piątek, 21 marca 2014

Rozdział 43


Wstałam rano i miałam złe przeczucia. Nie lubiłam ich, bo zazwyczaj się sprawdzały. Zeszłam szybko na dół. Nikogo nie było. Tylko zwierzaki leżały na dywanie. W ogrodzie też nikogo nie było. Posprawdzałam pokoje. Dziewczyny spały. Wyjełam telefon i napisałam do: Kendalla, Carlosa, Jamesa i Logana.
        "Wszystko okey?"
Po dwóch minutach zadzwonił telefon. Był to Kendall.

(M: Maja K:Kendall)

K: Hej. Stało się coś?
M: Nie tylko mam złe przeczucia, a jak je mam to zazwyczaj się sprawdzają.
K: Nie martw się. Wszystko będzie okey.
M: Miłej pracy.
K: Nie pociesasz ale dziękuję.
M: Też cię kocham.
K: Ja bardziej.
M: Pa.
K: Do wieczora.  - rozłączył  się
Usiadłam na kanapie. Wziełam laptopa, którego zostawiłam tu wczoraj i weszłam na fejsa. Obecne było całe 1D. Napisałam do nich tą samą wiadomość co do chłopaków. Po minucie dostałam od wszystkich taką samą odpowiedź:
     " Tak, a co?"
    "Złe przeczucia -,-" - odpisałam
    "Spacer na pocieszenie?" - zaproponował Niall
    "Ubiorę się i będę u was." - odpisałam
  " Okey" - odpisali równocześnie
Pobiegłam na górę. Ubrałam się. Poszłam w kierunku domu chłopaków z 1D. Dotarłam do niego po jakiś pięciu minutach. Zapukałam. Otworzył mi Louis.
- Cześć piękna. - przywitał się
- Nie podlizuj się. - powiedziałam i go przytuliłam
- Hej. - przyszła reszta
- Hejo. - też ich uściskałam - To gdzie idziemy?
- Park. - zaproponował Louis
- Czemu nie. - powiedziałam
- No to park. - powiedział Harry
Poszliśmy do parku. Dużo rozmawialiśmy i się śmieliśmy, jednak moje złe przeczucia nie znikały. Oczywiście nie mówiłam im tego, żeby ich nie martwić. Po półtorej godzinie odprowadziłam ich do domu, a potem wróciłam do siebie. Kiedy podeszłam do drzwi usłyszałam szczekanie psów i męski głos:
- Zamknijcie się!!! - nie mogłam go skojarzyć
Zdziwiło mnie bardzo, że nie słyszałam głosu żadnej z dziewczyn. Czyżby włamywacz? Weszłam po cichu do środka. Dziewczyny siedziały przywiązane na podłodze z zaklejonymi ustami. Przed nimi, a tyłem do mnie stał... Marcin. Wyszłam z domu i zadzwoniłam na policję. Potem wróciłam do domu. Wziełam wazon i podeszłam od tyłu do Marcina. Walnełam go i upadł mi przed nogami. Podbiegłam do dziewczyn. Odwiązałam je i zdjełam im taśmę z buzi.
- Co się stało? - spytałam
- Jadłyśmy śniadanie i on wpadł wrzesząc "Gdzie jest Maja?!" My odpowiadałyśmy, że nie wiemy on nas związał i zakleił buzie taśmą. - powiedziała Luiza
- Ale nic wam nie zrobił? - spytałam
- Nie. - powiedziała Natalia
Zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Za drzwiami stali policjanci. Wpuściłam ich. Razem z dziewczynami złożłyłyśmy zeznania. Marcina zabrali. Sprzątnełyśmy salon. Poszłam do kuchni i wlałam sobie soku. Usłyszałam jak dziewczyny wchodzą do kuchni.
- Napewno nic wam nie jest? - spytałam
- 1000 razy mówiłyśmy, że nic. - powiedziała Wika
- Boże jak ja go nie nawidzę. - powiedziałam i jednocześnie usłyszałam dźwięk zbitego szkła. - Świetnie.
Spojrzałam na swoją rękę. Zgniotłam szklankę.
- Ty się może uspokój. - powiedziała Luiza i wyjeła z szuflady bandaż, a z szafki wodę utlenioną
- Jak? Do czego on się jeszcze może posunąc?
- Słuchaj poprostu się uspokój. - powiedziała Natalia, Luiza wzieła się za opatrywanie mi reki
- Jak chłopacy wrócą wszystko...
- Nie. Chłopacy nie mają o niczym wiedzieć. - przerwałam Wiktori
- Ale... - Luiza
- Nie ma żadnego "ale". Nie mają wiedzieć i koniec. Marcin dość im krwi napsuł.
- Dobra. Uznajmy, że nie powiemy o tym, że Marcin tu był. Kendall napewno spyta o twoją rękę. - powiedziała Wika
- Powiecie mu, że się skaleczyłam. - powiedziałam
- Czemu my? - spytała Luiza
- Boże wam trzeba wszystko rozrysować? Kendall będzie wiedział kiedy kłamie.
- Niech ci będzie. - powiedziała rezygnującym głosem Wiktoria
Zrobiłyśmy obiad. Potem upiekłyśmy ciasto. Po zjedzeniu obiadu nałożyłyśmy sobie wypieku i usiadłyśmy przed telewizorem. Zdziwiłyśmy się kiedy usłyszałyśmy głos Carlosa:
- Czuję ciasto.
- Hej. Nie mieliście być wieczorem? - spytałam
- Trochę zmieniły nam się plany i jesteśmy wcześniej. - powiedział Kendall i pocałował mnie w policzek
- W kuchni macie obiad. Jeszcze ciepły. - poinformowała ich Luiza
- Kochane jesteście. - powiedział James
- Nie podlizuj się. - powiedziałam, oni poszli do kuchni
- Co masz w rękę? - spytał Kendall, kiedy wrócili z kuchni
- Skaleczyła się. - powiedziała Wiktoria
- Umiem mówić. - odezwałam się, żeby wyglądało bardziej naturalnie
- Napewno? - spytał Carlos, czyżby coś podejrzewał
- Tak. - powiedziałam równo z dziewczynami
- Skoro tak mówicie. - powiedział Logan
Oni zjedli obiad, potem ciasto. Oglądaliśmy jakąś komedie. Nie zwróciłam uwagi o czym była.
- Zaraz wracam. - powiedziałam i poszłam do góry przebrać się w dresy, kiedy wróciłam usłyszałam krzyk chłopaków
- Co?!
- Wygadałyście się! - krzyknełam na dziewczyny
- Musiałyśmy.  - powiedziała Luiza
- Dobrze zrobiły. - powiedział Logan
- Łamiąc obietnicę? - spytałam i pobiegłam w stronę przedpokoju,  wziełam torebkę i wybiegłam z domu
Poszłam do parku. Wszyscy próbowali się do mnie dodzwonić ale ja nie odbierałam. Nie chciałam wracać na noc do domu. Zadzwoniłam do Kristen

(M: Maja K: Kristen)

K: Cześć Maja.
M: Hej Kristen. Przenocowałabyś mnie?
K: Jasne, a stało się coś?
M: Opowiem ci jak będę u ciebie.
K : Dobra. Do zobaczenia.
M: Cześć.
Rozłączyłam się. Poszłam na przystanek. Po godzinie byłam u Kristen.
- Hej co się stało?  - przywitała mnie, opowiedziałam jej całą historię.
- I teraz do mnie wydzwaniają. - powiedziałam wyłączając telefon
- A ty nie odbierasz, bo...?
- Bo nie mam ochoty z nimi gadać. Przeproszą, a następnym razem będzie to samo. Nie zaszkodzi jak się pomartwią. - powiedziałam
- Skoro tak mówisz? - zadzwonił jej telefon
- Kto dzwoni? - spytałam
- Luiza. - odpowiedziała
- Daj na głośnik ale nie mów, że tu jestem. - odebrała

(K: Kristen L:Luiza)
K: Halo?
L: Cześć Kristen. Jest może u ciebie Maja?
K: Nie tylko do mnie dzwoniła ja nieodebrałam i teraz jest poza zasięgiem.
L: Kurcze.
K: Stało się coś? - Luiza odpowiedziała jej to samo co ja -  To nie fajnie.
L: Wiem, chłopacy szukają jej po całym mieście.
- Po co? - powiedziałam i zakryłam usta ręką
L: Kto to był?
K: Koleżanka nie rozumie czegoś tam.
L: Aha dobra.
K: Cześć.
L: Hej.
- Ulga. - powiedziałam
- O mały włos byś się wygadała. - powiedziała Kristen - Módl się, żeby cię tutaj nie przyszli szukać.
- Niby czemu mieliby to zrobić? - spytałam
- Znam się z Luizą nie od dziś i wydaje mi się, że zorientowałaby się kiedy kłamie, poza tym zna twój głos od urodzenia. - chwyciła telefon i napisała do kogoś SMS-a
- Miejmy nadzieję, że się nie zorientuje. - powiedziałam
- Chodź pokaże ci gdzie będziesz spać. - powiedziała
Poszłyśmy do góry. Miałam spać w jasnozielonym pokoju. Był naprawdę śliczny. Zadzwonił dzwonek Kristen poszła otworzyć. Wyszłam przed pokój i usłyszałam głos Jamesa. "Jak ona mogła??" - pomyślałam. Wziełam swój telefon i wyszłam przez okno. Pobiegłam w kierunku rzeki. Spacerowałam sobie po brzegu jakieś półtorej godziny. Postanowiłam pojechać do studia.  Włączyłam telefon. Pousuwałam wszystkie nie odebrane połączenia. Ubrałam słuchawki na uszy i wróciłam do studia.

3 komentarze:

  1. Nie wiem co napisac wiec poprostu ROŹDZIAŁ SUPER

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Duper! Nie moge sie czekać nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Meega ♥ .
    Chcę następny :). Jak gdziekolwiek będzie możliwość, kupienia Twojej książki stoję pierwsza w kolejce ;3.

    OdpowiedzUsuń