środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 10

Nadszedł dzień wylotu z Polski. Od rana, każdy biegał po domu i sprawdzał czy niczego nie zapomniał. Wylot mieliśmy o 21, więc się nie spieszyliśmy. Mama przeżywała, że wyjeżdżam z Polski. Tata trochę pomarudził, że chłopcy go zostawiają. Miałam wrażenie, że nasz ojciec bardziej będzie tęsknił za naszymi chłopakami niż za nami. O godzinie 20 wszyscy zaczeli znosić swoje bagaże i udaliśmy się na lotnisko.
- Uważajcie na siebie. - powiedziała płacząc mama
- Będziemy mamo. - powiedziała Luiza, tata prytulił chłopaków po męsku
- My już musimy iść mamo. - powiedziałam
- Będę tęsknić. - powiedziała
- My też. - odpowiedziałam i rzuciłyśmy się jej z Luizą na szyję
Wsieliśmy do samolotu. Kochałam Polskę ale nie było mi żal, że wyjeżdżam.
- Kochanie ty płaczesz? - spytał Kendall ocierając mi łzę z policzka
- Tak jakoś mi się łza w oku zakręciła
- Rozumiem. Już za nimi tęsknisz?
- A ty byś nie tęsknił? - rozkleiłam się w jego ramionach
- Kotku to zupełnie normalne. - przytulił mnie do siebie
Usłyszeliśmy głos pilota, że mamy zapiąć pasy. Po 7 godzinach usłyszeliśmy to samo. Była czwarta rano ale na szczęście taksówka przyjechała szybko. W domu byliśmy około piątej.
- Nie wiem jak wy ale ją idę spać. - powiedział Kendall
- Ja też. - powiedział Carlos i wszyscy udaliśmy się do swoich pokoi
Około szóstej obudziło mnie drapanie w drzwi.
- Cynamon. - powiedziałam i wyszłam z pokoju
Wziełam Cynamona na ręcę i zeszłam na dół. W kuchni zastałam Kendalla, Logana i Carlosa.
- To jakieś zebranie? - spytałam i puściłam Cynamona
- Właściwie to tak. - powiedział Kendall i mnie przytulił
- Coś się stało?
- Gdzie dziewczyny? - spytał Logan
- Śpią. - odpowiedziałam
- Idź je obudź ale nie budź Jamesa.- powiedział Carlos
- Ale dlaczego ja, to wasze dziewczyny i żona.
- Tak ale twoje przyjaciółki i siostra.
- Jakby co zwalam na was.
Poszłam do góry. Zaczełam budzić dziewczyny, każda wzieła ze sobą poduszkę. Zeszłyśmy po cichu na dół. Chłopcy stali tyłem a dziewczyny rzuciły w nich poduszkami.
- A to za co? - spytał Kendall a Cynamon zaczął szczekać
- Za to, że nas pobudziliście. Mam nadzieje, że to coś ważnego. - powiedziała Luiza, a ja wzięłam Cynamona na ręce i uciszyłam.
- To sprawa życia i śmierci. - powiedział Logan
- Urodziny Jamesa. - powiedział Carlos
- My nie mamy pomysłów Chłopcy spojrzeli na mnie.
- Co?
- Zajmiemsz się organizacją? - spytali równocześnie
- No dobra. Dajcie mi kartkę i coś do pisania. - po chwili wszystkie potrzebne przybory leżały przede mną
- Więc tak potrzebujemy kogoś kto zajmie się Jamesem, kogoś kto przygotuje dekoracje, kto przygotuje jedzenie no i kogoś kto przygotuje listę gości.
- Jeszcze jakiś serwis sprzątający. - odezwał się Carlos - Macie zamiar urządzić imprezę w takim chlewie?
- Co do sprzątania to lepiej, żebyśmy my sprzątali. James nie nabierze podejrzeń a po za tym chyba umiecie się obsługiwać mopem i szczotką.
- No dobra. - powiedział Logan
- Jamsem zajmnie się Natalia. Musisz go zajmować, żeby cały czas go nie było w domu, jasne?
- Jak słońce. - odpowiedziała
- Dobra zostaje ja, Kendall, Luiza, Logan, Carlos i Wiktoria. Ja i Kendall zajmiemy się dekoracjami i będziemy wspomagać Luzie i Logana, którzy będą robili jedzenie. Carlos i Wika robią zaproszenia i listą gości. Pasuje?
- Tak. - powiedzieli wszyscy równo. - Dobra zaczynamy od środy bo nie ma sensu szybciej.
- To chodźcie się ubrać, żeby nie paradować w piżamach.
Wszyscy poszli na górę i się przebrali. Oczywiście robiłam śniadanie. Zrobiłam kanapki. Po jakiejś godzinie wstał James.
- Hej wy już nie śpicie? - spytał
- Jak widać. - powiedział Kendall
- Chodź kochanie, zjedz.- odezwała się Natalia, James podszedł do niej i ją pocałował.
- Ludzie tu jedzą. - powiedziałam i rzuciłam w nich talerzem
- Smacznego. - powiedział James i zaczął jeść
Po śniadaniu usiedliśmy w salonie. Trochę mnie zmuliło i prawie zasnełam.
- Nabrałam ochoty na pieczenie. - powiedziała Wiktoria
- A co chcesz piec? - spytałam
- Zastonowimy się po drodze. - powiedziała
- Kto idzie z nami?
Nastała cisza.
- Las rąk. - odezwał się Kendall
- Mamy pierwszego ochotnika. - powiedziałam
- Niech będzie. - wstał i podszedł do nas
- Dobrze ci tak. - odezwał się Carlos
- Brawo! Drugi ochotnik. Jedziemy.
Po drodze stwierdziłyśmy, że zrobimy "Niebiański Przysmak". Kupiłyśmy wszystkie potrzebne składniki. Po tych zakupach poszliśmy na kawę.
- Ja zamówie. - powiedział Kendall
- Zanim on zamówi to ja jeszcze pójdę kupić błyszczyk. - powiedziałam
- Tylko szybko. - powiedziała Wiktoria
Szłam w stronę drogeri, kiedy usłyszałam znajomy głos. Był to Liam.
- Maja czekaj! - krzyknął
- Część Liam, czego chcesz?
- Muszę ci coś powiedzieć.
- Słucham cię jak radia.
- Kocham cię.
- Co? Z
łapał mnie za nadgarsrki i pocałował. Próbowałam mu się wyrwać.

*** Kendall ***

Podeszłem do stolika.
- Gdzie Maja? - spytałem
- Poszła po błyszczyk. - powiedział Carlos
- Pójdę za nią. - powiedziałem
Postawiłem kawę na stoliku. Poszedłem w stronę drogeri. Kiedy wyszedłem zza rogu zobaczyłem jak Maja całuję się z Liamem. Wróciłem do stolika.

*** Maja ***

Udało mi się w końcu wyrwać Liamowi. Kopnełam go w kolano i wróciłam do stolika. Zaczełam masować sobie nadgarstki, bo strasznie mnie bolały.
- Co ci w ręce? - spytała Wiktoria
- Nadgarstki mnie bolą. - odpowiedziałam
Kiedy wracaliśmy do domu przechodziliśmy koło schroniska, a ponieważ ja i Natalia kochamy psy wejście do niego było nieuniknione. Zaciągnełyśmy chłopaków do środka. Podeszłyśmy do jednej klatki.
- Patrz na nie. - powiedział Carlos
- Wyglądają jak małe dziewczynki, którym ktoś dał lizaka. - zaśmiał się Kendall
- Carlos kup sobie taką suczkę. - powiedziała Wiktoria - Od dawna mi mówisz, że chcesz suczkę a ta jest piękna.
- Dobra ale później, bo teraz z zakupami będzie lipno.
Jak powiedział tak też zrobił wieczorem wrócił z małym owczarkiem. Wszyscy zaczęli go podziwiać, mnie bolał brzuch więc siedziałam na tarasie. Podeszła do mnie Luiza.
- Cynamon będzie miał kolerzankę. Sydney.
- To fajnie. - powiedziałam obojętnym tonem
- Dobra siora widzę, że coś cię gryzie. Co jest?
- Brzuch mnie boli. To tyle.
- Nie kłam.
- No dobra. Widzisz ślady na nadgarstkach. Liam mnie za nie złapał i mnie pocałował a ja nie miałam siły, żeby się wyrwać.
- No i co z tego?
- To że on mnie całował.
- No i co z tego. On cię całował nie ty go. Nie jesteś niczemu winna.
- Ale jak to powiem Kendallowi on zrobi awanturę Liamowi, a Harry się o tym dowie i stracę przyjaciela, zaś jak nie powiem Kendallowi to dowie się od kogoś innego i stracę chłopaka.
- Daj mi pomyśleć do jutra, okey? - spytała
- Kocham Cię. - przytuliłam ją
- Ja Ciebie też.

*** Kendall ***

Obudziłem się w środku nocy. Zeszłem na dół do kuchni. Była w niej Natalia.
- A ty co robisz o tej godzinie? - spytałem
- Coś mnie tu ciągnęło tylko nie wiem co.
- Aha. - powiedziałem smutno
- Chyba już wiem co. Stało się coś?
- W sumie tak.
- Mów.
- Bo jak byliśmy wtedy w galerii to widziałem jak Maja całuje się z Liamem.
- Słuchaj. Nie wiem jak to było ale wydaje mi się, że to on ją pocałował i do tego trzymał ją za nadgarstki.
- Wspominała, że bolą ją nadgarstki.
- Radzę ci z nią pogadać i wysłuchać jej do końca.- powiedziała - Ona nie byłaby zdolna, żeby kogoś zdradzić. Uwierz mi znam ją od urodzenia. Widzę, że cię kocha. Przy tobie czuję się bezpieczna.
- Skąd to wiesz?
- Wątpisz w jej uczucia? - kiwnołem przecząco głową - Zanim przyjechałyśmy do Los Angeles taki prawdziwy uśmiech ostatnio widziałam u niej w kwietniu po konkursie tańca.
- Dobra. Posłucham twojej rady.
- Spróbowałbyś nie. Dobranoc. - poszła na górę po dwudziestu minutach też poszedłem się położyć.

*** Maja ***

Wstałam przed piątą. Ubrałam się i zeszłam na dół. Zrobiłam dla wszystkich szybkie gofry i wyszłam na taras. Po jakiejś pół godzinie przyszła do mnie Luiza.
- Dziecko ty masz bezsenności czy co?
- To mój najmniejszy problem.
- Powinnaś z nim pogadać.
- Dobra.
Weszłyśmy do domu i zjadłyśmy po gofrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz