poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 22

Następnego dnia wstaliśmy po 11. Konkretniej Carlos nas wszystkich obudził mówiąc, że ma prezent dla Wiktori i Natali ale jak chcemy to też możemy w nim uczestniczyć. Rodzicom to chyba nie przeszkadzało ale mniejsza. Dla miłej odmiany nasze mamy zrobiły śniadanie.
- Dzieci jesteście strasznie chudzi, popadniecie w anoreksje. - powiedział tata Wiktori
- Spokojnie, proszę pana, dziewczyny nas bardzo dobrze karmią. - powiedział Logan
- No dobrze. Zjedźcie omlety, bo wystygną. - powiedziała mama Natali
Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do salonu. Zgodnie z tradycją oglądneliśmy" Kevina". Po godzinie się zaczęło:
- Carlos, czemu nas tak szybko obudziłeś? - zajęczał Kendall
- Dowiesz się po 10 min - odpowiedział wyżej pytany
Po określonym czasie zadzwonił dzwonek. Wika i Natala od razu pobiegły do drzwi ale Carlos je cofnął. Po chwili w drzwiach stanął Adam Lambet !!! Dziewczyny były podekscytowane. Wypytały go o wszystko co się dało. Posiedział u nas do 12. Nie zdążyliśmy odpocząć ani chwili, bo zadzwonił Alan. Odebrał Kendall i włączył na głośnik.
- Hej wam! Wesołych Świąt! Mam dla was prezent! - powiedział podekscytowany Alan
- Nawzajem i jaki!? - odpowiedzieli chłopcy chórem
- Zagracie jutro ten zaległy koncert! To samo miejsce, ta sama godzina tylko zmiana taka, że zaśpiewacie jeszcze piosenki świąteczne! Aha! Jest gdzieś koło was Maja?
- Jestem. - odpowiedziałam
- Przygotuj się, bo zaśpiewasz z nimi. Dobra kończę. Rodzinka się zjeżdża.
Rozłączył się.
- Maja ty śpiewasz? - spytała moja mama
- Proszę pani, ona ma wspaniały głos. - powiedział Kendall, a reszta tylko go poparła
- Dlaczego ja nic nie wiem, że śpiewasz na koncertach? - spytał tata
- Bo ja" śpiewałam" właściwie tylko na jednym. Lepiej powiedźcie jak się u nas czujecie? - jakoś się obroniłam
Do wieczora rozmawialiśmy. Rodzice chłopców pojechali do siebie ale powiedzieli, że na jutrzejszym koncercie będą. Nasi rodzice zostali u nas.

***

- Maja wstawaj! - usłyszałam głos Luizy i Natali
- Nie!
- Wstawaj, bo się spóźnisz. - dodała Luiza
- Nie ja nigdzie nie idę. - powiedziałam i położyłam poduszkę na głowę
- Jak chcesz idę po twoją mamę. - powiedziała zadziornie Natalia i wyszła, po 5 minutach wróciła z moją mamą
- Córcia wstawaj. - powiedziała łagodnie
- Nie. - powiedziałam i naciągnełam kołdrę na głowę
- Wstawaj, ja chcę cię zobaczyć na scenie. - dodała
- Nie i raczej nie zobaczysz. - powiedziałam
- Maja, jeszcze nie wstała? - usłyszałam głos Kendalla
- Nie. - odpowiedziały równocześnie
- Idźcie się przygotowywać, ja ją obudzę.
- Powodzenia. - powiedziała Luiza i wszystkie trzy wyszły
- Kochanie, wstawaj. - powiedział i zdjął mi kołdre oraz poduszkę z głowy
- Nie.
- Czemu nie chcesz zaśpiewać? Masz przecież cudowny głos.
- Bo boję się, że znowu nie zaśpiewam i spanikuje i znowu będziesz miał wypadek. - mimowolnie po policzkach spłyneły mi łzy
- A więc to o to chodzi. Ty nadal się obwiniasz o mój wypadek.
- Bo to nie jest niczyja wina tylko moja.
- Posłuchaj mnie. Kocham cię najbardziej na świecie i jesteś dla mnie ważna.
- Kendall ja nie zaśpiewam dla tylu ludzi.
- To nie patrz na publikę tylko na mnie. Jak chcesz to na twój kawałek weźmiemy krzesła, żeby ci było łatwiej.
- No dobra. Obędzie się bez krzeseł. - powiedziałam i się zaśmiałam
- Dobra ubieraj się, bo się spóźnimy. - powiedział i mnie pocałował
Ubrałam czarną sukienkę i czarne leginsy. Zeszłam na dół i zjadłam pospiesznie śniadanie, udaliśmy się do klubu, w którym miał się odbyć koncert. Nasza piątka poszła do garderoby. Każdy mnie pilnował, żebym się nie rozmyśliłam. Wypiliśmy herbatę i zaczął się koncert. Chłopcy zaśpiewali już 9 piosenek i przyszła pora na "Worldwide". Nadal miałam nogi jak z waty, tak jak na pierwszym koncercie. Po chwili usłyszałam zapowiedź:
- Jak się pewnie domyślacie i tym razem zaśpiewa z nami Maja. Miejmy nadzieję, że zaśpiewa. - powiedział James ze śmiechem
- Nie martwcie się na wszelki wypadek wszystkie drzwi są zamknięte. - dodał ze śmiechem mój szwagier
- Maja, chodź do nas! - krzykneli wszyscy zgodnie, a ja weszłam na scene machając publiczności
- Mam nadzieję, że zaśpiewasz. - powiedział do mnie Carlos
- Ja też. - odpowiedziałam
Po chwili zespół zaczął grać" Worldwide". Każdy zaśpiewał swoją kwestie, nawet ja. Po trzech godzinach koncert się skończył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz