wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 46

Obudziłam się po pierwszej. W uszach dudniła mi muzuka, a książka leżała na podłodze. Podniosłam ją. Mój wzrok padł na cytat:
" ... przyjaźń to najdroższe co posiadasz. Jeśli masz coś droższego nie masz nic."
Przypadek? Nie sądzę. Chciałam wyjść z pokoju. Zdążyłam otworzyć drzwi i zobaczyłam dziewczyny. Wiktoria spała na nogach Natalii, która przytulała się do Luizy, ta zaś miała palce w buzi. Zaczełam się śmiać. Mój śmiech był tak głośny, że je obudził.
- Co jest? - spytała Wiktoria
- Zobacz jak śpicie? - nie przestawałam się śmiać
Też zaczeły się śmiać. Chłopcy weszli na górę.
- Co to za śmiechy? - spytał James, my nie przestawałyśmy się śmiać
- Wybaczyłaś im? - spytał Kendall, kiwnełam twierdząco głową, dziewczyny mnie przytuliły
- Ale następnym razem nie pójdzie wam tak łatwo. - powiedziałam
- Dobra kończcie tą miłość, bo chcę spać. - powiedział Logan
- Nie tylko ty, kochanie. - powiedziała Luiza
- To idziemy spać. - powiedzieliśmy wszyscy równo i poszliśmy spać
Następnego dnia wstałam po ósmej. Zeszłam na dół. Poczułam zapach naleśników.
- Kto gotuje? - spytałam
- Ja. - odpowiedziała Luiza
- To dobrze. - powiedziałam
Weszłam do kuchni i zaczełam kraść jej naleśniki. Potem wszyscy zaczeli się schodzić. Ostatnia zeszła Wiktoria z wielką szopą na głowie.
- Ptaki założyły na twojej głowie gniazdo? - spytałam
- To przez Sydney. Skakała po mnie.
- Carlos, uwielbiam twojego psa. - zaśmiałam się
- Uważaj co mówisz. - chwyciła dzbanek z sokiem
- Lepiej ty uważaj. - chwyciłam dzbanek z wodą
Wylałyśmy na siebie zawartość dzbanku i zaczełyśmy się śmiać.
- Co to miało być? - spytał Logan
- Przyjacielska głupawka. Też chcesz? - spytałam biorąc do ręki sok pomarańczowy
- Podziękuję. - powiedział i się odsunął
- Jak chcesz. - wlałam sobie soku do szklanki
Musiałyśmy z Wiktorią sprzątnąć po śniadaniu. Było weselej, bo nie poszłyśmy się przebrać i się kleiłyśmy. Potem poszłyśmy się umyć. W łazience spędziłam chyba półtorej godziny. Potem ubrałam te  ciuchy i zeszłam na dół. Na stole leżał list.
- Dla kogo to? - spytałam
- Dla ciebie. - powiedział James
Sięgnełam kopertę. Nie było nadawcy ale przez charakter pisma wiedziałam od kogo jest ten list.
- Idę do parku. Wrócę na obiad. -  oznajmiłam i wyszłam
Nie chciałam czytać listu przy nich. Nie miałam ochoty na głupie pytania. Szłam pół godziny do parku. Potem godzinę spacerowałam. Nie miałam odwagi go czytać. W końcu usiadłam wziełam głęboki oddech i przeczytałam jego treść.
   " Droga Maju.
Przemyślałem to co mi powiedziałaś. Masz rację. Zniszczyłem naszą przyjaźń. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Dzisiaj wracam do Polski. Do zobaczenia.
                                                      Marcin"
Włożyłam list do torby i odetchnełam z ulgą. Czyżby moje problemy miały się skończyć? Wróciłam do domu.
- Gdzie byłaś? - spytała Natalia
- W parku. - powiedziałam
- Wyglądasz jakoś radośnie. - powiedział Kendall
- Dzisiaj skończyły się wszystkie moje problemy. - powiedziałam i podałam mu list
- No proszę, odpuścił?
- Najwidoczniej. - powiedziałam siadając mu na kolanach
- Trzeba to uczcić. - powiedział James
- Wesołe miasteczko. - powiedzieliśmy wszyscy równocześnie
Czas w wesołym miasteczku minął nam bardzo miło. Wszędzie chodziliśmy razem i nie było mowy o żadnej rozłące.

3 komentarze:

  1. O ja dobrze. Nie mogłzm sie go doczekać. cZekam xo

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam cię do LBA info u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam to opowiadanie 2 dni! Jezu dziewczyno masz talent.... Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń