Jestem Sara i mam siedemnaście lat. Moi rodzice to najbogatsi ludzie w całej Ameryce. Kto wie czy nie na całyn świecie.
Nie mam przyjaciół. Nigdy nie miałam okazji poznać kogoś takiego. Nie chodzę do szkoły. Uczy mnie nauczycielka wynajęta przez moich rodziców. Nie lubię jej. Ze wszystkich nauczycielek jakie miałam, a było ich całkiem sporo ta jest najgorsza. Zwykle nauczyciele rezygnowali po miesiącu, ale ta jest nie ugięta.
Poszłam do kuchni gdzie zazwyczaj siedziała Anabell. Bardzo sympatyczna kobieta pracująca w naszym domu.
- Dzień dobry Saro. - przywitała się ze mną
- Witaj Anabell.
- Mam dla ciebie propozycje.
- Brzmi ciekawie.
- Jeśli obiecujesz, że twoi rodzice się nie dowiedzą zjemy po kawałku ciasta czekoladowego.
- Uwielbiam cię.
- Wyciągnij ciasto z lodówki.
Wykonałam jej polecenie. Fart chciał, że akurat do kuchni weszła moja nauczycielka, a ja się potknęłam i całe ciasto wylądowało na jej twarzy.
Razem z Anabell powstrzymywałyśmy śmiech, a pani Black krzyczała na mnie:
- Jesteś niewychowanym dzieckiem! Lepiej już się małpa zachowuje!
Do pomieszczenia weszli moi rodzice. Kiedy zobaczyli twarz pani Black omal nie wybuchneli śmiechem.
- Nie zamierzam dłużej pracować z państwa córką. Odchodzę. - powiedziała i wyszła.
Pawie skoczyłam z radości. Czemu szybciej na to nie wpadłam. Oczywiście nie dało się tego wytłumaczyć moim rodzicom. Poważna rozmowa, na którą mnir wezwali szybko przerodziła się w awanturę.
- Co ci strzeliło do głowy? - po raz kolejny spytała moja mama
- Przecież już wam to mówiłam. Anabell prosiła, żebym wyciągnęła ciasto z lodówki, bo chciała je ozdobić i kiedy pani Black weszła do kuchni ja się potknęłam.
- Sprawiasz nam coraz więcej problemów. Teraz będziemy musieli ci znaleźć nową nauczycielkę.
- Skoro szukanie nauczyciela, to dla was taki problem, to wyślijcie mnie do normalnej szkoły.
- Rozmawialiśmy na ten temat.
- Z wami zawsze tak samo. - wyszłam z gabinetu
Czemu nie chcą puścić mnie do normalnej szkoły? Zawsze zatrudniali jakieś bezduszne nauczycieki, które po jakimś miesiącu rezygnowały, pani Black była wyjątkiem, udało jej się ze mną wytrzymać pół roku.
Wzięłam ze stołu torbę i wyszłam z domu. Chodziłam po całym mieście aż w końcu trafiłam do parku. Zauważyłam, że zaczyna się ściemniać, ale jakoś nie było mi śpieszno do domu. Chodziłam jedną ścieżką. Po chwili wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam. - powiedziałam
- To ja przepraszam. - powiedział chłopak - Jestem Logan, stało się coś?
- To długa historia.
- Mam czas. - powiedział i się uśmiechnął
Usiedliśmy na pobliskiej ławce. Opowiedziałam mu wszystko. Zadawał mi masę pytań na które szczerze odpowiadałam.
Trochę dziwne, że zaufałam chłopakowi poznanemu jakieś piętnaście minut temu, ale gdzieś w głębi duszy czułam, że jest tego zaufania warty.
Logan odprowadził mnie pod dom. Tam wymieniliśmy się numerami telefonów.
Weszłam do domu. Odwiesiłam torbę na wieszak i skierowałam się do jadalni. Rodzice i Anabell jedli kolacje.
- Idę do siebie. - powiedziałam
- Siadaj. - powiedziała mama tonem nie znającym sprzeciwu
- O co chodzi? - wykonałam jej polecenie
- Przemyśleliśmy twoją propozycje. - powiedział tata
- Jaką propozycje?
- Od jutra idziesz do szkoły.
- Kocham was. - uścisnęłam ich
Pobiegłam do swojego pokoju prawie skacząc z radości. Wreście miałam zacząć chodzić do szkoły. Mieć normalne lekcje. Poznać przyjaciół.
Jednak jak szykbko zaczęłam się cieszyć tak szybko przestałam. A co jeśli miałam sobie nie dać rady? Co jeśli nikt mnie nie polubi? Nie mogłam znieść myśli, że dam rodzicom powód do powiedzenia A nie mówiłem? Moje rozmyślania przerwał dźwięk SMS-a. Spojrzałam na wyświetlacz. Widniał na nim napis Logan.
Jak po rozmowie z rodzicami?
Najpierw się cieszyłam, a teraz jestem przerażona.
Dlaczego?
Jutro idę do szkoły.
To świetnie :) Przecież tak bardzo tego chciałaś.
Chciałam ale nigdy nie byłam i nie wiem jak to będzie.
Dasz radę. Trzymam kciuki :D
Dzięki, a teraz idę spać. Dobranoc :*
Dobranoc :*
Umyłam się i położyłam się spać.
***Następny dzień***
Obudził mnie budzik. Szybko się ubrałam i zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry Anabell. - przywitałam się
- Cześć kochana. Twoi rodzice pojechali na spotkanie, ale prosili, żebym ci przekazała, że życzą ci powodzenia.
- Wysilili się. - mruknęłam pod nosem - Nie zjem śniadania. Nie jestem głodna.
- Jak chcesz. Powodzenia.
- Dziękuję.
Wyszłam z domu. Przed drzwiami stał Chris kierowca moich rodziców.
- Rodzice prosili, żebym cię podwiózł.
- Dzięki Chris, ale się przejdę.
- Rodzice nie będą zadowoleni, kiedy się dowiedzą.
- Tak samo jak się dowiedzą, żr używasz firmowych kart kredytowych.
- Życzę miłego dnia.
Uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku szkoły. Nie miałam do niej daleko. Tylko dziesięć minut drogi. Kiedy miałam nuż wejść na teren placówki usłyszałam dźwięk SMS-a. Był od Logana.
Odwróć się.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale wykonałam jego polecenie. Stał przede mną Logan we własnej osobie.
- Hej. - przytulił mnie
- Cześć. Też tu chodzisz?
- Jak widzisz. Do której klasy chodzisz?
- Muszę iść do sekretariatu się dowiedzieć.
- Mogę ci potowarzyszyć?
- Jasne. - powiedziałam
Logan zaprowadził mnie do sekretariatu. Trafiłam do klasy, do której także on uczęszczał. Przed lekcją zdążył mnie zapoznać ze swoim przyjacielem Kendallem.
***Tydzień później***
Jest pierwsza w nocy, a ja nie śpię. Nie mogę przestać myśleć o Loganie.
Czy to możliwe, że mogłam się w nim zakochać. Nie znaliśmy się nawet tydzień, a ja już nie mogłam przez niego spać.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk uderzania kamykami o szkło. Podeszłam do okna i je otworzyłam. W słabym świetle lamp ogrodowych dostrzegłam Logana.
- Co ty tu robisz? Moi rodzice cię zabiją.
- Wyjdź na chwilę. - powiedział
Zamknęłam okno. Szybko ubrałam dresy, żeby nie zmarznąć i najciszej jak umiałam zeszłam na dół i poszłam do ogrodu.
- Czemu przyszedłeś tak późno? - spytałam
- Muszę powiedzieć ci coś ważnego.
- To nie może poczekać do jutra?
- Nie może. - powiedział
Po chwili zbliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze usta w pocałunku.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - spytał kiedy się od siebie oderwaliśmy
- Tak.
W pokoju moich rodziców zapaliło się światło. Z Loganem schowaliśmy się pod drzewem i dopiero kiedy światło zgasło wróciłam do domu.
***Następny dzień***
Do szkoły poszłam cała w skowronkach. Gdy tylko zobaczyłam Logana mój humor stał się jeszcze lepszy.
- Cześć.
- Hej, słońce. - pocałował mnie w policzek
- Słyszałam coś, że dzisiaj wracają jacyś uczniowie z wymiany.
- Tak.
Logan nie wydawał się tym faktem zadowolony i nie wiedziałam dlaczego. Wszystko wyjaśniło się kiedy podeszła do nas wysoka brunetka.
- Cześć kochanie. - pocałowała Logana w policzek
- Kochanie? - o mały włos nie zadławiłabym się własną śliną, spojrzałam na brunetkę, a potem na chłopaka - Jak mogłeś?
Wzięłam torbę i pobiegłam w kierunku wyjścia.
- Saro, daj mi wytłumaczyć. - stanął przede mną
- Co chcesz mi tłumaczyć? Że miałeś zamiar grać do dwóch bramek?
Minęłam go i popędziłam ile sił w nogach do domu. Tam wytłumaczyłam, że dzisiejsze lekcje zostały odwołane. Rodzice mi uwierzyli.
Poszłam do swojego pokoju. Siedząc tam próbowałam zająć się czymś, żeby nie myśleć o Loganie. Z półki wzięłam książkę, jednak szybko pożałowałam swojego wyboru, ponieważ jej głównym bohaterem był siedemnastoletni chłopak o imieniu Logan. Szybko ją zamknęłam.
Postanowiłam posprawdzać portale społecznościowe, ale gdy tylko włączyłam laptopa zabaaczyłam zdjęcie moje i Logana. Czy w tym pokoju nie ma niczego co choć na sekundę pozwoliłoby mi o nim nie myśleć?
Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o tym co nie uniknione. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
... Przed moimi oczami stanęła poztać w długich blond włosach. Ubrana była w długą białą szatę, biło od niej rażące światło. Po rysach twarzy rozpoznałam mężczyznę.
- Kim jesteś? - spytałam
- Twoim Aniołem Stróżem. Mam cię bronić przed głupstwami.
- To słucham, jakie głupstwo mam zamiar popełnić?
- Nie domyślasz się?
- Chodzi o to, że nie wiem czy wybaczyć Loganowi?
- Właśnie o to.
- Jestem ciekawa argumentów.
- Wystarczy mi jeden, żeby cię przekonać.
Przed moimi oczami pojawiło się coś na podobę tafli wodnej. W środku ujrzałam Logana i jego dziewczynę.
- Ana, musimy pogadać. - powiedział Logan
- Wiem, Logan... - zaczeła Ana
- Między nami gorzej się układa, ale kiedy poznałem Sarę, poczułem, że moje serce bije tylko dla niej.
- Logan! Ja to wszystko rozumiem. Między nami już nie jest tak jak było i zaczęłam myśleć o rozstaniu.
- Czyli wszystko okey? Rozstajemy się bez przeszkód?
- Tak, ale zostajemy przyjaciółmi.
- Oczywiście.
Muszę przyznać, że się wzruszyłam.
- Czyli Logan na prawdę mnie kocha?
- Oczywiś...
Nie dane mi było skończyć tego snu, ponieważ ktoś nadzwyczaj mądry przerwał go rzucając kamykami w okno. Wiedziałam, że to Logan. Od razu zeszłam na dół i przeszłam do ogrodu.
- Możesz przestać? Moi rodzice cię usłyszą.
- Sara, chcę ci to wytłumaczyć.
- Ja już wszystko wiem. - podeszłam i go pocałowałam
- Skąd?
- Powiedzmy, że od Anioła Stróża. - tym razem on mnie pocałował