poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 56

- Jak to??? - spytały równocześnie
"Nie wiem" - napisałam. Wszedł Logan. Spojrzał na nasze twarze.
- Umarł tu ktoś??
- Gorzej, Maja nie może mówić. - powiedziała Wiktoria
- Co?? - spojrzał na mnie zmartwionym sojrzeniem
- To. - ruszyłam ustami,  nie wiem czy byłam zdenerwowana,  czy smutna
- Długo jeszcze?? - weszła reszta
Wszyscy zamilkli, a chłopacy czekali na odpowiedź. Byłam ciekawa kto pierwszy się odezwie. Gdybym mogła mówić zapewne spadłoby to na mnie.
- Czekamy. - powiedział James, szturchnełam Wiktorię, żeby powiedziała
- Czemu ja?? - spytała
- Bo ja nie mogę. - ruszyłam ustami, kurcze to było męczące
- Jak widzicie Maja nie może mówić. - powiedział Logan widząc, że żadna z nas się nie odezwie
- Co? - spytali równocześnie, Kendall do mnie podszedł i przytulił
- Kończmy koncert. - powiedział James
Wszyscy mu przytakneli. Czułam się źle, że to ze względu na mnie. Kiedy chłopacy powiedzieli, że koncert skończony podeszła do nas Karina.
- Co się stało?? - spytała
- Maja nie może mówić. - odpowiedziała jej Natalia
- Mój boże, co się stało?? - spytała
Wyjełam telefon i napisałam.
  "Nie wiem. Było wszystko okey dopóki nie poszłam do garderoby i nie napiłam się wody..."
Zakończyłam tutaj. Dałam jej telefon do ręki i popędziłam do garderoby. Butelka stała na stole tam gdzie ją zostawiłam. Wziełam ją do ręki i powąchałam. Miała dziwny zapach. Wiedzałam już, że coś zostało do niej dodane. Pytanie tylko co?? Do garderoby weszło całe zgromadzenie.
- O co chodzi z tą wodą??? - spytała Luiza
Podałam jej ją. Ona wiedziała co ma zrobić i ją powąchała.
- Ktoś, coś tu dosypał. - stwierdziła
Wszyscy oprócz mnie i Kariny spojrzeli się Marcina.
- To ty. - powiedziały dziewczyny równocześnie
- Nie prawda. - powiedział chłopak
Kendall chciał go walnąć ale stanełam między nim, a Marcinem. Kiwnełam przecząco głową i wziełam telefon od Kariny. "To nie on" - napisałam.
- Skąd to wiesz?? - spytała Carlos
"Spójrz w jego oczy. Mówią prawdę. Znam go na tyle długo, żeby wiedzieć kiedy kłamie" - podałam mu telefon
- Skoro nie on to kto?? - spytał
Wzruszłam ramionami. Nie wiedziałam tego.
- Wracajmy do domu. - powiedziała Wiktoria
Kiwnełam potwierdzająco głową.  Zabrałam swoje rzeczy, pożegnałam się z Marcinem oraz Kariną i pojechaliśmy do domu.  Kiedy do niego weszliśmy odrazu się wykompałam i położyłam spać z nadzieją, że mi przejdzie.

***Następny dzień***

Otworzyłam oczy. Zauważyłam, że nie ma przy mnie Kendalla. Spróbowałam coś powiedzieć ale tak jak zeszłego wieczoru tylko ruszyłam ustami. Wziełam telefon z pod poduszki i zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały w kuchni.  "Gdzie chłopacy??" - napisałam i podałam telefon Natalii, która była najbliżej mnie.
- Rano zadzwoniła Karina i poprosiła o przekazanie pieniędzy na dom dziecka i chciała, żeby to byli chłopacy. - odowiedziała moja przyjaciółka
- Ciągle nie masz głosu?? - spytała Luiza
"Jak widać. Pojedziecie ze mną do lekarza??"
- Tak. - odpowiedziały równocześnie
Zjadłam kanapki przygotowane przez którąś z dziewczyn. Poszłam spowrotem na górę i się ubrałam   . Kiedy zeszłam na dół dziewczyny były już gotowe i czekały na mnie. Pojechałyśmy do przychodni. Lekarz nas przyjął przed swoim dyżurem. Najpierw wziął butelkę wody, żeby sprawdzić co wogóle w niej było. Godzinę tam spędziliśmy. Ile można badać zwykłą wodę z dodatkiem czegoś tam. Kiedy lekarz wyszedł przypisał mi jakieś tabletki ale nie powiedział co to było. Wróciłyśmy do domu. W salonie czekali chłopacy. Mieli smutne miny. "Co się stało??" - rzuciłam telefonem w Carlosa
- Dzwonił Alan. Musimy wracać. - powiedział odrzucając mi telefon
- Gdzie byłyście?? - spytał James
- Z Mają u lekarza. - odpowiedziała Natalia siadając koło bruneta
- Ciągle nie możesz mówić? -spytał Kendall
Kiwnełam potwierdzająco głową. Poszłam do góry się pakować. Luiza poszła w moje ślady, a dziewczyny pojechały do domów, żeby się spakować. Kiedy my się spakowałyśmy poszli się spakować chłopacy. Potem pojechaliśmy po resztę, do firmy rodziców, żeby się pożegnać. Z tamtąd prosto na lotnisko i do LA
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka.
Chciałabym was bardzo mocno przeprosić,  że tak długo nic nie dostawałam,  ale wiecie szkoła,  a do tego masa zajęć dodatkowych. 
Nie obiecuję,  że się poprawię,  bo na prawdę na nic nie mam czasu.  Ale się postaram.  Liczą się chęci,  prawda?
To do następnej notki ☺

8 komentarzy:

  1. Kendall daje ukochanej pospać. Przypomniał mi się jeden moment z Teen Wolfa. Może potem Ci napiszę na Asku, ale upomnij się, dobra? To o oczach przypomniało mi o swoim własnym męczeniu Ciebie... O tak! To się prędko nie skończy, bo Ty ma na prawdę śliczne oczy. Długo, nie długo... Ale w końcu jest. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Nieważne, że długo. Ważne, że jest. Czekam na nn, a jakbyś miała czas i ochotę, to zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam, Domi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :)
    Najważniejsze, że coś nam napisałaś ;D
    Mam nadzieję, że szybko odzyska głos ;)
    Czekam na nn ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przejmuj się najpierw obowiązki a po tym przyjemności każdy rozumny człowiek to zrozumie :)
    A rozdział świetny jak zawsze xD
    Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział jak zawsze ;)
    Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział, obowiązki to obowiązki rozumiemy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. http://bigtimerushna-zawsze.blogspot.com/ ZAPRASZAM <3 P.S Super piszesz
    ZAKOCHAŁAM SIĘ W TWOIM BLOGU <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń