Hej. Pewnie niewiele z was wie, że jedna z naszych sióstr, a dokładniej
Ania Schmidt ma dzisiaj urodziny. Więc wszystkiego najlepszego kochana, spełnienia marzeń, spotkania Big Time Rush i wszystkiego co sobie wymarzysz. (tak wiem nie jestem najlepsza w składaniu życzeń). Specjalnie dla Ciebie ta jednorazówka ^^
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Witajcie jestem Ania. Mam osiemnaście lat. Moje brązowe włosy sięgają mi do ramion, a moje oczy są piwne. Do Los Angeles przeprowadziłam się razem z mamą dwa lata temu po śmierci mojego ojca. Zaczęłyśmy tutaj nowe życie. Mama otworzyła tutaj bar karaoke i za czasów kiedy ona go prowadziła coś tu się działo.
Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi z tym
"... za czasów kiedy ona go prowadziła." Moja rodzicielka zginęła w wypadku samochodowym i niestety bar przepisała na swojego chłopaka, Rick'a. Był to wysoki brunet o szarych oczach. Nienawidziłam go całym sercem, niestety z woli mamy został tez moim opiekunem prawnym.
Ma dwie córki, Lise i Jane. Mam o nich takie same zdanie jak o ich ojcu.
Wracając do Rick'a . Po śmierci mamy pozbył się wszystkich jej rzeczy. Najbardziej zabolała mnie utrata fortepianu, na którym grała od dziecka, a na którym potem uczyła grać mnie. Staram się go wykupić, jednak nie jest to łatwe. Zwłaszcza, że Rick z baru zrobił salę prób dla swoich córek, które nie mają talentu. Głuchy słoń śpiewa lepiej od nich.Bar jest otwarty tylko wieczorami, "Pracuje" w nim jako sprzątaczka, a raczej wykonuje służby społeczne. Moim jedynym źródłem jakiegokolwiek dochodu są występy jakie daje na różnych ulicach Los Angeles. Właśnie za te pieniądze próbuje wykupić fortepian.
Początek mojej historii zaczyna się właśnie podczas jednego z takich występów.
Jak co rano wybrałam się na jedną z ulic LA. Zwykle nie były to zatłoczone ulice, ale zawsze jacyś turyści byli. Usiadłam na ławce, zaczęłam grać na gitarze śpiewając przy tym kilka piosenek mojego autorstwa. Ludzie zaczęli się schodzić i przy okazji wrzucać pieniądze do kubka, który stał przede mną.
Po prawie godzinie zaczęło padać i wszyscy pouciekali, lecz kiedy chowałam gitarę podszedł do mnie wysoki mężczyzna, o błękitnych oczach, blond włosach, Wyglądał na jakieś trzydzieści lat.
- Jesteś nie zła. Chcę cie widzieć na okładce płyty. - powiedział i odszedł
Wzięłam gitarę i popędziłam do lombardu, w którym na sprzedaż był fortepian mojej mamy.
- Cześć Chris. - przywitałam się ze sprzedawcą
- Witam Sam.
- Mam coś dla ciebie.
Położyłam mu na ladzie zarobione dzisiaj pieniądze. Nie było na pewno więcej niż pięć dolarów. Chris był przyzwyczajony do takich rat.
- Z takimi ratami, fortepian mamy będzie twój za trzydzieści lat.
- Staram się jak mogę. - powiedziałam wychodząc
Pobiegłam do paru. Miałam czas do dwunastej, żeby być w barze. Musiałam posprzątać i zając się obsługą sprzętu do karaoke.
- Jaka punktualność. - powiedział Rich, kiedy weszłam do baru
- Może dasz mi podwyżkę?
- Nie płacę ci za gadanie.
- Wcale mi nie płacisz. - powiedziałam i pobiegłam się przebrać
***Przemyślenia Kendalla***
Jak ja nienawidzę naszego menadżera. Nie pozwala nam robić tego co chcemy. Przez niego muszę być z Katelyn w związku tylko dla rozgłosu.
Dostaliśmy dzisiaj tekst nowej piosenki. Żaden z naszej czwórki nie potrafi się w nią wczuć. Często dochodziło między nami do kłótni.
Najgorszy fakt jest taki, że nasz menadżer, to mój ojciec.
***Kilka dni później - perspektywa Ani***
Byłam na dole w barze. Właśnie zamiatałam, a że nie było nikogo postanowiłam porobić to co kocham, czyli pośpiewać. Fart chciał, że kiedy byłam w środku piosenki wszedł Rick.
- Śpiewanie zostaw swoim siostrom. - powiedział
Spojrzałam na scenę. Weszły na nią moje siostry.
Styl miały nawet fajny, ale talent i piosenkę już niezbyt. Piosenka była o niczym konkretnym i fragmenty wcale do siebie nie pasowały. Raz była o miłości, raz o strachu, złości, smutku i radości.
- Jak ci się podoba? - spytał Rick
- To jest okropne. - powiedziałam, nigdy nie kryłam mojej opinii
- Tobie nie musi się podobać, ważne by sędziowie to zaakceptowali. - powiedziała Jane
- Jacy sędziowie?
- Wytwórnia
Columbia Records ogłosiła, że poszukują nowych gwiazd i zostaną nimi twoje siostry. - powiedział mój ojczym z pewnością
- Musisz tylko zanieść im nasze demo. - powiedziała Lisa
Rick podał mi płyt, na której było zdjęcie dziewczyn i ich imiona.
- Nogi wam odpadną. jak pójdziecie same?
- Nie za dużo gadasz?
- Już mnie nie ma.
Wyszłam z lokalu i skierowałam się w stronę wytwórni płytowej.
***Kendall***
Miałem już dosyć tych wszystkich prób. Miałem dosyć mojego ojca. Miałem dosyć manipulowania nami.
- Wychodzę. - powiedziałem do chłopaków zakładając smycz Sisi
- Twój ojciec cie zabiję jak się dowie. - powiedział James
- Was też zabije, jak się dowie, że korzystacie z jego karty kredytowej.
- Miłego spaceru. - powiedział Logan
Chwyciłem jeszcze zeszyt, w którym były piosenki mojego autorstwa. Kiedy wyszliśmy ze studia Sisi wytrąciła mi z ręki zeszyt, a wiatr porwał luźne kartki. Zacząłem je gonić, ale dopiero kiedy wiatr ustał mogłem je schwycić. Pomogła mi jakaś dziewczyna.
- To należy do ciebie. - powiedziała i podała mi kartki
Spojrzałem na nią. Była to piękna brunetka o piwnych oczach. Na jej twarzy widniał uśmiech.
- Dzięki za pomoc. - uśmiechnąłem się
- Kendall! Spójrz tutaj! - usłyszałem krzyk kilku fotoreporterów
- Ty jesteś Kendall Schmidt? - kiwnąłem głową - Wybacz to co ci teraz powiem, ale BTR miało kiedyś lepsze piosenki.
- Wszystko przez naszego menadżera.
- Pamiętaj zawsze trzeba być sobą. - uśmiechnęła się i poszła w stronę wytwórni
Zawołałem Sisi i poszliśmy do parku.
***Ania***
Nie wiem dlaczego tak powiedziałam, ale jestem z tego dumna. Weszłam do wytwórni i wrzuciłam płytę do pojemnika, w którym były inne płyty. Podeszłam do recepcji. Chciałam się zapytać czy nie ma tam płyt odrzuconych czy coś podobnego. Sekretarka była pochłonięta telefonami.
- Zgłoszenia na sprzątaczkę, na pół etatu są tutaj. - wskazała stosik z kartkami
- Nie... Ja tylko... Sprzątaczka na pół etatu? Ile płacą?
- Dziesięć dolarów za godzinę.
Znowu została pochłonięta przez telefony. Postanowiłam wypisać zgłoszenie. Dziesięć dolarów za godzinę to nie był jakiś majątek ale zawsze może się przydać. Podszedł do mnie ten sam blondyn, którego spotkałam na jednym z placów LA.
- Miałem cie zobaczyć na okładce płyty.
- Raczej nie szybko się to stanie.
- Jestem Dave. - przedstawił się
- Ania.
- Powiesz mi czemu taka utalentowana dziewczyna jak ty wypisuje zgłoszenie na sprzątaczkę.
- Moim marzeniem od dziecka było latanie z miotłą i mycie podłóg.
Zaśmieliśmy się i musiałam wracać do domu.
***2 dni później***
Dostałam tą pracę. Nie ukrywam, że się cieszę. Każda pomoc finansowa się przyda. Dostałam polecenie, żeby posprzątać w gabinecie menadżera Big Time Rush. Jedynym problemem było to, że nie wiedziałam gdzie on się znajduję, więc szłam cały czas prosto. Szczęśliwym trafem spotkałam Kendalla.
- Kendall. - powiedziałam z uśmiechem
- Sam. - odpowiedział blondyn
- Nie pamiętam, żebym ci się przedstawiła.
- Przeczytałem na plakietce. Od kiedy tu pracujesz?
- Od dzisiaj. - odpowiedziałam - Wskażesz mi drogę do gabinetu waszego menadżera.
- Chodź, zaprowadzę cię.
Zaprowadził mnie do szklanych drzwi, które znajdowały się na końcu błękitnego korytarza. Była na nich pozłacana tabliczka, na której było nazwisko ich menadżera.
- Schmidt? Jakiś krewny? - spytałam
- Mój ojciec. - odpowiedział nieśmiało
- Kendall, chodź już! - usłyszeliśmy jak ktoś woła blondyna, po chwili pojawiła się reszta BTR
- Idziemy na kolejną promocję. - powiedział niezadowolony Logan
- Już idę.
- W razie spóźnienia dzwoń, wiesz jak się o ciebie martwię. - powiedziałam na co się zaśmieliśmy i chłopacy poszli w stronę wyjścia
***Kendall***
- Kto to był? - spytał Carlos, kiedy wyszliśmy z wytwórni
- Ania.
- Coś więcej. - powiedział James
- Ostatnio mi pomogła i przy okazji wyraziła swoją opinie o naszych "piosenkach"
- Chłopcy tu jesteście. - powiedział nasz menadżer - Musimy już jechać
Skończyliśmy rozmawiać.
***Ania***
Sprzątałam właśnie studio nagraniowe. Nie wiem co podkusiło mnie , żeby pośpiewać. Podeszłam do mikrofonu i zaśpiewałam pierwszą zwrotkę mojej piosenki, która nosiła tytuł
Here's 2 Us. Nie powinnam tego robić, jeśli ktoś by tu wszedł mogłabym stracić pracę. \
Kiedy skończyłam śpiewać usłyszałam mój głos śpiewający tą samą piosenkę co przed chwilą. Spojrzałam przed siebie
- Dave. - powiedziałam zaskoczona - Ja się tylko wygłupiałam
- To są wygłupy? To spróbuj na serio? - wszedł do środka i rzucił mi słuchawki - Ty kiedyś będziesz gwiazdą, a ja zamierzam ci w tym pomóc.
- Jak?
- Każda gwiazda potrzebuje dema i zaraz ci je nagramy.
- W tym studiu?
- Śpiewasz czy gadasz?
Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. Uśmiechnęłam się i zaśpiewałam tą samą piosenkę co przed chwilą, tym razem całą.
- Mamy to. - powiedział Dave, kiedy skończyłam
- Coś jeszcze? - spytałam - Trochę tego napisałam?
Po tygodniu pracy otrzymałam wypłatę. Nie była to jakaś wielka suma ale zawsze coś. Weszłam do lombardu, gdzie od razu przywitał mnie fortepian mojej mamy.
- Cześć Sam. - usłyszałam głos Chrisa
- Witam Chris - podeszłam do lady i położyłam na niej moją wypłatę
- Skąd masz tyle? - wiedziałam, że się zdziwi
- Mam pracę. - odpowiedziałam
- No brawo. Oby tak dalej, a fortepian mamy będzie twój za góra 5 lat.
- Co ci dziś zagrać? - spytałam podchodząc do fortepianu
- Skyscraper. - odpowiedział po chwili zastanowienia
- Skyscraper? Za stówkę? - rzucił na mnie złowrogie spojrzenie - Skyscraper dla mojego przyjaciela Chrisa
Zaczęłam grać pierwsze nuty
piosenki i już miałam zacząć śpiewać, ale usłyszałam znajomy głos:
- Nieźle jak na sprzątaczkę. - powiedział
- Kendall? Co ty tu robisz? Śledziłeś mnie?
- Nie... Ja tylko... przyszedłem kupić coś kiczowatego do domu.
- Jasne.
- A ty co tutaj robisz? Nie mów, że przyszłaś pograć na starym fortepianie.
- To mojej mamy. - powiedziałam, z Kendall się zmieszał
- Zatem jest najpiękniejszy.
Uśmiechnęłam się i przesunęłam się, żeby Kendall mógł usiąść obok mnie. Zrobił to.
- Należał do mojej mamy, zanim umarła. - znowu zagrałam pierwsze nuty piosenki
- Pozwól, że zajmie się tym profesjonalista. - powiedział blondyn i zaczął grać melodię, którą pierwszy raz słyszałam
- Moja mama też nie żyje. - wyznał
- Nie wiedziałam.
- Bo skąd? Już nie noszę bluzki z napisem
Moja mama nie żyje. - zażartował
- Też masz taką koszulkę? - zaśmieliśmy się - Co przed chwilą grałeś?
- Piosenkę, którą napisałem razem z chłopakami. - wyciągnął zeszyt, którego okładka była błękitna
- To te notatki zbieraliśmy wtedy przed wytwórnią?
- Tak.
- Mogę? - podał mi zeszyt, przeczytałam pierwszą piosenkę, która nosiła tytuł
Cover Girl - To jest świetne. Czemu wcześniej tego nie słyszałam?
- Żartujesz? Nasz menadżer by nas zabił. Jego zdaniem nie pasują do wizerunku BTR, ale chciałbym je kiedyś zaśpiewać.
- To zaśpiewasz dzisiaj. - wstałam
- O czym ty mówisz?
- Chodź.
Wstał i wyszliśmy z lombardu. Skierowaliśmy się stronę placu, na którym ostatnio śpiewałam. Założyłam Kendallowi kapelusz i okulary.
- Tak nikt cie nie rozpozna.
- Ania, nie dam rady.
- Kilka tysięcy fanów to dla ciebie nic, a kilku turystów to już problem?
Wyciągnął zeszyt i otworzył na piosence.
- No dobra
Kendall zaczął śpiewać
piosenkę.Ludzie zaczęli się schodzić i oglądać występ mojego przyjaciela. Jednak w połowie piosenki przerwała nam policjantka grożąc mandatem. Ludzie się rozeszli, a my poszliśmy na autobus. Ledwo udało nam się na niego zdążyć.
- I jak? - spytałam kiedy wsiedliśmy do pojazdu
- To było niesamowite. Naprawdę ci dziękuję i muszę ci się odwdzięczyć.
- Kendall, naprawdę nie musisz.
- Właśnie, że tak. Weź to. - wręczył mi jasnofioletową kartkę w kształcie prostokąta, na której był obrazek maski w ciemniejszym odcieniu fioletu - To zaproszenie na bal maskowy organizowany przez wytwórnie. Mnie i tak wpuszczą, a ty się zabawisz.
- Dzięki, ale nadal uważam, że to niepotrzebne.
Nagle autobus zahamował. Prawie wpadłam na Kendalla, ale w porę zdążyłam się złapać się poręczy. Niestety Kendallowi spadł kapelusz, a z nosa spadły mu okulary.
- To Kendall Schmidt! - krzyknęła jakaś fanka
Ludzie prawie zabijali się o zdjęcie lub autograf.
Przed domem byłam minutę przed północą. Chciałam wejść przez główne drzwi, ale stał przy nich Rick, który od razu by zaczął się mnie czepiać. Pobiegłam do tylnych drzwi, które okazały się zamknięte. Na szczęście obok było okno do łazienki dla klientów. Wspięłam się po nierównej ścianie i weszłam przez nie. Niestety natknęłam się na Ricka i jego córki.
- Spóźniona. - powiedział, spojrzałam na zegarek
- Wcale nie. Zostało dwanaście sekund do północy, zatem oddale się z godnością
Wyszłam z łazienki. Rick, Lisa i Jane próbowali mnie zatrzymać, ale udało im się to dopiero na schodach.
- Gdzie byłaś? - spytał
- Zaczynasz się o mnie martwić?
- Pewnie, że nie. - wyrwał mi torbę, z której wypadło zaproszenie na bal
- Czy to nie zaproszenie na bal maskowy do wytwórni, która odrzuciła nasze demo? - spytała Jane
- Oddaj to. - powiedziałam
- Skąd to masz?
- Jak ci powiem, że od Kendalla Schmidta, to uwierzysz? Nie, więc oddaj.
- Po co jak i tak nie pójdziesz. - powiedział Rick
- Co?
- Twoje siostry nie mogą stracić takiej szansy.
Pobiegłam do swojego pokoju. Miałam dosyć Ricka.
Wieczorem, w dniu balu przygotowywałam maszynę karaoke. Rick kazał mi zająć się barem podczas jego nieobecności. Podeszła do mnie Emily, kelnerka, która pracowała tu jeszcze za czasów, kiedy bar należał do mojej mamy. Co mnie zdziwiło? Trzymała kremową sukienkę i czarną maskę.
- Ta dam. - powiedziała
- Co to jest? - spytałam
- Suknia na bal do wytwórni, dla ciebie.
- Rick dał moje zaproszenie dziewczynom.
- Zaproszenie jest najważniejsze?
- Nie, bramkarza da się jakoś oszukać, ale kto zajmie się maszyną do karaoke?
- Ja. - obok Emily pojawił się Bruce, jej chłopak
- No dobra, ale co zrobię jak natknę się na Ricka?
- Maska, Ania. Ty go zobaczysz, ale on już ciebie nie.
- To się może udać.
Razem z Emily poszłyśmy do mojego pokoju. Dzięki jej pomocy po pół godzinie byłam
gotowa. Moim super pojazdem, również od nich, a mianowicie rowerem dojechałam do wytwórni przed czasem. Przy wejściu zatrzymał mnie bramkarz.
- Zaproszenie. - powiedział
- Tamten gościu mi zabrał. a ja mu, że bramkarz go nie wpuści, bo to bardzo mądry człowiek, a on na to, że bramkarze to frajerzy.
- Zaczekaj tutaj. - powiedział i odszedł
- Szybko poszło. - powiedziałam sama do siebie i weszłam do środka
Kiedy weszłam na parkiet zobaczyłam jak wszyscy tańczą w parach. Szybko zlokalizowałam Kendalla, który tańczył ze swoją dziewczyną Katelyn. Po chwili osoba prowadzące imprezę ogłosiła zmianę partnerów, po której blondyn został sam. Szybko do niego dołączyła, a on nawet nie zorientował się, że to ja.
Po skończonym tańcu udałam się w kierunku miejsca, gdzie Dave zajmował się nagłośnieniem.
- Tutaj nie można wchodzić. - powiedział
- To ja. - zdjęłam maskę
- Nieźle się przebrałaś. - powiedział - To twoje.
Wręczył mi płytę.
-
Rockie? To nie imię dla psa?
- Twój pseudonim artystyczny. Przypomni ci gdzie zaczynałaś.
- W budzie dla psa? - zaśmieliśmy się
Po chwili usłyszałam znajome głosy. Spojrzałam w kierunku sceny. Stały na niej Lisa i Jane. Co gorsza? Śpiewały.
- Co one wyprawiają?
- Znasz te beztalencia? - spytał Dave
- To moje przyrodnie siostry. - odpowiedziałam
Tłum zaczął buczę i podejrzewam, że gdyby nie to, że był to bal makowy w ruch poszły by pomidory. Dziewczyny zeszły ze sceny. Zauważyłam, że Dave ścisza muzykę.
- To twoja szansa. - powiedział Dave
- Moja?
- Tak, jak to zwalisz nikt nie dowie się, że to ty.
- To mnie pocieszyłeś.
- Wyjdź z budy i zacznij śpiewać.
Po jego humorystycznej namowie wyszłam na scenę. Dave puścił Here's 2 Us, którą zaśpiewałam. Publiczność była zafascynowana moim głosem, a przede wszystkim świetnie się bawiła. Gdyby nie to, że spojrzałam w stronę Ricka i moich sióstr, którzy kierowali się do wyjścia, śpiewałabym dalej. Szybko pobiegłam w tamtym kierunki i właśnie miałam zbiec po schodach, ale zatrzymał mnie Kendall.
- Poczeka, kim jesteś? - spytał, podeszłam do niego
- Zawsze bądź sobą. - powiedziałam i go pocałowałam , po czym szybko zbiegłam po schodach
Do domu udało mi się wrócić bez problemów.
***Kendall***
Dziewczyna pocałowała mnie, a następnie zbiegła po schodach. Zauważyłem jak coś jej wypadło z torebki. Schyliłem się i podniosłem to. Okazało się, że była to płyta, na której, czarnym markerem było napisane
Rockie.
- Coś mnie ominęło? - usłyszałem głos Katelyn
- Nie. - powiedziałem i schowałem płytę do kieszeni
- to chodź się bawić. - pociągnęła mnie za rękę
Następnego dnia wybrałem się do baru, który kiedyś należał do mamy Ani.
- Witamy pana, coś panu podać?
Usłyszałem jej melodyjny głos. Odwróciłem się i zobaczyłem ją uśmiechniętą
ubraną w szarą bluzkę, różowe spodenki i trampki tego samego koloru. Na jej twarzy malował się uśmiech
- czemu cię wczoraj nie było? - spytałem
- Nie mogłam, wybacz. Było coś ciekawego?
- Śpiewała taka jedna dziewczyna, poczekaj puszczę ci jej piosenkę.
Wyciągnąłem z kieszeni mój telefon i szybko znalazłem piosenkę
Rockie, którą zaraz jej puściłem. Kiedy tylko usłyszała pierwsze takty uśmiechnęła się.
- Naprawdę świetna. - powiedziała
- w całowaniu tez całkiem niezła. - wypaliłem
- Całowaliście się?
- To ona mnie. Nie miałem jak się uchylić.
- Ta jasne.
- Mam sprawę, pomożesz mi ją odnaleźć?
- Jak chcesz to zrobić?
- Piosenka, Ania. Tylko my ją słyszeliśmy. Zorganizujemy przesłuchanie. Kto zaśpiewa piosenkę? Tylko
Rockie.
- Dobra pomogę ci.
- To chodź.
Pociągnąłem ją do wyjścia. Szybko chwyciła torbę i wyszliśmy. W kawiarni niedaleko wytwórni spotkaliśmy się Jamesem, Carlosem i Loganem. Zaczęliśmy się dobijać do różnych stron radiowych i internetowych
Parę godzin później studio było pełne dziewczyn, które uważały się za
Rockie. Nie wiem czemu dzisiaj takie tłumy skoro przesłuchanie jest dopiero jutro.
Razem z Loganem, Jamesem, Carlosem i Katelyn siedziałem w gabinecie mojego ojca, po chwili wszedł jego właściciel.
- Możecie mi to wyjaśnić?
- Nie chciałeś nam pomóc, więc sami sobie radzimy. - odpowiedziałem
- Spójrz na Katelyn ta cała sytuacja niszczy wasz związek.
- No właśnie. - odezwała się blondynka, przerywając zabawe telefonem
- Nasz związek to czysta fikcja.
- Bo uganiasz się za jakąś sprzątaczką. - powiedziała - Chodź poudzielamy jakiś wywiadów.
- Masz rację. Jak Kendall Schmidt może zadawać się z kimś kto sprząta podłogę, po której on stąpa. Coś wam powiem. Ania jest o wiele lepsza niż wy wszyscy razem wzięci i udowodnię wam to, tylko znajdę
Rockie. - skierowałem się do wyjścia - Katelyn, to do wywiadu. Z nami koniec.
***Ania***
Jest wieczór przed przesłuchaniem. Siedzę i czyszczę szklanki. Rick znowu krzyczy na Lisę, ponieważ za nisko zaśpiewała.Tak szczerze, najbardziej z tej trójki lubię Lisę. Po chwili podeszła do mnie wyżej wymieniona.
- Mogę pomóc? - spytała
- Jak chcesz. - chwyciła jedną ścierkę oraz szklankę i zaczeła ją wycierać
- Ojciec się wkurza o tą całą
Rockie.
- Była aż tak świetna?
- Przy mnie nie musisz udawać. Wiem, że to ty.
- Jak się dowiedziałaś.
- Kurcze, jesteś moją siostrą, a poza tym słyszałam
Here's 2 Us zanim zaśpiewałaś na balu. - odpowiedziała - Ciekawi mnie tylko jedno, czemu nie przyznasz się Kendallowi?
- Bo to Kendall Schmidt. Może mieć każdą, a miały mieć nie?
- A co z przesłuchaniem?
- Chyba wiadomo, że
Rockie się tam nie pojawi. - Lisa zaczeła rzucać szklankami w podłogę - Co ty robisz?
- Nie przestanę dopóki nie obiecujesz, że przynajmniej porozmawiasz z Kendallem
W tym momencie wszedł Rick.
- Co tu się dzieje? - spytał
- Przyszedłem dać nauczkę tej nieudacznicce, bo inaczej by nam całe szkło potłukła. - wiedziałam, że mówi tak tylko po to, żeby zataić naszą rozmowę
- Moja krew. - powiedział Ricki zabrał Lise na kolejną próbę
Dziś dzień przesłuchania. Wybrałam się do miejsca, w którym miało się ono odbyć. Pod sceną spotkałam Kendalla.
- Cześć. - przytulił mnie, trochę zaskoczył mnie ten gest
- Hej, spięty?
- Zdenerwowany, tylko nie wiem czemu, występowałem przed tłumami, najwyraźniej to co innego.
- Będzie dobrze, tylko pamiętaj, bądź sobą.
- Co powiedziałaś?
Już chciałam powtórzyć, ale został "porwany" przez dziennikarzy i fotoreporterów. Odwróciłam się i wpadłam na Jane.
- Co ty tu robisz? - spytałam
- Patrzysz na przyszłą
Rockie.
- Ta jasne, a ty patrzysz na przyszłą królową świata.
- Tata chcę cię widzieć. Mówi, że to pilne. Jest w holu.
- Dzięki.
Wyszłam z sali, do której zaczęło zbierać się coraz więcej dziewczyn podających się za mnie. Skierowałam się do wielkiego holu, które wyglądało jakby obłożone drewnem, po prawej stronie były schody na góre na nich stał Rick.
- Jesteś sprytna. - powiedział
- A uważasz tak, bo?
- Chodź mam coś dla ciebie.
Bezmyślnie weszłam na górę. Nie podejrzewałam, że Rick zamknie mnie w schowku na miotły.
- Wypuść mnie! - krzyczałam
- Jak tylko świat pozna
Rockie, którą jest Jane - zakluczył drzwi
Wyciągnęłam z włosów wsuwkę i chciałam pogrzebać przy zamku, ale z tej strony go nie było. Nie wiem jak to było możliwe, ale porostu go nie było. Zostałam uwięziona. podczas gdy Jane stanie się
Rockie.
Po chwili usłyszałam szczekanie psa. Rozpoznałam Sisi.
- Sisi. Biegnij po pomoc.
Suczka zaszczekała, a po dwóch minutach usłyszałam głosy Carlosa, Jamesa i Logana.
- Chłopacy, otwórzcie drzwi! - krzyknęłam, jeden chwycił klamkę
- Macie cos czym można podwarzyc zamek? - spytał Carlos
- Szparą na dole podam wam wsuwkę.
- Okey. - powiedział Logan
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Chłopakom szybko udało się otworzyć drzwi. Rzuciłam i szybkie
dzięki i pobiegłam do sali, w której wszyscy klaskali. Spojrzałam na scenę. Stał na niej Kendall z jego ojcem i Jane. Było już za późno.
***Kendall***
- Skończ już to. - powiedział mój ojciec
- Jeszcze nie.
Nie miałem zamiaru się poddać. Wstałem i podeszłam do mikrofonu.
- Jak na razie nasze poszukiwania nie idą najlepiej. Może zaśpiewam
Here's 2 Us, żeby każdy wiedział o co chodzi.
Zaśpiewałem początek piosenki. Po chwili usłyszałem jak ktoś śpiewa ten sam fragment i dalszą część. Jednak nie brzmiała ona tak samo jak na balu. Co prawda tekst był taki sam, ale wykonanie już nie.
- Piosenka nie brzmi tak samo. - stwierdziłem kiedy skończyła
- Inna akustyka i ogłośnienie.
- Zatem mamy
Rockie, nasza nową gwiazdę.
Na scenę wszedł nasz menadżer. Rozległy się gromkie brawa i okrzyki. Błądziłem wzrokiem po publiczności, szukając Ani. Kiedy ją odnalazłem zobaczyłem w jej oczach coś dziwnego.
***Ania***
Pobiegłam do restauracji. Spakowałam swoje rzeczy i zeszłam na dół. Spojrzałam na scenę. Było tam wielkie zdjęcie Jane z kolorowym napisem
Gratulacje. Wiedziałam już, że wszystko zostało uknute.
Do środka zaczęli się schodzić ludzie, których nie znałam . Pewnie wszyscy przyszli świętować zwycięstwo Jane. Podszedł do mnie Kendall.
- Nie zostajesz? - spytał
- Kończę z tym miejscem. - powiedziałam
- Zostań na prezentacji
Rockie. W końcu pomogłaś ją znaleźć.
Uśmiechnęłam się, a Kendall poszedł na scenę.
- Witam wszystkich. Poszukiwania
Rockie zakończone. Kto wogóle myślał, że ją znajdziemy? Ale udało się. Już bez większego gadania chciałbym wam przedstawić prawdziwą
Rockie. Ania Błasik. - Jane zabrał mu mikrofon, a ja stałam paraliżowana
- Dzięki Kendall za tą wstępną gadkę, ale może dodam kilka słów od siebie. - tym razem Kendall zabrał jej mikrofon
- Przepraszam za to zamieszanie. Ania rusz swoje cztery litery i bądź sobą.
- Skąd wiedziałeś? - weszłam na scenę
-
Bądź sobą, Ania. Naprawdę myślałaś, że się nie domyślę? - wręczył mi mikrofon - Scena jest twoja.
Zaczęłam śpiewać piosenkę lecz po pierwszej zwrotce przestałam.
- Nie jestem tutaj jedyną gwiazdą. Zapraszam na scenę zespół Big Time Rush.
Zdezorientowani chłopcy weszli na scenę.
- Co ty kombinujesz? - pytał Kendall
-Zaśpiewajcie
Cover Girl. - powiedziałam
- Tata ma inne plany. - pierwszy raz w mojej obecności, Kendall nazwał ich menażera swoim tatą
- Nie Kendall, teraz będzie tak jak wy chcecie. - usłyszeliśmy głos wyżej wymienionego
Uśmiechnęła się do chłopaków, którzy chwycili mikrofony i zaczęli śpiewać
Cover Girl. Rozległy się burze oklasków. Jednak krzyk Ricka wszystko przerwał.
- Myślisz, że mnie pokonałaś? Mylisz się, ja nadal mam ten bar.
- Nie nie masz. - usłyszałam głoś Lisy, która stała obok Emily i Bruca
- O czym ty mówisz? - spytałam
- Twoja mama przepiała restauracje na ciebie. Nie wierzysz, sprawdź w papierach.
- Ania, twoja bajka kończy się jak bajka. - powiedziała Emily
- Prawie. - powiedział Kendall, a następnie mnie pocałował
***Epilog***
Od tamtego dnia bar należy do Ani, jednak opiekują się nim Emily i Bruce, gdyż sama Ania często zajęta jest próbami lub koncertami albo spędzaniem czasu z Kendallem i resztą Big Time Rush. Chłopcy dzięki Ani dogadali się wreście ze swoim menadżerem i śpiewają piosenki napisane przez nich.
Zastanawiacie się może co stało się z naszą trójką z piekła rodem?
Zacznijmy od Lisy. Opłaciło jej się sprzeciwstawienie się swojemu ojcu i Jane. Została stałą posadę tancerki na koncertach Ani, czasami pożyczają ją chłopcy z BTR. Wreście robi to co kocha.
Rick i Jane zajęli byłą posadę Ani w barze. Lepsze to niż przysłowiowe wylecenie na zbity pysk.
Ania zaczynała od zwykłych występów na ulicy. Została przez kogoś dostrzeżona. Poznała miłość swojego życia, zaprzyjaźniła się z jedną ze swoich przybranych sióstr i z chłopakami z Big Time Rush i dzięki temu wspieła się na sam szczyt używając swojego prawdziwego imienia, a nie imienia dla psa. Choć zdażali się fani, którzy ją tak nazywali i wtedy przypominał się jej pewien blondyn, który bardzo jej pomógł.
W tym momencie mogłabym napisać typowe zakończenie dla bajki, a mianowicie "
Żyli długo i szczęśliwie.", ale to by oznaczało, że żyli nudno i monotonnie, a jak wszyscy dobrze wiemy z tą czwórką wariatów nie można się nudzić.