sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 32

- Cześć słońce, jak tam?  - spytałem, spojrzałem na nią
Wyglądała strasznie. Była cała blada i wychudzona jakby przez tydzień nic nie jadła. Praktycznie nie jadła nic, ale przecież była dokarmiana przez kroplówkę.
- Wszystko mnie... boli. - powiedziała z wysiłkiem
- Jak tylko dorwę tę krowę to ją zabiję. - powiedziałem przez zęby
- Kochanie... możesz jej coś powiedzieć, ale nic siłą... Ja chcę o tym jak najszybciej zapomnieć. - powiedziała - Mam nadzieję, że nie obwiniałeś się o to co się stało?
- Na początku. Potem nasi kochani przyjaciele zaczeli myśleć jak ty i zaczeła się gadka o Hawajach. - powiesziałem
- Za dobrze myślicie jak ja. - powiedziała i się uśmiechneła
- Tego było mi najbardziej brak. - spojrzała na mnie pytająco
- Twojego uśmiechu.
Nagle wszedł lekarz.
- Musisz już wyjść. To był dla niej ciężki tydzień i musi odpocząć.
- Dobrze. - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek
Na korytarzu wszyscy zaczeli się mnie pytać:
- Jak ona się czuję?
Odpowiedziałem, że dobrze i narazie nikt nie może do niej wejść. Wyszliśmy przed szpital i dopadli nas fotoreporterzy.  Wypytywali o zdrowie Mai. Omineliśmy ich i udaliśmy się do parku. Usiadłem na ławce i zacząłem rozmyślać o tym wszystkim.
- James twój tata jest prawnikiem, prawda? - spytałem
- Tak, a co?
- Spytałbyś się go co grozi Perry za całą sytuację?
- Pewnie, ale później, bo teraz jest w pracy.
Jeszcze chwilę posiedzieliśmy w parku i wróciliśmy do domu.

*** Maja ***

Następnego dnia wstałam mniej zmęczona, ale jeszcze tak samo obolała. Nadal nie mogłam się ruszyć. Jakby ktoś przywiązał mnie do łóżka. Nie mogłam nawet sprawdzić konta na fejsie, bo nie wiedziałam gdzie jest mój telefon. Jedyne co mi zostało to gapienie się w sufit. Po chwili weszli chłopcy z One Direction.
- Cześć. - powiedział Harry i przytulił mnie, syknełam z bólu - Przepraszam, bardzo boli?
- Strasznie. Nie mogę się ruszyć, a nie mam nic połamane. Tylko jakieś pęknięcia.
- Krowa. - powiedział Niall
- Że niby ja? - spojrzałam na niego
- Ty też. Przez ten tydzień nie miałem z kim gadać.
- Masz pełno przyjaciół, którzy są dla ciebie jak bracia i ty nie miałeś z kim gadać?
- To nie to samo co pogawędki z kimś kogo uważa się za siostrę. - powiedział Liam
- Obiecuję, że kiedyś odrobimy. - powiedziałam z uśmiechem
- No mam nadzieję. - odezwał się Zayn
- Niall kogo uważasz za krowę? - spytałam blondyna
- Katy. Jak ona wogóle śmiała cię wypchnąć z okna. - odpowiedział
- O co się wogóle pożarłyście? - spytał Harry, przypomniałam sobie tą sytuację
- W sumie to o Ciebie. - zaczełam -  Ona powiedziała, że z nią zerwałeś, a ja powiedziałam, że jesteś mądry i ona nie jest z twojej półki, później powiedziała, że zaraz ja z tej półki zlece i mnie wypchneła. Dalej urwał mi się film.
- Aha. - powiedzieli równocześnie
Rozmawialiśmy jeszcze godzinę. Potem oni pojechali do studia, bo musieli coś nagrać. Znalazłam mój telefon była jedenasta.
Nie długo po tym jak oni wyszli przyszła pielęgniarka i dała mi jakieś leki przeciwbólowe. Po jakimś czasie leki zaczeły działać, bo byłam mniej obolała. Wszedł Marcin.
- Czego ty tu szukasz? - spytałam
- Ciebie też miło widzieć. - odpowiedział z uśmieszkiem
- Ciebie wcale nie jest miło. Kto cię to wogóle wpuścił? - usiadłam
- Pielęgniarka. Powiedziałem, że jestem z rodziny.
- Nie jesteś i nie będziesz moją rodziną, więc wyjdź.
- Najpierw coś zrobię. - powiedział i mnie pocałował
Zaczełam go od siebie odpychać, ale on nie chciał się odczepić. Zadzwoniłam po pielęgniarkę, która zjawiła się po chwili.
- Co tu się stało? - Marcin się odemnie odsunął - Ponoć jest pan z rodziny?
Cała się trzęsłam. Marcin patrzał to na mnie to na pielęgniarkę spojrzeniem jakby chciał nas zabić.Bałam się, że zaraz się rzuci na tą pielęgniarkę lub na mnie.
- Proszę stąd wyjść, albo zawołam ochronę. - powiedziała pielęgniarka
Marcin posłusznie wyszedł
Wszedł lekarz.
- Co tu się stało? - spojrzał na mnie, nie mogłam wydusić z siebie słowa, podszedł do mnie i  położył mnie, złapał moją rękę - Jeśli mnie słyszysz ściśnij mi rękę.
Ścisnełam mu rękę. Poświecił mi latarką przed oczami i kazał usiąść.
- Proszę go tu więcej nie wpuszczać. - wydusiłam
- Kogo? - usłyszałam głos Kendalla koło niego stała reszta naszej bandy
Pielęgniarka do nich podeszła i wszystko im powiedziała. Równocześnie spojrzeli na mnie zatroskanym wzrokiem.
- To my was zostawimy. - powiedział lekarz i razem z pielęgniarką wyszli
Kendall do mnie podszedł i mnie przytulił.
- Już dobrze. - powiedział i się w niego wtuliłam
- Jak się czujesz? - spytała Wika
- Odkąd wy przyszliście lepiej. - powiedziałam
- Kiedy wracasz? - spytał Logan
- Lekarze nic nie mówią, więc zapewne jeszcze tu poleżę. - odpowiedziałan
- Wracaj szybko, bo się stęskniłem. - powiedział Carlos
- Nie rozśmieszaj mnie. Stęskniłeś się za mną. - zaśmiałam się
- Bardziej za twoją kuchnią. - powiedzmiał, a Natalia i Wiktoria spojrzały na niego złowrogo, chłoapcy zaczeli się śmiać
- Nie dziwię się po kuchni moich najlepszych przyjaciółek. - swoje złowrogie spojrzenie przeniosły na mnie - Carlos, jak chcesz mnie tylko do gotowania wykorzystać to jeszcze tu poleże.
- Nawet się nie waż. - powiedział Kendall i mnie pocałował
- Przekonałeś mnie. - uśmiechnełam się
- Będzie normalne jedzenie!!! - krzyknął Logan, Carlos i James
Rozmawialiśmy jeszcze 2 godziny. Potem przyszedł lekarz
- Musicie już iść. Trzeba zabrać Maję na ostatnie badania. - powiedział
- To znaczy, że wychodzi? - spytał James
- Jeśli badania nic nie wykażą.
Pożegnaliśmy się i lekarz zabrał mnie na badania. Wypuścili mnie dopiero po dwóch godzinach. Byłam tak zmęczona, że od razu poszłam spać.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Jeśli to czytacie to proszę was komentujcie. Każdy komentarz motywuję do dalszego pisania.
Ps. Mam nadzieję, że nie popełniam już  błędów, jeśli jednak to piszcie będe je poprawiać.
Pozdrowionka:**

2 komentarze:

  1. Nie zauważyłam większych błędów, rozdział jak zwykle genialny :) Jezu, Kendall tuliś *.* Zabiłabym Marcina gołymi rękoma -,- Czekam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham CIEBIE I TWOJEGO BLOGO. POZDRAWIAM WSZYSTKIE RUSHERS!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń