Mam cię bronić przed głupstwami.
- To słucham, jakie głupstwo mam zamiar popełnić?
- Nie domyślasz się?
- Chodzi o to, że nie wiem czy wybaczyć Loganowi?
- Właśnie o to.
- Jestem ciekawa argumentów.
- Wystarczy mi jeden, żeby cię przekonać.
  Przed moimi oczami pojawiło się coś na podobę tafli wodnej. W środku ujrzałam Logana i jego dziewczynę.
- Ana, musimy pogadać. - powiedział Logan
- Wiem, Logan... - zaczeła Ana
- Między nami gorzej się układa, ale kiedy poznałem Sarę, poczułem, że moje serce bije tylko dla niej.
- Logan! Ja to wszystko rozumiem. Między nami już nie jest tak jak było i zaczęłam myśleć o rozstaniu.
- Czyli wszystko okey? Rozstajemy się bez przeszkód?
- Tak, ale zostajemy przyjaciółmi.
- Oczywiście.
  Muszę przyznać, że się wzruszyłam.
- Czyli Logan na prawdę mnie kocha?
- Oczywiś...

  Nie dane mi było skończyć tego snu, ponieważ ktoś nadzwyczaj mądry przerwał go rzucając kamykami w okno. Wiedziałam, że to Logan. Od razu zeszłam na dół i przeszłam do ogrodu.
- Możesz przestać? Moi rodzice cię usłyszą.
- Sara, chcę ci to wytłumaczyć.
- Ja już wszystko wiem. - podeszłam i go pocałowałam
- Skąd?
- Powiedzmy, że od Anioła Stróża. - tym razem on mnie pocałował

środa, 10 września 2014

Liebster Blog Award

 Hejka. Zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Dark_bunny , dziękuję bardzo.


    "Nominacja do Liebster Blog Award jest otzrymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonana robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cie nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz m 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował. 


Pytania od Dark_bunny:

1. Ile czasu jesteś Rusher?
Odp. 3 lata 9 miesięcy 18 dni.

2. Ulubione jedzenie?
Odp. Nie mam ulubionego.

3. Ulubione zwierzę?
Odp. Z domowych psy, a z dzikich zwierząt to lemury.

4. Gdzie chciałbyś/chciałabyś zamieszkać?
Odp. W Los Angeles.

5. Czarny czy biały?
Odp. Czarny i biały. Nie da się wybrać.

6. Co chciałabyś zmienić na świecie?
Odp. Jest trochę dużo takich rzeczy, a mi nie straczy życia, żeby je rozpisać.

7. Ulubiony zespół?
Odp. Big Time Rush i Heffron Drive

8. Czy pisanie bloga sprawia ci przyjemność?
Odp. Oczywiście, że tak. Jest to dla mnie jakieś oderwanie od planu mojego dnia, zwłaszcza w roku szkolnym, ponieważ w dni wolne od szkoły mam więcej czasu na pisanie.

9. Ulubiony miesiąc?
Odp. Luty i Listopad

10. Wolisz pić czy jeść?
Odp. Hmm....

11. Oglądasz polskich YT-berów?
Odp. Niektórych.

Nominuję

http://opowiadanieparallel.blogspot.com
http://szkola-podrywu.blogspot.com
http://miloscjestszalona.blogspot.com
http://classic-love-with-btr.blogspot.com
http://love-changes-everything-btr.blogspot.com
http://domischmidt.blogspot.com
http://fake-face-true-love.blogspot.com
http://worldwideonli9ne.blogspot.com
http://big-time-rush-forever-my-life.blogspot.com
http://feelthelove3.blogspot.com
http://in-the-spotlight-with-bigtimerush.blogspot.com

Pytania
1. Co nakłoniło cie do założenia bloga?
2. Działasz w jakiś akcjach charytatywnych?'
3. Masz już jakieś oceny?
4. Dzięki czemu masz najwięcej weny?
5. Ile blogów prowadzisz?
6. Najszczęśliwsze wspomnienie?
7. Od ilu lat Rusher?
8. Sytuacja z życia, która cię wzruszyła?
9. Jakiej piosenki słuchasz najczęściej?
10. Czym jest dla ciebie pisanie?
11. Ulubiony dzień tygodnia?

sobota, 6 września 2014

Rozdział 55

  Wstałam o 6. Było to szybko nawet na mnie. Zeszłam do kuchni. Zastałam tam jeszcze rodziców, których nie widziałam prawi od przyjazdu.
- Co tak szybko wstałaś? - spytał tata
- Szybko się położyłam i szybko wstałam. - odpowiediałam
- A jakie macie plany na dziś?? - spytała mama
- O 17 mamy koncert, a wcześniej chyba nie mamy żadnych planów.
- Dobrze, kochanie musimy iść. - powiedział tata
- Miłego dnia. - powiedziałam i pocałowałam ich w policzek
- I nawzajem. - powiedziała moja rodzicielka
  Zrobiłam kanapki. Oczywiście dla wszystkich. Nie wiem jak długo będą musiały czekać na zjedzenie, ale to już nie moja sprawa. Zjadłam z trzy i wróciłam na górę do pokoju. Stali w nim chłopacy i się naradzali. Nawet nie zauważyli kiedy weszłam.
- Dzisiaj na koncercie?? - spytał Logan
- Tak. - odpowiedział mu Carlos
- Fajnie, że w końcu się zdecydowałeś.  - powiedział James
- Będziesz drugim chłopakiem w zespole, który się oświadczy. - powiedział Kendall
- Więc to o to chodzi w tej naradzie. - odezwłam się, spojrzeli na mnie
- Jak długi tu stoisz?? - spytał Carlitto
- Na tyle długo, żeby wiedzieć, że chcesz się oświadczyć Wiktorii. - odpowiedziałam
- Dotrzymasz tajemnicy? - spytali równocześnie
- Kogo wy się pytacie?
- Dotrzyma. - powiedzieli znowu chórem
- Dobrze, teraz was przepraszam ale idę się przebrać. Śniadanie jest na stole w kuchni. 
- Śniadanko. - chórek i wybiegli
- Ile można??  - spytałam sama siebie
  Jak oni mogą mówić wszystko równocześnie. To jest dziwne ale jak lubią proszę bardzo. Wziełam ciuchy  i poszłam się ubrać.
  Usiadłam przed telewizorem i zaczełam słuchać wiadomości. Wszędzie mówili o naszym dzisiejszym koncercie.
- Niezły rozgłos. - powiedziała Wiktoria, która dopiero co zeszła na dół
- Zgadzam się. Idź do kuchni zanim zjedzą wszystkie kanapki.
- Zaraz wracam. - powiedziała
  Rzeczywiście była po chwili. Wzieła sobie kanapki z kuchni. Mądrze.
- Powiedziałam im żeby zostawili coś dla dziewczyn.
- Naprawdę wierzysz, że to zrobią? - spytałam
- Nie. - powiedziała i się zaśmiałyśmy
  Wiktoria nawet się nie spodziewała, że dzisiaj będzie najszczęśliwszą osobą na świecie. Uśmiechnełam się na samą myśl.
- Czemu się tak uśmiechasz?? - usłyszałam głos mojej siostry
- Przypomniało mi się coś. - powiedziałam i poszłam do kuchni
  Wziełam talerz z kanapkami. Zostało z 10. Matko to ile ja tego śniadania  zrobiłam??
- Ej. - powiedzieli równocześnie
- Dziewczyny też są głodne, więc albo sobie zrobicie albo umżecie z głodu.
- Okey. - powiedział Logan
  Wyszłam z kuchni. Dałam talerz z kanapkami Luizie, która podzieliła się nimi z Natalią.
- Dzięki. - powiedziała blondynka
- O czym rozmawiałyście zanim przyszłam? - spytałam
- Że wkurza nas jak cały czas mówią równocześnie. - odpowiedziała Wiktoria
- Zgadzam się. Dzisiaj mieli naradę i prawie cały czas gadali równocześnie. - po chwili uświadomiłam sobie, że powiedziałam kilka słów za dużo
- Narada?? Na jaki temat?? - spytała Wika
- Nie jestem wami i nie podsłuchuje rozmów innych. - spojrzały na mnie
- Maja znamy się nie od dziś, więc nam powiedz. - powiedziała Luiza
- Obiecuję, że dowiecie się jeszcze dziś, chyba, że chłopaki stchórzą.
- Jeśli stchórzą to i tak nam powiesz. - powiedziała Wika
- Okey. - powiedziałam ale skrzyżowałam palce za plecami - Zjadłyście już??
- Tak. - odowiedziała Luiza i Natalia
- To idźcie się ubrać, a ja pomyje naczynia.
  Dziewczyny poszły do góry. Skierowałam się do kuchni. Chłopcy w niej siedzieli.
- Dosyć gadania idźcie się ubierać. - powiedziałam
- Okey. - powiedział Carlos
  Wszyscy wstali i poszli do góry. Spojrzałam na stos naczyń w zlewie. O mój Boże. Stwierdziłam, że nie będzie mi się chciało tego myć, więc wszystko włożyłam do zmywarki.
- Już?? - spytał Carlos
- Zmywarki czynią cuda. - powiedziałam
- Zawsze to mówiłem. - usłyszałam Logana
- Widać kto tu najbardziej nie lubi myć naczyń. - powiedziałam
Później poszliśmy wszyscy do ogrodu. Gadaliśmy i śmieliśmy się z wszystkiego.
  O 16 pojechaliśmy w miejsce gdzie miał się odbyć koncert. Trochę ludzi już się zebrało. Zrobiło mi się miło z myślą, że ludzie przychodzą dużo wcześniej, żeby nas zobaczyć.
  Poszliśmy za scenę. Przebraliśmy się i czekaliśmy. Dziewczyny powiedziały, że wolą nas oglądać zza kulis, więc tam zostały. O 17 zaczął się koncert. Śpiewaliśmy chyba z godzinę. Potem Carlos powiedział:
- Teraz poprosimy na scenę moją ukochną Wiktorię.
My zeszliśmy ze sceny, a niczego nieświadoma Wiktoria podeszła do Carlosa. Ten przed nią ukląkł i powiedział:
- Wiktorio, kocham cię najbardziej na świecie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Więc to o to chodziło. - powiedziały równocześnie Natalia i Luiza
- Tak. - powiedziała Wiktoria
- Woo Hoo!!! - krzykneliśmy wszyscy, Carlos założył Wice pierścionek na palec i ją pocałował
- Idę się napić. - powiedziałam
- W takiej romantycznej chwili?? - spytał James
- Tym bardziej idę się napić. - powiedziałam, a oni to chyba źle zrozumieli bo zaczeli się śmiać
Poszłam po butelkę wody. Znlazłam jakąś w mojej garderobie. Wzięłam cztery łyki. Weszły dziewczyny.
- Maja, o to ci chodziło.
   Tak. - ruszyłam tylko ustami
    Co?? Spróbowałam coś powiedzieć ale nie mogłam.
- Maja, co jest?? - spytała moja siostra
Wyjełam telefon i napisałam "Nie mogę mówić.