środa, 20 listopada 2013

Rozdział 4

Wstałam około piątej rano. Poczułam głód więc zeszłam na dół. Miałam smaka na naleśniki więc postanowiłam zrobić dla wszystkich. Gdy skończyłam smażyć wszyscy jeszcze spali, było ciepło więc wyszłam na taras zjeść śniadanie. Jak skończyłam jeść usłyszałam głos Kendalla.
- A ty już nie śpisz?
- Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do zmiany czasowej.
- Co jesz?
- Naleśniki. Jak chcesz są w kuchni. - Dzięki.
Wyszedł ale zaraz wrócił.
- Jak tu cicho. - powiedziałam zamykając oczy
- Może pójdziemy się przejść? - spytał
- Czemu nie. Pooddycham trochę świeżym powietrzem.
Wstałam, poszłam do pokoju i ubrałam się lekko i wygodnie.
- Już gotowa? - spytał Kendall odnosząc talerz do kuchni
- Powinieneś się cieszyć, że nie musisz na mnie czekać godzinami. - zaśmieliśmy się Kendall poszedł się ubrać i po chwili był na dole.
- Nie powinniśmy zostawić im żadnej wiadomości?
- Idziesz ze mną. Nie zgubisz się.
- W sumie masz rację.
Wyszliśmy. Poszliśmy do parku. Kendall mówił, że w tym parku nie ma fotoreporterów i będziemy mogli spokojnie pogadać. Rozmawialiśmy o ich nowych piosenkach, albumie i sezonie serialu. Zeszliśmy na mój temat.
- Skąd u ciebie na rękach te wszystkie blizny? - spytał
- Nie lubię o tym mówić.
- Mi możesz zaufać.
- Powiem ci prawie wszystko, okey? - Lepiej wiedzieć trochę niż nic.
- Maj był bardzo smutny dla mnie miesiącem. Zmarł mój pies, byłam dręczona w szkole i ta sytuacja. Było to ponad moje możliwości intelektualne. Nie wytrzymałem i wzięłam żyletkę, nie wiem skąd się znalazła w domu. No i stąd te rany. To już nic gdybyś widział co było na początku.
- Aha. - przytulił mnie - Mnie możesz zaufać.
- Dzięki za wsparcie, ale ciągle tylko gadam i gadam ty coś mi powiedz.
- Nie wiem co.
- Nie wiem, może masz kogoś na oku?
- Tak, żebyś wiedziała, że mam.
- Opowiedz mi o niej. - powiedziałam, usiedliśmy na ławce
- Ona nie jest z tego kraju. Jest brunetką o szarych oczach. Jest bardzo piękna i nie dawno wydarzyło się w jej życiu coś złego tylko nie wiem co. Niestety wydaje mi się, że ona do mnie nic nie czuje. - zabolało mnie to, bo w głębi serca bardzo mi się podobał
- A ty masz kogoś na oku?
- Tak. Nie znam go długo. Jest przystojnym blondynem o zielonych oczach. Jest bardzo zapracowany i zdaje mi się, że on woli inną.
- Znam to uczucie. - rozmawialiśmy dalej na tematy neutralne, nastała krępująca cisza
- Muszę ci coś powiedzieć.
- Wal śmiało.
- To wtedy to mówiłem o tobie.
- Serio? Ja mówiłam o tobie. Przytuliliśmy się do siebie. Nagle przypmniałam sobie o czasie.
- Która godzina?
- Prawie dziewiąta.
- Dobra wracamy, nie było nas prawie trzy godziny. Wracając, trzymaliśmy się za ręce i rozmawialiśmy o tym jak to jest być gwiazdą. Weszliśmy do domu a Luiza odrazu na nas naskoczyła:
- Gdzie wyście byli?
- W parku. - odpowiedziała na luzie Weszliśmy do salonu Wika przytuliłam się do Carlosa a Natalia do Jamesa.
- Maja możemy pogadać we trójkę? - spytała Wika
- To zależy.
- Nie musisz się bać. - powiedziała Natalia i pociągnęła mnie do swojego pokoju.
- Co się wydarzyło w parku? - spytały równocześnie
- Ratunku policja na mnie napadła.
- Gadaj.
- Poszliśmy się przejść. Luiza jak chcesz to wejdź a nie podsłuchujesz. Weszła do nas czerwona ze wstydu Luiza.
- Skąd... - nie dokończyła
- Znam cię za dobrze.
- Dobra poszliście się przejść no i... - powiedziała Natala
- No i rozmawialiśmy
- O czym? - spytała Wika
- Praktycznie o wszystkim.
- Sprecyzuj to. - odezwała się Luiza
- Najpierw rozmawialiśmy o zespole, potem zeszliśmy na mój temat i powiedziałam mu wszystko oprócz same wiecie czego, potem poprosiłam go, żeby opisał dziewczynę, która mu się podoba no i opisał mnie a ja go no i reszta wyszła w rozmowie. Nie nie pocałowaliśmy się. Dacie mi już spokój?
- Jesteś wolna.- powiedziała Natala - Ja tak ale wy nie. Co jest między tobą a Jamesem - wskazałam na Natalię
- Krótka historia. Obudził mnie rano chyba krótko potem jak wy wyszliście, no i jakoś tak wyszło, że się pocałowaliśmy. - powiedziała
- Ja też całowałan się z Carlosem.
- No i wyszło szydło z worka. - powiedziałam
- Idziemy się napić? Zeszłyśmy na dół. Kendall podszedł do mnie i podał mi kubek z jakimś gorącym napojem. - Co to jest?
- Nie trucizna. - powiedział, wzięłam łyk
- Skąd wiedziałeś, że uwielbiam cappuccino waniliowe.
- Od dobrej wróżki. - spojrzał na Luize
- To od dzisiaj jesteś wróżką, jakaś zmiana.
Dopiłam mój napój do końca.
- Idziemy do parku? - spytał Logan
- Wy idźcie ją zostaje.- powiedziałam
- Takich widoków nie zobaczysz nigdy.
- Wyobraź sobie, że byłam już dzisiaj w tym parku.
- Ja też. Zostanę z Mają ale wy idźcie.
- No dobra bez głupot. - powiedziała Luiza
- Jasne. Będziemy grzeczni. - odpowiedziałam, reszta wyszła
- Co będziemy robić? - spytał
- Może obejrzymy jakiś film.
- No dobra.
- To ty wybierz a ją zadzwonie do mamy.
Poszłam na górę i zadzwoniłam do mamy. Odpowiedziałam jej o wszystkim co się wydarzyło w L.A. omijając, że jestem z Kendallem. Zeszłym na dół.
- I co wybrałeś? - spytałam
- " Dom w głębi lasu"
- Horror?
- A co nie lubisz?
- Lubię tylko to się słabo odbija na mojej psychice.
- Jak będziesz się bała to przytul się do mnie.
- Dobrze.
Kendall włączył film. Był nawet ciekawy a dzięki niemu (Kendallowi) się nie bałam. Po powrocie reszty "bandy" posiedzieliśmy jeszcze trochę razem a potem dziewczyny postanowiły iść spać, każdy z chłopaków podszedł do swojej dziewczyny i pocałował ją na dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz