niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 37

Obudził mnie krzyk" Zołzy". Pobiegłam do jej pokoju.
- Co się stało? - spytałam
- Nie ma ciepłej wody. - odpowiedziała
- Nie puszczaj tyle zimnej to będzie ciepła.
- Ale ja lubię jak leci dużo wody.
- To masz pecha. - powiedziałam i skierowałam się do wyjścia
- Kendall i tak będzie mój. - powiedziała
- Pomarzyć zawsze można, Zuzanno. - powiedziałam jej na przekór
- Nie nazywaj mnie tak. - powiedziała ze złością w głosie
- Przepraszam, Zuzanno. - powiedziałam i wyszłam
Poszłam do pokoju. Zastałam tam ubranego już Kendalla. Bawił się z Cynamonem.
- Co chciała" Zołza"? - spytał kiedy mnie zauważył
- Szkoda gadać. - powiedziałam i wziełam przygotowane ciuchy z szafy
- Idziesz na śniadanie? - spytał
- Zaraz zejdę. - powiedziałam i poszłam do łazienki się ubrać
Zeszłam na śniadanie. Byli tam wszyscy oprócz Zoe, cioci i mamy.
- Gdzie mama? - spytałam Luizy
- Poszła z ciocią na zakupy. - odpowiedziała mi siostra, w tym momencie do kuchni weszła moja kuzynka
- Zuzanno, podasz mi sok? - nadal robiłam jej na złość
Nic nie odpowiedziała. Już miałam wstawać kiedy poczułam na sobie coś zimnego. Cynamon, Sydney i Fox zaczeli szczekać. "Zołza" wylała na mnie sok.
- Ogłupiałaś?! - krzyknełam jej prosto w twarz
- To cię oduczy nazywania mnie Zuzanną. - powiedziała
- Tak? - chwyciłam dzbanek, który leżał na stole i wybrałam na jej głowe - A to oduczy cię wylewania na mnie soku Zuzanno.
Byłam wściekła. Pobiegłam do pokoju wziąć ciuchy na przebranie i poszłam do łazienki się umyć. Wyszłam po jakiś dwudziestu minutach. W pokoju siedział Kendall
- I jak? - spytał
- Niech ten tydzień już się skończy. - powiedziałam i go przytuliłam
- Nie martw się i pociesz się tym, że jeszcze pięć dni. - spróbował mnie pocieszyć
- Ta. Bardzo pocieszający fakt. - powiedziałam smutno
- Hej, gdzie ten uśmiech, który tak lubię? - uśmiechnełam się - No odrazu lepiej.
- Kocham cię. - powiedziałam
- Ja ciebie też. - usłyszałam sygnał SMS-a

        "Spotkamy się"

Był od Kristen.

        " No pewnie:D"

      " U ciebie czy u mnie?"

     "U ciebie"

           " Czemu?:("

     "Później ci powiem. Do zobaczenia:*"

     " Do zobaczenia:*"

- Kto to? - spytał Kendall
- Kristen. Idę do niej. Oderwę się trochę od" Zołzy". - odpowiedziałam
- Kiedy wrócisz?
- Oby jak najpóźniej. - spojrzał na mnie -  Byleby tylko jak najdłużej nie wiedzieć Zoe.
- Będę tęsknić. - powiedział
- Nie musisz. Jedź ze mną. - powiedziałam
- To w drogę. - powiedział i zeszliśmy na dół
- Jadę z Kendallem do Kristen. Nie wiem kiedy wrócimy. -  powiedziałam do Natali i Jamesa, których spotkaliśmy jako pierwszych
- Zazdroszczę. - powiedziała Natalia
- Powodzenia. - powiedział Kendall
- Dzięki. - powiedział sakrastycznie James
Wyszliśmy z domu i poszliśmy do samochodu. Po półtorej godziny byliśmy na miejscu. Zapukałam otworzył nam Robert.
- Cześć Robert. Jest Kristen? - przywitałam się
- Tak siedzi w salonie. - powiedział i nas wpuścił
- Dzięki. - odpowiedziałam
- Kendall, dobrze, że jesteś pomożesz mi? - spytał Robert mojego chłopaka
- Jasne tylko w czym?
- Przy samochodzie. - powiedział Robert
- Okey. - odpowiedział Kendall i poszedł za Robertem do ogrodu, a ja poszłam do salonu
- Cześć kochana. - przywitałam ją
- Hej. - odpowiedziała i się przytuliłyśmy
- Jak ci służy życie małżeńskie? - spytałam
- Dobrze. Lepiej opowiadaj co u ciebie? - powiedziała
- Przyjechała moja mama, ciocia i kuzynka. Jak ja ich nie nawidzę. - odpowiedziałam
- Cioci  i kuzynki?
- Oczywiście. Pamiętasz opowiadałam ci o takim chłopaku, który mnie nachodzi.
- Pamiętam.
- To przez nią. - powiedziałam
- Opowiadaj.
Opowiedziałam jej wszystko. Rozmawiałyśmy do 19. Potem wróciłam z Kendallem do domu.
- Ja idę spać. - powiedział blondyn kiedy weszliśmy do domu
- Dobranoc. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
Weszłam do kuchni. Siedziała w niej mama.
- Jak tam z ciotką? - spytałam
- Gorzej już chyba być nie może. - odpowiedziała - Jak z Zoe?
- Uwierz mi może, ale musimy wytrzymać te 5 dni.
- Masz rację. Ja się kładę. Dobranoc.
- Dobranoc.
Pograłam jeszcze trochę na gitarzę i się położyłam.

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 36

Od samego rana biegałyśmy z dziewczynami i czyściłyśmy już i tak czyste miejsca. Chłopacy siedzieli na kanapie i się nie odzywali, żeby nas bardziej nie wkurzyć. Około godziny dwunastej usiedliśmy na kanapie i wyczekiwaliśmy tego nieszczęsnego dzwonka. W końcu zadzwonił. Wszyscy przenieśli wzrok na mnie.
- Policzymy się za to. - powiedziałam i wstałam
Uśmiechnełam się sztucznie i otworzyłam drzwi.
- Witaj ciociu. - przywitałam się - Długo się nie widziałyśmy. Proszę wejdźcie.
Zaprosiłam je do środka.
- Witaj Maju. Mama zaraz przyjdzie. Weźmie tylko nasze bagaże.
- Przepraszam, że się z tobą nie przywitałam Zoe. - zwróciłam się do mojej kuzynki, trzymała na rękach swojego psa - Kultura mi na to nie pozwoliła.
W tym momencie do domu weszła moja rodzicielka cała obładowana bagażami.
- Cześć córuś. - przywitała się
- Dzień dobry, mamo. Potrzebujesz mojej może pomocy? - spytałam
- Proszę.
- Kendall!!! Carlos!!!!! - zawołałam chłopaków - Ciociu, Zoe to jest Kendall mój chłopak i Carlos mój przyjaciel.
- Dzień dobry. - przywitali się równocześnie, "Zołza" patrzała na mojego chłopaka
"Znalazła sobie ofiarę" - pomyślałam
- Bardzo mi miło. - przywitała się z nimi ciocia
- Mi również. Jestem Zoe. - przedstawiła się moja kuzynka
- Przyniesiecie bagaże z samochodu? - zwróciłam się do chłopaków
- Oczywiście. - powiedział Kendall i pocałował mnie w policzek, wyszli
- Proszę wejdźcie do salonu. - zaprosiłam i się tam skierowaliśmy, Luiza była wtulona w Logana, a Natalia w Jamesa - To jest James, mój przyjaciel i Logan, pan tego domu, mąż Luizy.
- Dzień dobry. Bardzo miło mi was poznać. Dziewczyny tyle o pani i o Zoe opowiadały. - przywitał się Logan, a ja się uśmiechnełam,
Weszli Kendall i Carlos, ten pierwszy podszedł do mnie, a drugi przytulił Wiktorię
- Bardzo nam miło. - powiedziała ciocia
Skierowała swe kroki do kuchni. Ja, Luiza, Kendall i Logan poszliśmy za nią, reszta została z "Zołzą" i mamą w salonie.
- Mogłybyście tu czasem odkurzyć. - powiedziała ciotka, dotykając lśniącego blatu, Luiza chwyciła nóż leżący na stole, podeszłam do niej
- Nie warto. - szepnełam
- Drobna omyłka. - powiedziała Luiza i wraz z Loganem wyszła z kuchni za ciocią
- Milutką masz rodzinkę. - powiedział Kendall kiedy zostaliśmy sami
- No wiem.
- Ze wszystkich dziewczyn jakie poznałem w twojej rodzinie, ty jesteś najsłodsza.
- Nie podlizuj się. Wiesz, że tego nie lubię. - powiedziałam, a on mnie pocałował
- Chcę soku. - usłyszeliśmy głos" Zołzy"
- To sobie weź. Szklanki są w górnej szafce, a soki w lodówce. - powiedziałam, kiedy ta szła w stronę lodówki usłyszałam szept
- Gdzie ten przystojniak ma oczy. - chwyciłam ten nóż, który wcześniej Luiza, Kendall podszedł do mnie i szepnął
- Słyszałem, że ponoć nie warto. - powiedział i wyszliśmy z kuchni, ledwie zdążyliśmy usiąść i już usłyszałam głos Luizy
- Maja pokażesz Zoł... Zoe gdzie ma spać? - spytała i się zarumieniła
- Tak. - powiedziałam tłumiąc śmiech
Wstałam, a Kendall za mną jak wierny piesek. Wziełam Cynamona, który wlazł mi pod nogi, na ręce. Poszłyśmy na piętro do pokoju gościnnego.
- Tu będziesz spała razem z Princess. - wskazałam jej pokój
- Dzięki. - weszła do pokoju
Była w tym domu od dwudziestu minut, a już miałam jej dosyć, zadzwonił mój telefon. Poszłam do siebie odebrać, Kendall poszedł za mną. Sprawdziłam kto dzwoni był to Harry.

(M- Maja H- Harry)

M: Cześć Harry.
H:Hej Maja, jesteś zajęta? - chodziło mu o serial
M: Alan ma mnie dosyć. Mam tydzień wolnego.
H: To zbieraj ekipe idziemy na impreze.
M: Chciałabym, ale" Zołza" i ciotka przyjechały.
H: To weź Zoe ze sobą.
M: Dobra. Impreza mi się przyda, a Zuza odczepi się od Kendalla. - Kendall spojrzał na mnie, a ja kiwnełam potwierdzającego głową
H: Przystawia się do Kendalla?
M: Jeszcze nie ale po jej oczach widzę, że ma na niego chrapkę.
H: Dobra. Do zobaczenia o 20.
M: Cześć. - powiedziałam i się rozłączyłam
- Szykuję się impreza? - spytał Kendall
- Tak o 20 idziemy z One Direction.
- Dobrze przyda nam się to.
- Też tak uważam. Które z nas powie Zuzie?
- Wiesz, ja chyba powiem reszcie. -  spojrzał na mnie słodkimi oczkami
- Kocham cię. - pocałowałam go -  Ale tak strasznie mnie wkurzasz.
- Usłyszałem tylko" Kocham cię". - pocałował mnie
- Umyj uszy. -  powiedziałam i skierowałam się do pokoju mojej kuzynki - Zoe idziemy o 20 na imprezę.
Szybko wyszłam, bo nie chciałam na nią patrzeć. Przyszykowałam ciuchy na dyskotekę i wybrałam to.  Zeszłam na dół wszyscy oprócz" Zołzy" byli gotowi. Mama z ciocią poszły do teatru. Za dziesięć dwudziesta przyszedł po nas Harry.
- Jedziemy? - spytał mój przyjaciel
- Czekamy ns Zoe. - powiedziałam
Jak na zawołanie pojawiła się moja kuzynka.  Wyglądała jak jakaś puszczalska. Dziewczyny powstrzymywały śmiech ja z resztą też. Spojrzałam na chłopaków. Zachowywali powagę ale ich oczy się śmiały.
- Jedziemy? - spytała" Zołza"
- Tak. - powiedziałam drugi raz tego dnia dusząc śmiech
Jechaliśmy trzema taksówkami. W jednym ja, Kendall, Zuza, Harry i Zayn. W drugim Natalia, James, Luiza, Logan oraz Niall. W ostatnim jechali Wiktoria, Carlos, Louis i Liam. Zoe cały czasu przymilała się do Kendalla. On ją ignorował, a ja udawałam, że nie widzę. Około 21 dotarliśmy na miejsce. "Zołza" skierowała swoje kroki do baru i zaraz podszedł do niej jakiś chłopak. Reszta ruszyła na parkiet. Z każdym trochę potańczyłam. No z Kendallem więcej niż trochę. Około drugiej byliśmy lekko pijani. Kibicowaliśmy jakiejś babie w grze pijackiej. Wróciliśmy do tańca i po jakiś dwóch piosenkach odnalazłam"Zołzę".
- Dobra jedziemy, żebym jej znowu nie tracić wzroku. - powiedziałam do
Kendalla
- Zadzwonie po taksówki. - powiedział Kendall, a ja podeszłam do baru
- Zoe pożegnaj adoratorów i idziemy. - powiedziałam i pociągnełam ją na dwór. Wszyscy już tam stali i czekali na taksówki, które przyjechały po pięciu minutach. W domu byliśmy około czwartej i każdy od razu podszedł do siebie.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 35

Trzy tygodnie później miałam nagrane pięć odcinków. Dzisiaj mieliśmy nagrywać szósty, ale Alan i reżyser musieli też nagrywać serial chłopców, więc wróciłam do domu. Pierwsze co zobaczyłam to wściekła Luiza.
- Co tu robisz tak szybko? - spytała Natalia
- Dzisiaj nagranie mają chłopacy. Co jej jest? - pytając wskazałam na Luize
- Niech ci sama powie. - powiedziała Wika
- Siostrzyczko, co jest? - podeszłam do niej i ją przytuliłam
- Pamiętasz ciocię Karolinę? - spytała
- Mame "Zołzy"? - nie nawidziłam jej, była to moja kuzynka Zuza
Nazwałam ją "Zołzą", ponieważ nie lubiła swojego polskiego imienia i kazała używać imienia Zoe (czyt. zołi). Była tak wredna, że zaczełam ją w tajemnicy nazywać "Zołzą" co wiedziała tylko moja siostra i przyjaciółki. Miała suczkę. Nazwała ją Princess. Był równie wredny co jego właścicielka.
- Tak.
- Do rzeczy. - popędziła Luizę Natalia
- Ciocia chcę zobaczyć jak mieszkamy, więc razem z mamą i "Zołzą" przyjadą jutro na tydzień. - powiedziała Luiza
- Co?! - byłam wkurzona - Tak z dnia na dzień?!
- Właściwie wiemy o tym od tygodnia. - powiedziała Wiktoria
- Nie powiedziałyśmy ci, bo byłaś zajęta serialem. - tłumaczyła się Luiza
- Jadę do studia, wrócę z chłopakami!!  - krzyknełam i wyszłam
Nie wziełam samochodu. Chciałam się przewietrzyć. Zoe napewno będzie chciała poderwać jakiegoś z naszych chłopaków. Zostaje jej oczywiście tylko Kendall, James i Carlos, bo przecież Logan jest żonaty. Znając ją wybór padnie na Kendalla. Nie dlatego, że będzie się jej podobał poprostu będzie chciała mi dopiec. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła:
- Maja!! - krzyczał, rozpoznałam głos Marcina
- Jeszcze mi tego brakowało. - powiedziałam do siebie i przyspieszyłam, ale on i tak mnie dogonił
- Gdzie pędzisz? - spytał trzymając mnie za ramiona
- Jak najdalej od Ciebie. - powiedziałam i próbowałam mu się wyrwać
- Wiesz co mnie najbardziej do ciebie ciągnie?
- Nie i nie chce wiedzieć. - powiedziałam
- Ta twoja determinacja. Za nic nie chcesz przyznać, że ci się podobam.
- Bo taka jest prawda. - kopnełam go w krocze, ale nie trafiłam, bardzo go to rozłościło
- Coś ci nie wyszło. - powiedział i mnie kopnął w kolano przez co upadłam
Szybko się podniosłam i pobiegłam w stronę studia. Marcin cały czas biegł za mną. Wpadłam do studia zderzając się z Kendallem.
- Maja, tu jesteś. - powiedział i mnie przytulił, po chwili do studia wpadł Marcin, w tym samym momencie podeszła do nas reszta zespołu
- Co on tu robi? - spytał Carlos i spojrzał na mnie, ja nic nie odpowiedziałam tylko bardziej wtuliłam się w Kendalla
Marcin chciał do mnie podejść, ale przede mną i Kendallem staneli chłopacy.
- Nie podchodź do niej. - powiedział Kendall i stanął z chłopakami zostawiając mnie z tyłu.
- Bo co mi zrobisz? - spytał Marcin
- Nie dostałeś nauczki poprzednim razem? - spytał go Logan
- Mamy ci przypomnieć? - to pytanie zadał James
- Nie trzeba. - powiedział Marcin patrząc jak podchodzi do niego ochroniarz
- Pan Pociąg pomoże ci wyjść. - powiedział Kendall, wrócił do mnie i znów mnie przytulił
- Sam wyjdę, a my się jeszcze spotkamy. - powiedział patrząc na mnie i wyszedł
- Już dobrze. - powiedział Kendall, a ja schowałam głowę w jego ramieniu
- Gdzieś ty się podziewała?  - spytał mnie Logan, spojrzałam na niego pytająco
- Luiza do nas dzwoniła i powiedziała, że jedziesz do studia. - wyjaśnił Carlos
- Samochodem do studia jest pół godziny. - dopowiedział James
- Szłam pieszo. - odpowiedziałam - Niestety natknełam się na tego debila.
- Trzeba było jechać samochodem. - pouczył mnie Logan
- Chciałam się przewietrzyć. - powiedziałam
- Co się stało? - spytał zatroskanym głosem Kendall
- Jak zwykle dowiaduję się o wszystkim ostatnia. - odpowiedziałam
- Może coś dokładniej. - powiedział James
- Jutro przyjeżdża moja mama, ciocia i"Zołza".
- "Zołza"? - spytała cała czwórka
- Kuzynka moja i Luizy. Nie nawidzi swojego prawdziwego imienia więc kazała na siebie mówić Zoe. Po kilku kłótniach ochrzciłam ją" Zołzą".
- Napewno nie jest taka zła. - próbował bronić ją James
- Myślisz, że dlaczego ten palant za mną łazi?
- To przez nią.
- Tak.
- Co zrobiła? - spytał Carlos
- Powiedziała wszystkim, że on mi się podoba, a potem on zaczął się do mnie przystawiać. - odpowiedziałam
- No to rzeczywiście nie miło. - podsumował Logan, zjawił się Alan
- Cześć Alan. Nie chcesz może mnie wykończyć przez tydzień? - spytałam
- Muszę kiedyś od was odpocząć. Jutro wylatuje na wakacje. Macie wolne. - powiedział i wszedł do swojego gabinetu
- To jedziemy. - powiedziałam i wyszliśmy ze studia
Kiedy wróciłyśmy do domu dziewczyny sprzątały. Szybko się do nich dołączyłam. Przecież musiało wyglądać jakby przyjeżdżała królowa świata.

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 34

Następnego dnia obudził mnie Cynamon. Skakał na mnie i lizał mnie po twarzy.
- Cynamon. - powiedziałam i chciałam wstać, ale powstrzymał mnie Kendall
- Pośpij sobie. Ja z nim wyjdę. - powiedział i pocałował mnie w policzek
Potem spowrotem odpłynełam w krainę snu, ale co się dziwić w końcu śpię w swoim ciepkutkim łóżeczku, a nie szpitalnym łóżku. Kiedy się obudziłam zaczełam rozmyślać o tych chwilach, które spędziłam z dziewczynami w Polsce. Wszystkie nasze zabawy, imprezy i nocki. Wziełam telefon do ręki i zaczełam przeglądądać zdjęcia. Ostatnim z nich było zdjęcie jak była z nami jeszcze Luiza. Ja, Natalia i Wiktoria miałyśmy wtedy po 15 lat, a Luiza 17. Pomyślałam, że wypędzimy chłopaków z domu i urządzimy sobie babski wieczór. Ubrałam to (bez torby) i zeszłam na dół. Wszystkie dziewczyny siedziały na kanapie w salonie.
- Cześć, pamiętacie to? - spytałam i podałam im telefon ze zdjęciem
- Twoje urodziny. - powiedziała Natalia i podała telefon Wiktorii
- Pamiętam. Waszych rodziców nie było. Na dworzu - 10°C, a my ogrzewanie na ful i krótkie spodenki i bluzki na ramiączkach. - powiedziała i podała komórkę mojej siostrze, uśmiechnełyśmy się
- Tak, a najlepszą imprezę miałam z Mają po zabawie. Dwa miesiące prac domowych. - powiedziała Luiza i oddała mi telefon
- Zawsze musisz wszystko zepsuć? My tu wspominamy, a zresztą te dwa miesiące prac domowych się opłaciły. Dzięki nim nauczyłam się gotować. - odpowiedziałam jej
- Po co nam to pokazujesz? - spytała Natalia
- Gdzie są chłopacy?
- Kendall i Carlos wyszli na dłuuugi spacer z psami. Powinni wrócić za pół godziny. - udzieliła mi odpowiedzi Wika
- James'owi zachciało się psa, więc wziął Logana i pojechali do schroniska. - powiedziała Luiza
- Wystarczyło powiedzieć, że w domu ich nie ma. - powiedziałam
- Do rzeczy. - powiedziała Wika
- Wyganiamy chłopaków i robimy babski wieczór.
- Jak chcesz ich stąd wygonić? - spytała Natalia
- Alan.
- No jasne. Dobra dzwoń do niego.

(M - Maja A- Alan)

A: Tak?
M: Cześć Alan wiesz, że cię lubię?
A: Dobra, dobra. Czego chcesz?
M: Pozbyć się chłopaków na wieczór.
A: Co ja z tego będę miał?
M: Świadomość z tego, że bardzo nam pomogłeś.
A: Nie ma tak łatwo. Do końca tygodnia napiszesz 5 piosenek.
M: Niech ci będzie, ale przetrzymaj ich do 21.
W tym momencie weszli chłopacy.
M: Muszę kończyć. Cześć.
Rozłączyłam się.
- Cześć kochanie, z kim rozmawiałaś? - Kendall pocałował mnie w policzek
- Z Alanem. Muszę do końca tygodnia napisać 5 piosenek.
- Skoro dzwonił do ciebie to zaraz zadzwoni do nas. - powiedział
- A to jest Maja. - do kuchni wszedł James - Maja to jest Fox.
- Jaki fajny. Ciekawa jestem kto z nim będzie wychodził. - udawałam, że Fox mnie nie rusza
- No wiesz... - zaczął brunet - Dobra nie wytrzymam. Daj mi go potrzymać. - powiedziałam, a chłopacy zaczeli się śmiać
Zadzwonił telefon Jamesa. Podał mi Fox'a.
- Cześć Alan... Dlaczego? Przecież mieliśmy mieć wolne... Dobra zaraz będziemy. - powiedział James
- Co chciał Alan? - spytał go Kendall
- Mamy jechać do studia. - odpowiedział mu James
- Przecież mieliśmy mieć wolne. - powiedział wchodząc do kuchni Logan, a ja tylko cieszyłam się, że mój niecny plan się udaję
- Dobra jedziemy. - powiedział Carlos, Kendall mnie przytulił i pojechali
- Woo Hoo!!!!!! - krzyknełam kiedy znikneli z podjazdu
- Wolna chata? - spytała Luiza
- No a jak. - odpowiedziałam
- Woo Hoo!!!! - powtórzyły mój okrzyk
- Dobra jest 15. O 17 widzę was wszystkie u mnie w pokoju w piżamach. Teraz idziemy na zakupy. Po jakieś słodycze i napoje. Później wybierzemy film i zabawy. - zarządziłam
Poszłyśmy do marketu. Kupiłyśmy chipsy, cukierki, ciastka i przeróżnego rodzaju słodycze i napoje. Kiedy wróciłyśmy do domu była 16. Rozłożyłyśmy wszystko do misek. Przebrałyśmy się w piżamy i poszłyśmy do mnie. Najpierw obejrzałyśmy 3 komedie. Potem zaczełyśmy wspominać. Wspominałyśmy właśnie kiedy poszłyśmy klasowo na wagary i głupie zostawiłyśmy plecaki w szatni. Miałyśmy zakluczone drzwi i chłopacy zaczeli się dobijać.
- Otwórzcie!! - darli się
- Co oni tu robią? - spytała Natalia
- Jest dopiero 20. - powiedziała Wika
- Otwierajcie!!!!!
- Zabije Alana. Mógł nas chociaż uprzedzić. - odezwała się Luiza
- W szafie mam ozdoby z urodzin Kendalla. Chyba jest tam jakaś lina. - powiedziałam
- Otwórzcie musimy pogadać!!!!!!
Podeszłam do szafy. Wyjełam linę. Wyrzuciłam za okno i przywiązałam do okna.
- Która idzie pierwsza? - spytałam
- Ty. - odpowiedziały wszystkie 3
Zeszłam na dół po linie. Po mnie Luiza, Natalia, a na końcu Wika. Weszłyśmy po cichu do domu. Psy zaczeły piszczeć, więc je uciszyłyśmy. Poszłyśmy do góry i słuchałyśmy jak chłopacy wrzeszczą ledwie powstrzymując śmiech.
- Otwierajcie!!!!!! - krzyczał Kendall
- Bo wywarzymy drzwi!! - krzyknął Carlos
- Nawet się nie waż. - powiedziała Luiza oni się odwrócili
- Długo tu stoicie? - spytał Logan
- Jakieś 5 minut. - odpowiedziała Wika
- Mu... - zaczął James
- To jutro. - przerwałam mu - Teraz na dół zająć się sobą.
- Ale... - odezwał się Kendall
- Co ja powiedziałam? - spytałam
Podnieśli ręce w obronnym geście i zeszli na dół.
- Nie ma to jak dominacja dziewczyn. - powiedziała Natalia
- Gramy w butelkę? - spytała Luiza
- Nie ma imprezy bez butelki. - powiedziała Wika
Zaczełyśmy grać w butelkę po jakiś 2 minutach Luiza zakręciła tak, że wypadło na mnie.
- Pewnie będę tego żałować, ale wyzwanie. - powiedziałam
- Idź do pokoju Natali i Jamesa weź jego bokserki i powieś na drzewie.
- No niech będzie.
Poszłam do pokoju wyżej wymienionych. Wziełam pierwsze z brzegu bokserki Jamesa i wróciłam do pokoju.
- Mały miś... - zanuciła Wika
Dziewczyny zaczeły się śmiać. Spojrzałam na jego gacie. Widniał na nich miś. Zaczełam się śmiać.
- Idziecie ze mną? - spytałam przez śmiech
Dziewczyny kiwneły głowami i wyszłyśmy przez okno. Zawiesiłam szybko własność Jamesa na drzewie i z niego zeskoczyłam. Spojrzałam na główne drzwi. Stali w nich chłopacy, zwijali się ze śmiechu. Oczywiście z wyjątkiem Jamesa, którego mina była bezcenna. Wróciłyśmy do pokoju. Brzuch mnie bolał od śmiechu. Grałyśmy jeszcze jakieś pół godziny i weszli chłopacy.
- Musimy pogadać. - zaczął Logan
- Skoro musimy. - odezwała się Wika
- Musiałyście zaciągać nas do pracy? - spytał Carlos
- Tak. - odpowiedziałyśmy równo
- Bo? - to pytanie zadał Kendall
- Bo dzisiaj jest mecz i nie zostawilibyście nam wspólnej chaty. - powiedziałam
- Dzisiaj był jakiś mecz? - spytał James
- To wy nie wiedzieliście? - spytała Natalia
- Nie. - odpowiedzieli równocześnie
- To wpadłyśmy. - powiedziała Wika
- Dobra i tak nam wybaczycie. - odezwałam się
- Skąd takie podejrzenia? - spytał Logan
- Alan wam nie mówił? - byłam zdziwiona, przecież to było ustalone krótko po tym jak się obudziłam
- Właśnie nie. - powiedział James
- Wystąpicie w pierwszym odcinku mojego serialu.
- Co? - spytali równocześnie chłopcy i dziewczyny
- Nie dostaliście scenariuszy?
- No nie. - odezwał się Kendall
- To pewnie jutro Alan będzie do was dzwonił.
- Dobra ja mam dość na dzisiaj tych wrażeń. - odezwała się Natalia
- Ja też. - powiedziały równocześnie Luiza i Wika
- Ja chyba też się już położe. - powiedziałam
- DOBRANOC. - powiedzieli równo chłopacy i wyszli
Dziewczyny poszły do siebie, a ja położyłam się do łóżka. Szkoda, że chłopcy nie znali scenariusza. Alan poszedł mi na ręke i powiedział, że zakocham się w Kendallu, ale oni będą tylko w pierwszym odcinku. Potem w ostatnim wyznamy sobie miłość. Nie będzie to chyba trudne. Potem rozmyślałam o dzisiejszym dniu i stwierdziłam, że musimy to powtórzyć. W końcu odpłynełam do krainy Morfeusza.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 33

Następnego dnia obudziła mnie pielęgniarka. Nie wiem co robilła.
- Obudziłam cię? Przepraszam. - powiedziała
- Nic się nie stało i tak zaraz bym wstała.
- Z tego co wiem dzisiaj wychodzisz więc możesz się ubrać w swoje normalne ubrania i poczekać na wypis. - powiedziała i wyszła
Przebrałam się w moje normalnie i spakowałam się. Miałam już dosyć szpitala. Najchętniej od razu wybiegłabym ze szpitala, ale musiałam poczekać na wypis. Postanowiłam nie powiadamiać przyjaciół, że wracam i zrobić im niespodziankę. Po chwili przyszedł lekarz dał mi wypis, kartę medyczną oraz receptę na leki. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu. Nikogo nie było, co mnie zdziwiło. Na szczęście miałam ze sobą kluczę. Weszłam do środka i rzucili się na mnie Sydney i Cynamon.
- Cześć pieski. - przytuliłam je - Stęskniłam się za wami.
Rozejrzałam się po domu. Tego się nie spodziewałam. Było tak czysto, że aż lśniło. Poszłam do góry do pokoju rozpakować swoje rzeczy. Miałam czas dla siebie. Trochę mi się nudziło znowu samej, ale trudno takie życie. Położyłam się na łóżku i wzięłam laptopa. Sprawdziłam konto na facebook'u. Miałam kilka powiadomień. Nie było z kim pisać więc się wylogowałam. Wziełam książkę "Furteczki"*, gitarę i zeszłam na dół. Zaczełam czytać lekturę. Czytałam ją już chyba dziesiąty raz, a nadal mnie wciągneła. Jak zwykle popłakałam się, kiedy Laura mówiła babci, że to przez nią zasłabła. Skończyłam czytać po jakiejś pół godzinie. Wziełam w rękę gitarę i zaczełam pisać piosenkę. Skończyłam ją pisać po dwóch godzinach. Efekt był taki:

Widzę, widzę, że widzisz
Wszystko zależy od tego, co chcesz zobaczyć
Pomyśl o tym
Przed podjęciem działań
Jeśli się zakochasz możesz zranić
Posłuchaj mnie dobrze
Oddychaj i przestan drżeć jak papier
Jeśli wierzysz, że tak
Spróbuj ponownie
Nie poddawaj się
Nie przez przypadek

Spójrz w niebo
Spróbuj to zmienić
Pomyśl czego chcesz
I biegnij tego szukać
Zawsze możesz
Wrócić by spróbować
Znów
Ty możesz
Znów 
Jeśli chcesz

Widzę, widzę, że widzisz
Zapomnij wszystko
Powiedz to raz na zawsze
Jeśli wierzysz, że tak
Nie możesz zawieść
Twoje marzenie się spełni

Spójrz w niebo
Spróbuj to zmienić
Pomyśl czego chcesz
I biegnij tego szukać
Zawsze możesz
Wrócić by spróbować
Znów
Ty możesz
Znów
Jeśli chcesz

Wiem to i ty dobrze wiesz, że jeśli to czujesz
Wydarzy się 
Więc jeśli
Nie możesz zranić
To co się wydaje będzie rzeczywistością

Spójrz w niebo
Spróbuj to zmienić
Pomyśl czego chcesz
I biegnij tego szukać
Zawsze możesz
Wrócić by spróbować
Znów
Ty możesz
Znów
Jeśli chcesz

Cynamon przyniósł mi piłkę i razem z Sydney zaczeli piszczeć. Rzuciłam im parę razy piłkę i zobaczyłam przez okno jak cała banda wysiada z samochodu.
- Nie wydajcie mnie. - poszłam na górę do pokoju
Schowałam się pomiędzy szafą, a ścianą. Usłyszałam głos Jamesa dochodzący z salonu:
- Jedziemy do Mai? - spytał
- Zachwilę. - odezwał się Kendall -  Muszę coś zagrać. Tak długo nie grałem na gitarze.
- Okey. - powiedziała Wika
Po chwili drzwi do pokoju się otworzyły i wszedł Kendall. Nie spojrzał w stronę szafy. Wziął gitarę i zaczął grać "Obudź mnie"**. Był w połowie pierwszej zwrotki, kiedy się do niego dołączyłam i wyszłam z ukrycia. Kendall się odwrócił i krzyknął
- Maja!!!!!!!! - pocałował mnie, a potem mnie przytulił z całej siły
- Tak to ja, ale zaraz mnie udusisz. - powiedziałam i zluźnił uścisk
- Kolego zwidy ma... - zaczeła Natala, która weszła do naszego pokoju - Maja!!!!!!!
Rzuciła się na mnie. Po chwili weszła cała reszta i znowu rozległ się krzyk:
- Maja!!!!!!!!!!!
- Tak to ja, ale mnie dusicie. - puścili mnie
- Czemu nie zadzwoniłaś, że wracasz? - spytała Luiza
- Chciałam wam zrobić niespodziankę, z że was gdzieś wywiało to już nie moja wina.
- Byliśmy u rodziców Jamesa. - powiedział Carlos
- Zapytać się co grozi tej krowie za wypchnięcie cię z okna. - dopowiedział Logan
- I co? - spytałam
- Z jakieś 10 lat. - odpowiedział Kendall
- Ładnie. - powiedziałam
- Trzeba jakoś uczcić, że wróciłaś. - odezwała się Wiktoria
- Może minutą ciszy. - zaproponowałam dla żartu
- Wesołe miasteczko. - powiedział James
- Jestem za. - powiedziała Natalia
- To w drogę. - powiedziałam i wyszliśmy
Na miejscu byliśmy po jakiejś godzinie. Kupiliśmy bilety wstępu na wszystko i poszliśmy na diabelski młyn. Potem na kolejkę. Śmiechów i pisków była co nie miara. Później się rozdzieliliśmy i razem z Kendallem poszliśmy do budki, w której można było wygrać misie. Kendall wygrał całkiem sporego z napisem" I Love You" i mi go podarował. Do domu wróciliśmy około 2 nad ranem.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

* książka autorstwa Ewy Nowak. Opowiada o dwóch bliźniaczkach, które zakochały się w jednym chłopaku z Anglii. Książka bardzo wciągająca. Szczerze polecam
** Pierwsza piosenka napisana przez Maję i Kendalla

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 32

- Cześć słońce, jak tam?  - spytałem, spojrzałem na nią
Wyglądała strasznie. Była cała blada i wychudzona jakby przez tydzień nic nie jadła. Praktycznie nie jadła nic, ale przecież była dokarmiana przez kroplówkę.
- Wszystko mnie... boli. - powiedziała z wysiłkiem
- Jak tylko dorwę tę krowę to ją zabiję. - powiedziałem przez zęby
- Kochanie... możesz jej coś powiedzieć, ale nic siłą... Ja chcę o tym jak najszybciej zapomnieć. - powiedziała - Mam nadzieję, że nie obwiniałeś się o to co się stało?
- Na początku. Potem nasi kochani przyjaciele zaczeli myśleć jak ty i zaczeła się gadka o Hawajach. - powiesziałem
- Za dobrze myślicie jak ja. - powiedziała i się uśmiechneła
- Tego było mi najbardziej brak. - spojrzała na mnie pytająco
- Twojego uśmiechu.
Nagle wszedł lekarz.
- Musisz już wyjść. To był dla niej ciężki tydzień i musi odpocząć.
- Dobrze. - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek
Na korytarzu wszyscy zaczeli się mnie pytać:
- Jak ona się czuję?
Odpowiedziałem, że dobrze i narazie nikt nie może do niej wejść. Wyszliśmy przed szpital i dopadli nas fotoreporterzy.  Wypytywali o zdrowie Mai. Omineliśmy ich i udaliśmy się do parku. Usiadłem na ławce i zacząłem rozmyślać o tym wszystkim.
- James twój tata jest prawnikiem, prawda? - spytałem
- Tak, a co?
- Spytałbyś się go co grozi Perry za całą sytuację?
- Pewnie, ale później, bo teraz jest w pracy.
Jeszcze chwilę posiedzieliśmy w parku i wróciliśmy do domu.

*** Maja ***

Następnego dnia wstałam mniej zmęczona, ale jeszcze tak samo obolała. Nadal nie mogłam się ruszyć. Jakby ktoś przywiązał mnie do łóżka. Nie mogłam nawet sprawdzić konta na fejsie, bo nie wiedziałam gdzie jest mój telefon. Jedyne co mi zostało to gapienie się w sufit. Po chwili weszli chłopcy z One Direction.
- Cześć. - powiedział Harry i przytulił mnie, syknełam z bólu - Przepraszam, bardzo boli?
- Strasznie. Nie mogę się ruszyć, a nie mam nic połamane. Tylko jakieś pęknięcia.
- Krowa. - powiedział Niall
- Że niby ja? - spojrzałam na niego
- Ty też. Przez ten tydzień nie miałem z kim gadać.
- Masz pełno przyjaciół, którzy są dla ciebie jak bracia i ty nie miałeś z kim gadać?
- To nie to samo co pogawędki z kimś kogo uważa się za siostrę. - powiedział Liam
- Obiecuję, że kiedyś odrobimy. - powiedziałam z uśmiechem
- No mam nadzieję. - odezwał się Zayn
- Niall kogo uważasz za krowę? - spytałam blondyna
- Katy. Jak ona wogóle śmiała cię wypchnąć z okna. - odpowiedział
- O co się wogóle pożarłyście? - spytał Harry, przypomniałam sobie tą sytuację
- W sumie to o Ciebie. - zaczełam -  Ona powiedziała, że z nią zerwałeś, a ja powiedziałam, że jesteś mądry i ona nie jest z twojej półki, później powiedziała, że zaraz ja z tej półki zlece i mnie wypchneła. Dalej urwał mi się film.
- Aha. - powiedzieli równocześnie
Rozmawialiśmy jeszcze godzinę. Potem oni pojechali do studia, bo musieli coś nagrać. Znalazłam mój telefon była jedenasta.
Nie długo po tym jak oni wyszli przyszła pielęgniarka i dała mi jakieś leki przeciwbólowe. Po jakimś czasie leki zaczeły działać, bo byłam mniej obolała. Wszedł Marcin.
- Czego ty tu szukasz? - spytałam
- Ciebie też miło widzieć. - odpowiedział z uśmieszkiem
- Ciebie wcale nie jest miło. Kto cię to wogóle wpuścił? - usiadłam
- Pielęgniarka. Powiedziałem, że jestem z rodziny.
- Nie jesteś i nie będziesz moją rodziną, więc wyjdź.
- Najpierw coś zrobię. - powiedział i mnie pocałował
Zaczełam go od siebie odpychać, ale on nie chciał się odczepić. Zadzwoniłam po pielęgniarkę, która zjawiła się po chwili.
- Co tu się stało? - Marcin się odemnie odsunął - Ponoć jest pan z rodziny?
Cała się trzęsłam. Marcin patrzał to na mnie to na pielęgniarkę spojrzeniem jakby chciał nas zabić.Bałam się, że zaraz się rzuci na tą pielęgniarkę lub na mnie.
- Proszę stąd wyjść, albo zawołam ochronę. - powiedziała pielęgniarka
Marcin posłusznie wyszedł
Wszedł lekarz.
- Co tu się stało? - spojrzał na mnie, nie mogłam wydusić z siebie słowa, podszedł do mnie i  położył mnie, złapał moją rękę - Jeśli mnie słyszysz ściśnij mi rękę.
Ścisnełam mu rękę. Poświecił mi latarką przed oczami i kazał usiąść.
- Proszę go tu więcej nie wpuszczać. - wydusiłam
- Kogo? - usłyszałam głos Kendalla koło niego stała reszta naszej bandy
Pielęgniarka do nich podeszła i wszystko im powiedziała. Równocześnie spojrzeli na mnie zatroskanym wzrokiem.
- To my was zostawimy. - powiedział lekarz i razem z pielęgniarką wyszli
Kendall do mnie podszedł i mnie przytulił.
- Już dobrze. - powiedział i się w niego wtuliłam
- Jak się czujesz? - spytała Wika
- Odkąd wy przyszliście lepiej. - powiedziałam
- Kiedy wracasz? - spytał Logan
- Lekarze nic nie mówią, więc zapewne jeszcze tu poleżę. - odpowiedziałan
- Wracaj szybko, bo się stęskniłem. - powiedział Carlos
- Nie rozśmieszaj mnie. Stęskniłeś się za mną. - zaśmiałam się
- Bardziej za twoją kuchnią. - powiedzmiał, a Natalia i Wiktoria spojrzały na niego złowrogo, chłoapcy zaczeli się śmiać
- Nie dziwię się po kuchni moich najlepszych przyjaciółek. - swoje złowrogie spojrzenie przeniosły na mnie - Carlos, jak chcesz mnie tylko do gotowania wykorzystać to jeszcze tu poleże.
- Nawet się nie waż. - powiedział Kendall i mnie pocałował
- Przekonałeś mnie. - uśmiechnełam się
- Będzie normalne jedzenie!!! - krzyknął Logan, Carlos i James
Rozmawialiśmy jeszcze 2 godziny. Potem przyszedł lekarz
- Musicie już iść. Trzeba zabrać Maję na ostatnie badania. - powiedział
- To znaczy, że wychodzi? - spytał James
- Jeśli badania nic nie wykażą.
Pożegnaliśmy się i lekarz zabrał mnie na badania. Wypuścili mnie dopiero po dwóch godzinach. Byłam tak zmęczona, że od razu poszłam spać.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Jeśli to czytacie to proszę was komentujcie. Każdy komentarz motywuję do dalszego pisania.
Ps. Mam nadzieję, że nie popełniam już  błędów, jeśli jednak to piszcie będe je poprawiać.
Pozdrowionka:**

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 31

- Doktorze, co z nią? - spytałem kiedy ten wyszedł
- Jest pan z rodziny? - spytał
- Jesteśmy razem, ale tam jest jej siostra i szwagier. - pokazałem na Luizę i Logana, którzy momentalnie do nas podeszli
- Jej stan jest krytyczny. Jest narazie w śpiączce. - powiedział lekarz
- Możemy do niej wejść? - spytała Luiza
- Narazie nie. Jest świeżo po operacji na OIOMie. - powiedział i odszedł

Przez ostatnie dni cały czas siedziałem przy Mai. Co prawda lekarze nie pozwolili mi do niej wejść, ale widziałem ją przez szybę w ścianie. Czekałem na choćby jedno poruszenie palcem, ale nie stedy nic takiego nie nastąpiło.
- Kendall, jedź do domu. Zjedź coś, umyj się i wyśpij. - namawiał mnie Carlos
- Zadzwonimy do ciebie jak tylko się obudzi. - zapewnił James
- Macie rację. Długo już tu siedzę. Obiecajcie, że zadzwonicie jak się obudzi.  - powiedziałem
- Obiecujemy, ale idź już. - powiedział Logan
Wyszedłem ze szpitala i wróciłem do domu.

***

Weszłem do pustego domu.  Od razu poszedłem do sypialni. Wszystko tam przypominało mi Maję. Jej zdjęcia i ubrania. Wskoczył na mnie Cynamon. Pokazał pyskiem na zdjęcie Mai i zaczął piszczeć.
- Tak, wiem. Też za nią tęsknię. - powiedziałem i się położyłem
Obudziłem się następnego dnia o 11. Przebrałem się, zjadłem i wróciłem do szpitala.
- Widzisz stary, od razu lepiej wyglądasz. - przywitał mnie James
- Dziewczyny pojechały do domu? - spytałem zauważając, że ich nie ma
- Tak. - odpowiedział Carlos
- Co z Mają?
- Ani lepiej, ani gorzej. - tej odpowiedzi udzielił Logan
- Ktoś dzwonił do jej rodziców?
- Luiza, tylko nie mogą przyjechać.
- Szkoda, dobrze by było, żeby przy niej byli. - odezwał się James
- Też tak uważam. - powiedziałem

*** Maja ***

Próbowałam otworzyć oczy, ale nie mogłam. Wszystko mnie bolało. Przypomniało mi się, że kłóciłam się z Perry, potem ona wypchneła mnie z balkonu i urwał mi się film. Spróbowałam ruszyć ręką. Strasznie bolało, ale się udało. Usłyszałam nieznajomy kobiecy głos:
- Doktorze, ruszyła ręką.
Otworzyłam oczy. Widziałam rażące światło i faceta, który gapił się na mnie.
- Maja. Jestem doktor Black. Jak się czujesz?
- Wszystko... mnie... boli... - powiedziałam z wysiłkiem
- To normalne. Zostawię Cię z przyjaciółmi. Bardzo się o ciebie martwią. - powiedział i wyszedł

*** Kendall ***

- I co z nią? - spytałem, wychodzącego lekarza
- Obudziła się. Możecie do niej wejść. Narazie tylko jedna osoba. - powiedział odchodząc
- Kendall! - krzykneli wszyscy zgodnie

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 30

Leżałam sama w łóżku. Za miesiąc zaczynam pracę na planie. Przyznam, że trochę się boję jak wypadnie serial i tak dalej. Wstałam i zeszłam na dół do kuchni. Na stole leżał liścik:
" Poszłyśmy na zakupy. Nie chciałyśmy cię budzić, bo tak słodko spałaś. Jakby co później pójdziesz sama.
Nie musisz wychodzić z psami.
Kochamy cię.
Luiza, Natalia i Wika"
Zjadłam kanapki i poszłam na taras, bo była piękna pogoda. Wziełam ze sobą gitarę, żeby napisać nową piosenkę. Napisanie dwóch zwrotej piosenki zajeło mi godzine

Dziś z Tobą jest mi lepiej,
jeśli wszystko idzie źle mogę to naprawić żeby było mi lepiej
Możesz mnie wysłuchać i mówić nie nie nie!

Dzisiaj wiem, co powinnam zrobić
i nigdy więcej nie powróci ból, ooo
Jeśli tego nie dostrzegam, naucz mnie.

Przerwał mi sygnał smsa. Był od Kristen.

" Ślub za tydzień. Szykuj się druchno."

Ucieszyłam się od razu do niej zadzwoniłam.

(M - Maja K - Kristen T - Taylor)
M: No nareście. - powiedziałam kiedy odebrała
K: Też się ciesze.
M: Kiedy zaproszenia?
K: Robert zaniósł chłopakom do studia.
M: Super. Czyli cały tydzień siedzimy razem?
K: No a jak. - zaśmiałyśmy się
M: Kto będzie świadkiem?
K: Najprzystojniejszy wilkołak na świecie.
T: No już nie przesadzaj. - razem z Kristen się zaśmiałyśmy
M: To jak jutro 14 u ciebie?
K: Mi pasuje.
M: To do jutra.
K: Cześć.

Rozłączłam się. Po jakiś dwóch minutach ktoś zakrył mi oczy.
- Kto to może być? - spytałam i zaczełam dotykać tego kogoś po dłoniach, po chwili zorientowałam się, że to Kendall - Kochanie, wiem, że to ty.
- Niby skąd?
- Tak po prostu. - uśmiechnełam się, a on zdjął dłonie z moich oczu
- Wpadłem ci tylko powiedzieć, że za tydzień idziemy na ślub. - zaśmiałam się i pokazałam mu smsa od Kristen
- Od jak dawna wiesz?
- Długo. - powiedziałam z uśmiechem - To skoro masz jeszcze czas to chodź na zakupy.
- A nie możesz iść z dziewczynami? - narzekał
- Idę tylko po telefon i pieniądze i możemy iść. - udawałam, że nie słyszę pytania

***

Chodziliśmy po wszystkich sklepach i nic mi się nie podobało. W końcu weszliśmy do C&A i ujrzałam tą sukienkę.  Poszłam do przymierzalni.
- I jak? - spytałam wychodząc
- Pięknie.
- Mówisz to szczerze, czy nie chce ci się już ze mną chodzić po sklepach?
- I tak byś wiedziała, że kłamie. - pocałował mnie w policzek
- To chyba ją wezmę. - powiedziałam
- I dobrze.
Wróciłam do przymierzalni i włożyłam swoje normalne ciuchy. Poszliśmy jeszcze na lody i wróciliśmy.

Gdy weszliśmy do domu wszyscy siedzieli w salonie.
- Z nami na zakupy to śpi, a z nim to od razu. - powiedziała oskarżycielskim tonem Wika
- Trza było poczekać aż się obudzę albo mnie obudzić. Takie trudne?
- Żebyś wiedziała. - odpowiedziała
W tym momencie zauważyłam kartkę na stole. Wiktoria powędrowała za moim wzrokiem, od razu wzieła kartkę i ją podarła.
- Co tam było? - spytałam
- Nic. - powiedziała, a ja już wiedziałam od kogo był ten list
- Czy ten gość da sobie kiedyś spokój? - powiedziałam
- Nie tylko ty masz już go dosyć. - powiedział Carlos
Postanowiłam o nim nie myśleć. Musiałam pomóc Kristen w przygotowaniach do ślubu.

***

Cały tydzień był bardzo pracowity, ale w końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Od rana razem z Kendallem byliśmy u Roba i Kristen. Panna Młoda była tak zdenerwowana, bo kosmetyczka się spóźniała. Wysłałam chłopaków do kościoła i krótko po tym przyszła wreście kosmetyczka. Zdążyłyśmy na ślub, który miał być o 16. Potem pojechaliśmy do sali, w której było wesele. Przez cały czas tańczyłam z Kendallem, potem na chwilę usiadłam i zaraz do tańca zaprosił mnie Taylor. Potem "uciekłam" na balkon. Po chwili przyszła do mnie Luiza.
- Co tak sama tu siedzisz? - spytała
- Uciekam przed chłopakami, bo jestem już zmęczona.
- To czekaj tu, zaraz przyjdę tylko powiem Loganowi, żeby nas nie szukał.
- Jak chcesz. Czekam.
Ona wyszła, a ja sobie stałam. Nagle popadłam w wielki szok, gdy zobaczyłam kto tu wchodzi.
- Co ty tu robisz? - spytałam
- Przyszłam na ślub mojej przyjaciółki. - odpowiedziała Perry
- Wiesz, że twoja przyjaciółką cię nie nawidzi?
- Ja się na tobie zemszcze. - powiedziała
- Za co? Za to że jestem druchną na ślubie Kristen?
- Za to też. Harry że mną zerwał.
- Jednak mam mądrego przyjaciela. Mówiłam ci, że on nie jest z twojej półki.
- Ty zaraz z tej półki spadniesz. - powiedziała i mnie popchnęła
Spróbowałam złapać równowagę, ale mi się nie udało.

*** Luiza ***

Szłam spowrotem do Mai i zobaczyłam jak ta zdzira ją wypycha. Wbiegłam na balkon.
- Witamy panią Henderson. - powiedziała, a ja tylko wybiegłam z krzykiem
- Kendall!!!!!!
- A tobie co? - spytał Carlos
- Perry wypchneła Maję przez okno.
- Co?! - spytały dziewczyny równocześnie
Szybko pobiegliśmy na dół, po drodze zatrzymała nas Perry.
- Czujesz jak to jest tracić kogoś bliskiego? - spytała
- Idź się lecz. - krzyknął Kendall

*** Kendall ***

1:30. Ja, chłopacy, dziewczyny i państwo młodzi siedzimy w szpitalu. Cały czas chodziłem i powtarzałem:
- To moja wina. Gdybym ja jej wtedy nie zostawiał.
I tak w kółko. W końcu Natalia nie wytrzymała i odezwała się:
- Wiesz co by ci teraz Maja kazała zrobić? - przytuliła się do Jamesa
- Nie mam siły myśleć tak jak ona. - odpowiedziałem
- Kazałaby przypomnieć ci tą rozmowę z Hawajów. - powiedział James
- Nie chce pomiędzy wami podziału winy. - odezwała się Wiktoria wtulając się mocniej w Carlosa
- A już na pewno. Nie chce, żebyś sam siebie obwiniał. - włączyła się Luiza
- Żeby nie było, że nie próbowałem cię pocieszyć powiem, że jeśli będziesz się obwiniać to wszystko jej powiem i ona zrobi z tobą porządek. - powiedział Logan
Uśmiechnąłem się na chwilę. Zadzwonił telefon Mai. Dzwonił Harry.

( K- Kendall H- Harry)

K: Tak?
H: Kendall co ty taki podłamany? Mogę porozmawiać z Mają?
K: To ty nic nie wiesz?
H: Ale o czym?
K: Maja leży w szpitalu. Perry wypchneła ją z balkonu na ślubie Kristen i Roba.
H: Co?! W którym szpitalu jesteście?
K: Na Grand Street
H: Niedługo będę.
Rozłączył się. Po chwili rzeczywiście był w szpitalu.

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 29

*** Maja ***

Wczorajszego wieczoru wróciliśmy późno do domu, bo Carlos nas o to poprosił. Mam nadzieję, że nacieszyli się sobą, bo niewiadomo kiedy teraz będą mieć taką szansę.

*** 2 tygodnie później ***

Chłopaków znowu nie było, ale cóż taka ich praca. Była piękna pogoda. Zeszłam na dół, nikogo nie było. Dziewczyny zapewne śpią. Zjadłam śniadanie i miałam dziwne wrażenie, że o czymś zapomniałam. "Jakby to było ważne, to bym nie zapomniała" - pomyślałam. Wziełam Cynamona i Sydney na spacer. Chodziliśmy bardzo długo, kiedy nagle psy się zatrzymały i zaczeły szczekać. Odwróciłam się i zauważyłam Marcina.
- Dobre psy. - powiedziałam i pobiegłam ile sił w nogach
Sydney i Cynamon biegli przede mną do domu wręcz wpadłam
- Co się stało? - spytał Kendall
- Nic. - nie kłamałam, przecież biegłam tylko po to, żeby uniknąć spotkania z Marcinem
- Jak uważasz. - powiedział - Wiesz, że za 3 godziny jedziemy na KCA.
- Wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Czemu mi nie przypomniałeś? - spytałam z wyrzutem
- Bo ty zawsze o wszystkim pamiętasz. - obronił się
- Gdzie dziewczyny? - spytałam
- Szykują się. - odpowiedział James
- Ok. - powiedziałam i pobiegłam na górę
Wybrałam te ciuchy . Nie chciałam wyglądać jak te wszystkie gwiazdeczki, które się odstawiają, więc ubrałam się na luzie i uczesałam się w kłosa.
- Gotowa? - spytał Kendall
- I jak? - odpowiedziałam pytaniem
- Pięknie. - podszedł i pocałował mnie
- Ej musimy jechać, a wy się całujecie. - powiedziała, wchodząc Kristen
- Ciebie też miło wiedzieć. - powiedziałam i ją przytuliłam
- Tak. Teraz na dół. Już.
Poszliśmy do limuzyny. Na miejscu" napadł" na nas tłum fotoreporterów. Pozowaliśmy trochę do zdjęć. Najpierw wszyscy potem parami. Kiedy weszliśmy do sali podszedł do nas Alan.
- Hej. - powiedział
- Hej. - odpowiedzieliśmy równocześnie
- Maja pamiętasz, że wisisz mi przysługę? - spytał
- A czego potrzebujesz? - odpowiedziałam pytaniem
- Pomocy przy liczeniu głosów. - odpowiedział
- Dobra do zobaczenia za kulisami. - powiedziałam i poszła za Alanem

Razem z Alanem musieliśmy policzyć głosy, zrobić kartki z zwycięzcami i" zaopiekować" się slajmem.
- Dzięki za pomoc. Bez ciebie robiłbym to jeszcze godzinę. - powiedział
- Teraz mam czyste konto? - spytałam
- Oczywiście. - odpowiedział
- W takim razie cała przyjemność po mojej stronie. - powiedziałam i się zaśmieliśmy
- Zostaje tylko pilnowanie przebiegu. Gotowa?
- Jak mogłoby być inaczej?

Po godzinie przyszli chłopcy.
- A wy czego tu? Odebraliście już swoją nagrodę. - powiedziałam
- Stęskniliśmy się za tobą. - powiedział Logan
- A naprawde?
- Ogłaszamy ostatnią nagrodę. - powiedział James
- To jest ostatnia nagroda i ogłasza ją Selena.
- Jest jeszcze jedna. - powiedział Alan
- Jaka? - spytałam
- To... - zaczął Alan
- Zobaczysz. - przerwał mu Kendall
Po chwili weszli na scenę i zaczeli wstępną gadkę. Potem przdstawili nominacje. Byłam zdziwiona kiedy usłyszałam swoje imię i nazwisko.
- Co to ma znaczyć? - spytałam Alana
- Nie powieli ci? Zostałaś nominowana w kategorii "Najlepsza wschodząca gwiazda" ( wymyślone na potrzeby opowiadania).
- Aha. Dobrze wiedzieć.
Pokazałam chłopakom, że ich zabije, a oni pokazali mi serca z dłoni. Zaśmiałam się i pokazałam im to samo.
- Już bez zbędnego gadania... - zaczął Carlos
- Najlepszą wschodzącą gwiazdą zostaje... - Logan
- Maja Nicowska!! - powiedzieli równocześnie
Wyszłam na scenę bardzo zdziwiona. Chłopcy wręczyli mi sterowca.
- Wiesz, że teraz musisz zaśpiewać? - spytał się mnie Kendall
- A ty zaśpiewasz ze mną. - odpowiedziałam
- Ale co?
- Naszą piosenkę. - powiedziałam i Logan, James oraz Carlos zeszli ze sceny
Zaczeła grać muzyka i zaśpiewaliśmy piosenkę, którą napisaliśmy razem.
Potem poszliśmy na imprezę, która była zawsze po uroczystej gali.

***

Wyszliśmy około trzeciej nad ranem. Szliśmy do samochodu. Razem z Kendallem szliśmy całkiem z tyłu. Nagle poczułam silne kopnięcie w plecy.
- Ał!!!!!!!!!!! - krzyknełam, złapał mnie Logan, na którego leciałam i Kendall
- Nie łaska porozmawiać ze swoim chłopakiem w parku?! - krzyczał Marcin
- Jestem z moim chłopakiem i nie widziałam go dzisiaj w parku. -  przytuliłam się do Kendalla
- Nie udawaj, że nic do mnie nie czujesz! - krzyknął Marcin, dziewczyny wsiadły do samochodu, ja za nimi
- Odczep się od niej! - krzyknął Kendall
- Ty się odczep od mojej dziewczyny. - wydarł się Marcin
- Ona nigdy nie była twoją dziewczyną! - kłócił się z nim Kendall
Marcin chciał go uderzyć, ale za nim stanął James i Carlos i sami go przewrócili. Potem chłopacy wsiedli do samochodu oni siedzieli z przodu, a ją z dziewczynami z tyłu. Po policzkach łzy spływały mi strumieniami.
- Maja, co jest? - chłopacy udawali, że nie podsłuchują
- Gdyby nie ja to nie bylibyście narażeni na niego.  - powiedziałam przez łzy
- Jezu. - powiedział Logan
- Co? - spytała Wiktoria
- Zawsze musisz się o wszystko obwiniać. - powiedział do mnie Carlos
- Dobra. Odczepcie się od niej. - powiedziała Wiktoria, a ja zignorowałam wszystko
W domu byliśmy przed 4